Projekt zmian w ustawie prawo o ruchu drogowym przegłosowano na posiedzeniu Sejmu 21 stycznia 2021. Za zmianami opowiedziało się 423 posłów i posłanek, przeciw było 22, a czworo wstrzymało się. Wśród przeciwników znalazło się 10 członków Koalicji Obywatelskiej, ośmiu Konfederacji, dwóch Koalicji Polskiej i dwóch niezrzeszonych.
Nowela, która zyskała w Sejmie tak powszechne poparcie, ma poprawić bezpieczeństwo pieszych na przejściach:
- piesi będą mieli pierwszeństwo przed pojazdami w momencie, gdy znajdują się na pasach lub na nie wchodzą (w drugim przypadku wyjątek stanowią tramwaje) – projektowany art. 13 ust. 1a;
- piesi podczas przekraczania jezdni, torowiska czy przejścia dla pieszych (oraz przy wchodzeniu na nie) będą mieli zakaz korzystania z telefonów i urządzeń elektronicznych, jeśli miałoby to utrudnić im obserwację sytuacji – projektowany art. 14 pkt 7;
- kierowcy zbliżający się do przejścia będą musieli ograniczyć prędkość tak, by „nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego” i „ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście” – projektowany art. 26 ust. 1;
- w terenie zabudowanym po zmroku limit prędkości obniżono z 60 km/h do 50 km/h.
Zmiany mają wejść w życie 1 czerwca 2021 roku. Wciąż jeszcze musi zaakceptować je Senat i podpisać prezydent.
„To długo wyczekiwane rozwiązania, które zmierzają w dobrym kierunku” – komentuje dla OKO.press Jan Mencwel, prezes warszawskiego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które od września 2019 roku współtworzy koalicję ruchów miejskich „Chodzi o życie”.
„Sejm przyjął je przy 90-procentowym poparciu parlamentarzystów. Sądzę, że uchwali je także Senat. Trudno mi sobie wyobrazić, co musiałoby się stać, by taka większość się załamała. Zmieniła się także świadomość, kontrowersje wokół tych tematów są znacznie mniejsze” – wskazuje Mencwel.
Przyjęcie noweli nie zamyka jednak dyskusji o poprawie bezpieczeństwa pieszych na polskich drogach.
Winna nadmierna prędkość
Przegłosowane poprawki realizują dwa z czterech postulatów zgłaszanych przez członków koalicji „Chodzi o życie”: pierwszeństwo dla pieszych wchodzących na przejście i zmniejszenie nocnego limitu prędkości w terenie zabudowanym.
Dwa pozostałe to podwyższenie mandatów i prawdziwa egzekucja przepisów drogowych. Te do dziś pozostają nieruszone.
„Są kluczowe dla poprawy bezpieczeństwa. Bo to nadmierna prędkość jest główną przyczyną wypadków” – wskazuje Jan Mencwel.
W OKO.press pisaliśmy m.in. o wynikach badań Instytutu Transportu Samochodowego, które wskazywały, że kierowcy regularnie przekraczają prędkość, także w okolicach przejść dla pieszych. Podobne wyniki dają badania fotoradarowe prowadzone w Warszawie przez aktywistów z MJN.
„Łamanie prędkości w terenie zabudowanym jest powszechne. Kierowcy jeżdżą nawet powyżej 100 km/h i w tym tempie przejeżdżają przez przejścia dla pieszych. Trudno się dziwić, że dochodzi do strasznych wypadków. Przy takiej prędkości nie ma czasu na reakcję, nawet gdy zauważy się pieszego. A zderzenia kończą się tragicznie” – mówi Jan Mencwel.
„Dopóki Polacy nie zdejmą nogi z gazu, nie będzie realnej poprawy. Choć ta zmiana przepisów może już zmusić kierowców do większej ostrożności” – dodaje.
Mandaty powinny być wyższe
Ze statystyk Komisji Europejskiej wynika, że Polskie drogi są jednymi z najmniej bezpiecznych w Unii Europejskiej. Liczba śmiertelnych wypadków w 2019 roku była u nas znacznie powyżej unijnej średniej. Zajęliśmy niechlubne trzecie miejsce od końca tabeli.
„Żebyśmy zbliżyli się do zachodnioeuropejskich statystyk, potrzebne będą wyższe kary i lepsza ich egzekucja. Limity prędkości zostały już obniżone. Ale bez wyższych kar kierowcy nie będą bali się tych przepisów łamać” – podkreśla Jan Mencwel.
Polskie mandaty należą dziś do najniższych w UE. Najwyższa możliwa kwota to 500 zł, w praktyce często kończy się na 100 czy 200.
„Taka kara mało komu da dziś do myślenia. Stawki nie były podwyższane od 1997 roku. Ustalono je w czasach, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, a Polska nie była nawet w Unii Europejskiej. Od tamtego czasu zarobki wyraźnie wzrosły” – dodaje Mencwel.
Koalicja „Chodzi o życie” liczy, że politycy będą kontynuować zmiany na rzecz bezpieczeństwa pieszych.
„Lewica mówiła, że chciałaby iść w tym kierunku. Ale mam wrażenie, że politycy się boją. Nikt nie chce podwyższać kar, bo to może wyglądać źle. Ale przykłady Chorwacji i Litwy, gdzie skokowo podniesiono stawki mandatów, pokazują, że takie rozwiązanie działa. Ludzie jeżdżą wolniej” – tłumaczy Mencwel.
Długo wyczekiwane zmiany
Zmiany w przepisach przyjęte przez Sejm 21 stycznia 2021 to przełom. Próby wprowadzenia pierwszeństwa dla pieszych wchodzących na przejście podjął jeszcze rząd PO-PSL, pod koniec kadencji. Wtedy nowelę zablokowali senatorzy Platformy Obywatelskiej.
Za rządów PiS temat powracał kilkukrotnie, m.in. za sprawą byłego europosła PiS (dziś komisarza UE) Janusza Wojciechowskiego.
Jeszcze w czerwcu 2019 roku Ministerstwo Infrastruktury w odpowiedzi na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich argumentowało, że Polska ma specyficzne „uwarunkowania kulturowe, prawne, inżynieryjne, edukacyjne, czy też podejście do poszanowania prawa”. Więc nie powinna kopiować wzorców „zza granicy”.
Przegłosowany niedawno projekt trafił do Sejmu w listopadzie 2019 roku, zgłosiła grupa posłów Koalicji Obywatelskiej. Stało się to wkrótce po tym, jak premier Mateusz Morawiecki w exposé zapowiedział, że jego rząd poprawi bezpieczeństwo pieszych. Nowela przeleżała w sejmowej Komisji Infrastruktury cały 2020 rok.
„Przez dłuższy czas widzieliśmy próby zablokowania tych rozwiązań, frakcje w Zjednoczonej Prawicy próbowały je torpedować. Na pewno była to frakcja Zbigniewa Ziobry, być może także Porozumienie Jarosława Gowina. Na szczęście wygrał rozsądek i deklarowana ochrona życia” – cieszy się Jan Mencwel.
Aktywista podkreśla, że to jednak dopiero początek:
„Pierwsze efekty zobaczymy za rok. Wypadków będzie mniej. Wtedy będzie moment, by podjąć kolejne kroki”.
Najpierw jedno pokolenie powinna trwać nauka dla pieszych jak poruszać się w poprzek (głowa lewo,prawo,lewo) i wzdłuż jezdni (odblaski do diabła!!!!). Chociaż w zasadzie mnie to rybka: Mam kamerę i jeśli pieszy nie odgapi się od telefonu, to będę czysty. Wiem o czym piszę, milion kilometrów dawno za mną i jak na razie udało się nikogo nie trafić, aczkolwiek wielu bardzo się prosiło. Zasada jest jedna: Nie ustrzel i nie daj się ustrzelić.
"jak poruszać się w poprzek (głowa lewo,prawo,lewo) i wzdłuż jezdni (odblaski do diabła!!!!). "
A jak ktoś jest stary, niedołężny lub niedowidzi to niech nie wychodzi z domu? Głupiście.
Milion km za kołkiem? Chyba po Polsce. Wystarczy wyjechać parę kilometrów za zachodnią granicę aby przekonać się w praktyce jak respektowane jest pierwszeństwo pieszego. Życzę Panu kolejnego miliona przejechanych kilometrów bez „trafienia”
A może poprawę bezpieczeństwa trzeba by tak zacząć od doprowadzena dróg do poziomu europejskiego , np. mieście gdzie mieszkam (na mojej dzielnicy )są co najmniej 4 skrzyżowania z przejściem dla pieszych gdzie pieszego widać dopiero przed maską samochodu , (2 przejścia z krzakami o wysokości 2,17 metra – mierzyłem , 1 przejście za łukiem drogi – brak znaku , i ostatnie schowane za piękną tablicą z kierunkiem na inne miasto). Nawet jadąc prędkością spacerową około 30 km/h ciężko wcześniej dostrzec pieszego . Ale jak zwykle to kierowca jest winny 🤔😔
Jedzie sie zawsze tak predko jak mozna byc pewnym nie uszkodzic kogos ktory z nienacka wyskoczy obojetnie od znakow. Jest to stara regula kierowcy z sumieniem. Dzieci i niektozy dorosli nie mysla a pan jest odpowiedzialny bo nie oni pana potraca. Jako kierowca kupy metalu jest pan odpowiedzialny by nikogo nie krzywdzic. Czy to tak trudne do zrozumienia? Pan zagraza , pan uwarza!
Co do problemu z skrzyzowaniami sie zgadzam.
Nie dość, że politycy znowu zawalili sprawę i tak na prawdę nic nie zmienili, to nawet oko tego nie zauważyło.
Przecież zmiana to kilka centymetrów nogi nad ziemią. Czyli, obecne prawo, to pieszy ma pierwszeństwo gdy postawi nogę na przejściu dla pieszych… nowe prawo zmienia tylko tyle, że zamiast postawić, będzie musiał mieć nogę kilka cm nad przejściem. W obu wypadkach musi się znaleźć jego noga w miejscu, gdzie może w tym czasie przejeżdżać samochód, aby zmiana pierwszeństwa nastąpiła. Samo stanie przed przejściem nie wystarczy… przecież osoba stojąca przed moimi drzwiami nie wchodzi do mojego mieszkania, nawet jak drzwi są otwarte… nawet ruszanie swobodne nogą tego nie zmienia… chyba, że ta noga znajdzie się za moim progiem. Znowu ludzie będą myśleli jedno (mainstreamowe media piszą "Piesi będą mieli pierwszeństwo przed przejściem"), a prawda jest zupełnie inna.
I poraz nie pierwszy polscy madrale siedzacy za kierownica probuja tu udowodnic ze sa idiotami !!!! Zeby ten problem rozwiazac w Polsce proponuje jak to wyglada u naszych zachodnich sasiadow i uwazam ze przyklady praktyczne i dobrze funkcjonujace nalezy wprowadzac w naszym kraju.Strefa przejscia dla pieszego jest dla niego swieta a znak informacyjny dla kierowcy ze ta strefa bedzie musi dzialac na kazdego kierowce jak znak STOP.Wiele kilometrow przejechalem w Niemczech i zasada nie pisana to jest ze zblizajac sie do tej strefy pieszego obserwujesz ja nie w miejscu krawerznika ale co najmiej 2m dalej przed nim czy jakis pieszy sie do niej zblirza,jesli go zobaczysz dla ciebie kierowco jest znak STOP.I zadna zmiana prawa nie zmieni mentalnosci furi polskiego kierowcy !!!! Ja osobiscie za cala powstala sytuacje winie wszystkich polskich instruktorow jazdy ze nie ucza kultury jazdy !!!! Kierowco pieszy to nie SWIETA KROWA ale czlowiek ktory musi przejsc na druga strone jezdni pomoz mu to wcale nie jest takie trudne !!!
Napisałeś mniej niż pół prawdy o Niemczech.
W Niemczech niesterowane przejścia dla pieszych z pierwszeństwem pieszych mogą być tylko na drogach o ograniczeniu do 50 km/h (w praktyce raczej nie spotyka się przejść na drogach innych niż z ograniczeniem do max. 30 km/h), niedopuszczalne są przejścia przez więcej niż jeden pas.
Poza tym występują tzw. "brody" – niesterowane przejścia BEZ pierwszeństwa pieszych. I tych przejść jest najwięcej. Np. w całkiem sporym Cottbus są wyłącznie "brody", a więc nie ma tam ani jednego przejścia z pierwszeństwem pieszych!
I jakoś żyją.
Więcej – przeżywa ich na drogach więcej niż nas…
Ale przynajmniej nie wolno wyznaczać przejść bez sygnalizacji na drogach wielopasmowych. W Priwislinskim Kraju takie przejścia zdarzają się nawet przez cztery (!!!) pasy.
Przykład – Plac Trzech Krzyży w Warszawie. Na którego przebudowę poniekąd był konkurs i niezrealizowany projekt – dlaczego urzędnicy trzęsący portkami przed mityczną potęgą lobby samochodowego nie zostali oskarżeni o niegospodarność?
W cywilizowanym świecie przed mająca potencjalnie poważne skutki reformą robi się analizę skutków tej reformy. W Polsce wystarczy dużo "dobrej woli" i głęboka słowiańska wiara, że jakoś to będzie :/
—
W większości cywilizowanych krajów, w których wprowadzono mniej lub bardziej restrykcyjny przepis o pierwszeństwie pieszych NAJPIERW przeprowadzono kontrole przejść dla pieszych, potem wywalono w niektórych krajach znaczną część z nich (zdaje się, że na Litwie jakieś 80%, a w Niemczech są niemałe miejscowości bez ani jednego przejścia z pierwszeństwem pieszych – np. w Cottbus), a dopiero potem wprowadzono pierwszeństwo pieszych tam, gdzie można je bezpiecznie wyegzekwować.
—
W Polsce zrobili nawet audyt! Według raportu, który widziałem, skontrolowano ułamek przejść (682 – słownie: sześćset osiemdziesiąt dwa na całą Polskę i to tylko na Drogach Krajowych) i bezpieczne (bez uwag) okazało się… 11 z nich – słownie: JEDENAŚCIE!!! (Przy czym wg. polskich przepisów za bezpieczne mogą być uznane przejścia, na widok których organizatorzy ruchu w cywilizowanych krajach uciekliby z wrzaskiem obficie znacząc ślad ucieczki brązem – np. przez drogi wielopasmowe z ograniczeniem ponad 50 km/h, a przecież funkcjonują też w Polsce przejścia z pola do lasu na drodze wielopasmowej dwujezdniowej z ograniczeniem do 100 km/h). Polecam lekturę raportu ze strony GDDKiA – włos się jeży i to nie tylko na łbie :/
—
Do poczytania:
http://www.brd24.pl/infrastruktura/piesi-maja-pierwszenstwo-pasami-zawsze-maja-zebry-zrobili-niemcy/?fbclid=IwAR3nxm9MxhoyAPmoLRtICaAAS6r02DAY1nyqN2AZiU0ntyHFyFZ6NysscqQ
W takim razie drobny przyczynek do stanu istniejącego w Najjasniejszej RP.
Niedziela, południe, centrum miejscowości Z. , przy przejściu stoją dwie matrony i rozglądają się na lewo i prawo. Zatrzymuję się , matrony są zajęte wymianą zdań, nie zwracają uwagi na pojazdy a stoją na krawężniku. Opuszczam prawą szybę, grzecznie pytam: Czy panie przechodzą? Odpowiedź: Nie. Grzecznie mówię aby nie stały na krawężniku, bo ich obecność sugeruje że chcą przejść i dlatego się zatrzymałem. Na to rozjuszone matrony ryknęły abym się od……., czego się czepiasz ………..synu i takie tam w stylu katolików z Jasnej Góry do ekipy wrażej telewizji, w wersji ludowej nazywanej telewizją niemiecką . Proboszcz może być dumny z parafianek, gdyż było to przed kościołem. Może gdyby na kazaniu było kilka słów o piątym przykazaniu czyli we współczesnych kategoriach o bezpieczeństwie własnym pieszych zamiast o in vitro do staruszków, to pożytek byłby większy? Lecz kogo obchodzi jakieś tam bezpieczeństwo gdy anioł stróż ma pilnować kasy.
Popieram pana opinie i uwarzam pana za prawdziwego odpowiedzialnego kierowce. Tez bym sie zatrzymal w przeciwienstwie do Polskich "matronow" siedzacych za kierownica dla ktorych odpowiedzialnosc to bzdura bo mozna sie spowiadac.
Trochę to im zajęło. Ale ok.
Przepis o gapieniu się na telefon – bzdura – kierowca który walnie pieszego na pasach powie w zeznaniu że ten gapił się w telefon.Druga rzecz, zebra dla pieszych, nie wystarczy namalować . Same pasy bez odpowiedniej "infrastruktury" mogą stanowić dla pieszego większe zagrożenie niż brak pasów.
Obowiązek ustąpienia pieszym wchodzącym na przejście był już wcześniej zawarty, w zasadzie w identycznej treści, w rozporządzeniu o znakach drogowych (akt niższego rzędu, art 47 o D-6) i w ratyfikowanej konwencji o ruchu drogowym (akt wyższego rzędu, art 21). Jest równie niejednoznacznie co wcześniej (po to wypada sięgnąć do nie-polskiej treści tej konwencji, bo np. w wersji oryginalnej angielskiej jest bardziej jednoznacznie, bo mowa o "pedestrians using, or about to use, it" – z naszego tekstu niektórzy wnioskują, że noga ma być na pasach), ale przynajmniej spójnie.
Moim zdaniem dawanie pierwszeństwa najsłabszym uczestnikom ruchu i najbardziej prawdopodobnym ofiarom śmiertelnym ewentualnej kolizji to niezbyt rozsądne postępowanie.
Moje obawy budzi powszechne rozumienie pierwszeństwa: "mam pierwszeństwo to wchodzę, niech się kierowca martwi, to jego psi obowiązek się zatrzymać". A przecież to przede wszystkim w interesie pieszego jest uważać by nie zostać potrąconym przez samochód! Kierowca na sto procent wyjdzie z takiej kolizji bez fizycznego szwanku, pieszy praktycznie nigdy.
Moim zdaniem taki kierunek zmian prawa nie doprowadzi do zwiększenia bezpieczeństwa, a już na pewno nie do tego, by wszyscy uczestnicy ruchu zachowywali się ostrożniej.
Druga sprawa to faktyczna możliwość rozpoznania pieszego który "wchodzi" na przejście. Ciągi chodników są w wielu miejscach wąskie i różnica między pieszym idącym chodnikiem, a wchodzącym na przejście to pół sekundy, jeden obrót i jeden krok. Żadna ze stron nie ma wtedy szansy na reakcję.
Szczerze mówiąc, jako pieszego irytują mnie samochody, które zatrzymują się jak tylko zbliżę się do przejścia. Ja mogę chwilę poczekać, to nie jest żaden problem! Po co mam zatrzymywać ruch, skoro za kilkanaście sekund mógłbym spokojnie przejść nikomu nie wadząc?