0:000:00

0:00

W sytuacji, gdy nie będzie przeciwników i nie będzie agresji, nie będzie zachowań związanych z przemocą, to z pewnością policjantów będzie mniej.
Policjant nie powinien nazywać kontrdemonstrantów przeciwnikami.
"Jeden na jeden", TVN24,11 maja 2017
Nazwanie przez komendanta Szymczyka demonstrantów “przeciwnikami” było zaskakujące, bo przez większość rozmowy w TVN24 z Bogdanem Rymanowskim wypowiadał się w wyważony sposób. Jednak nawet jeśli to słowo nie najlepiej oddaje jego intencje, dobrze oddaje niektóre działania policji 10 maja 2017 roku.

Jak OKO.press opisywało w relacji z przebiegu miesięcznicy, policjanci:

  • nękali kontrolami drogowymi członków Obywateli Solidarnie w Akcji, wiozących nagłośnienie na legalną kontrdemonstrację;
  • “legitymowali” członków stowarzyszenia Obywatele RP przez co najmniej dwadzieścia minut, uniemożliwiając im dojście do Pałacu Prezydenckiego (łącznie wylegitymowano 22 osoby);
  • zatrzymali i zawieźli na komendę 13 osób, z czego cztery w roli podejrzanych: dwie osoby są podejrzewane o zakłócanie aktu religijnego, jedna o naruszenie nietykalności policjanta i jedna o naruszenie nietykalności uczestnika zgromadzenia.

Przeczytaj także:

Policjant powinien być neutralny

Zarówno represje policji wobec kontrdemonstrantów, jak i nazywanie ich “przeciwnikami” jest opowiedzeniem się funkcjonariuszy po rządowej stronie sporu politycznego. Naruszają w ten sposób Kodeks Etyki Zawodowej Policjanta (zarządzenie nr 805 Komendanta Głównego Policji z 31 grudnia 2003)

Zgodnie z par. 3 Kodeksu „policjant powinien wykonywać czynności służbowe według najlepszej woli i wiedzy, z należytą uczciwością, rzetelnością, wykazując się odpowiedzialnością, odwagą i ofiarnością”.

Par. 6 stanowi, że „postępowanie policjanta w kontaktach z ludźmi powinna cechować życzliwość oraz bezstronność wykluczająca uprzedzenia rasowe, narodowościowe, wyznaniowe, polityczne, światopoglądowe lub wynikające z innych przyczyn” (podkreślenia. – OKO.press).

Zdaniem OKO.press postępowanie Policji Stołecznej narusza też paragraf 23 policyjnego kodeksu: „Policjant powinien dbać o społeczny wizerunek Policji jako formacji, w której służy, i podejmować działania służące budowaniu zaufania do niej”.

Legalne i nielegalne kontrdemonstrowanie

Trzeba zaznaczyć, że nie wszystkie działania osób demonstrujących wczoraj przeciwko miesięcznicom smoleńskim PiS były legalne. Zgodnie z prawem mogli z pewnością manifestować uczestnicy zgromadzeń Stowarzyszenia Tama na skwerze Hoovera i OSA na skwerze ks. Twardowskiego - sąd uchylił 10 maja przed południem zakazy wydane przez wojewodę.

Trudno też uznać za łamanie prawa samo uczestnictwo w zgromadzeniu PiS osób, które nie zgadzają się z celem jego organizacji, nawet jeśli miały przy sobie widoczne symbole Obywateli RP.

Nie popełniła więc przestępstwa - ani nawet wykroczenia - Angelika Domańska, którą tłum zwolenników Kaczyńskiego poturbował za to, że w trakcie jego przemówienia podniosła rękę z białą różą.

Zakazane były jednak wszystkie inne demonstracje zgłoszone na trasie Marszu Smoleńskiego. Obywatele RP, którzy próbowali go zablokować na wysokości ul. Miodowej, popełnili więc wykroczenie przeszkadzania w przebiegu legalnego zgromadzenia (art. 52 k.w.), a policjanci mieli pełne prawo do usunięcia ich z ulicy przy użyciu siły.

Za przeszkadzanie w zgromadzeniu można też uznać zachowanie Obywateli RP, którzy starali się zakrzyczeć przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, gwiżdżąc, bucząc i skandując: “Konstytucja!”. Część z nich została wylegitymowana i choć czasem dostawali jedynie upomnienia, możliwe, że na tym się nie skończy.

Komendant Główny Policji, Jarosław Szymczyk, zapowiedział: "Przygotowujemy materiał do sądu i to sąd ostatecznie oceni, czy doszło do złamania prawa".

Miesięcznice coraz droższe

Słowa Komendanta Głównego były odpowiedzią na pytanie o rosnące koszty zabezpieczenia obchodów miesięcznic smoleńskich. W marcu 2017 roku praca 986 policjantów kosztowała już 173 tys. zł, podczas gdy jeszcze w listopadzie 2016 roku manifestacje smoleńskie ochraniało 352 policjantów za 65,5 tys. zł.

Zdaniem Szymczyka policja musiała zwiększyć siły w reakcji na informacje o planach łamania prawa i “zakusach ku temu, by przeszkadzać w legalnym zgromadzeniu”.

Rzeczywiście, od ponad roku Obywatele RP przeszkadzają w spokojnym przebiegu miesięcznic smoleńskich, ale dotychczas robili to w ramach prawa. Do kwietnia 2017 roku co miesiąc uczestniczyli w legalnych zgromadzeniach naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego. Mieli takie samo prawo, jak uczestnicy smoleńskich marszów pamięci, zarówno do ochrony ich wolności zgromadzeń przez policję, jak i wykrzykiwania dowolnych komunikatów.

A skoro manifestacja PiS-u i Obywateli RP miały ten sam status, równie dobrze można by powiedzieć, że to Jarosław Kaczyński swoimi przemówieniami przeszkadza w legalnym zgromadzeniu zebranym po drugiej stronie ulicy.

Kto tu łamał prawo?

W grudniu Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP, zapowiadał, że członkowie stowarzyszenia będą łamać prawo, jeśli wejdzie w życie znowelizowane prawo o zgromadzeniach. To, które miało dawać pierwszeństwo tzw. zgromadzeniom cyklicznym nad zwykłymi i utrudniać zorganizowanie ich w bezpośredniej bliskości. Ustawa ostatecznie weszła w życie 2 kwietnia. Przed podpisaniem prezydent zaskarżył jej przepisy do Trybunału Konstytucyjnego, ale ten uznał je za zgodne z ustawą zasadniczą.

Kasprzak zapowiadał w grudniu także, że Obywatele RP zablokują miesięcznicę w proteście przeciwko ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, ale planowali zrobić to legalnymi środkami. Po prostu zarejestrowali zgromadzenie jako pierwsi i mieli prawo zajmować przestrzeń przed Pałacem Prezydenckim.

Tego prawa nie uszanowali jednak policjanci, którzy siłą zepchnęli Obywateli na bok. Obywatele złożyli zawiadomienie o popełnieniu przez policjantów wykroczenia przeszkadzania w legalnym zgromadzeniu. Policjanci nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności, ale kilku Obywatelom wytoczono sprawy z tego samego przepisu. W Komendzie Stołecznej interweniował w tej sprawie Rzecznik Praw Obywatelskich. Do tej pory nie dostał odpowiedzi.

Również 10 kwietnia 2017 - w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej - Obywatele RP nie łamali prawa i nie zapowiadali, że zamierzają to zrobić. Chcieli jedynie dostać się na obchody zapowiadane jako “uroczystość państwowa”. W dniu obchodów okazało się, że uniemożliwia im to regulamin wydany przez Ministra Kultury, który pozwalał nie wpuszczać “osób nie dających rękojmi zachowania godności”. Straż porządkowa imprezy nie wpuszczała Obywateli RP na jej teren, nawet jeśli mieli przy sobie specjalne przepustki.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze