Czy Trump zmienił zdanie w sprawie Tomahawków dla Ukrainy? Może tak, może nie. Nie pojedzie na spotkanie z Putinem? Raczej nie. Chyba. Nie ma się co jednak skupiać na Trumpie, choć to widowiskowe – głównym graczem jest tu Ukraina. A ona gra o to, by świat zobaczył, że to Rosja jest problemem
Zastanawiając się, co właśnie powiedział Trump, zachowujemy się tak, jakby Ukrainą zajmował się inny Trump niż ten, który pozwala współpracownikom publikować filmiki AI o tym, jak w złotej koronie z myśliwca oblewa przeciwników politycznych fekaliami. A ministrem obrony USA był ktoś inny niż Pete Hegseth, zakładający na spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim niejednoznaczny krawat – w barwach amerykańskich albo rosyjskich. Polityka USA polega dziś na świadomej niejednoznaczności.
Tu nic nie jest serio i naprawdę. Trumpowskie Tomahawki są Tomahawkami Schroedingera, ich status każdy prawnik opisałby słowami „to zależy”.
Podobnie jest ze spotkaniem w Budapeszcie Trump-Putin. Miało się odbyć zaraz, teraz już w zasadzie zostało odwołane, a w każdym razie nie odbędzie się szybko, choć obie strony są pełne nadziei na spotkanie. A może się odbędzie. Kiedyś.
Więc oczywiście można się zajmować komunikatami Trumpa, że rozmowa telefoniczna z Putinem była „produktywna”. Możemy też zajmować się tym, że Trump „nie dał” Ukrainie Tomahawków, a z przecieków z Białego Domu wynika, że 17 października 2025 na spotkaniu z prezydentem Zełenskim „był zły, przeklinał i krzyczał”, zażądał od Ukrainy ustępstw terytorialnych oraz „podarł mapy”.
Krzyki Trumpa zawsze robią wrażenie na zachodnich mediach – bo one, podobnie jak filmiki z bombardowaniem fekaliami – są jednak dla zachodniej publiczności wstrząsającą nowością. Ale dla Ukrainy, zwłaszcza po haniebnym spotkaniu w Białym Domu 28 lutego 2025, nowością nie są. Ukraina nie mogła być zaskoczona, choć zaskoczenie udawać musi. Taka to gra. A Ukraina gra ostro.
Więc lepiej skupić się na tym – i zapytać np., jakie mapy miał podrzeć Trump.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze