Przyjazny rozdział Kościoła od państwa, mieszkania dla wszystkich rodzin i ścieżki rowerowe. W sobotę Porozumienie Jarosława Gowina przedstawiło nie tylko program „współczującego konserwatyzmu", ale przede wszystkim pokazało zdolność koalicyjną - z opozycją
„Porozumienie to jest partia dialogu. Partia zgody narodowej, przekraczania podziałów między rządem a opozycją, szukania tego, co łączy Polaków. Wszystkich tych, którym bliskie są te wartości, a jest ich coraz więcej, zapraszamy do współpracy" - mówił Jarosław Gowin podczas konwencji krajowej Porozumienia w sobotę 17 kwietnia 2021.
Podczas konwencji gęsto padały takie słowa jak „dialog”, „budowanie mostów”, „szerokie porozumienie”. Politycy Porozumienia zapewniali, że ich program to „szansa na to, żeby było normalnie”.
Podkreślali, że cechuje ich „brak obaw przed rozmową z przeciwnikami politycznymi”. A słowa Jarosława Gowina, że „polityka jest domeną ludzi świeckich" oraz postulat „przyjaznego rozdziału kościoła od państwa" brzmiały jak wyjęte z ust Szymona Hołowni.
W czasie, gdy opinia publiczna obserwuje przeciąganie liny między Zbigniewem Ziobrą a Jarosławem Kaczyńskim, w obozie rządzącym rozgrywa się konflikt, który może mieć jeszcze poważniejsze konsekwencje dla Zjednoczonej Prawicy.
W sobotnich wystąpieniach polityków Porozumienia roiło się od tematów, które dotychczas najgłośniej podnosiły... ruchy miejskie i lewica.
„Odważne, lepsze miasta, zrównoważony transport - rowerowy, samochodowy i pieszy. Wypowiadamy wojnę wieloletniej tendencji betonowania miast i wycinki wiekowych drzew” - tak samorządowiec Tomasz Urynowicz zapowiedział „Zielony Ład dla Polski".
Gdy wciąż nie znamy oficjalnej wersji „Nowego Ładu" Mateusza Morawieckiego, Gowinowcy zaprezentowali własną - Zielony Ład. Skądinąd "Green New Deal" to nazwa programu progresywnej części amerykańskich Demokratów, swój Zielony Ład ma również Unia Europejska.
Porozumienie ma być zielone, nowoczesne, chce zabiegać o klasę średnią, zapewnić jej usługi publicznej wysokiej jakości.
Poza ekologią najmocniej wybrzmiały dwa tematy: zdrowie i mieszkalnictwo. Partia Gowina twierdzi, że ma pomysł, jak poradzić sobie z jednym z największym społecznych skandali Polski po 1989 r.: brakiem tanich mieszkań. Porozumienie złożyło obietnicę, która swoim rozmachem bodaj przebija 500 plus:
„Chcemy, żeby do 2030 każda rodzina mogła się wprowadzić do własnego mieszkania dostosowanego do jej potrzeb” - obiecywała wiceminister rozwoju, Anna Kornecka.
Przy czym tanie mieszkania to też największa niespełniona obietnica PiS-u. Miały być trzy miliony mieszkań do 2030 roku.
Przy okazji minister Kornecka pozwoliła sobie na złośliwość pod adresem Mateusza Morawieckiego: „To nie są tylko piękne obietnice i slajdy w Power Poincie, to już naprawdę działa”.
O zdrowiu mówili Wojciech Maksymowicz i Andrzej Sośnierz. Ten pierwszy obiecał wzmocnienie sanepidu i przygotowanie do przyszłych zagrożeń epidemicznych. Drugi między innymi decentralizację opieki zdrowotnej. „Jak połączyć centralne pomysły, nadawanie kierunku, z decentralizacją bezpośredniego zarządzania?" - to zdaniem Sośnierza jedno z największych wyzwań w tym obszarze.
Część przeprowadzonej zdalnie konwencji była laurką dla Jarosława Gowina. Członkowie i członkinie Porozumienia opowiadali, jakim jest on wybitnym politykiem.
„Gowin łączy antyczną wrażliwość na filozofię z pragmatyką i skutecznością polityczną” - zachwalał Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia. Najwyżej licytowała wiceminister rozwoju Iwona Michałek: „Absolutny mąż stanu”.
Sam Gowin łączył wcześniejsze wątki. Nadał im ramę, która sprawiała, że nic nie wychylało się za bardzo w progresywną stronę.
Ekologia? „Nasze działania na rzecz czystego środowiska wywodzimy z chrześcijańskiej inspiracji troski o Ziemię, która została nam powierzona".
Mieszkania, usługi publiczne? „Wiemy, że w gospodarce sprawdzają się wolny rynek, nieskrępowana konkurencja i ograniczone do niezbędnego minimum działanie państwa".
Proeuropejskość? „To nie jest jakiś ślepy euroentuzjazm. Jesteśmy przeciwnikami poszerzania kompetencji instytucji unijnych, nadmiernej biurokracji, ideologizacji projektu europejskiego".
Padło też imię Jana Pawła II.
Wszystko to ma się mieścić w określeniach: centroprawica, chadecja, współczujący konserwatyzm.
W listopadzie 2020 z Prawa i Sprawiedliwości odszedł Lech Kołakowski. Wcześniej został zawieszony, podobnie jak 14 innych parlamentarzystów, którzy głosowali przeciwko „piątce dla zwierząt". Po miesiącu zostali „odwieszeni", ale Kołakowski do PiS-u nie wrócił.
Według informacji Onetu kolejnych 10 osób rozważa opuszczenie PiS-u. Przynajmniej część z nich miałaby tworzyć nowe koło parlamentarne. Niektórzy być może dołączą do Gowina. W środę 14 kwietnia 2020 z klubu PiS odszedł Wojciech Maksymowicz - poseł Porozumienia.
Choć wciąż chodzi o pojedyncze osoby, każde takie odejście jest dla PiS-u kosztowne. Wymusza bowiem targowanie się o głosy, które zapewnią większość w sejmowych głosowaniach. I zwiększa siłę przetargową „przystawek".
Na sobotniej konwencji Porozumienie chwaliło się politycznymi gośćmi. Wystąpiła posłanka Agnieszka Ścigaj, opowiadała o przedsiębiorczości społecznej i ochronie tych, którzy mogą stracić na transformacji gospodarki w bardziej zieloną. Ścigaj weszła do Sejmu z list Kukiz'15, dziś jest niezależna, zapewnia, że pozostanie bezpartyjna, ale jednocześnie obiecuje, że w przyszłości będzie głosować tak jak Porozumienie.
Obecny był wspomniany Lech Kołakowski. Jednym z głównych mówców był Wojciech Maksymowicz. Poseł, który ostatnio znalazł się pod obstrzałem ze strony PiS-u, miał prowadzić „eksperymenty na płodach".
Zabrakło Moniki Pawłowskiej. Ta dawna posłanka Wiosny Roberta Biedronia wywołała skandal, dołączając do Porozumienia. Natychmiast po zmianie barw zaczęła atakować kolegów z Lewicy i szerzej - z opozycji. Złagodziła też swoje stanowisko w sprawie aborcji - niegdyś zwolenniczka ustawy zezwalającej na przerywanie ciąży do 12. tygodnia, teraz mówi o referendum.
Pawłowska jest jednak dla Gowina cennym nabytkiem. Ona, Ścigaj, Kołakowski pozwalają mu mówić: Porozumienie współpracuje ze wszystkimi, od Lewicy po PiS.
W sobotę Gowinowcy pokazali, że nie zadowala ich rola „przystawki". Chcą w większym niż dotąd stopniu nadawać ton polityce rządu Morawieckiego/Kaczyńskiego. Ale pokazali też, że nie dadzą się zjeść - ani PiS-owi, ani opozycji. To Gowin chce rozdawać karty w przyszłym układzie politycznym.
Pod koniec maja ma się odbyć konwencja programowa Porozumienia, wcześniej - 13 mniejszych wydarzeń w różnych częściach Polski.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze