0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Żuchowicz / Agencja GazetaDawid Żuchowicz / Ag...

Odkąd rozważana była jej ratyfikacja, Konwencji Stambulskiej towarzyszy krytyka ze strony prawicy – argumentacja w tym zakresie przez lata nie uległa zasadniczym zmianom.

Już w 2014 roku Ordo Iuris ostrzegało, że Konwencja „zakłada konieczność przekształcenia realiów społecznych pod dyktando założeń ideologicznych”, a 27 lipca 2020 roku Zbigniew Ziobro złożył wniosek o jej wypowiedzenie, podnosząc, że „pod pięknymi hasłami ukrywa warstwę ideologiczną, która de facto uderza w interesy kobiet, rodziny i przyjmując m.in. koncepcję płci społeczno-kulturowej, kwestionuje tradycję i naszą kulturę”. W ocenie wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego stanowi ona „genderowego konia trojańskiego”.

Kilka dni po wniosku ministra sprawiedliwości premier Mateusz Morawiecki zwrócił się z wnioskiem o kontrolę Konwencji do Trybunału Konstytucyjnego. Choć treść wniosku trudno uznać za przekonującą, ostatni wyrok TK w sprawie aborcji nie napawa optymizmem.

Przeczytaj także:

Czym jednak jest akt, którego tak bardzo obawiają się konserwatywni politycy?

Zapobieganie przemocy, odpowiedzialność sprawców, wsparcie ofiar

Konwencja Stambulska (a właściwie Konwencja Rady Europy z dnia 11 maja 2011 roku o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej) to umowa międzynarodowa, którą Polska ratyfikowała w 2015 roku.

Cele Konwencji Stambulskiej określone zostały w jej art. 1 i wymieniono wśród nich ochronę kobiet przed przemocą oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Wymaga także stworzenia ogólnych ram działań na rzecz ochrony i wsparcia ofiar przemocy, a także zapewnienie skutecznej współpracy mającej na celu przyjęcie zintegrowanego podejścia do eliminacji przemocy domowej.

Jednym z przepisów, który już na etapie ratyfikacji przez Polskę Konwencji był przedmiotem burzliwej debaty, był art. 3, w którym zdefiniowano płeć społeczno-kulturową.

Zgodnie z przepisem, są nią „społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn”.

Skąd taka definicja w Konwencji? Tłumaczy to dr Sylwia Spurek (obecnie europosłanka), która w komentarzu do Konwencji pisze, że „pewne role i stereotypy reprodukują niepożądane i szkodliwe praktyki, a także przyczyniają się do akceptacji przemocy wobec kobiet”. Nie jest to jednocześnie jedyna umowa międzynarodowa, w której możliwość zaistnienia takiego związku dostrzeżono – zgodnie z art. 5a Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet (CEDAW) z 1979 roku, państwa mają obowiązek podjęcia kroków w celu zmiany społecznych i kulturowych wzorców zachowań mężczyzn i kobiet w celu likwidacji praktyk opartych na niższości lub wyższości jednej z płci albo na ich stereotypowych rolach (podobne brzmienie ma art. 12 ust. 1 Konwencji Stambulskiej).

Konwencja odnosi się do problemu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej wielowymiarowo.

Po pierwsze, wskazuje na konieczność podjęcia działań zapobiegających przemocy. Nakłada na państwa-strony m.in. obowiązek zapewnienia stosowania w praktyce zasady równości płci i zakazu dyskryminacji kobiet czy wprowadzania (gdy to stosowne) zagadnień rozwiązywania konfliktów bez przemocy do programów nauczania.

Po drugie, twórcy Konwencji położyli nacisk na konieczność zapewniania ochrony i wsparcia ofiarom, obejmującego unikanie wtórnej wiktymizacji. Wsparcie to powinno mieć zarówno charakter doraźny (schroniska, telefony zaufania, badania lekarskie), jak i dotyczyć ewentualnych dalszych kroków (poradnictwo prawne i psychologiczne, pomoc finansowa i mieszkaniowa, pomoc przy szukaniu zatrudnienia).

Po trzecie, Konwencja koncentruje się na ściganiu sprawców przemocy. Wymaga m.in. wprowadzenia do krajowego prawa karnego odpowiednich regulacji, umożliwiających efektywne pociągnięcie do odpowiedzialności za wymienione formy przemocy, przy jednoczesnym poszanowaniu praw osób pokrzywdzonych.

Po czwarte, Konwencja nakazuje wdrożenie kompleksowej, skutecznej i całościowej polityki mającej na celu zapobieganie i zwalczanie wszelkich form przemocy objętych jej zakresem, na którą przeznaczone być mają odpowiednie środki finansowe i zasoby ludzkie. Zobowiązuje również do wsparcia organizacji pozarządowych, które takie działania podejmują.

W ocenie Ministra Sprawiedliwości Konwencja nie przewiduje jednak żadnych rozwiązań, których Polska by nie spełniała. Jak jest w praktyce?

RPO: Realizacja praw gwarantowanych w Konwencji pozostaje problemem

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej:

  • 34 proc. Polaków uważa, że przemoc w rodzinie dotyczy ponad połowy gospodarstw domowych (z czego 9 proc. - że dotyczy każdego).
  • Prawie co czwarty badany doświadczył przemocy w dzieciństwie we własnym domu.
  • 57 proc. badanych doświadczyło w życiu jakiejś formy przemocy. 47 proc. więcej niż raz.

Liczby te nie obejmują pełnego zakresu zastosowania Konwencji Stambulskiej – pomijają m.in. przemoc ekonomiczną (nieujętą w ustawowej definicji przemocy w rodzinie) czy wykraczających poza sytuację rodzinną innych przypadków przemocy wobec kobiet.

W Konwencji Stambulskiej nie przewidziano mechanizmu skargowego analogicznego do tego funkcjonującego na gruncie CEDAW. Monitorowaniem jej wdrażania zajmuje się specjalna grupa ekspertów (w skrócie: GREVIO). Raporty do niej składają państwa-strony Konwencji, a raporty alternatywne mogą również składać inne podmioty, m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich.

W raporcie alternatywnym z czerwca 2020 RPO zwraca uwagę, że ustawowa definicja przemocy w rodzinie nie obejmuje swoim zakresem wszystkich rodzajów zachowań doświadczanych przez ofiary przemocy domowej – w tym przede wszystkim pomija przemoc ekonomiczną.

Co więcej, mimo oczywistych braków w definicji, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podjęło w grudniu 2019 działania zmierzające do dalszego jej zawężenia – poprzez wprowadzenie wymogu powtarzalności działania sprawcy (dalszych prac zaniechano).

Innym problemem jest brak odpowiedniej reakcji na przemoc na szczeblu samorządowym. Rzecznik podkreśla, że nie w każdym powiecie i gminie opracowano lokalną strategię przeciwdziałania przemocy w rodzinie – w gminie Zakopane takiego programu nie udało się uchwalić przez 10 lat, co spotkało się z uznaniem ze strony rządu.

Jednocześnie odmawia się przyznawania dotacji organizacjom pozarządowym zajmującym się szeroko zakrojoną i kompleksową pomocą kobietom – ofiarom przemocy. Centrum Praw Kobiet, jak wynika z raportu, miało nie otrzymać dotacji celowej ze względu na skierowanie swojej oferty wyłącznie do kobiet pokrzywdzonych przestępstwem (warto zauważyć, że taka forma rozróżnienia jest wprost dopuszczona na gruncie Konwencji).

Wątpliwości budzi także kodeksowa definicja zgwałcenia – zgodnie z art. 197 Kodeksu karnego dochodzi do niego, o ile sprawca posłużył się przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem, podczas gdy definicja konwencyjna oparta jest na braku zgody osoby pokrzywdzonej (lukę tę ma zlikwidować nowelizacja Kodeksu karnego zaproponowana przez Lewicę – nie została ona jednak jeszcze wniesiona).

Problematyczna w ocenie Rzecznika jest również praktyka działania organów ścigania, ujawniająca skalę uprzedzeń i szkodliwe przekonania dotyczące osób pokrzywdzonych przemocą seksualną. Problemy te dobitnie podkreśla badanie Fundacji STER, z którego wynika, że aż 94 proc. przypadków molestowania seksualnego, którego doświadczyły respondentki, nie zostało zgłoszonych na policję. W przypadku zgwałcenia ta statystyka wygląda podobnie – 92 proc. respondentek nie zgłosiło zdarzenia na Policję, z czego 62 proc. motywowało to przeczuciem, że nic nie zostanie w tej sprawie zrobione. 24 proc. respondentek wskazało ponadto, że zgłoszenia zaniechały z obawy, że nikt im nie uwierzy.

Trudno podzielić więc zdanie Ministra Sprawiedliwości, twierdzącego, że Konwencja poza „warstwą ideologiczną” nic nie wnosi.

Konwencja Stambulska przed Trybunałem

Jak wspomnieliśmy, premier Morawiecki złożył latem wniosek do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej o kontrolę zgodności Konwencji z Konstytucją.

Co zarzucił Konwencji?

  • Po pierwsze, że w zakresie, w jakim opublikowane w Dzienniku Ustaw tłumaczenie jest niezgodne z tekstem autentycznym, narusza ona art. 2 (zasada demokratycznego państwa prawnego) oraz art. 91 ust. 1 Konstytucji (przesłanki bezpośredniego stosowania umowy międzynarodowej).
  • Po drugie, że art. 14 Konwencji (stanowiący o wprowadzaniu do programu nauczania treści dot. równouprawnienia płci, niestereotypowych ról płciowych, prawa do nienaruszalności czy rozwiązywania konfliktów bez uciekania się do przemocy) narusza art. 48 ust. 1 i art. 53 ust. 3 (prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami) oraz art. 25 ust. 3 Konstytucji (autonomia kościołów i związków wyznaniowych).
  • Po trzecie, że art. 6 Konwencji (uwzględnianie perspektywy płci społeczno-kulturowej w realizacji Konwencji, promowanie i wdrażanie polityki równouprawnienia) narusza art. 2 Konstytucji, a dokładniej wynikającą z niego zasadę zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa, bezpieczeństwa prawnego jednostki i jednoznaczności prawa.

Do postępowania przed Trybunałem przystąpił RPO, który w swoim stanowisku wniósł o umorzenie postępowania ze względu na brak uprawnień w zakresie oceny poprawności tłumaczenia i braki formalne wniosku w pozostałym jego zakresie. Wskazał również, że we wniosku sprowadzono się do negatywnej oceny założeń Konwencji i poszczególnych jej postanowień.

„Wydaje się, że Wnioskodawca – w postępowaniu, którego celem jest badanie hierarchicznej zgodności norm z Konstytucją – kwestionuje nie tyle konstytucyjność określonych norm,

ale samą potrzebę podejmowania przez władze państwowe działań mających na celu m.in przeciwdziałanie stereotypom związanym z płcią, przeciwdziałania dyskryminacji kobiet, czy też umacniania samodzielnej pozycji kobiet”

– podkreśla RPO.

Z końcem 2020 roku temat Konwencji powrócił – 8 grudnia 2020 Morawiecki wystąpił z inicjatywą ustawodawczą zmiany zakresu obowiązywania Konwencji (druk sejmowy nr 822). Podjęcie tego zagadnienia wynika z procedury potwierdzania przez państwa-strony ważności złożonych zastrzeżeń – jeśli Polska nie złoży odpowiedniej notyfikacji do 31 stycznia 2021, złożone przy zawieraniu umowy zastrzeżenia wygasną. Ustawa została uchwalona przez Sejm praktycznie jednogłośnie w ciągu tygodnia.

Jedno z utrzymywanych zastrzeżeń dotyczy trybu ścigania przestępstw mogących stanowić przemoc domową. Zgodnie z art. 55 ust. 1 Konwencji, postępowania w sprawach o wymienione w przepisie kategorie przemocy (w tym przemoc fizyczną) powinny być wszczynane i prowadzone z urzędu, niezależnie od złożenia lub wycofania zawiadomienia bądź wniosku o ściganie.

Problem w realizacji tego postanowienia, którego przez 5 lat obowiązywania Konwencji nie udało się zlikwidować, powoduje m.in. art. 217 § 3 Kodeksu karnego, przewidujący ściganie przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej z oskarżenia prywatnego.

Celem art. 55 Konwencji jest zapobieganie sytuacji, w której ofiara decyduje się na niewszczynanie postępowania bądź wycofanie złożonego wcześniej zawiadomienia lub wniosku o ściganie z obawy przed reakcją sprawcy czy wtórną wiktymizacją. Przeniesienie ciężaru prowadzenia postępowania na ofiarę przemocy domowej może spowodować, że sprawca pozostanie bezkarny.

Podnosząc zarzuty przeciwko Konwencji rząd zdaje się zapominać, że jej głównym celem jest ochrona przed przemocą, a to, co się w niej znalazło, jest z tym celem ściśle związane. Konwencja Stambulska przewiduje bowiem szereg ważnych rozwiązań, które – choć o Konwencji mówi się często przed kamerami – mimo upływu lat nie zostały jeszcze wdrożone.

Zuzanna Ganczewska - studentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, laureatka Olimpiady Praw Człowieka i Obywatela.

Artykuł powstał w ramach współpracy Archiwum Osiatyńskiego i Studenckiego Koła Naukowego im. Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit. Dziękujemy dr. Marcinowi Szwedowi za opiekę merytoryczną nad tekstem.

;

Komentarze