0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

48 dni. Niespełna 7 tygodni. Tyle zostało do wygaśnięcia koncesji na nadawanie dla TVN24. Bez ponownej państwowej licencji stacja, która właśnie obchodzi swoje 20 urodziny i stała się dla wielu Polaków jednym z najważniejszych źródeł informacji o tym, co się dzieje w kraju i za granicą, od 27 września 2021 roku nie będzie mogła działać (przynajmniej w obecnej formule).

O wydaniu bądź niewydaniu koncesji dla TVN24 decyduje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Dotychczas decyzje w sprawie stacji, które miały już wcześniej koncesje i nie złamały ich warunków, były właściwie automatyczne przedłużane. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, przedłużenie może dostać każdy nadawca, który na co najmniej rok przed wygaśnięciem koncesji złoży wniosek o zgodę na dalsze nadawanie.

Właściciel TVN24 koncesję już miał, warunków nie złamał i wniosek o przedłużenie złożył w lutym 2020. Ale mimo to, od blisko półtora roku, KRRiT nie podejmuje decyzji w tej sprawie.

Członkowie Rady nie ukrywają, że odwlekają decyzję ze względu na problemy ze "strukturą właścicielską". I że z rozstrzygnięciem czekają na przyjęcie przez parlament ustawy nazywanej lex TVN, która ma wymusić na obecnym właścicielu TVN24 i TVN – czyli na amerykańskim koncernie Discovery - odsprzedaż większości akcji. Jeśli koncern nie będzie chciał pozbyć się akcji albo nie znajdzie kupca, TVN24 koncesji na nadawanie nie dostanie.

Sejm ma się zająć ustawą na posiedzeniu w środę, 11 sierpnia.

Choć od kilku tygodni sprawą żyje wiele mediów, skupiają się one głównie na tym, czy Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego ludziom uda się zebrać większość potrzebną do przepchnięcia lex TVN w głosowaniach w Sejmie.

Zapominając, że zgodnie z prawem,

to na Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji leży wciąż obowiązek rozpatrzenia wniosku o koncesję. I że to członkowie KRRiT za swoje decyzje lub zaniechanie działań mogą odpowiadać przed sądem powszechnym i Trybunałem Stanu.

Konstytucja RP

Art. 198

Ust. 1. Za naruszenie Konstytucji lub ustawy, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania, odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu ponoszą: Prezydent Rzeczypospolitej, Prezes Rady Ministrów oraz członkowie Rady Ministrów, Prezes Narodowego Banku Polskiego, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, osoby, którym Prezes Rady Ministrów powierzył kierowanie ministerstwem, oraz Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych.

2. Odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu ponoszą również posłowie i senatorowie w zakresie określonym w art. 107.

3. Rodzaje kar orzekanych przez Trybunał Stanu określa ustawa.

Ustawa o Trybunale Stanu

Art. 3

Odpowiedzialność konstytucyjna obejmuje czyny, którymi osoby wymienione w art. 1 ust. 1, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania, chociażby nieumyślnie, naruszyły Konstytucję lub ustawę.

Art. 5

Prawo do pociągnięcia osób wymienionych w art. 1 ust. 1 pkt 2-7 [m.in. członków KRRiT] do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu przysługuje wyłącznie Sejmowi.

Art. 25.

Ust. 1. Za czyny określone w art. 3, o ile nie wypełniają znamion przestępstwa, lub przestępstwa skarbowego Trybunał Stanu wymierza łącznie lub osobno następujące kary:

  1. ) utratę czynnego i biernego prawa wyborczego w wyborach Prezydenta, w wyborach do Sejmu i do Senatu, w wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach organów samorządu terytorialnego;
  2. ) zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych i w organizacjach społecznych;
  3. ) utratę wszystkich albo niektórych orderów, odznaczeń i tytułów honorowych.

1a. Za naruszenie zakazów, o których mowa w art. 107 ust. 1 Konstytucji, Trybunał Stanu orzeka pozbawienie mandatu poselskiego.

2. Kary dotyczące utraty praw i zakazów, o których mowa w ust. 1, mogą być orzekane na czas od 2 do 10 lat.

3. W razie uznania przez Trybunał Stanu chociażby nieumyślnego popełnienia czynów określonych w art. 2 ust. 1 i art. 3 Trybunał orzeka odpowiednio w odniesieniu do Prezydenta - złożenie z urzędu, a w odniesieniu do pozostałych osób, z zastrzeżeniem ust. 1a - utratę zajmowanego stanowiska, z którego pełnieniem związana jest odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu.

4. Trybunał Stanu z uwagi na znikomy stopień społecznej szkodliwości czynu lub szczególne okoliczności sprawy może poprzestać na uznaniu winy oskarżonego.

Art. 26

Za czyny stanowiące przestępstwo lub przestępstwo skarbowe Trybunał Stanu orzeka kary lub środki karne przewidziane w ustawie.

Według senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego, już teraz - gdy KRRiT od półtora roku „trzyma” bez rozpatrzenia prawidłowo złożony wniosek ws. TVN24, nie dając właścicielowi stacji szansy na odwołanie się do sadu przed ewentualnym wygaśnięciem koncesji - można rozważać, czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków przez członków Rady.

Kim są ludzie, którym zgrabnie udało się usunąć w cień, tak jakby to nie od ich decyzji zależał los bardzo ważnego medium i równocześnie dużej firmy?

Od których zależą relacje polsko – amerykańskie i to, czy Polska będzie postrzegana w świecie jako państwo, którego system prawny jest na tyle stabilny, a instytucje państwowe na tyle niezależne politycznie, że można tu w ogóle prowadzić jakieś biznesy.

Przeczytaj także:

Wiedza, doświadczenie, apolityczność

Zgodnie z Konstytucją RP i ustawią o radiofonii i telewizji, w KRRiT zasiada pięć osób: dwie powołane są przez Sejm, dwie przez prezydenta i jedna przez Senat. Obie izby parlamentu swoich przedstawicieli do Rady powołały 22 lipca 2016, a prezydent – 12 września 2016 roku.

Kryteriów, które ograniczały ich wybór, nie jest dużo. Art. 214 Konstytucji określa tylko, że

„członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością pełnionej funkcji”.

A art. 7 ustawy o radiofonii i telewizji dodaje, że członkowie powinni zostać wybrani „spośród osób wyróżniających się wiedzą i doświadczeniem w zakresie środków społecznego przekazu”.

Wybranym już członkom Rady, jej wewnętrzny dokument – przyjęta w 2004 roku karta zasad etycznych – nakazuje kierowanie się „zasadą prymatu interesu publicznego”. Według tego dokumentu, niezależnie od poglądów, członkowie Rady nie mogą „kierować się w swych działaniach interesami politycznymi”. Powinni zaś „zachowywać bezstronność wobec organów władzy, podmiotów rynkowych i innych zainteresowanych stron” i podejmować decyzje „w oparciu o najwyższą wiedzę merytoryczną oraz kompleksowe analizy rynku medialnego”.

Zasady etyczne KRRiT przyjęte w 2004 r.

"Zgodnie z art. 6 Ustawy o radiofonii i telewizji z dnia 29 grudnia 1992 r.., Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stoi na straży wolności słowa w radiu i telewizji, samodzielności nadawców i interesów odbiorców, oraz zapewnia otwarty i pluralistyczny charakter radiofonii i telewizji. W celu realizacji tych zadań, członkowie Krajowej Rady kierują się niżej wymienionymi zasadami:

1. Zasada prymatu interesu publicznego - decyzje i działania podejmowane przez Krajową Radę i jej członków służą interesowi publicznemu.

2. Zasada apartyjności - członkowie Krajowej Rady, niezależnie od swoich poglądów, nie angażują się w jakąkolwiek działalność partyjną i nie kierują się w swojej działalności interesami politycznymi.

3. Zasada obiektywizmu - Krajowa Rada i jej członkowie zachowują bezstronność wobec organów władzy, podmiotów rynkowych i innych zainteresowanych stron.

4. Zasada rzetelności i odpowiedzialności- Krajowa Rada i jej członkowie działają w sposób pozwalający wywiązać się z prawnej i moralnej odpowiedzialności za podejmowane decyzje.

5. Zasada kolegialności - Krajowa Rada działa kolegialnie zgodnie z ustawowo określoną właściwością. Członkowie Krajowej Rady zachowują prawo do prezentowania, we własnym imieniu, pluralistycznych opinii.

6. Zasada przejrzystości - Krajowa Rada działa zgodnie z publicznie znanym planem pracy, zapewnia jawność swojej pracy i decyzji, zdaje opinii publicznej sprawę i udostępnia informacje na temat swojej działalności.

7. Zasada konsultacji z zainteresowanymi stronami - Krajowa Rada podejmuje decyzje i działania na podstawie szerokich konsultacji ze wszystkimi zainteresowanymi stronami.

8. Zasada unikania konfliktu interesów - członkowie Krajowej Rady nie podejmują zobowiązań lub działań, które mogą grozić konfliktem interesów i zagrażać realizacji zasady prymatu interesu publicznego oraz obiektywizmu.

9. Zasada wysokich standardów profesjonalnych - Krajowa Rada i jej członkowie podejmują decyzje i działania w oparciu o najwyższą wiedzę merytoryczną oraz kompleksowe analizy rynku medialnego.

Piątka, która blokuje TVN24

Obecni członkowie Rady formalnie spełniają wymóg bezpartyjności. Ale w większości albo mieli w przeszłości związki z PiS, albo wywodzą się z środowisk blisko współpracujących z tą partią.

W pięcioosobowej radzie nie ma ani jednej osoby, która reprezentowałaby opozycję albo niezależne media. Kto w niej jest?

Witold Kołodziejski – wybrany do KRRiT przez Sejm z rekomendacji PiS. Od września 2016 roku przewodniczący Rady.

Z wykształcenia filozof (ukończył studia na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie).

W 1991 roku pracował w biurze prasowym zarządu głównego Porozumienia Centrum, czyli pierwszego ugrupowania braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich.

Potem, wprost z politycznego PR, przeszedł do pracy w publicznych mediach. Był reporterem Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia, a potem redaktorem w TVP. Prowadził i wydawał programy katolickie - od 1999 r. kierował Studiem Papieskim, które obsługiwało medialnie podróże zagraniczne Jana Pawła II, realizował też programy o chorobie i śmierci papieża.

Gdy powstał PiS, Kołodziejski wrócił do polityki. W 2002 roku kandydując z listy tej partii, został radnym Warszawy, a w 2005 powołano go na przewodniczącego Rady Miasta Stołecznego Warszawy. Był nim do 2006 roku.

Za pierwszych rządów PiS - w styczniu 2006 roku - z rekomendacji tego ugrupowania został powołany po raz pierwszy do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Parę miesięcy później objął w niej funkcję przewodniczącego. Rada, której przewodniczył, zakończyła prace przed upływem kadencji - parlament nie przyjął jej sprawozdania za 2009 rok i została rozwiązana w sierpniu 2010 roku.

Wkrótce potem (w listopadzie 2010) Kołodziejski został radnym PiS w mazowieckim sejmiku wojewódzkim. Wybrano go również do sejmiku w 2014 roku.

W 2011 i 2015 kandydował z listy PiS do Sejmu, ale bez powodzenia.

W międzyczasie – w grudniu 2010 roku Kołodziejski został wiceburmistrzem warszawskiego Ursynowa. Funkcję pełnił do stycznia 2015 . Dzielnicą rządziła wówczas koalicja stworzona przez lokalny Komitet Nasz Ursynów i PiS, a burmistrzem był Piotr Guział.

Nie wiadomo, ile Kołodziejski zarobił jako wiceburmistrz w latach 2010-2013, bo oświadczenia majątkowe za te lata zostały już zniszczone. Z późniejszych oświadczeń wynika, że w 2014 roku ursynowski urząd wypłacił mu 152.809 zł, a w 2015 – 67.394 zł (wynagrodzenie za miesiąc pracy i odprawa).

Po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych 2015 roku, Kołodziejski został sekretarzem stanu w Ministerstwie Cyfryzacji. Do grudnia 2015 zarobił w resorcie 17.755 zł, a w 2016 – 118.404 zł.

W lipcu 2016 roku, z rekomendacji PiS, został powołany do KRRiT, a dwa miesiące później powierzono mu funkcję przewodniczącego tego organu.

W latach 2016-2020 Rada wypłaciła mu łącznie 900.719 zł wynagrodzenia.

Zarobki Witolda Kołodziejskiego w KRRiT (pensja z dodatkami):

  • w 2016 – 69.905 zł,
  • w 2017 – 208.510 zł,
  • w 2018 – 194.575 zł,
  • w 2019 – 217.419 zł
  • i w 2020 - 210.310 zł.

Przy okazji podwyżek dla posłów i osób pełniących kierownicze funkcje w państwie, prezydent Duda podniósł także wynagrodzenie członków Rady. Pensja podstawowa Kołodziejskiego wzrosła od sierpnia 2021 z 12,7 tys. zł do prawie 17,8 tys. zł miesięcznie.

W 2018 roku – już jako członek Rady - Kołodziejski wystartował z pierwszego miejsca na liście PiS w wyborach do sejmiku wojewódzkiego i trzeci raz został radnym. Dieta radnego to dodatkowych trzydzieści parę tysięcy złotych dochodu rocznie.

Wynagrodzenie Witolda Kołodziejskiego w sejmiku mazowieckim:

  • w 2014 – 30.724 zł,
  • w 2015 - 31.148 zł,
  • w 2016 – 30.901 zł,
  • w 2017 – 31.791 zł,
  • w 2018 – 30.226 zł,
  • w 2019 – 31.887 zł
  • i w 2020 - 31.887 zł.

Przed wyborami Portalowi Samorządowemu PAP Kołodziejski tłumaczył: „Jestem na liście komitetu wyborczego PiS, ale jako kandydat niezrzeszony. W praktyce w wyborach do sejmików liczą się komitety dużych partii (...). Jedynka w Warszawie to moja stała pozycja przy wyborach sejmikowych”.

Po wyborach zapewniał dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, że "pełnienie funkcji radnego nie stoi w sprzeczności Konstytucją RP ani z ustawą o radiofonii i telewizji". Dziennikarze zauważali wówczas, że Kołodziejski, jako radny, „jeśli już bierze udział w głosowaniu – a większość jednak opuszcza – zazwyczaj głosuje tak jak jego klubowi koledzy z PiS”. A jak jest w KRRiT?

W sprawie przedłużenia koncesji dla TVN24, w dwóch dotychczasowych głosowaniach, Kołodziejski jako jedyny głosował „za”. Proponuje też poprawki do ustawy, które mają sprawić,

  • w wersji maksimum - że amerykańskie firmy będą mogły być właścicielami stacji telewizyjnych w Polsce, jeśli USA podpiszą z nami umowę o wzajemności;
  • w wersji minimum – że Discovery dostanie pół roku na dostosowanie się do ustawy „lex TVN”.

Elżbieta Więcławska-Sauk - wybrana do KRRiT przez Sejm, z rekomendacji PiS.

Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim.

W PRL, w latach 1974-1982 pracowała w Telewizji Łódź – była lektorem, a potem dziennikarką w redakcji informacji i w redakcji publicystyki. Zwolniono ją w stanie wojennym za działalność w Solidarności.

W 1990 roku wróciła do łódzkiej TVP. Prowadziła programy o tematyce prawnej i społecznej. W 2001 roku ponownie została wyrzucona z pracy. Według oficjalnych relacji, przyczyną zwolnienia miał być materiał o korupcji lub materiał o zarobkach kadry kierowniczej TVP.

Po rozstaniu z telewizją, Więcławska wstąpiła do powstającego wówczas PiS. Od czerwca 2001 była pełnomocnikiem okręgowym tej partii w Łodzi.

We wrześniu 2001 kandydowała z listy PiS do Sejmu i została posłanką, a w 2005 roku - senatorem PiS. W obu izbach parlamentu była członkiem komisji kultury i środków przekazu.

W Sejmie poznała swojego obecnego męża – Jacka Sauka, wówczas również posła, wieloletniego współpracownika Jarosława i Lecha Kaczyńskich.

Na początku lat 90. Sauk działał w ich pierwszej partii – Porozumieniu Centrum. W latach 1992-1995 był szefem zarządu wojewódzkiego i członkiem zarządu głównego PC. W 1994 roku objął fotel wicedyrektora delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Szczecinie. Szefem całej NIK był wówczas Lech Kaczyński.

W 1997 został senatorem AWS. Cztery lata później – gdy powstawał PiS – został pełnomocnikiem tego ugrupowania na Pomorzu Zachodnim i członkiem jego Rady Politycznej.

W 2001 roku wystartował z listy PiS do Sejmu – jak już wspomnieliśmy, to wówczas poznał i poślubił Elżbietę Więcławską. W 2005, tak jak jego żona, został senatorem PiS.

Dwa lata później nie udało mu się zdobyć mandatu i objął funkcję wicedyrektora łódzkiej delegatury NIK. Musiał wówczas złożyć legitymację partyjną.

Bezpartyjna musi być również dziś jako członkini KRRiT Elżbieta Więcławska-Sauk. Jej kadencja w Radzie upływa w 2022 roku. Dotąd podstawowe wynagrodzenie jej i innych szeregowych członków Rady wynosiło 10.915 zł. Po podwyżce prezydenta Dudy, od sierpnia wzrosło do 15.282 zł.

Teresa Bochwic - wybrana do KRRiT przez Senat, z rekomendacji PiS. Od września 2016 wiceprzewodnicząca Rady.

Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, w 2007 obroniła doktorat w Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie (rozprawa doktorska dotyczyła NSZZ Solidarność oświaty, w której Bochwic niegdyś działała).

W czasach PRL pracowała na Politechnice Warszawskiej. Działała w opozycji, m.in. jako kolporterka „Biuletynu Informacyjnego” KOR i „Głosu”. Potem współpracowała z kilkoma redakcjami jako dziennikarka. W latach 1983-1986 pisała w „Tygodniku Rodzinnym Zorza”, a od 1989 - w „Tygodniku Solidarność”. Redaktorem naczelnym pisma był wówczas Jarosław Kaczyński.

W 1991 roku została zatrudniona w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, którą także kierował Jarosław Kaczyński.

Potem znów wróciła do mediów – była wicenaczelną dziennika „Nowy Świat” i „Tygodnika Solidarność” i publicystką w Polskim Radiu. I znów przeszła do administracji państwowej - od 1998 do 1999 r.oku pracowała w Centrum Informacyjnym rządu, jako radca szefa KPRM - Wiesława Walendziaka.

W 1999 została wykładowcą Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie – prowadziła m.in. zajęcia z pisania tekstów, komunikacji interpersonalnej i prowadzenia prezentacji.

Za poprzednich rządów PiS – w 2006 roku – objęła funkcję wicedyrektora programowego Polskiego Radia (pełniła ją do 2009). Również w 2006 roku została członkiem rady programowej TVP (zasiadała w niej do 2010 roku). Potem była też członkiem Rady Etyki Mediów, Rady Programowej Polskiego Radia i Rady Programowej PAP.

W międzyczasie – w 2010 roku zaczęła działać w Stowarzyszeniu Polska Jest Najważniejsza. Jego założycielami byli członkowie Warszawskiego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego jako kandydata na Prezydenta RP w wyborach 2010 roku.

Organizacja stawia sobie za cel m.in. działania zmierzające "do zachowania w pamięci narodowej ofiar katastrofy smoleńskiej". Bochwic od 2010 roku zasiada w prezydium jej zarządu. Nie zrezygnowała z tej funkcji po wejściu w 2016 do KRRiT.

Wkrótce po tym, jak Teresa Bochwic została członkinią Rady, jej córka - Małgorzata Bochwic-Ivanovska objęła posadę wicedyrektorki, a w 2018 roku - dyrektorki Instytutu Polskiego w Berlinie. W lipcu 2021 powołano ją na wicedyrektorkę Departamentu Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Jako członkini Rady Bochwic ostro krytykuje TVN. "Na przykład kiedyś stacja nadała program, z którego wynikało, że profesor Binienda [były wiceszef podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza] nie umie liczyć do ośmiu. Poświęcono na to 40 minut. To jest śmieszne, ale to zjawisko jest szersze. W TVN24 jest budowany nierzetelny, nieobiektywny i jednostronny obraz świata wbrew zobowiązaniom koncesyjnym" - mówiła w wywiadzie dla WP.pl.

Po tym wywiadzie głośno zrobiło się o jej wpisach w mediach społecznościowych - w których chwaliła się publicznie, że kupuje filmy na chomikuj.pl (portalu umożliwiającym wymienianie się plikami, z którym od lat walczą wydawcy prasy i organizacje reprezentujące twórców kultury) i że używa tylko "naturalnych czajników", bo elektryczne "dają zbyt wysoką temperaturę do zagotowania wody". Pytała też: "co to jest układ BDSM pomiędzy partnerami".

Janusz Kawecki - wybrany do KRRiT przez prezydenta.

Jest inżynierem budownictwa lądowego; w 1992 roku uzyskał tytuł profesora nauk technicznych. Od lat 60. wykładał na Politechnice Krakowskiej. Był rzeczoznawcą Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa w zakresie dynamiki budowli i ekspertem ministerstwa środowiska w zakresie ochrony przed wibracjami.

Współpracował z kilkoma wydawnictwami naukowymi (m.in. Archiwum Inżynierii Lądowej, Studia z zakresu inżynierii, Zeszyty Naukowe Politechniki Krakowskiej), ale od wielu lat bardziej kojarzony jest z mediami katolickimi.

W 1995 roku został członkiem rady programowej Radia Maryja, a potem szefem Zespołu Wspierania Radia Maryja. Jest stałym publicystą tej rozgłośni, a także Telewizji Trwam i "Naszego Dziennika".

W 2001 został także członkiem rady naukowej uczelni o. Rydzyka - Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

W 2019 roku w liście otwartym do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry domagał się nadzoru nad dochodzeniem ws. protestu feministek pod Radiem Maryja. Chciał również, aby Prezes Sądu Najwyższego pouczyła sędziów w związku z dopuszczeniem do tej demonstracji.

Także w 2019 roku związana z Tadeuszem Rydzykiem fundacja Nasza Przyszłość wydała jego książkę pt. „Prawda o »imperium ojca Rydzyka«”. Kawecki podważa w niej podawane przez media (także OKO.press) informacje o ogromnych publicznych dotacjach dla podmiotów związanych z Tadeuszem Rydzykiem i przekonuje, że jedynym imperium redemptorysty są jego sympatycy.

W 2014 roku był członkiem komitetu naukowego III Konferencji Smoleńskiej - poświęconej badaniu katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.

Andrzej Sabatowski - wybrany do KRRiT przez prezydenta.

Z wykształcenia historyk. Po studiach uczył historii w liceach.

W latach 70. był dziennikarzem „Życia Literackiego”. W czasie stanu wojennego współpracował z pismami podziemnymi. Po 1989 roku pracował w tygodniku „Małopolska”, wydawanym przez małopolską Solidarność, a potem był redaktorem naczelnym prywatnego dziennika „Depesza”.

W latach 1991-1994 i 2007-2012 pracował w TVP, m.in. jako sekretarz programowy, kierownik publicystyki i informacji oraz pełnomocnik dyrektora ds. oddziałów terenowych w TVP Kraków. Potem był zastępcą dyrektora ds. finansów i produkcji i dyrektorem TVP Wrocław.

W 2015 roku głośno było o jego synu - Karolu, który był wówczas chłopakiem córki prezydenta - Kingi Dudy. Tabloidy rozważały, czy młodzi zamieszkają razem i relacjonowały, że rodziny Dudów i Sabatowskich spędziły razem urlop w Toskanii.

W 2016 roku "Fakt" donosił, że związek prezydentówny z Sabatowskim juniorem się rozpadł.

Gdy prezydent Duda powołał Andrzeja Sabatowskiego do KRRiT, związany z prawicowymi mediami dziennikarz Witold Gadowski na swoim blogu napisał, że nie chciałby, by okazało się, że ta prywatna znajomość z prezydentem jest "prozaicznym wyjaśnieniem niespodziewanej i skandalicznej kariery pana Andrzeja Sabatowskiego". Wytykał przy tym Sabatowskiemu dawne związki z Kongresem Liberalno-Demokratycznym i to, że był "specem do spraw etyki" w „Rzeczpospolitej”, skąd wyrzuconych zostało kilku prawicowych dziennikarzy (m.in. Cezary Gmyz).

;

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze