Czas pandemii, protestów społecznych i konfliktów wewnątrz obozu rządzącego to także czas wzmożnenj aktywności Antoniego Macierewicza.
Były wicepremier i minister obrony w Radiu Maryja zapowiedział kolejny raz opublikowanie raportu o przyczynach katastrofy smoleńskiej. W jego podkomisji trwa obecnie kłótnia o brzozę. Drzewo miało być kupione w Polsce lub Rosji za 2,5 miliona złotych i zawiezione do USA, a tam rozbite o skrzydło samolotu. Po co? Śledczy chcieli sprawdzić jak zachowa się skrzydło i – jeśli się nie rozbije – uprawdopodobnić teorię, jakoby w tupolewie wybuchła bomba termobaryczna. Z planu zrezygnowano ze względu na zbyt duże koszty.
Raport ma się pojawić „po pandemii”, wcześniej był odkładany na „po wyborach”. Należy przypomnieć, że istnieje już jeden rządowy raport o katastrofie, wykluczający zestrzelenie samolotu lub podłożenie w nim bomby. Mimo to podkomisja Macierewicza wciąż działa i w nieskończoność odkłada ogłoszenie finału swoich prac. Mało tego, Macierewicz miał wstrzymać niedawno emisję na łamach TVP filmu Ewy Stankiewicz który, jak twierdzi źródło Grzegorza Rzeczkowskiego z „Polityki”, „ma dowodzić, iż katastrofę spowodowała seria wybuchów”.
Macierewicz błysnął też niedawno, gdy wsprał inicjatywę Tadeusza Płużańskiego, aby zdekomunizować Powązki Wojskowe czyli… przenieść komunistów na cmentarz radziecki jako nie-Polaków i stworzyć, jak stwierdził Macierewicz, “wielką nekropolię żołnierzy niezłomnych”. Barbarzyńskie i niezgodne z polską tradycją niszczenie grobów może się skończyć podobnie do dekomunizacji polskich ulic – objąć też komunistów niemających na swoim koncie zbrodni oraz socjalistów. Chodzi też o to, by Powązki stały się “nie własnością miasta, które w zależności od układu politycznego podejmuje takie lub inne decyzje” tylko “dobrem ogólnonarodowym” (czyli w praktyce były zarządzane przez któreś z ministerstw prawicowego rządu).
Od czasu odsunięcia go od rządu i nadszarpnięcia pozycji wicelidera PiS, a także ulubionego polityka żelaznego elektoratu partii, minęły już lata, ale w przeszłości Macierewicz wracał już wielokrotnie. Nie jest całkiem sam: od około roku działa przy nim Stowarzyszenie „Pilnujmy Polski”.
Krzewiciele patriotyzmu
Macierewicz miał już w przeszłości głośnych współpracowników.
Przypadek starszego doradcy Roberta Jerzego Luśni (TW “Non Parlel”) pokazuje, że mimo bardzo problematycznego życiorysu przy Macierewiczu można trwać przez wiele lat.
Bartłomiej Misiewicz, były pracownik apteki w Łomiankach, dowiódł, że brak kwalifikacji do sprawowania funkcji jest nieistotny, gdy okazuje się wierność Macierewiczowi. Misiewicz został dygnitarzem, któremu oficerowie wojska nie tylko salutowali, ale też nosili nad nim parasol w czasie deszczu. Dostał nawet Złoty Medal „Za zasługi dla obronności kraju”. Błyskotliwa kariera polityczna Misiewicza zakończyła się zatrzymaniem przez CBA i pobytem w areszcie.
Nowa grupa współpracowników Macierewicza – Stowarzyszenie „Pilnujmy Polski” – ma na celu, wedle własnej deklaracji: „krzewić patriotyzm i ideę narodową wśród młodzieży”.
Pan „Daj litra” i prawdziwi narodowcy
Zanim powstało stowarzyszenie, Telewizja Republika emitowała autorski program byłego wicepremiera pt. „Pilnujmy Polski”.
Stowarzyszenie „powstało ze środowisk prawdziwie narodowych, które jako pierwsze organizowały Marsze Niepodległości, a także poparły kandydaturę Andrzeja Dudy w jego reelekcji na prezydenta Polski. Inicjatywie patronuje Antoni Macierewicz, a celem jest szeroko pojęta obrona Polski przed atakami ze strony aktywistów zagrażających wartościom chrześcijańskim, ochrona rodziny, a także bezpieczeństwo militarne Polski” – czytamy w życzliwym Macierewiczowi i PiS, wydawanym w New Jersey „Nowym Dzienniku”.
Sam Macierewicz mówi, że Stowarzyszenie powstało „spośród ludzi, którzy organizowali i stworzyli w rzeczywistości Marsz Niepodległości i których później pseudonarodowcy wyrzucili”.
Były minister obrony rzeczywiście ma negatywny stosunek do Konfederacji, ale nie do idei narodowej i narodowców w ogóle – jeżeli są mu wierni.
W czasie wyborów prezydenckich w Polsce w programie „Pilnujmy Polski” występowali liderzy Stowarzyszenia Pilnujmy Polski – Piotr Dziadul i Marian Kowalski. Wybory nazywali starciem dwóch cywilizacji i zachwalali postawę rządu PiS wobec Marszu Niepodległości.
W tym roku zamieścili razem nagranie po Marszu Niepodległości, w którym Macierewicz mówił: „Doszło do sytuacji, w której policja strzelała do ludzi. Strzelała do ludzi, chociaż to Antifa zaatakowała polskich patriotów. Nie wiemy kto wydał ten rozkaz, to musi zostać wyjaśnione”.
Piotr Dziadul jest znajomym Jacka Kurskiego, podobno z okresu opozycji antykomunistycznej (miał 14 lat w 1989 roku). Za pierwszych dwuletnich rządów PiS był komendantem Państwowej Straży Łowieckiej w Gdańsku, ale ponieważ nie spełniał wymogów statutowych został zdegradowany do stopnia szeregowego strażnika. Gdy pełnił służbę wpłynęła na niego skarga: „Starszy strażnik Piotr Dziadul pod nieobecność strażników w pokoju z pozostałych po treningu strzeleckim łusek nabojowych ułożył w miejscu pracy strażnika na jego biurku znak swastyki (…). Zapytany o motywy takiego postępowania nie był w stanie w sposób racjonalny wytłumaczyć swojego czynu (…). Strażnicy informowali też, że do kolegów Dziadul mówi, że są plewami, a plewy trzeba oddzielić od ziarna, i że witał się słowami „Heil Hitler”. Tłumaczył później, że „z kolegą z pracy wielokrotnie szyderczo prześmiewał zwrot „Heil Hitler”, mówiąc „daj litra”.
Ze Straży Łowieckiej trafił do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku. Jak mówił publicznie ówczesny wojewoda, wpływały na niego liczne skargi, które „informowały o faszystowskich incydentach, między innymi o hitlerowskich pozdrowieniach kierowanych w stronę współpracowników i rysowaniu swastyk na biurkach”. W 2013 stracił pracę. Na zabraniu Ruchu Narodowego Dziadul wzywał do przemocy wobec obcokrajowców i dokonania siłowego przewrotu w kraju. Sprawę opisał Tomasz Słomczyński z “Dziennika Bałtyckiego”.
Sztukmistrz z Lublina
Marian Kowalski miał w swoim życiorysie epizod w Unii Polityki Realnej, Samoobronie Andrzeja Leppera, Obozie Narodowo-Radykalnym, którego był rzecznikiem prasowym i Ruchu Narodowym – w 2015 roku był kandydatem tej partii na urząd prezydenta. Później tworzył organizację Narodowcy RP, a potem Ruch 11 Listopada z Pawłem Chojeckim, pastorem Kościoła Nowego Przymierza w Lublinie. Konflikt z tym ostatnim był szczególnie bolesny, a oskarżenia wysunięte na przełomie sierpnia i września 2018 dotyczyły m.in. przywłaszczenia wspólnych pieniędzy. Po trzech latach lublinianie pogodzili się, a Kowalski ponownie występuje z Chojeckim na jego youtubowym kanale.
Kowalskiemu zarzucano powiązania z neonazistami, organizowanie koncertów zespołów promujących faszyzm oraz uczestniczenie w nich. Występował publicznie w koszulce skinowskiego zespołu The Gits, pojawiał się w koszulce studia tatuażu Valhalla należącego do Wojciecha C. ps. „Ciepły”, mieszkańca Lublina uważanego za lidera miejscowego środowiska Blood & Honour. Jeszcze w czasach, gdy był rzecznikiem ONR, szef tej organizacji ostrzegał swojego administratora mediów społecznościowych: „nie dawaj wywiadów z Mańkiem, takich jak on był w koszulce Bound For Glory”. To chwalący Hitlera zespół muzyczny z USA.
Kowalski w przeszłości wypowiadał się o swojej wizji polityki Polski wobec państw Osi: “Sojusz z Sowietami byłby samobójstwem, z aliantami był klęską, a z Niemcami… Jedyne, co mówią przeciwnicy, to to, że nie mieścił się w głowie. Zależy, jaką kto ma głowę. Jakoś nikt nie zauważa w tym kontekście istnienia Włoch. Włosi nigdy nas nie wykiwali, mieli ambicje, a Mussolini zawsze ciepło wyrażał się o Polakach. Taki sojusz impregnowałby nas na zakusy Niemiec, ustawiałby w gronie głodnych sukcesu, a jednocześnie nie wiązałby bezpośrednio z III Rzeszą”.
Kowalski od nazizmu oficjalnie się odcina, jednak w sieci można znaleźć jego zdjęcia w towarzystwie Filipa F. ps. „Fifi” czy Mariusza N. ps. „Tuba”, a to podobnie jak „Ciepły” znane postacie wśród neonazistów. Za rządów Kurskiego w TVP był częstym gościem programów publicystycznych. Występuje m.in. z bokserem Marcinem Najmanem, wypowiada się na tematy polityczne.
Nowi „Misiewicze”?
Głównym obszarem działań Stowarzyszenia jest Gdańsk, jednak grupa stara się być aktywna w całej Polsce.
21 sierpnia 2020 roku Kowalski, Dziadul i Macierewicz składali kwiaty na grobie Jana Olszewskiego i uczestniczyli w otwarciu wystawy ,, Spojrzeć ludziom prosto w oczy” o dorobku byłego premiera. Wystawę na terenie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów organizował Instytut Pamięci Narodowej.
Dziadula można było spotkać 11 października bieżącego roku w towarzystwie Macierewicza w Pile, gdzie razem składali kwiaty pod pomnikiem Danuty Siedzikówny „Inki”. Po uroczystości odbyło się sygnowane przez Stowarzyszenie Pilnujmy Polski i PiS spotkanie z byłym ministrem na temat katastrofy smoleńskiej i „prawdziwych” przyczyn wypadku tupolewa.
Rząd Jana Olszewskiego i „żołnierze wyklęci” to ulubione mity historyczne PiS. Podobnie jak historia „Solidarności” z wygumkowanym etosem robotniczym i zdelegitymizowanym Wałęsą (ale za to pełna jego przeciwników czy liderów PiS). Jak pisze na swoim profilu Stowarzyszenie: „Nie ulega wątpliwości, że dawna Solidarność była ruchem o charakterze i profilu ogólnonarodowym, niepodległościowym i stojącym na fundamencie chrześcijańskim. Miała i ma swoich prawdziwych nie wyciągniętych z ,»teczki«, lub innych akt bohaterów takich jak min.: Śp. Anna Walentynowicz, Krzysztof Wyszkowski, Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Antoni Macierewicz, czy Piotr Naimski”.
Na zdjęciach z ich własnych obchodów porozumień sierpniowych można znaleźć wnuka Anny Walentynowicz – Piotra. Jest byłym gdańskim radnym PiS, a w okresie rządów Macierewicza w MON zrobił karierę w spółkach podległych ministrowi. W 2016 roku został zatrudniony w podległej Polskiej Grupie Zbrojeniowej spółce Pit-Radwar ze średnia pensją 7-8 tys. zł. Zanim został radnym i pracownikiem biura dyrektora generalnego spółki był z zawodu taksówkarzem.
Historia ludzi Macierewicza pokazuje, że oddaniem wobec niego można zrekompensować wszystkie braki wymagane na określonych stanowiskach. Do tej pory Macierewicz wracał za każdym razem, gdy do władzy dochodziła prawica i stawał się na tej prawicy bardzo ważną postacią. Niewykluczone, że liczy na kolejny powrót, a Stowarzyszenie Pilnujmy Polski to przechowalnia nowych „Misiewiczów”.
Ja chce zadac tylko jedno pytanie !!!! Dlaczego Macierewicz za swa dzialalnosc nie jest jeszcze w wiezieniu ????
ad MWalenty: bo PO zwolniła go odpowiedzialności. Bo centrowa opozycja docenia jego katolicyzm k patriotyzm. Bo pedały trzymają się razem.
Zastanów się, kto dziś trzyma w garści prokuraturę i sądy, a odpowiedź sama się nasunie.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Bardziej dziwi to, że nie dostał tych głupich paru milionów na brzozę, którą chciał wychłostac samolot !
W sferze werbalnej, czyli słownych deklaracjach i wygłaszanych opiniach Macierewicz może sprawiać wrażenie polskiego patrioty, człowieka przeciwnego agresywnym działaniom Rosji. W sferze realnych, a nie pozorowanych działań oraz licznych faktów z ostatnich lat, Macierewicz bardziej pasuje do rosyjskiego agenta. Podam tylko trzy przykłady: 1) włamanie do siedziby kontrwywiadu NATO, po którym żaden kraj członkowski sojuszu nie traktuje Polski poważnie, 2) anulowanie zakupu śmigłowców Caracal, co nie tylko pozbawiło polską armię nowych maszyn, ale popsuło stosunki z Francją i pokazało po raz kolejny, że Polska jest niepoważnym krajem, 3) utworzenie paramilitarnej, zbliżonej do harcerstwa formacji nazwanej Wojskami Obrony Terytorialnej, na którą wydawane są miliardy złotych, a która nie ma żadnej wartości bojowej.
Nie będę się rozpisywał o niszczeniu polskiej wspólnoty przez zatruwanie umysłów Polaków bzdurami o zamachu smoleńskim, bo temat jest zbyt obszerny. Dodam tylko, że dywagacje Macierewicza na temat mgły, trotylu, broni elektromagnetycznej czy bomb termobarycznych, a także ocalałych pasażerów zastrzelonych jakoby przez Rosjan wskazują, że albo faktycznie jest rosyjskim agentem, którego zadaniem jest m. in. ośmieszanie Polski na arenie międzynarodowej (choćby poprzez ukazywanie Polaków jako chorobliwych rusofobów), albo człowiekiem psychicznie bardzo, ale to bardzo niezrównoważonym.
"albo faktycznie jest rosyjskim agentem, którego zadaniem jest m. in. ośmieszanie Polski na arenie międzynarodowej (choćby poprzez ukazywanie Polaków jako chorobliwych rusofobów), albo człowiekiem psychicznie bardzo, ale to bardzo niezrównoważonym". Pierwsze raczej mimowolnie. Obstawiam to drugie.
Jedynym celem tych prawackich buraków jest dorwanie się na stałe do koryta.
Nie. To by było za proste. "Koryto" im się należy, jak otwarcie przyznała Szydło, ale dopiero za ciężką pracę, polegającą na budowaniu brunatnego państwa, państwa sojuszu nazistów z Kościołem rk. Nawet mają już nazwę tego państwa: Katolickie Państwo Narodu Polskiego. W mniej napuszonej wersji: Banasiowa Republika Obajtków.
na miejscu opozycji stworzyłbym "Komisję ds prac albo raczej bezczynności i efektów, a raczej ich braku, komisji macierewicza". bo to optymistycznie zakrawa na jedną wielką pralnie pieniędzy. Już z samych przecieków można się dowiedzieć, że ta komisja macierewicza to zwykła ściema. produkt piarowców i nie jest powiedziane, że wyłącznie pisowskich. w pewnym sensie odniosła sukces przed laty, bo przecież pomimo tego, że nie ma wątpliwości, że nagromadzenie błędów załogi i wyniających ze złego przygotowanie lotu oraz nacisków dowódctwa wystarczy na 30 takich katastrof, to po dezinformacji macierewicza część pisowskiego elektoratu zaczęła mieć wątpliwości. I to tylko o to chodziło. Aby się elektorat nierozpełz. Nikt w pisie nie wierzy w zamach. To była bajka dla tego najmniej rozgarniętego wyborcy. Odpalana jak dobranocka aby uśpić maluszki, które nie mają ochoty albo czasu albo po prostu dość krytycznego podejścia do faktów. I to zwłaszcza przed wyborami w 2019 miało znaczenie.
Sam Macierewicz to postać nadająca się na jakiś poemat (tyle że komitragiczny) w stylu Beniowskiego. Koniecznie poemat dygresyjny. Dużo różnych wtrętów o naszym społeczeństwie. O jego przeszłości i korzeniach perelowsko-katolickich. Rozdwojeniu jaźni narodowej. bawieniu się w wierzących a robieniu świństw i podłości, o skonfliktowaniu Polaków o słabości intelektualnej tzw elit, o mitomanii i postkolonialnego myślenia. O polskiej prowincji, której można wmówić prawie wszystko (oprócz tego, że zwierzęta mają prawa).
Nie sądzę, by Antek mógł wrócić do MON. Wszystkie fakty wskazują, że to jankesi kazali oczyścić MON z jego ludzi, co wykonano bardzo skwapliwie łącznie ze spółkami zbrojeniowymi.
Pamiętacie te zabawne tłumaczenie Jarusia: wiecie, rozumiecie, czasami tak trzeba…. A pamiętacie tą grobową ciszę wśród zgromadzonych na miesięcznicy "intelektualistów"? To było piękne 🙂
Maciora to człowiek Putina, boi się go jak ognia. Nic dziwnego, że Amerykanie kazali wywalić jego ludzi z MON.
Czyli to prawda, że nasza suwerenna Ojczyzna jest sterowana z zewnątrz? To straszne! Nawet więcej – to okropne!
No cóż, psychiatria polska ma co robić.
Hetman Macierewicz ma w końcu pieska.
Burek pilnuj Polski, bo ci ją ukradną!
A wiesz co w Polsce z pieskami się dzieje?
Bierze się je na hol i daje gazu, Bureczku.