Piotrowicz na wszelkie sposoby dowodzi, że prawa nie naruszył, bo zawsze go przestrzega i jest "człowiekiem honoru", a z pomocy marszałka skorzystał jak każdy inny obywatel. Opowieść o chorobie żony ma zatrzeć wrażenie kolesiostwa i przywilejów władzy
W środę 7 sierpnia afera samolotowa Kuchcińskiego zyskała dodatkowy wymiar. Media przypomniały, że marszałek zabierał na pokład również polityków PiS. Przypomniały, bo ujawniła to już w marcu 2019 posłanka Krystyna Wróblewska chwaląc się na FB zdjęciem z pokładu Gulfstreama 550, na których poza nią samą widniał też szef komisji sprawiedliwości i praw człowieka Sejmu poseł-prokurator Stanisław Piotrowicz. Zdjęcie posłanki z dumnym i rozradowanym Kuchcińskim (patrz niżej) szybko zniknęło z FB, ale radio TOK FM zdążyło podać tę wiadomość.
Stanisław Piotrowicz zabrał głos w radiu RMF FM przedstawiając dramatyczne okoliczności, w jakich korzystał z podniebnej podwózki:
"Mieszkam na Podkarpaciu, 70 km od Rzeszowa. Zazwyczaj podróżuję własnym samochodem, ok. 6 godzin, albo samolotem LOT-u. Tego dnia, jak pamiętam, nie było wolnych miejsc w samolotach rejsowych. Tego dnia Instytut Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie opuściła moja żona. Otrzymała po wyjściu ze szpitala kilkaset ampułek leku, który trzeba przechowywać w stanie zamrożonym. Rodził się problem, jak dotrzeć z tymi ampułkami jak najszybciej do domu. (...)
Dowiedziałem się, że pan marszałek będzie leciał do Rzeszowa i skorzystałem z tej sposobności".
Tłumacząc się z lotu z marszałkiem poseł użył też - zupełnie niepotrzebnie - gorszego argumentu, że marszałek "dysponował wolnymi miejscami", a on sam "wracał po tygodniu pracy", ale podkreślił, że nie złamał prawa.
Nie było z mojej strony nadużycia. Należę do ludzi, którzy prawa przestrzegają. Poseł wracający do domu po tygodniu pracy, korzysta z uprzejmości marszałka, który dysponuje miejscami na pokładzie (...) Był to wypadek losowy, stan wyższej konieczności.
Piotrowicz ma rację. Mówiąc potocznie "nie miał prawa" znaleźć się na pokładzie samolotu, ale prawa nie złamał.
Ustanowiona w październiku 2018 decyzją ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka „Instrukcja organizacji lotów z najważniejszymi osobami w państwie w Siłach Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej” precyzyjnie określa, kto ma prawo korzystać z takich lotów:
Piotrowicz nie należy do żadnej z tych kategorii, bo - oczywiście - pomoc humanitarna dotyczy sytuacji katastrof humanitarnych, a nie przypadku jego chorej żony, która - zakładamy, że poseł mówi prawdę - wracała ze szpitala.
Nawet gdyby Piotrowicz zdawał sobie sprawę, że nie ma prawa lecieć Gulfstreamem 550, nie można powiedzieć, że prawo złamał.
Instrukcja min. Błaszczaka jasno bowiem stanowi, że
"postanowienia Instrukcji obowiązują wszystkie podmioty i instytucje biorące udział w organizowaniu i zabezpieczeniu lotów transportowych".
Instrukcja nie obowiązywała zatem Piotrowicza. Złamał ją za to marszałek Kuchcińskiego, który zaprosił posła-prokuratora.
Inna rzecz, że z faktu, iz Piotrowicz nie naruszył instrukcji, nie wynika prawdziwość zdania, że "przestrzega prawa".
Krzysztof Zasada z RMF FM zwrócił Piotrowiczowi uwagę, że znalazł się w sytuacji uprzywilejowanej i skorzystał (wraz z żoną) ze swojej społecznej pozycji. Piotrowicz wyczuł pismo nosem i dał odpór podejrzeniu, że politycy PiS wykorzystują do celów prywatnych układy partyjno-państwowe:
[Czy nie widzi pan problemu, że także inni obywatele z odległych zakątków leczą się w Instytucie Hematologii, muszą wrócić do domu i nie mają takiej możliwości?] Gdyby zwrócili się do marszałka, to by nie odmówił. To nie ulega najmniejszej wątpliwości
OKO.press nie jest w stanie potwierdzić, że marszałek postąpiłby tak szlachetnie, jak opisuje Piotrowicz. Trudno sobie jednak wyobrazić sytuację, w której zwykły obywatel czy obywatelka miałby okazję poprosić Kuchcińskiego o wzięcie na pokład.
Rzecz rozegrała się bowiem w elicie PiS-owskiej władzy, między partyjnymi kolegami. Piotrowicz korzystał z "układu" towarzysko-politycznego, u którym tak chętnie mówi Jarosław Kaczyński (w odniesieniu do elit poprzedniej władzy), że "buduje wielką niesprawiedliwość”.
Śladem arogancji władzy, która daje sobie prawo do korzystania z "układu" jest wypowiedź Piotrowicza o "pośle, który po tygodniu pracy wraca do domu". W domyśle - napracował się i mu się należy.
Piotrowicz na wszelkie sposoby dowodził, że jest niewinny, prawa nie naruszył, a z pomocy marszałka skorzystał jak każdy inny obywatel.
Ale na wszelki wypadek zadeklarował, że gotów jest za podróż samolotem zapłacić. Zrobił to w popularnej formule "no apology":
"Jeżeli dzisiaj ktoś uważa, że odniosłem korzyść, to jestem gotów za to zapłacić. Jestem gotów zapłacić dlatego, że jestem człowiekiem honoru".
Aby nas przekonać, dodał: "Ja na cele charytatywne przeznaczam co roku jedną pensję poselską".
Wypowiedź Piotrowicza przypomina linię obrony Kuchcińskiego, który deklarowął 5 sierpnia: "Pragnę wszystkich, którzy się poczuli urażeni, przeprosić. Jednocześnie chciałbym zdecydowanie stwierdzić, że działałem zgodnie z prawem".
Nie będziemy sprawdzać opinii Piotrowicza o sobie samym, że "jest człowiekiem honoru", zostawiamy to ocenie czytelniczek i czytelników. Przypomnimy tylko kilka wypowiedzi posła-prokuratora o własnej przeszłości i małą próbkę tez o sprawach bieżących.
Afery
Propaganda
Władza
Marek Kuchciński
Stanisław Piotrowicz
Zbigniew Ziobro
Prawo i Sprawiedliwość
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji
Afera samolotowa
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze