0:000:00

0:00

PiS przygotował nowy projekt ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych oraz odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Zaakceptowany przez Radę Ministrów 20 lipca 2017 roku, 26 września 2017 przeszedł przez wspólną Komisję Zdrowia i Finansów Publicznych, gdzie odbyło się pierwsze czytanie ustawy. Posłowie PO - Monika Wielichowska i Bartosz Arłukowicz alarmują, że PiS wprowadza przepisy, które pozwolą karać samorządy za finansowanie in vitro.

Artykuł drugi ustawy (o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych) przewiduje, że ukarane będą podmioty, które zaciągną zobowiązanie związane z polityką zdrowotną:

  • bez przekazania projektu do zaopiniowania Prezesowi Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji lub
  • gdy projekt dostanie negatywną opinię Agencji.

Większe kompetencje Radziwiłła

Do tej pory opinia prezesa Agencji nie była wiążąca. Nawet gdy była negatywna, samorządy mogły uruchamiać programy polityki zdrowotnej.

Bartosz Arłukowicz mówi OKO.press: "Minister Zdrowia stworzył sobie narzędzie, za pomocą którego możliwe będzie wstrzymanie finansowania in vitro przez samorządy.

Wcześniej decyzja Agencji, podległej ministrowi, nie była wiążąca. Teraz wszystko będzie zależeć od decyzji politycznej.

Na tym polega rozszerzenie kompetencji ministra Radziwiłła. Jest on zagorzałym przeciwnikiem in vitro i tym samym finansowania go ze środków publicznych. Jak powie, że w jego ocenie jest to leczenie nieskuteczne czy zbyt kosztowne, to i opinia Agencji się może zmienić".

Czy minister zmusi prezesa?

Ostrzeżenia Arłukowicza oparte są na przekonaniu, że ministerstwo jest w stanie wywrzeć presję na Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Do tej pory opinie Agencji o programach in vitro były zawsze pozytywne, nawet gdy programy w miastach budziły wątpliwości wojewodów czy prawicowych radnych.

Prezes Agencji wybierany jest w konkursie na pięcioletnią kadencję.Konkurs ogłasza minister zdrowia. Obecnie prezesem jest Wojciech Matuszewicz, wybrany w czerwcu 2015 roku.

Minister może odwołać prezesa przed upływem kadencji w przypadku:

  • rażącego naruszenia przepisów prawa;
  • choroby;
  • rezygnacji;
  • skazania prawomocnym wyrokiem;
  • podjęcia dodatkowego zatrudnienia bez zgody ministra.

Jedyny bardziej uznaniowy jest powód nr 6:

  • z powodu "nienależytego wykonywania obowiązków wynikających z ustawy lub statutu".

Ustawa przewiduje, że realizowane przed wejściem w życie ustawy programy polityki zdrowotnej będą dalej działać na dotychczasowych zasadach, chyba, że uzyskały negatywna opinię. Nawet wtedy jednak mogą być prowadzone do końca 2019 roku. Może to oznaczać, że zakazu in-vitro nie da się wprowadzić wstecz.

Negatywną opinię dostała naprotechnologia

Jak czytamy w stanowisku Ministerstwa Zdrowia: "należy mieć na względzie, że Agencja, oceniając program, ocenia m.in. jego skuteczność i efektywność kosztową na podstawie dostępnych danych klinicznych i publikacji naukowych, czyli na podstawie danych mających znaczenie dla tzw. „udowodnionej skuteczności”.

Jeżeli zatem, w ocenie Agencji, należy wydać negatywną opinię o programie, to zasadne jest twierdzenie, że zaproponowane w nim działania mogą być nieskuteczne (nie przyniosą zamierzonego rezultatu zdrowotnego) lub nakłady na ten program nie przyniosą skutku a środki finansowe nie będą zasadnie wydatkowane.

Jednostki samorządu terytorialnego uważają obecnie uzyskanie opinii jako czynność „pro forma” oraz wykorzystują fakt braku sankcji za realizację takiego programu i mimo negatywnej opinii realizują programy ponosząc wydatki na ten cel".

W przypadku finansowania in vitro nie było jednak sytuacji, w której po negatywnej opinii samorządy i tak zdecydowałyby się prowadzić program. W 2017 i w 2016 roku wszystkie programy otrzymały pozytywną opinię Agencji.

Programem, który otrzymał negatywną opinię, a mimo to został wprowadzony - był za to program leczenia niepłodności metodą naprotechnologii w woj. mazowieckim.

Miasta za i przeciw in vitro

In vitro jest obecnie refundowane z budżetu miasta w Częstochowie i Łodzi (te miasta były pierwsze), a także Gdańsku, Poznaniu, Bydgoszczy i Warszawie (program przyjęto w czerwcu 2017).

Przeczytaj także:

Każdorazowo uchwałom rad miast towarzyszyły kampanie przeciwników in vitro spod znaku "obrony życia".

Rada Miasta odrzuciła natomiast finansowanie tej metody leczenia niepłodności w Rzeszowie, Katowicach, Toruniu, Krakowie, Opolu, Wrocławiu i Szczecinie.

W badaniach opinii publicznej znacząca większość Polaków i Polek opowiada się za in vitro. W sondażu IPSOS dla OKO.press z września 2016 aż 70 procent badanych uznało, że rząd źle zrobił, wycofując się z finansowania in vitro, przy czym surowsze w ocenie były kobiety (73 proc.) niż mężczyźni (67 proc.). Rząd zrobił dobrze zdaniem tylko 18 proc. badanych.

Nawet wśród wyborców PiS, zwykle entuzjastycznych wobec każdej "dobrej zmiany", aprobata dla decyzji rządu była równie rozpowszechniona, co dezaprobata (po . W elektoratach opozycji krytyka jest totalna.

In vitro, czyli wróg PiS

In vitro stało się przedmiotem zorganizowanej kampanii samego min. Radziwiłła, który powtarzał wielokrotnie kłamstwa na temat tego sposobu leczenia niepłodności a także postaw Polek i Polaków.

Radziwiłł posunął się do tego, że uznał, iż finansowanie in vitro z pieniędzy publicznych jest naruszeniem Konstytucji, bo cierpi na tym sumienie większości podatników.

Kościół katolicki potępia in vitro jako”wyrafinowaną aborcję”, a bezkarność „rodziców zabijających dzieci” budzi zdumienie polskiego Episkopatu. Kościół odmawia sakramentów parom szykującym się do in vitro.

W podpisanym 19 września 2016 przez ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła Programie Kompleksowej Ochrony Zdrowia Prokreacyjnego (2016-2020) o „in vitro” mowa tylko raz – jako jednej z metod stosowanych do tej pory.

Zamiast in vitro rząd lansuje metodę naprotechnologii.

Ile dzieci urodziło się w III RP z in vitro?

Trzyletni program rządu PO-PSL „Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego” zakończył się w czerwcu 2016 roku. Finansując z budżetu in vitro rząd PO-PSL przedstawiał trzy główne argumenty:

  • wspiera ludzi, którym stan zdrowia uniemożliwia posiadanie dzieci;
  • wyrównuje szanse w dostępie do kosztownej procedury medycznej;
  • nie ulega nieracjonalnym zakazom katolickiej etyki seksualnej; jak to ujęła w październiku 2015 roku premier Ewa Kopacz “rządowy program in vitro to wielki triumf zdrowego rozsądku nad fanatyzmem”.

Według oficjalnych informacji z października 2015 - do końca programu urodziło się dzięki programowi 5285 dzieci.

Ta liczba nie uwzględnia jednak kolejnych dzieci, które urodziły się dzięki programowi po 30 czerwca 2016, z ciąż:

  • kobiet, które zaszły w ciążę w ostatnich dziewięciu miesiącach programu;
  • kobiet, które zdążyły zostać przygotowane do transferu (wszczepienia) zarodków;
  • kobiet, które skorzystają w przyszłości z zamrożonych zarodków.

Uwzględniając tylko pierwszą grupę można oszacować, że dzięki rządowemu in vitro (2014-2016) urodzi się co najmniej 7049 dzieci.

Efekt prodemograficzny in vitro, według szacunków “Oka” wynosił ok. 0.5 proc.

Według informacji rządu w czasie całego programu (od lipca 2013 do czerwca 2016) urodziło się 5285 dzieci. Przyjmując, że liczba dodatkowych urodzeń była równo rozłożona w czasie, można wyliczyć, że miesięcznie rodziło się 5285 / 27 miesięcy = prawie 196 dzieci (miesięcy jest 27, bo pierwsze dzieci przyszły na świat w dziewięć miesięcy po starcie programu).Oznacza to rocznie 12 x 196 = 2349 dzieci. Z danych GUS wiadomo, że w 2014 roku urodziło się w Polsce 374 tys. dzieci. Oznacza to, że dzieci z rządowego in vitro stanowiły 0,63 proc.

Nawiasem mówiąc efekt prodemograficzny całego in vitro w Polsce jest znacznie większy. Jak wynika z raportu „Medycyna wspomaganego rozrodu” opracowanego przez Sekcję Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego na podstawie informacji od 33 klinik (najlepsze z dostępnych badań) w 2011 r. wykonano 15 340 zabiegów in vitro, z czego powstały 4873 ciąże. Biorąc pod uwagę liczne ciąże mnogie i silny trend wzrostu in vitro, można szacować, że obecnie w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego rodzi się w Polsce nawet 8-10 tys. dzieci, co oznaczałoby 2-3 proc. wszystkich (w Wielkiej Brytanii liczba in vitro rocznie wynosi ok 50 tys.).

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze