Były szef Lex Super Omnia był ścigany za sprzeciw wobec ustawy kagańcowej, ale właśnie został uniewinniony przez sąd dyscyplinarny. Sąd uniewinnił też innego członka Lex Super Omnia, ściganego za napisanie prawdy o prokuraturze
Prokurator Krzysztof Parchimowicz - na zdjęciu u góry - został uniewinniony w piątek 20 maja 2022 roku. Jego wygrana jest symboliczna, bo dla wielu jest on symbolem niezależnych śledczych. Parchimowicz za swoją postawę i krytykę prokuratury pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry jest najbardziej prześladowanym prokuratorem w Polsce. Ścigają go rzecznicy dyscyplinarni nominowani przez Ziobrę - ma zarzuty aż za 17 rzekomych czynów niezgodnych z prawem. To represje za obronę niezależności prokuratury w związku z działalnością w stowarzyszeniu Lex Super Omnia, którego Parchimowicz był współzałożycielem i przez kilka lat szefem. Toczyły się też trzy postępowania w prokuraturze, aby znaleźć na niego haki.
Dlatego wygrana Parchimowicza jest ważna. Tym bardziej, że w piątek 20 maja uniewinnił go Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym, w którego skład wchodzą prokuratorzy. To już kolejne uniewinnienie Parchimowicza. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.
Ale nie tylko Krzysztof Parchimowicz został ostatnio uniewinniony przez Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym. W czwartek 19 maja uniewinniono też prokuratora Alfreda Staszaka z Zielonej Góry, który również jest członkiem Lex Super Omnia. Staszak jest ścigany za to, że w jednym z pism napisał prawdę o działaniach jego macierzystej prokuratury, co nie spodobało się kierownictwu.
W czwartek sąd dyscyplinarny orzekł jednak, że pisanie prawdy o tym, co dzieje się w prokuraturze, nie jest czynem nagannym i godzącym w urząd prokuratora. Wręcz przeciwnie, sąd dyscyplinarny uzasadniał, że Staszak zachował się uczciwie i rzetelnie. O jego sprawie piszemy w dalszej części tekstu.
Ale represje wobec niezależnych prokuratorów nie ustają. W ostatnim czasie zesłano na karną delegację czworo prokuratorów ze Świnoujścia. To niemal cała obsada tej jednostki. Ich "winą" jest to, że mieli odwagę zwrócić uwagę kierownictwu prokuratury na ciężkie warunki pracy i na dramatyczną sytuację kadrową. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.
Sąd dyscyplinarny uniewinnił Krzysztofa Parchimowicza z zarzutów dyscyplinarnych dotyczących jego oświadczenia, które złożył w związku z ustawą kagańcową. Tę ustawę uchwalili w Sejmie posłowie rządzącej koalicji. Weszła ona w życie na początku 2020 roku. Celem ustawy było przede wszystkim zastraszenie sędziów, by nie wykonywali wyroków TSUE, w których podważono legalność nowej KRS (i dawanych przez nią nominacji sędziom) oraz podważono legalność Izby Dyscyplinarnej.
W ustawie kagańcowej wprowadzono też obowiązek ujawnienia - poprzez złożenie stosownego oświadczenia - przynależności do organizacji społecznych, w tym stowarzyszeń i fundacji. Taki obowiązek nałożono na sędziów, ale też prokuratorów. Władza PiS w ten sposób chciała poznać wszystkich członków stowarzyszeń broniących praworządności oraz krytykujących „reformy” ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry. Chodzi głównie o członków stowarzyszeń niezależnych sędziów Iustitia i Themis oraz stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Po co władzy taka wiedza? By łatwiej było ich ścigać za obronę praworządności oraz by podważać ich niezależność oraz ich decyzje lub orzeczenia. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ustawa kagańcowa spotkała się z powszechną krytyką. Bo zmuszenie sędziów i prokuratorów do składania takich oświadczeń uderza w ich konstytucyjne prawo do zrzeszania się w takich organizacjach. Narusza też ich prawo do prywatności. Bo mogą oni należeć do różnych organizacji, w tym hobbystycznych. A oświadczenia są publikowane w internecie.
Wielu sędziów - zwłaszcza tych związanych z Iustitią i Themis - z tych powodów odmówiło złożenia takiego oświadczenia. Zrobiła to też część prokuratorów, w tym Krzysztof Parchimowicz, czy też Ewa Wrzosek, znana z ostrej krytyki prokuratury Ziobry. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Parchimowicz zamiast takiego oświadczenia wysłał do kierownictwa Prokuratury Okręgowej w Warszawie (podlega jej stołeczna Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów, w której pracuje obecnie Parchimowicz) pismo, w którym wytłumaczył swoje stanowisko.
„To był mój sprzeciw przeciwko ustawie kagańcowej, która odziera prokuratorów i sędziów z prywatności. W piśmie sprzeciwiłem się tym regulacjom ustawowym” - mówi OKO.press Krzysztof Parchimowicz. Dodaje: „Wskazywałem prawne powody mojego sprzeciwu. Czyli niezgodność ustawy kagańcowej z aktami ponad ustawowymi [Konstytucją – red.] i domagałem się, by przekazano moje pismo do Prokuratora Generalnego, który ma możliwości by te przepisy zakwestionować”.
Parchimowicz na swoje pismo nie dostał jednak odpowiedzi. Potem złożył jednak wymagane ustawą kagańcową oświadczenie. „W sytuacji gdy te przepisy nadal obowiązują, uznałem, że oświadczenie złożę” - tłumaczy Parchimowicz.
Podobne stanowisko zajęła prokurator Ewa Wrzosek. Też nie złożyła oświadczenia zgodnego z ustawą kagańcową. Zamiast tego złożyła pismo, w którym napisała, że żądanie złożenia oświadczenia na bazie ustawy kagańcowej jest sprzeczne z Konstytucją.
Za to oboje dostali zarzuty dyscyplinarne. Łódzki rzecznik dyscyplinarny dla prokuratorów Rafał Sławniowski uznał, że nie dopełnili oni obowiązku nałożonego na nich przez uchwaloną przez PiS ustawę. I postawił im zarzut uchybienia godności urzędu prokuratora. Sławnikowskiemu nie spodobały się też ich oświadczenia o niekonstytucyjności ustawy kagańcowej. Uznał to za „niezgodne z rotą ślubowania, w której prokurator zobowiązuje się stać na straży prawa i strzec praworządności”.
I w piątek 20 maja 2022 roku Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym w Warszawie uniewinnił Parchimowicza. Bronił go adwokat Bartosz Tiutiunik, który jest też wiceprezesem Naczelnej Rady Adwokackiej.
„Zarzut rzecznika dyscyplinarnego dotyczył głównie treści mojego pisma z początku 2020 roku, w którym wyraziłem swój sprzeciw wobec ustawy kagańcowej” - mówi OKO.press Parchimowicz. „Sąd dyscyplinarny uznał jednak, że mój sprzeciw nie jest aktem niegodnym prokuratora. Sąd dostrzegł, że nie złożyłem oświadczenia [wymaganego ustawą kagańcową - red.] w terminie. Ale uznał, że był to inny czyn, za który w tym postępowaniu nie może mnie ukarać” - relacjonuje orzeczenie sądu dyscyplinarnego Parchimowicz.
Chodzi o to, że rzecznik dyscyplinarny nie oskarżył byłego szefa Lex Super Omnia o uchybienie obowiązku wynikającego z ustawy kagańcowej, tylko za to, co napisał w swoim sprzeciwie wobec tej ustawy. Rzecznik od uniewinnienia Parchimowicza może się teraz odwołać do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, która niebawem i tak zostanie zapewne zlikwidowana.
„Orzeczenie sądu dyscyplinarnego przyjmuję z zadowoleniem. Żałuję tylko, że na uniewinnieniu zważyły kwestie formalne” - mówi OKO.press Krzysztof Parchimowicz. „Nie zrobiłem nic złego. Zwracałem tylko uwagę na niepraworządne działania ustawodawcy [Sejmu, w którym PiS ma większość - red.]. W obecnych czasach również na poziomie ustawy może dojść do złamania prawa” - podkreśla były szef Lex Super Omnia.
„Działałem nie w swoim interesie. Działałem w interesie tych wszystkich prawników, którzy poprzez wskazanie organizacji, do której należą, musieliby ujawnić dane wrażliwe, intymne” - mówi.
Parchimowicz nie mylił się. Ustawa kagańcowa wywołała bowiem negatywne skutki, co przewidywali sędziowie i prokuratorzy. Teraz uderza się w nich absurdalnymi zarzutami o przynależności do „politycznych” stowarzyszeń. Hejtuje się ich za to w internecie. Tych argumentów używają też ludzie władzy, a w szczególności prorządowe media, by dezawuować niewygodne dla władzy orzeczenia.
Kolejny przykład. Sędzia Paulina Asłanowicz z Sądu Apelacyjnego w Warszawie nie chciała podać nazwy stowarzyszenia, którego jest członkiem. Bo ujawniłaby w ten sposób chorobę swojego dziecka. W w nazwie stowarzyszenia jest bowiem podana nazwa choroby. Za to zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów Michał Lasota postawił jej bezpodstawny zarzut dyscyplinarny. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ale za odmowę złożenia oświadczenia zgodnie z ustawą kagańcową ściga się raczej prokuratorów, a nie sędziów.
W czerwcu 2022 roku wyrok w sprawie ustawy kagańcowej wyda TSUE. Skargę na nią złożyła Komisja Europejska.
Krzysztof Parchimowicz nie jest już szefem Lex Super Omnia. Zrezygnował z tego stanowiska w kwietniu 2020 roku z powodów zdrowotnych. Ale nadal należy do tego stowarzyszenia. I w rozmowie z OKO.press podkreśla, że jest z tego dumny. Podobnie jak z tego, że jest członkiem Amnesty International i Stowarzyszenia im. Prof. Zbigniewa Hołdy.
Mimo to nadal jest ścigany przez rzeczników dyscyplinarnych. Wygrał już z nimi kilka spraw przed sądem dyscyplinarnych. W dwóch sprawach nielegalna Izba Dyscyplinarna kazała jednak powtórzyć postępowanie.
Rzecznicy dyscyplinarni uderzają też w innych członków stowarzyszenia Lex Super Omnia. Na celowniku jest Ewa Wrzosek, która jest ścigana m.in. za próbę zrobienia śledztwa ws. organizacji przez PiS kopertowych wyborów prezydenckich w czasie epidemii koronawirusa. Wrzosek była też inwigilowana - najprawdopodobniej przez polskie służby specjalne - przy użyciu programu Pegasus. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Uderzono też w obecną szefową Lex Super Omnia Katarzynę Kwiatkowską. Za ostrą krytykę w wywiadzie prokuratury i byłego Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego pozew przeciwko niej złożyła Prokuratura Krajowa. Pozew miał pełnić funkcję mrożącą, bo zażądano od Kwiatkowskiej nie tylko przeprosin, ale też 250 tysięcy złotych. Ale prokurator się nie przestraszyła. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Ścigani są też szeregowi członkowie Lex Super Omnia. Dyscyplinarkę zrobiono na przykład Alfredowi Staszakowi, byłemu szefowi Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
W 2016 roku wygasła jego kadencja. Po przejęciu kontroli nad prokuraturą przez obecną władzę nie starał się o jej wydłużenie. Jego praca jako szefa prokuratury była oceniana dobrze. Miał opinię niezależnego fachowca. Walczył z piractwem drogowym, przemocą domową, rozbijał grupy przestępcze. Chciał reformować zielonogórską prokuraturę, co nie wszystkim się podobało. Staszak jest doktorem prawa i współpracuje z uniwersytetem w Zielonej Górze. Obecnie należy do stowarzyszenia Lex Super Omnia.
Ściga go jednak wrocławski rzecznik dyscyplinarny. Dostał od niego zarzut dyscyplinarny za słowa o tym, że jedna za spraw w zielonogórskiej prokuraturze została błędnie zarejestrowana. Zostało to potraktowane jako niezasadna krytyka prokuratury oraz uchybienie godności urzędu prokuratora. Alfred Staszak powiedział to jednak w ramach prawa do obrony. Wcześniej dostał tzw. wytyk służbowy, bo zdaniem przełożonych zbyt późno uzupełnił zarzuty podejrzanemu w jednej ze spraw. Staszak odwołał się od tego do sądu dyscyplinarnego i wygrał. Sąd uchylił wytyk.
W ramach tego postępowania przedstawił swoje stanowisko co do wytyku. Podniósł w nim, że sprawa, w której miałby popełnić błąd, została błędne zarejestrowana w repertorium, w sekretariacie prokuratury. Rejestracja to normalna, formalna czynność. W tej sprawie chodzi o to, że sprawę, którą dostał zarejestrowano w pozycji „korespondencja ogólna”. A zdaniem Staszaka powinna być zarejestrowana w pozycji „Ds.”, czyli śledztwa.
Z informacji OKO.press wynika, że o takim sposobie rejestracji zdecydowali przełożeni. A zwrócenie uwagi na to przez Staszaka mogło zostać odebrane jako stawianie przez niego zarzutu przełożonym o fałszowaniu statystyk. Bo sprawa ta leżała już trochę w prokuraturze i gdyby zarejestrowano ją jako „ds.”, trzeba by było wykazać to w sprawozdaniach. Pisaliśmy o tej sprawie w OKO.press:
Zarzuty dla prokuratora Staszaka nie są przypadkowe i należy je wiązać z działalnością w Lex Super Omnia. A jest to widoczne w Zielonej Górze, bo z jego rejonu do stowarzyszenia należy jeszcze tylko dwóch prokuratorów - Damian Gałek i Robert Kmieciak. Wszyscy trzej są teraz ścigani na drodze dyscyplinarnej, a Gałka dodatkowo wysłano do pracy na karnej delegacji w innej jednostce prokuratury (już z niej wrócił). Zwolniono też z pracy w prokuraturze żonę Gałka. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
I teraz w czwartek 19 maja Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym uniewinnił z zarzutów dyscyplinarnych Alfreda Staszaka. Jego obrońcami byli Damian Gałek i prokurator Mariusz Krasoń z Krakowa, z zarządu Lex Super Omnia.
„Sąd orzekł, że Staszak nie popełnił deliktu dyscyplinarnego. Orzekł, że zachował się on godnie i uczciwie. Podał prawdziwe fakty i nie naruszył godności urzędu prokuratora” - mówi OKO.press Mariusz Krasoń. Dodaje: „Jego zachowanie było prawidłowe. Nieprawidłowe było zarejestrowanie sprawy, ale to nie jego błąd, tylko przełożonych”.
Od uniewinniającego orzeczenia rzecznik dyscyplinarny może jeszcze odwołać się do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Pisaliśmy w OKO.press o represjach wobec niezależnych prokuratorów:
W niezależnych prokuratorów uderza się nie tylko dyscyplinarkami, postepowaniami w prokuraturze i pozwami. Popularną metodą represji są też karne delegacje do pracy w jednostkach oddalonych od domu. To kara na publiczną krytykę prokuratury Ziobry, czy za niezależne decyzje ws. śledztw.
Najgłośniejsza była karna delegacja dla siedmiu prokuratorów z Lex Super Omnia, w tym dla trzech członków zarządu stowarzyszenia. W styczniu 2021 roku były już Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski (obecnie sędzia Trybunału Przyłębskiej), w środku epidemii koronawirusa kazał jechać prokuratorom do pracy w Polskę. Na karną delegację trafili: szefowa Lex Super Omnia Katarzyna Kwiatkowska, Jarosław Onyszczuk z zarządu stowarzyszenia, Ewa Wrzosek, Katarzyna Szeska, Daniel Drapała, Artur Matkowski. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Wtedy na karną delegację wysłano też Mariusza Krasonia z zarządu Lex Super Omnia. Wysłano go jednak do pracy w prokuraturze rejonowej na terenie Krakowa (jego macierzystą jednostką jest Prokuratura Regionalna w Krakowie). Dla Krasonia była to już trzecia karna delegacja. Obok Krzysztofa Parchimowicza jest on bowiem jednym z najbardziej prześladowanych prokuratorów w Polsce. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Delegacje nie złamały prokuratorów. Wręcz przeciwnie, tylko ich zahartowały. A Katarzyna Kwiatkowska, którą wtedy zesłano do Prokuratury Rejonowej w Golubiu – Dobrzyniu, pozwała za to do sądu prokuraturę. I wygrała. W lutym 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie nieprawomocnie przyznał jej 16,8 tysięcy złotych odszkodowania. Sąd orzekł, że karna zsyłka była dyskryminacją za jej działalność w Lex Super Omnia.
Sąd orzekł też, że z powodu dyskryminacji Kwiatkowska doznała krzywdy moralnej w postaci upokarzającego traktowania i naruszenia jej godności zawodowej. Pisaliśmy o tym precedensowym wyroku w OKO.press:
Mimo tego wyroku prokuratura Ziobry nadal wykorzystuje delegacje do karania niepokornych prokuratorów. Ostatnio głośno było o zesłaniu czterech prokuratorów z Prokuratury Rejonowej w Świnoujściu.
Dwa miesiące temu szef Prokuratury Okręgowej Remigiusz Dobrowolski w Szczecinie z dnia na dzień oddelegował w trybie natychmiastowym niemal całą obsadę świnoujskiej prokuratury. Karnie delegowano czterech śledczych:
Trójkę z nich przeniesiono na dwa miesiące, jednego prokuratora na miesiąc. Za co ich zesłano? Zwrócili przełożonym uwagę na złą sytuację kadrową w świnoujskiej prokuraturze, na przeciążenie pracą i na to, że w czwórkę pracują ponad siły. Bo są tam nieobsadzone etaty prokuratorów. Miejsce karnie zesłanych na czas delegowania zajęli asesorzy z innych prokuratur.
Takich przykładów w prokuraturze Ziobry jest dużo. Środowisko prokuratorów najmocniej poruszała sprawa prokuratora IPN Dariusza Wituszko, który został w 2019 roku karnie delegowany ze Szczecina do odległego o 800 kilometrów Rzeszowa. Będąc na delegacji zmarł z powodu zawału serca. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Sądownictwo
Ewa Wrzosek
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Alfred Staszak
Bogdan Święczkowski
Damian Gałek
Dariusz Wituszko
delegacje prokuratorów
dyscyplinarka
istawa kagań
Izba Dyscyplinarna
Katarzyna Kwiatkowska
Krzysztof Parchimowicz
Lex Super Omnia
Mariusz Krasoń
Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu
represje
sąd dyscyplinarny
ustawa kagańcowa
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze