0:000:00

0:00

O 13:30 w niedzielę 16 maja Babcia Kasia (Katarzyna Augustynek) opowiada OKO.press o brutalnej interwencji policji podczas sobotniej manifestacji pod Ambasadą Izraela. Rozmawiamy w pośpiechu, bo Babcia Kasia bierze właśnie udział w kolejnej demonstracji solidarności z Palestyńczykami pod Ambasadą Palestyny i nie wiadomo, czy policja nie będzie znowu interweniować.

Tym razem do interwencji nie dochodzi. Ale przed ambasadą policja zatrzymuje Palestynkę. „Chodziło prawdopodobnie o jej transparent. Wypatrzyli ją na terenie ambasady i czekali aż wyjdzie. Została otoczona razem z innymi osobami, które nie mówiły po polsku. Około 15:00 trafiła na komisariat, wyszła 4 godziny później ” - opowiada OKO.press działaczka antyrepresyjna Mola.

Babcia Kasia: "Nagle rzucili mnie na ziemię". Po co? Było już po demonstracji

"Zachowanie policji było w sobotę wyjątkowo nieadekwatne. Demonstracja pod Ambasadą Izraela już się kończyła, szliśmy z Tadkiem do samochodu. Zobaczyłam kilku policjantów otaczających jakąś dziewczynę. Podeszliśmy w kilka osób pytać, o co chodzi. Wtedy otoczyli nas kordonem. Dziewczyna dopytywała się, dlaczego ją chcą wylegitymować. Policjanci zaczęli ją ciągnąć, my nie chcieliśmy puścić, zrobiła się kotłowanina. Nagle znalazłam się na ziemi, jakiś byk siedział na mnie" - opowiada nam Babcia Kasia.

Do rozmowy włącza się Tadeusz, 26-latek z grupy Cień Mgły wspierającej Strajk Kobiet: "Babcia Kasia leżała na ziemi, policjant przyciskał ją kolanem do ziemi. Rzuciłem się na pomoc, przykryłem ją ciałem, ale mnie oderwali, ciągnęli we dwóch, stosowali jakieś chwyty, bałem się, że mi zrobią krzywdę.

Zniszczyli mi okulary, wyglądają teraz jak spaghetti. Z rozmów tych policjantów zorientowałem się potem, że to były jakieś świeżaki, od półtora miesiąca na służbie, może dlatego tak z nami głupio postępowali".

Babcia Kasia: "Zaczęli nas skuwać i wrzucać do suki. Zwinęli w sumie siedem osób.

Iga uderzyła potylicą o próg suki, Nata ma naruszony bark. Zawieźli nas na komendą na Opaczewską".

Maciek Piasecki, reporter OKO.press, który prowadził live'a na FB OKO.press: "Relacjonowałem wiele protestów, ale nie spotkałem się jeszcze z tak absurdalną agresją. Bezprecedensowa była też agresja policji wobec dziennikarzy".

Dr Hanna Machińska, zastępczyni RPO, która interweniowała na komendzie w obronie zatrzymanych: "Politycy i komendanci mówią: wszystko zgodnie z prawem, policja stoi na straży porządku. Ale nie o taki porządek nam chodzi. Policja ma stać na straży obywateli. Miałam kontakt z różnymi policjantami spoza Warszawy. Byli przerażeni, mówili, że w ich miejscowościach takie zachowanie policji byłoby nie do pomyślenia”.

Jak do tego wszystkiego doszło? Opowiadamy po kolei.

Policja chce wszystkich legitymować, zatrzymuje za zwrócenie uwagi

15 maja pod ambasadą Izraela w Warszawie zorganizowano protest przeciwko działaniom Izraela wobec Palestyńczyków i bombardowaniu Strefy Gazy. Tygodnie rosnącego napięcia, protestów i starć Palestyńczyków z policją doprowadziło do najpoważniejszej eskalacji przemocy od 2014 roku. Zginęło już ok. 150 Palestyńczyków, w tym 41 dzieci i 7 Izraelczyków.

Przeczytaj także:

Zebrało się ok. 100 osób, wśród nich Polacy palestyńskiego pochodzenia, m.in. Omar Faris, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków, działacze partii Razem, Koalicji Antyfaszystowskiej i Pracowniczej Demokracji.

Protest pod ambasadą Izraela. Fot. Robert Kuszyński /OKO.press

"Martwimy się o naszych wujków, babcie" - mówiły dziewczynki palestyńskiego pochodzenia, które urodziły się w Polsce. Szybko okazało się, że protestujący muszą obawiać się także agresywnych działań polskiej policji, która przekroczyła kolejną granicę brutalności.

Manifestacja przebiegała pokojowo, nawet kiedy do protestujących podszedł uczestnik kontrmanifestacji poparcia dla Izraela i emocje na chwilę wzrosły. Skandowano: "Solidarność z Palestyńczykami", "Wolna Palestyna".

Protest pod ambasadą Izraela. Fot. Robert Kuszyński/OKO.press
Protest pod ambasadą Izraela. Fot. Robert Kuszyński/OKO.press

Nagle, nie wiadomo dlaczego, policjanci, którzy dotychczas wydawali się ochraniać uczestników, rozpoczęli interwencję, napierając na protestujących.

"Why?" - pytali stłaczani przez policję ludzie.

Policjanci zapowiedzieli, że każdy, kto chce opuścić manifestację, musi się wylegitymować, choć zdaniem zastępczyni RPO Hanny Machińskiej, nie mieli do tego prawa, jeśli nie było uzasadnionych obaw, że złamano prawo.

Do podobnych wniosków doszedł mężczyzna, który stał na zewnątrz kordonu. Na nagraniu OKO.press słychać, jak zwraca funkcjonariuszom uwagę, że nie mają prawa legitymować. "To pana też poprosimy" - mówi policjant i ciągnie go w stronę policyjnego samochodu. "Co pan robi?" - pytają ludzie. "Nic nie zrobiłem" - tłumaczy mężczyzna, ale policjant pcha go dalej.

Funkcjonariusze wchodzą w tłum i zaczynają szarpać demonstrujących. Wyciągają też z kordonu pojedyncze osoby i ciągną do furgonetki. Tłum skanduje: "faszyści, policja, jedna koalicja" i próbuje zatrzymywać ciągniętych przez policję, panuje chaos.

Interweniuje poseł partii Razem, Maciej Konieczny, bez skutku.

Policja nagle się uspokaja. Protest trwa dalej, funkcjonariusze pozwalają na używanie nagłośnienia, które początkowo chcieli rekwirować. Przemawiają obywatele Polski palestyńskiego pochodzenia. "Szanujemy polskie prawa, nasze obowiązki, dlatego chcemy wyrazić naszą solidarność z naszym narodem tam. Mamy prawo jak każdy naród na świecie być wolny, żyć godnie" - mówił Omar Faris.

Jeden z uczestników wylewa na jezdnię czerwoną farbę.

"Takie zachowanie szkodzi naszej sprawie, proszę o spokój i słuchać policji, oni nas chronią" - napomina go Faris.
Protest pod ambasadą Izraela. Fot. Robert Kuszyński /OKO.press

Po drugiej stronie ulicy garstka demonstrujących z flagami Izraela. "Protestujemy przeciwko mordowaniu Żydów przez Palestyńczyków, Hamas. Przejąć Strefę Gazy, zrobić porządek z terrorystami".

Po prawie godzinie protest się kończy. Samba i krzyki cichną, ludzie żegnają się i zaczynają rozchodzić.

I nagle do akcji wkracza policja, bez zapowiedzi. Rozgrywają się sceny, o których opowiadała OKO.press Babcia Kasia (patrz wyżej). Oto szczegóły.

Twarz na bruku, kajdanki na plecach. Krakowiak dziennikarza z policjantem

Maciej Piasecki: "Ludzie odchodzili z miejsca protestu bez przeszkód, mimo że policja zapowiadała, że wszystkich wylegitymuje. Ale kiedy uczestnicy dochodzą do kolejnej przecznicy, policjanci zatrzymują kilka grupek do legitymowania. Mówią, że dają kilka minut na decyzję, a potem użyją środków przymusu.

Przedstawiłem się i zgodnie z procedurami, zapytałem, na jakiej podstawie legitymuje się te osoby. Zostałem oskarżony o utrudnianie interwencji, funkcjonariusz kazał mi się odsunąć, choć w niczym nie przeszkadzałem. A potem doszło do sceny, która ośmiesza polską policję.

Jeden z policjantów stał do mnie plecami i zasłaniał mi widok. Robiłem krok w prawo, on też. Ja w lewo, on za mną. I tak z 10 razy. Tak sobie tańcowaliśmy krakowiaka z policją.

Potem podszedł wyższy stopniem i stanął przede mną, z twarzą kilka centymetrów od mojej. Mówili, że nie mogę nagrywać, bo... padają dane osobowe. Oskarżyli mnie też, że kłamię, choć nie wyjaśnili, czego dotyczy to kłamstwo".

Na nagraniu [bez dźwięku] widać kilka osób otoczonych przez policję. Młoda dziewczyna rozmawia z funkcjonariuszami. To Kamila Kuryło, redaktorka naczelna Codziennika Feministycznego. Uśmiecha się w reakcji na słowa, których nie słyszymy, kiedy nagle jeden z policjantów chwyta ją ramieniem i zaczyna popychać. Kilka osób nie chce pozwolić jej zabrać, w tym Babcia Kasia, siłują się z policją. Policjanci rozdzielają się. Kilku łapie dziewczynę, inni Babcię Kasię. Obie zostają rzucone na bruk, twarzą do ziemi.

Protest pod ambasadą Izraela, brutalna interwencja policji. Fot. Robert Kuszyński/OKO.press

Babcię Kasię stara się do końca ochraniać Tadeusz z Cienia Mgły, ale zostaje przez policję zepchnięty.

Policjanci szarpią Babcię Kasię za rękę, przygniatają do ziemi. Nagranie z tej interwencji jest wstrząsające, sceny przemocy są w 2-4 minucie, możecie zobaczyć je tutaj:

Policja zaczyna napierać na naszego dziennikarza, zasłaniać kamerę.

"Nie wydał mi pan nawet polecenia, łamiecie państwo prawo po raz kolejny" - krzyczy Maciek.

Podczas przepychanek funkcjonariusze uszkadzają żyroskop, więc obraz obraca się. Ale mimo wysiłków policji, by zasłonić widok dziennikarzom, Maciek udokumentował, jak kilka osób jest przytrzymywanych, brutalnie przyciskanych kolanem czy pięścią do bruku. Policja skuwa im ręce z tyłu. Słychać krzyki.

Babcia Kasia powalona przez policję
Protest pod ambasadą Izraela, brutalna interwencja policji. Fot. Robert Kuszyński/OKO.press

"Babcia Kasia silna duchem"

Tadeusz jako jedna z siedmiu osób trafia w sobotę na komendę.

Następnego dnia OKO.press tłumaczy, że jest "ochroniarzem" Babci Kasi: "Jestem totalnie pod wrażeniem, że ta kobieta, mimo swojego wieku [67 lat - red.], od tylu lat jest na ulicy.

Policja chce ją złamać, upokorzyć, ona się nie daje upokorzyć, jest taka silna duchem. W naszej grupie [Cień Mgły] ustaliliśmy, że będziemy na zmianę ją chronić.

Jak się zaczęło twoje zaangażowanie? - pytamy.

Tadeusz odpowiada, że nie ma się nad czym rozwodzić. "Jesienią [2020 - red.] chodziłem na protesty Strajku Kobiet, ale nie skandowałem, nie nosiłem transparentów. Starałem się raczej pilnować, żeby jacyś naziole nie zrobili kobietom niczego złego i żeby policja nie przekraczała uprawnień".

To on razem z Babcią Kasią urządził 3 maja 2021 happening z żółtą kaczką na masce starego mercedesa. Jeździli po Żoliborzu, w asyście 8 pojazdów policji.

Hanna Machińska: policja czuje się bezkarna

Dr Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich 15 maja została poinformowana o 7 zatrzymanych, w tym dwóch poturbowanych. "Pojechałam na komendę. Na miejscu było wielu funkcjonariuszy, ewidentnie nie chcieli mnie dopuścić do zatrzymanych. Czterokrotnie pokazywałam legitymację. Zastanawiano się, czy pieczątki na niej są właściwe, a potem powiedziano, że zatrzymani są w trakcie czynności, więc muszę czekać" - opowiada OKO.press.

Dr Machińska prosi o spotkanie z komendantem.

"Zgodnie z wersją zastępcy komendanta uczestników protestu zatrzymano, bo nie chcieli się wylegitymować. Uważał, że środki przymusu bezpośredniego zastosowano zgodnie z prawem i nie miał sobie ani podwładnym nic do zarzucenia".

Zastępczyni RPO zwraca uwagę, że środki przymusu zastosowano nieodpowiednio. Zastępca komendanta stwierdził, że zastosowano najłagodniejsze środki. "Przecież nie użyliśmy gazu" - dodał.

"Okazało się, że mamy bardzo różne wizje prawa. Kiedy mówiłam o standardach europejskich, wyrokach ETPC, usłyszałam: nas to nie obowiązuje, nas obowiązuje tylko prawo polskie. Ze zdumieniem odkrywałam pokłady nieznajomości szerszego kontekstu prawnego. To poważny problem. Najnowszy raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur wynika, że w Polsce nie są respektowane podstawowe gwarancje przeciwdziałania torturom” - zwraca uwagę dr Machińska.

Opowiada o rozmowie z Babcią Kasią. "Pani Katarzyna opowiedziała, że uczestnicy protestu już się rozchodzili, kiedy policja zaczęła ich atakować. Jeden z nich chciał pani Katarzynie postawić nogę na plecach, ale osłonił ją inny uczestnik. Ten pan też został mocno poszkodowany, miał pozdzieraną skórę na łokciach, zniszczone okulary i ślady od kajdanek, które utrzymywały się wiele godzin. Takie obrażenia świadczą o nadmiernym użyciu siły".

Trzecia zatrzymana osoba miała jeszcze poważniejsze obrażenia. "Trzymano ją najpierw na ziemi, a potem na podłodze policyjnej furgonetki. Miała uszkodzone kolano, powiedziała, że nie jest w stanie wejść na trzecie piętro, gdzie miała być przesłuchana. Około 6 policjantów wciągnęło ją po schodach, wykręcając ręce, mimo że po wcześniejszych interwencjach policji ma uszkodzony bark. A na parterze też są pokoje odpowiednie do przesłuchań" - relacjonuje dr Machińska.

Zdaniem Machińskiej działania policji były kolejnym pokazem brutalności, używania środków przymusu z naruszeniem zasad proporcjonalności. "Środki przymusu bezpośredniego muszą być używane w sposób jak najmniej dolegliwy. Nijak mają się do tego zbyt mocno zaciśnięte kajdanki i ciągnięcie osób po ziemi”.

Przypomina też, że policja nie miała prawa legitymować uczestników pokojowego protestu bez uzasadnionych obaw, że doszło lub dojdzie do naruszenia prawa. Tak samo bezpodstawne były policyjne interwencje pod koniec manifestacji. Policjant nie może kierować się dowolnością, musi mieć podstawy, zidentyfikować osobę podejrzaną o popełnienie przestępstwa, ustalić świadków. Za niepokojące uznała też zachowanie policji wobec dziennikarzy.

“To są działania rodem z innego systemu, które przypominają odległe czasy - komentuje dr Machińska - Policja w III RP długo i ciężko pracowała na zmianę wizerunku, a teraz wszystko rujnuje. Natychmiast trzeba to zmienić, inaczej policja już zawsze będzie miała wizerunek opresora".

Zastępczyni RPO zwraca uwagę na całkowitą bezkarność policji. "Politycy i komendanci mówią: wszystko zgodnie z prawem, policja stoi na straży porządku. Ale nie o taki porządek nam chodzi. Policja ma stać na straży obywateli. Miałam kontakt z różnymi policjantami spoza Warszawy. Byli przerażeni, mówili, że w ich małych miejscowościach takie zachowanie policji byłoby nie do pomyślenia”.

Dr Machińska przypomina, że minister Warchoł informował, o 5 aktach oskarżenia przeciwko policjantom w 2019 roku. W stosunku do liczby składanych skarg i postępowań sądowych to liczba nieproporcjonalna. W Olsztynie toczy się postępowanie przeciwko 17 funkcjonariuszom, którzy według naszej wiedzy stosowali tortury. W Rykach rzecznik wszedł do komendy, kiedy funkcjonariusze bili zatrzymanego człowieka.

Bardzo wolno toczy się też postępowanie w komendzie we Włocławku, gdzie miały miejsce dwa dramatyczne zgony. Policja czuje, że ma przyzwolenie. Słowa, które padają z ust polityków i komendantów to parasol ochronny użyty w niewłaściwej sprawie.
;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze