0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Toby Melville / POOL / AFPFoto Toby Melville /...

Biuro prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego poinformowało 20 listopada 2025 wieczorem, że otrzymało amerykański „plan”. To pierwsze oficjalne potwierdzenie jego istnienia.

„Wołodymyr Zełenski oficjalnie otrzymał od strony amerykańskiej projekt planu, który, zdaniem strony amerykańskiej, może przyspieszyć działania dyplomatyczne” – poinformowało biuro Zełenskiego na kanale w Telegramie. Zełenski spodziewa się w najbliższych dniach omówić z Trumpem istniejące możliwości dyplomatyczne i „kluczowe kwestie niezbędne do zawarcia pokoju”.

Mniej dyplomatyczna ma być wedle Reutersa Unia Europejska. Ministrowie spraw zagranicznych UE spotykający się w Brukseli „jasno dali do zrozumienia, że ​​nie zaakceptują ustępstw, jakie próbuje się narzucić Kijowowi”. Planu nie znali, ale to, co o nim wiadomo, wystarczyło.

Tymczasem według „The Wall Street Journal” sekretarz stanu USA Marco Rubio ma w piątek 21 listopada przedstawić Europejczykom „28-punktowy plan” pokoju w Ukrainie. „Plan” powstać miał bowiem nie tylko bez wiedzy Ukrainy, ale i sojuszników USA z NATO. Nie wiadomo, czy w jego tworzeniu brał udział sam Rubio – choć formalnie odpowiada za politykę zagraniczną USA.

Przeczytaj także:

Skąd się wziął plan i gdzie i co napisano

Istnienie „planu” ujawniły 19 listopada kolejno: amerykański portal Axios, brytyjski Financial Times, CNN i Bloomberg. Miał powstać w czasie wizyty na Florydzie wysłannika Putina – Kiriłła Dmitriewa. Wizyta u doradcy Trumpa Steve’a Witkoffa nie była tajemnicą, miała ratować sytuację po tym, jak Trump odwołał spotkanie z Putinem w Budapeszcie.

Dmitriew pojechał na Florydę z pudełkami czekoladek owiniętych w złotka ze złotymi myślami Putina. Propozycji do dyskusji nie przywiózł, te bowiem Moskwa przedstawiła wcześniej – w nieformalnym memorandum (tzw. non paper) tuż przed rozmową telefoniczną Trumpa z Putinem 16 października (ujawnił to minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow).

Warunki Moskwy zakładały m.in.:

  • pełne przejęcie przez Rosję anektowanych, ale nie zdobytych ukraińskich terytoriów,
  • zmniejszenie ukraińskiej armii i częściowe jej rozbrojenie,
  • nadanie językowi rosyjskiemu statusu języka urzędowego,
  • uznanie oficjalnego statusu prorosyjskiej cerkwi prawosławnej,
  • zablokowanie planów Ukrainy wstąpienia do NATO,
  • oraz zniesienie sankcji na Rosję.

I to ten dokument miał sprawić, że sekretarz stanu USA Marco Rubio wyperswadował Trumpowi spotkanie z Putinem.

O czekoladkach Witkoffa pisaliśmy tu:

A o non paper – tu:

a o odwołaniu spotkania Putin – Trump tu:

Czy między „planem” Witkoffa a „non paper” Ławrowa istnieje związek? Nie wiadomo.

Jednak „The Wall Street Journal” doszedł 20 listopada do tego, że „plan” Witkoffa zawiera po prostu postulaty Moskwy zgłoszone w czasie spotkania Putina z Trumpem na Alasce 15 sierpnia. Co do „non paper” Ławrowa też wiadomo, że zawierał właśnie te postulaty – Ławrow mówił o tym kilka razy.

Moskwa powtarza, że tego stanowiska zmienić nie zamierza.

Zbieżność tych dwóch dokumentów (fakt istnienia „non paper” nie przebił się na Zachodzie) może tłumaczyć zagubienie rosyjskiej propagandy. Moskwa chyba nie wie, czy rzeczywiście powstało coś nowego, czy też Witkoff postanowił zapoznać Ukrainę i jej sojuszników z dokumentem, który Amerykanie dostali od Rosjan.

Na Kremlu: „Nic nowego”

20 listopada wieczorem Putin pokazał się w telewizji w mundurze polowym. Robi to rzadko – tym razem wieczorne telewizyjne „Wiesti” pokazały na koniec programu „gorący materiał” o tym, że

Rosjanie zdobyli właśnie Kupiańsk.

Umundurowany Putin w anonimowym pomieszczeniu, w którym siedział na podwyższeniu, a wojskowi – przed nim w ławkach – dawał instrukcje, by umożliwili Ukraińcom kapitulację. To nie jest nowość, ale demonstracja – o tym, że Ukraińcy zaraz skapitulują i należy ich traktować „humanitarnie, tak jak Rosja zawsze traktowała jeńców”, Putin mówił już trzy tygodnie temu.

Putin w mundurze polowym i wojskowi
„Wiesti”, 20 listopada 2025, godz. 19:15 naszego czasu
Wojskowi i Putin odczytali z kartek, że operacja specjalna przebiega pomyślnie i będzie kontynuowana. To też świadczyło o tym, że materiał był pośpiesznie montowaną demonstracją.

Płacić za Donbas?

Jednocześnie propaganda Kremla podkreśla, że o „planie” Witkoffa niewiele wiadomo, a rzecznik Putina po raz kolejny powtórzył 20 listopada, że „Kreml nie ma nic nowego do dodania w sprawie rosyjsko-amerykańskiego dialogu na temat rozwiązania konfliktu na Ukrainie poza tym, co zostało omówione w Anchorage”.

Wieczorne telewizyjne „Wiesti”, dezawuując „plan” Witkoffa, podały (przed transmisją z wojskowej odprawy Putina), że w jednej z krążących po mediach wersji „planu” Donbas miałby być oddany Rosji tylko w dzierżawę. Rosja musiałaby więc za Donbas Ukrainie płacić. Być może Putin w mundurze miał przekonać świat i poddanych, że Moskwa Donbas zdobędzie sobie w całości sama, mimo że – jak meldował szef sztabu Gierasimow – „przeciwnik stawia opór”.

Propaganda Kremla, jeszcze zanim „plan” został ogłoszony, przyjęła już do wiadomości, że Ukraina go nie przyjmie. Nie ma w nim rzeczywiście nic, czego nawet osłabiony aferą korupcyjną Kijów mógłby się chwycić. Wręcz przeciwnie – powtórzenie znanych od 2024 roku warunków Putina upewnia o konieczności obrony.

Pojawienie się takiego „planu” nie wywołuje więc na Kremlu entuzjazmu – Moskwa właśnie rozpędzała się w ataku na Zełenskiego za aferę korupcyjną, by osłabić pomoc dla Kijowa, tymczasem wszyscy mówią teraz o planie kapitulacji Ukrainy. Która skutecznie broni się przed Rosją prawie cztery lata i zaczęła ostrzeliwać Rosję. A „plan” właśnie jej przypomniał, o jaką stawkę toczy się ta wojna.

Przecież Trump naciska na Rosję

Jednocześnie Moskwa zauważa, że naciski amerykańskie na Rosję się zwiększają. Jakby były dwie Ameryki.

  • Donald Trump miał się właśnie zgodzić na procedowanie w Kongresie projektu ustawy o nowych sankcjach na Rosję (przedstawiciele Kremla już zdążyli oficjalnie zapowiedzieć, że te sankcje nie wpłyną na wolę Rosji do walki).
  • Stały przedstawiciel USA przy NATO Matthew Whittaker zaapelował do krajów europejskich o wykorzystanie zamrożonych aktywów rosyjskich. Chodzi o pomoc Ukrainie i wypłacenie jej reparacji. Wywołało to 20 listopada krytyczne komentarze rosyjskiego MSZ oraz debatę w Dumie („Reparacje wypłaca strona, która przegrała wojnę, a Rosja wygrywa i zwycięży” – zadeklarował marszałek Wołodin).
  • Amerykańska delegacja wojskowa przebywa w Kijowie i omawia plany pomocy dla Ukrainy. Rzecznik Pieskow był dziś pytany, czy delegacja ta spodziewana jest też w Moskwie, ale nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia. Tymczasem 18 listopada Ukraińcy użyli rakiet ATACMS do ataku daleko za linią frontu w Rosji. Musieli mieć na to zgodę USA.

Co ma w głowie J.D. Vance

O tym, że „plan” Witkoffa może być objawem dezintegracji ośrodków decyzyjnych w Waszyngtonie, świadczy wypowiedź wiceprezydenta J.D. Vance’a z 19 listopada.

„Dlaczego Rosja i Ukraina, zamiast się zabijać, nie zaczną handlować, odwiedzać się i prowadzić jakąś formę wymiany kulturalnej?” – powiedział Vance, przemawiając w Andrew W. Mellon Auditorium w Waszyngtonie.

Wypowiedź tę zacytowała rosyjska propaganda. W rosyjskim kontekście – a tam o mordowaniu Ukraińców i niszczeniu ich państwa mówi się bez ograniczeń – wypowiedź Vance’a brzmi jak kpina.

Vance zresztą swoje plany wobec Ukrainy i Rosji roztaczał w dniu, gdy rosyjska rakieta zmasakrowała blok mieszkalny w Tarnopolu. Poza tym w pokazanej w telewizji demonstracji Putin w mundurze nazwał rządzących w Kijowie „zorganizowaną grupą przestępczą, która uzurpowała sobie władzę”. „Plan” Witkoffa musiałby się łączyć z masowymi egzekucjami w Kijowie. Moskwa zresztą świętuje właśnie 80. rocznicę procesów norymberskich i marzy o powtórzeniu czegoś takiego w podbitej Ukrainie.

PS. Rzeczniczka Trumpa wyjaśniła wieczorem, że po prostu Trump jest zmęczony i sfrustrowany zachowaniem Rosji i Ukrainy, które nie chcą się porozumieć.

Sfinansowane ze środków UE. Wyrażone poglądy i opinie są jedynie opiniami autora lub autorów i niekoniecznie odzwierciedlają opinię Unii Europejskiej lub Europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Edukacji i Kultury (EACEA)
Sfinansowane ze środków UE. Wyrażone poglądy i opinie są jedynie opiniami autora lub autorów i niekoniecznie odzwierciedlają opinię Unii Europejskiej lub Europejskiej Agencji Wykonawczej ds. Edukacji i Kultury (EACEA)
Logo z flagą UE i napisem: Co-funded by the European Unin
Logo z flagą UE i napisem: Co-funded by the European Unin
Fioletowe logo MediaGuard.co
Fioletowe logo MediaGuard.co
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze