0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Franciszek Mazur / Agencja GazetaFranciszek Mazur / A...

To pierwszy taki wyrok. Wydał go 21 marca 2023 roku Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy. Sędzia Alicja Paplińska orzekła, że degradacja prokuratora Jarosława Onyszczuka była dyskryminacją w pracy. I za to prokuratura ma zapłacić mu 45 tys. zł odszkodowania, czyli tyle, o ile wnosił w pozwie. Wyrok jest nieprawomocny.

Sąd po raz pierwszy krytycznie ocenił masowe czystki, które na początku 2016 roku przeprowadził na szczytach prokuratury Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro i jego ludzie. PiS rządził wtedy od kilku miesięcy. Dopiero zaczął przejmować kontrolę nad TK. Druga w kolejce do podporządkowania była prokuratura.

W tym celu szybko zmieniono ustawę o prokuraturze, która dała władzy pełną kontrolę nad nią. Nowa ustawa oprócz licznych narzędzi umacniających władzę Ziobry i jego ludzi w prokuraturze, zakładała też wymianę kadry.

Zlikwidowano Prokuraturę Generalną i prokuratury apelacyjne. Ich miejsce zajęła Prokuratura Krajowa i prokuratury regionalne. To otworzyło furtkę do weryfikacji prokuratorów. I tak się stało. Zdegradowano wtedy 114 doświadczonych prokuratorów, z dużym stażem pracy.

Specjalistów od tropienia mafii, dużych grup przestępczych i afer, zesłano karnie często na najniższy szczebel prokuratur rejonowych. Wysłano ich do ścigania złodziei rowerów, czy tropienia włamań do piwnic. Zachowali oni jednak dotychczasowe wynagrodzenie i tytuły byłych prokuratorów krajowych i byłych prokuratorów apelacyjnych.

Tak zdegradowano m.in. Krzysztof Parchimowicza. Z Prokuratury Generalnej trafił na najniższy szczebel prokuratury. Dziś za obronę niezależności prokuratury jest najbardziej prześladowanym prokuratorem w Polsce. Jego miejsce i pozostałych zdegradowanych zajęli szybko „swoi” prokuratorzy, mniej doświadczeni i z najniższego szczebla prokuratur rejonowych.

Pozwy przeciwko prokuraturze złożyło sześciu zdegradowanych prokuratorów. Oprócz Jarosława Onyszczuka, obecna szefowa Lex Super Omnia Katarzyna Kwiatkowska oraz Jacek Bilewicz, Krzysztof Wójcik, Stanisław Czarnecki i Małgorzata Wilkosz-Śliwa. Wygrał na razie tylko Onyszczuk.

Proces przegrała Wilkosz-Śliwa. Prokurator Bilewicz przegrał w I instancji, ale się odwołał i czeka na wyrok apelacyjny. Zaś Czarnecki i Wójcik nieprawomocnie wygrali tylko częściowo. Sąd nie przyznał im odszkodowania, tylko uznał, że bezzasadnie zamrożono ich pensje na poziomie z 2016 roku. Sąd w wyroku częściowo odniósł się do nierównego traktowania ich.

Prokurator Jarosław Onyszczuk, stoi po prawej. Jest teraz obrońcą represjonowanych prokuratorów z Lex Super Omnia. Tu w roli obrońcy byłego szefa Lex Super Omnia Krzysztofa Parchimowicza (stoi po lewej). On też został w 2016 zdegradowany z Prokuratury Krajowej aż do rejonowej. Teraz jest represjonowany za obronę niezależności prokuratury. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Kim jest prokurator Onyszczuk

Prokurator Jarosław Onyszczuk przed degradacją był zastępcą Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie i miał tytuł prokuratora apelacyjnego. Ma 25-letnie doświadczenie w pracy w tym zawodzie. Przez lata awansował, szczebel po szczeblu. Zaczynał jako szeregowy prokurator rejonowy.

Jako wiceszef prokuratury apelacyjnej prowadził nadzór nad najgłośniejszymi wówczas sprawami. Nadzorował śledztwo ws. cywilnego wątku katastrofy smoleńskiej. I tym mógł podpaść obecnej władzy. Bo to śledztwo umorzono, uznając, że nie ma podstaw, by kogokolwiek ścigać za przygotowanie wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 roku. Politycy PiS teraz chcieliby za to obwinić ówczesnego premiera Donalda Tuska.

Prokurator Onyszczuk nadzorował też śledztwo dotyczące nieprawidłowości akcji CBA wymierzonej w rzekomą willę Aleksandra Kwaśniewskiego i jego żony w Kazimierzu Dolnym, podstawiając byłej parze prezydenckiej agenta Tomka. Za tę akcję prokuratura chciała stawiać zarzuty byłemu szefowi CBA i wiceprezesowi PiS Mariuszowi Kamińskiemu, ale Sejm nie uchylił mu immunitetu. Tymi dwoma sprawami mógł podpaść PiS i Ziobrze.

Przeczytaj także:

Onyszczuk po degradacji został zesłany do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów, czyli na najniższy szczebel w prokuratorze. Obecnie jest członkiem stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia, które powstało po przejęciu prokuratury przez Ziobrę.

Stowarzyszenie broni niezależności prokuratury, za co jego członkowie są represjonowani dyscyplinarkami. Są też szykanowani służbowo i wysyłani na karne delegacje do innych miast. Onyszczuk był też przez pewnie czas w zarządzie stowarzyszenia. W styczniu 2021 roku był w grupie prokuratorów Lex Super Omnia karnie zesłanych do pracy z dala od miejsca zamieszkania. On na pół roku trafił do Lidzbarka Warmińskiego.

Onyszczuk: Zdegradowano nas za niezależność

Jarosław Onyszczuk prokuraturę pozwał w marcu 2019 roku. Proces toczył się w oparciu o przepisy kodeksu pracy dotyczące dyskryminacji w miejscu pracy i trwał cztery lata. Sąd przyjął, że pozwana jest Prokuratura Regionalna, jako następca prawny byłego jego pracodawcy, czyli Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

Onyszczuk sam występował w sądzie. Nie miał pełnomocnika. Nie ma jeszcze pisemnego uzasadnienia wyroku. Sąd wygłosił tylko ustne motywy orzeczenia.

Relacjonuje je OKO.press prokurator Onyszczuk. Mówi: „Pozwałem prokuraturę z dwóch powodów. Chciałem ustalić, jakie były powody mojej degradacji. Bo nie było do niej podstaw merytorycznych. To była celowa decyzja Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Zrobiono to po to, by usunąć prokuratorów uznanych za zbyt niezależnych, nieprzydatnych dla władzy i nierealizujących linii „dobrej zmiany” w prokuraturze. Od początku wiedziałem, że podstawy naszej degradacji nie były merytoryczne”.

Onyszczuk mówi dalej: „Nie chciałem w pozwie powrotu na dawne miejsce pracy. Chciałem tylko wykazać, że nie było przesłanek do degradacji mnie. Nadal nie znam powodów tej decyzji, mogę się tylko ich domyślać. Sąd przyznał mi rację.

W wyroku sąd potwierdził, że przy takich decyzjach muszą być wskazane kryteria, według których nie znalazło się dla nas miejsce w nowo utworzonej Prokuraturze Krajowej i w nowo powołanych prokuraturach regionalnych. A prokuratura broniła się tym, że Prokurator Generalny może podejmować arbitralne i dyskrecjonalne decyzje, bez żadnego uzasadnienia i żadnej kontroli”.

Prokurator podkreśla: „Sąd się z tym nie zgodził. W wyroku powiedział, że działania Prokuratora Generalnego i jego władza podlegają regułom z prawa pracy, zwłaszcza w aspekcie równego traktowania pracowników. Czyli Prokurator Generalny musiał uzasadnić, dlaczego nie zostałem powołany do nowo utworzonych jednostek”.

Jeszcze jedna wypowiedź Jarosława Onyszczuka: "Mam satysfakcję z wygranej. Ale pozbyto się z jednostek wyższego szczebla niezależnych i przyzwoitych prokuratorów. Bo nie uleglibyśmy presji władzy politycznej. To miała być swoista zemsta".

Onyszczuk ma jeszcze dwa procesy z prokuraturą - o wynagrodzenie oraz o karną zsyłkę ze stycznia 2021 roku. Jak na razie proces za zsyłkę nieprawomocnie wygrała szefowa stowarzyszenia Lex Super Omnia Katarzyna Kwiatkowska.

06.08.2019 Warszawa , Pracownia Duzy Pokoj . Katarzyna Kwiatkowska podczas konferencji prasowej ws raportu stowarzyszenia prokuratorow Lex Super Omnia" Krolowie zycia w prokuraturze dobrej zmiany " . 
Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Prokurator Katarzyna Kwiatkowska, obecna szefowa Lex Super Omnia. Też pozwała prokuraturę za degradację z 2016 roku. Ze stołecznej prokuratury apelacyjnej trafiła do praskiej prokuratury okręgowej. Nadzorowała aferę gruntową. Na razie nieprawomocnie wygrała proces za karną zsyłkę ze stycznia 2021 roku. Ją wtedy zesłano do pracy w Golubiu-Dobrzyniu. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.

Co zarzuca Onyszczuk prokuraturze Ziobry

W pozwie Jarosław Onyszczuk domagał się tylko 45 tys. zł odszkodowania. Oparł się na artykułach kodeksu pracy: art. 18 paragraf 3 (mówi, że umowy o pracę naruszające równe traktowanie pracowników są nieważne) i art. 11 ze znaczkiem 2 (mówi o równym traktowaniu w pracy).

Zdegradowano go w kwietniu 2016 roku. Decyzją Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry został przeniesiony do mokotowskiej prokuratury rejonowej, gdzie pracuje do dziś. Nie znalazło się dla niego miejsce w nowej prokuratorze regionalnej.

Onyszczuk w pozwie zarzuca, że przenosząc go do rejonu, nie wzięto pod uwagę jego kwalifikacji zawodowych, które predestynowały go do pracy w nowo utworzonej prokuraturze regionalnej. Nikt mu też nie powiedział wtedy, że nie nadaje się, by tam pracować.

Dostał tylko odpowiedź od ówczesnego Prokuratora Regionalnej Andrzeja Szeligi, że jego „wiedza, umiejętności i doświadczenie zostaną w pełnym zakresie wykorzystane w prokuraturze szczebla rejonowego, gdzie będzie mógł służyć radą i pomocą prokuratorom z mniejszym doświadczeniem zawodowym”.

Onyszczuk podkreśla, że reorganizacja była pozorna. Bo de facto zmieniły się tylko tabliczki. W nowej Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, która zastąpiła apelacyjną, nie zmieniła się nawet liczba etatów. Trzeba było tylko zrobić miejsce dla lojalnych prokuratorów. Zaznacza, że nawet nie zlikwidowano stanowiska, które on zajmował.

Onyszczuk pisze w pozwie, że taka reorganizacja była celowa, by Prokurator Generalny mógł mieć swobodę w modelowaniu nowej Prokuratury Generalnej i podległych jej prokuratur regionalnych. Jego decyzje były bez uzasadnienia. Nie liczyły się kompetencje.

Onyszczuk przyznaje, że uchwalone przez PiS prawo dopuszcza nierówne traktowanie obywateli, ale powinno to być w przekonujący sposób uzasadnione. Dlatego degradację uważa za karę dyscyplinarną. Tylko nie wie, za co został w ten sposób ukarany. Bo nigdy do jego pracy nie było zastrzeżeń, nie był też karany dyscyplinarnie.

Onyszczuk: zniweczono mój dorobek zawodowy

Prokurator Onyszczuk podaje w pozwie przykłady „swoich” prokuratorów, którzy zajęli miejsca po zdegradowanych. Wylicza, że wtedy zdegradowano 11 prokuratorów apelacyjnych. Na ich miejsce oddelegowano do nowej stołecznej prokuratury regionalnej aż 31 osób, w tym 11 z prokuratur rejonowych.

Niektórzy z nich mieli niski staż pracy jak Dorota Berezowska. Została prokuratorem rejonowym w lutym 2016 roku, a do prokuratury regionalnej delegowano ją już w grudniu 2016 roku.

Kolejny „awans”. Były asystent Ziobry, prokurator Paweł Wilkoszewski, w marcu 2016 roku został prokuratorem okręgowym. A już rok później został prokuratorem regionalnym. Nie przepracował tam jednak ani dnia, tylko od razu delegowano go do Prokuratury Krajowej.

Podobnie Dawid Hieropolitański. Prokuratorem okręgowym został w listopadzie 2015 roku, a regionalnym we wrześniu 2016 roku.

Onyszczuk zarzuca, że awansowano osoby z dużo krótszym stażem pracy i z dużo mniejszym doświadczeniem niż on. Dodaje, że do dziś nie jest uregulowany jego status. Bo nie dostał aktu powołania do prokuratury rejonowej. Nadal jest prokuratorem byłej prokuratury apelacyjnej.

Zaś jego pensja została zamrożona. Jest tylko waloryzowana o wskaźnik inflacji. Nie dostaje tak jak prokuratorzy regionalni dodatku za staż pracy na tym stanowisku. Jest w luce prawnej. Dlatego Onyszczuk złożył właśnie kolejny pozew o ustalenie wysokości wynagrodzenia.

W pozwie zarzuca jeszcze, że degradacja naruszyła jego dobra osobiste, w postaci godności osobistej pracownika. Precyzuje, że ta godność to „poczucie własnej wartości, oparte na opinii dobrego fachowca i sumiennego pracownika oraz na uznaniu zdolności, umiejętności i wkładu pracy pracownika przez jego przełożonych”.

I dalej: „Przeniesienie mnie na niższe miejsce służbowe oznaczało degradację zawodową i wyraz dezaprobaty dla mojej dotychczasowej nienagannej pracy ze strony zwierzchnika tj. Prokuratora Generalnego; bez podania jakichkolwiek powodów takiej decyzji. Było swoistego rodzaju karą dyscyplinarną, bez przeprowadzenia jakiegokolwiek postępowania w tym zakresie.

Przeniesienie skutkowało przekreśleniem dotychczasowego dorobku i zrównoważonej ścieżki kariery zawodowej, składającej się z awansów na kolejne wyższe szczeble w strukturze organizacyjnej prokuratury”.

Onyszczuk pisze, że przeniesienie go było też „atakiem na moją niezależność jako prokuratora, godzi w moje dobre imię i godność oraz uderza w mój wizerunek w środowisku zawodowym, obniża prestiż wśród pracowników sekretariatu i prokuratorów, budowany przez wiele lat ciężką pracą, obiektywizmem i profesjonalizmem”.

Na koniec dodaje, że opinia publiczna może uważać, że zdegradowano go, bo na to zasłużył. I jeszcze jedno zdanie z jego pozwu: „Dotkliwość tego postępowania [degradacji - red.] jest tym większa, że zostało ono dokonane przez Prokuratora Generalnego i Prokuratora Krajowego [Bogdana Święczkowskiego, obecnie sędzia TK Przyłębskiej - red.], przez osoby, które winny stać na straży prawa, powołane do ochrony praworządności, a nie łamania praw pracowniczych wynikających z kodeksu pracy”.

Od tego wyroku może jeszcze odwołać się prokuratura.

06.08.2019 Warszawa , Pracownia Duzy Pokoj . Jacek Bilewicz podczas konferencji prasowej ws raportu stowarzyszenia prokuratorow Lex Super Omnia" Krolowie zycia w prokuraturze dobrej zmiany " . 
Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Prokurator Jacek Bilewicz też pozwał prokuraturę za degradację z 2016 roku. Zdegradowano go z Prokuratury Generalnej do praskiej prokuratury okręgowej. Na razie przegrał w I instancji i czeka na rozpoznanie apelacji. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze