0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Wyborcza.pl *** Local Caption *** .Fot. Agnieszka Sadow...

Fundacja GrowSPACE zajmująca się m.in. zdrowiem psychicznym w miejscu pracy i nauki, wspieraniem systemu edukacji oraz działaniami na rzecz praw człowieka, postanowiła sprawdzić, jak wyglądają dziś kolejki do psychiatrów dziecięcych w Polsce na NFZ.

Inspirację stanowił wpis na Facebooku pewnej matki z Gdańska, która próbowała zapisać dziecko do psychiatry na Pomorzu i wszędzie informowano ją, iż terminy przyjęć są bardzo odległe. Kobieta spisała te terminy na kartce i wrzuciła ją grupę facebookową.

Pracownicy Fundacji przeanalizowali informacje ze wszystkich przychodni, poradni, szpitali oraz ośrodków pomocy w Polsce, które oferują konsultacje psychiatry dziecięcego na NFZ.

Przeczytaj także:

„Naszym źródłem była strona https://swiatprzychodni.pl/” – powiedział OKO.press Dominik Kuc z Fundacji GrowSPACE. „Są na niej szacunkowe dane o tych kolejkach. Warto wziąć pod uwagę, że dane te podlegają stałym zmianom, więc za miesiąc mogą wyglądać już inaczej” – dodał nasz rozmówca.

2441 dni czekania

Najbardziej szokujący kolejkowy rekord padł w Będzinie. Okazuje się, że aby dostać się na konsultację psychiatry dziecięcego do tamtejszego Ośrodka Terapii i Psychoedukacji „Kompas” na NFZ, trzeba poczekać… 2441 dni! A zatem pierwszy wolny termin na wizytę u lekarza specjalisty przypada szacunkowo na 6 maja 2030 roku.

„To jakiś absurd” – mówi OKO.press Dominik Kuc.

„Bo jeżeli dziecko ma dziś np. 12 lat, to na 2030 rok może już spokojnie umawiać się do »dorosłego« psychiatry” – dodaje.

„[Zebrane przez nas dane] pokazują ogromny dramat dzieci i młodzieży oraz ich rodziców, którzy realnie nie będą mogli skorzystać z odpowiedniej pomocy” – czytamy w informacji prasowej Fundacji. „Oczywiście w przypadku ogromnego kryzysu, który będzie zagrażać życiu dziecka można wezwać karetkę, ale to nie rozwiąże przyczyny problemów”.

Najgorzej na Pomorzu i na Śląsku

Poza placówką w Będzinie są cztery inne miejsca w kraju, w których na konsultację trzeba czekać ponad 1000 dni. Są to:

  • Szpital Dziecięcy im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza SPZOZ w Warszawie – czas oczekiwania ok. 1155 dni,
  • Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Warszawa Wola-Śródmieście – ok. 1647 dni,
  • Ośrodek Wczesnej Interwencji – Pilicka 21 w Warszawie – ok. 1191 dni,
  • a także Centrum Zdrowia Psychicznego Optimmed w Gdańsku – ok. 1445 dni.
69BB2EE2-F5FA-4876-8F2D-7B025596F62F

W skali kraju pod względem kolejek wypadają najgorzej województwo pomorskie i śląskie. Średni czas oczekiwania na konsultację psychiatry dziecięcego na Pomorzu wynosi 411,15 dni, a w województwie śląskim 512,85 dni.

D498BEA6-1E91-49D2-BDA1-EEC736FA5606

Średni czas oczekiwania na konsultację psychiatry dziecięcego w kraju to ok. 238 dni, czyli prawie 8 miesięcy.

Dane potwierdzone telefonicznie

Pracownicy Fundacji postanowili zweryfikować dane ze strony internetowej i skontaktowali się telefonicznie z kolejkowymi rekordzistami.

Dane te udało się potwierdzić.

I tak np. SPZOZ Warszawa Wola-Śródmieście zaoferował konsultację na rok 2028, zaś Szpital Dziecięcy im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza wyznaczył termin na 28 października 2026 roku.

Z informacji telefonicznej wynika jednak, że Centrum Zdrowia Psychicznego Optimmed w Gdańsku wstrzymało w ogóle rejestrację nowych pacjentów.

„Aczkolwiek takiej informacji nie ma ani w NFZ, ani na stronie przychodni” – informuje Dominik Kuc.

To może prywatnie

„W niektórych placówkach można skrócić kolejkę, jeśli wizyta odbędzie się prywatnie. Wówczas są wolne terminy np. na maj 2024 roku. Nie każda rodzina dziecka w kryzysie może sobie jednak pozwolić na taki krok. Pamiętajmy też, że diagnoza i leczenie często nie kończą się na jednej wizycie” – komentuje zebrane dane Wojciech Szumiło z Fundacji GrowSPACE.

Wyceny świadczeń w psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej są na tyle niskie, że obszar jest od dawna nieatrakcyjny – podnoszą specjaliści. A system publiczny już nawet nie udaje, że zapewnia tu pomoc ludziom w potrzebie.

Mówi się często, że Polska jest dobra w szpitalnictwie, a niedobra w ambulatoryjnej opiece szpitalnej. W tym przypadku Polska nie jest dobra, nawet jeśli chodzi o zaopatrzenie tych osób, które trafiają do szpitala po próbie samobójczej.

Ten obszar jest po prostu zwijany z powodu braku pieniędzy płynących do sektora publicznego. I w tym momencie na scenę wchodzi komercja. W przypadku wizyt w przychodniach ofiarowując szybsze – ale jak widać też nie w trybie natychmiastowym – terminy.

W przypadku szpitali słyszeliśmy ostatnio o szpitalu komercyjnym, w którym można uzyskać pomoc psychiatryczną dla dzieci.

Za dobę trzeba zapłacić 1200 zł, minimalny pobyt – 7 dni. To biznesowy model pensjonatu nad Bałtykiem w sierpniu.

555 psychiatrów dziecięcych

Ważną przyczyną niewiarygodnie długich kolejek do psychiatrów dziecięcych jest brak kadr. W całym kraju jest zaledwie 555 psychiatrów i psychiatrek dziecięcych. Zatem jeden lekarz specjalista bądź lekarka specjalistka przypada na ok. 12 400 wszystkich dzieci i młodzieży do 18. roku życia.

Wpływ na kolejki ma też ogromna liczba młodych osób, które potrzebują pomocy.

2 lata temu UNICEF Polska szacował, że w Polsce specjalistycznej pomocy psychologicznej i psychiatrycznej potrzebuje 630 tys. dzieci.

Brak kadr i wielka ilość potrzebujących pomocy to jednak niejedyne czynniki generujące długie kolejki do specjalistów – czytamy w materiale Fundacji GrowSPACE.

Dominik Kuc wskazuje na brak działań ze strony resortu zdrowia. „Ministerstwo Zdrowia w lutym tego roku chwaliło się, że w ramach prewencji suicydalnej od 2020 roku otworzyło dwa dodatkowe oddziały dzienne psychiatrii dziecięcej. Czyli dwa oddziały w ciągu trzech lat”.

„Kolejek można by uniknąć, gdyby do szkół weszła psychoedukacja, gdyby zapewniony był psycholog w każdej placówce oraz gdyby młodzi ludzie mogli liczyć na pomoc już na pierwszym etapie kryzysu zdrowia psychicznego” – uważa Kuc.

Referencyjność zero

„Chodzi mi o coś, co kolokwialnie mógłbym nazwać taką »referencyjnością zero« – tłumaczy OKO.press Dominik Kuc. „Jeżeli zainwestujemy i rozbudujemy system pomocy w środowisku młodego człowieka, tych problemów będzie mniej. Bo zostaną wychwycone dużo wcześniej i trzeba będzie poświęcić mniej czasu na leczenie i korzystanie z dalszych kolejnych wizyt, gdyż problem nie będzie narastał”.

„Na razie jednak w 450 gminach w Polsce nie ma ani jednego psychologa bądź psycholożki w szkole” – mówi Kuc. „I to jest 16 proc. naszego kraju. To są miejscowości i miasta oddalone od dużych aglomeracji. Mieszkający w nich młodzi ludzie mają problem z uzyskaniem pierwszej pomocy np. w przypadku stanów lękowych, które potem mogą narastać. Nie będą w stanie przeciwdziałać temu już na etapie pierwszych objawów czy pierwszej diagnozy” – dodaje.

Psychiatria środowiskowa – za wolno

W Polsce dość dawno stworzono plan reformy psychiatrii. „Polega on na przeniesieniu opieki poza lekarza psychiatrę do obszaru działania innych profesjonalistów. Tak działają nowoczesne systemy opieki zdrowotnej na świecie i ten system się sprawdza” – tłumaczyła OKO.press dr hab. Barbara Remberk, kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

„Najbardziej podstawowym założeniem jest odstąpienie od całkowicie medycznego modelu opieki i przeniesienie ciężaru na pomoc psychologiczną. Na wsparcie i na pracę w środowisku pacjenta, czyli z rodzicami, współpracę ze szkołą i bycie jak najbliżej pacjenta, tych wszystkich profesjonalistów, którzy mają za zadanie mu pomagać”.

„Jak to osiągnąć? Sprowadza się to do stworzenia nowego poziomu opieki, który dotąd praktycznie nie istniał, czyli środowiskowych poradni psychologicznych. W Polsce udało się stworzyć ponad 300 takich placówek” – mówiła dr Remberk.

Niestety, wprowadzanie psychiatrii środowiskowej toczy się w Polsce zbyt wolno – przekonują eksperci.

A na długie kolejki na konsultacje do psychiatrów wpływa także np. brak ustawy o zawodzie psychologa. „Dzieci i młodzież potrzebujący orzeczenia np. o spektrum, muszą udać się do psychiatry, ponieważ psycholog nie może wydać takiego orzeczenia” – zaznacza Dominik Kuc z Fundacji GrowSPACE.

;
Na zdjęciu Sławomir Zagórski
Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze