Jeszcze tylko brakuje, żeby Brukselę wybrał Adam Bodnar czy Andrzej Domański, filary rządu. Albo Władysław Kosiniak-Kamysz... Brzmi absurdalnie, ale może nie ma już ludzi nie do ruszenia?
Jako obywatel i obywatelka czujemy się zrobieni w konia, przy czym to powiedzenie nabiera dodatkowego sensu: bo zaprzęgnięci do parlamentarnej pracy politycy i polityczki nagle zostawiają wóz, który mieli ciągnąć. Chodzi oczywiście o to, że osoby wybrane na posłów i posłanki do polskiego Sejmu, a nawet piastujące funkcje ministerialne, rezygnują z tych zaszczytnych ról i ogłaszają start w eurowyborach.
Wicepremier Krzysztof Gawkowski 2 maja 2024 w TVN24 podkreśla z dumą, że „konstytucyjni ministrowie Lewicy w eurowyborach nie startują, bo mają pracę do wykonania”, ale z wiceministrami „nie widzi problemu”. Nie widzi, bo musiałby zobaczyć, że lewicowa wiceministra edukacji Paulina Piechna-Więckiewicz znalazła się na warszawskiej liście Lewicy do Brukseli, a wiceminister rozwoju i technologii wygrał właśnie wybory na prezydenta miasta i z ministerstwa odchodzi.
Gawkowski nie widzi problemu, my widzimy.
Na zdjęciu głównym: Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński w Sejmie 10 kwietnia 2024 dziękuje za uzyskanie wotum zaufania. Sfotografował Dawid Żuchowicz, Agencja Wyborcza.pl
Załóżmy przez chwilę, co nie wymaga chyba wielkiej wyobraźni, że są młodzi wyborcy, którzy mają problem mieszkaniowy. Pan Adam, wyborca Trzeciej Drogi, jest wyznawcą zasady „nawet ciasne, ale własne” i niezmiernie się ucieszył z ogłoszenia przez rząd Donalda Tuska programu „kredyt mieszkaniowy #naStart”. To spełnienie obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej oraz, do pewnego stopnia, Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Nadzieje Adama ucieleśniał minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman z PSL (rocznik 1974), wcześniej już dwukrotny europoseł, pełniący w rządzie także ważną rolę wiceprzewodniczącego Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Jeszcze 11 kwietnia mówił, że „zaskoczyła go i bardzo martwi atmosfera hejtu wokół tego programu", ale w dziesiątkach mediów zapewniał, że wszystko się uda.
Pani Ewa, wyborczyni Lewicy, jest z kolei przekonana, że kredyty tylko windują ceny, a sama, zamiast zarzynać się spłatami przez 30 lat, liczy na opcję mieszkań budowanych na wynajem. Szczególne nadzieje łączyła z zastępcą Hetmana wiceministrem Krzysztofem Kukuckim (rocznik 1980) z Nowej Lewicy. Polityką mieszkaniową zajmował się już jako wiceprezydent Włocławka. W rządzie przygotował projekt nowelizacji ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa.
I oto pan Adam dowiaduje się, że jego minister będzie teraz kandydował do Parlamentu Europejskiego z Wielkopolski (z którą zresztą jako lublinianin nie ma niczego wspólnego), a pani Ewa, że jej nadzieja wraca 30 kwietnia rządzić Włocławkiem, po wygraniu II tury wyborów samorządowych.
Coś tu się nie zgadza, prawda?
Politycy i polityczki zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, że głosowanie w wyborach parlamentarnych to coś więcej niż rytualny obowiązek i udział w partyjnym totolotku.
Dzień 15 października 2023 był czymś zupełnie innym, także dla wielu młodszych osób, które w poprzednich wyborach głosowały rzadziej. To była ich inicjacja obywatelska i patriotyczna, wyraz zaangażowania i znak nadziei. Prawie 11,6 mln osób, które oddały głos na Koalicję 15 października, ma także szczególne oczekiwania od rządu: odwrócić procesy degradacji ustroju państwa przez rządy PiS, zmodernizować kraj i przywrócić uczciwość w życiu publicznym. Uczciwość to był leitmotiv kampanii Donalda Tuska.
Oczekiwalibyśmy zatem rzetelnej, uczciwej pracy naszych wybrańców i wybranek w rządzie i parlamencie, poważnego podejścia do publicznych obowiązków. Liczylibyśmy też na odwrócenie negatywnych stereotypów zawodu polityka, który u nas, jak zresztą w prawie całej UE, cieszy się niskim zaufaniem.
Ktoś ceni sobie bezkompromisowy temperament Joanny Scheuring-Wielgus i liczył na jej udział w pracach nad prawami kobiet. Ktoś inny upodobał sobie szorstki styl Bartłomieja Sienkiewicza i docenia jego skuteczność w przejęciu mediów publicznych, ale chciałby zobaczyć dalszy ciąg prawdziwej ich reformy (tyle że on uczciwie powiedział, że będzie ministrem tylko na trochę).
Ktoś pokładał nadzieje w szefie MSWiA Marcinie Kierwińskim, twardym i małomównym... Oni wszyscy znikają z rządu i Sejmu, podobnie jak doświadczony w bojach Borys Budka, czy para wspaniałych wilków śledczych Dariusz Joński i Michał Szczerba, tak jakby rozliczenia z PiS się skończyły. Anna Maria Żukowska będzie walczyła o prawo do aborcji w Unii?
(Także wyborcy PiS tracą swoich parlamentarnych ulubieńców, ale to inny temat. Zyskują innych faworytów prawicowej pieśni jak Jacek Kurski czy Daniel Obajtek).
W świecie poważnego biznesu takie zwroty karier nie byłyby możliwe. Owszem, podobne transfery zdarzają się w show-biznesie czy sporcie, ale nie aż na taką skalę. Jak zwraca uwagę w „Polityce” prof. Anna Siewierska, „taki rotujący pracownik w żadnej szanującej się firmie posady nie utrzyma, za to za publiczne pieniądze może się bawić w nieskończoność”.
Jeszcze tylko brakuje, żeby Brukselę wybrał Adam Bodnar czy Andrzej Domański, filary rządu. Albo Władysław Kosiniak-Kamysz... Brzmi absurdalnie, ale może nie ma już ludzi nie do ruszenia?
Ucieczka do Brukseli, OK, wyjazd do Brukseli, podważa niepisany kontrakt, jaki zawieramy z politykiem czy polityczką, na którą głosujemy. Chcemy go wiedzieć w Sejmie, a ją w rządzie, a nie w Belgii i Francji.
W szczelinę nieufności wciska się podejrzenie, że chodzi o wykorzystanie pozycji w Sejmie czy rządzie do awansu i zysku. Bo taki minister czy inna posłanka, ma w wyborach do Parlamentu Europejskiego darmową promocję, a stanowisko w Parlamencie Europejskim to niezła kasa.
Hetman zarabia w rządzie 18 tys. zł miesięcznie (brutto). W europarlamencie wyciągnie ok. 19-20 tys. euro.
Sprawa nie jest aż tak prosta, jak ją przedstawiamy. Poza zobowiązaniem publicznym i prywatnymi kalkulacjami polityka czy polityczki, żeby się dorobić i przeżyć europejską przygodę, jest tu trzeci piekielnie ważny czynnik – interes partyjny.
Często to władze partii podejmują decyzję, by przesunąć daną osobę z odcinka krajowego na europejski. Kluczowy z punktu widzenia partii jest bowiem wynik w kolejnych wyborach. Chodzi więc o to, by wśród kandydatów do europarlamentu pojawiły się osoby znane, które mogą wygrać i pociągnąć listę. A ławka jest krótka – słychać ze wszystkich stron. Stąd tytułowe zjawisko polityka wielokrotnego użytku.
Oczywiście w Brukseli też pracuje się dla Polski, bo Polska leży w Unii Europejskiej, ale liczy się przede wszystkim interes partii.
Nawiasem mówiąc, klątwa partyjniactwa wisi też nad rządem. Podział ministerstw z aptekarską dokładnością oddaje udział trzech ugrupowań w sukcesie wyborczym, stanowiska wiceministrów zostały rozparcelowane tak, żeby każda partia miała wszędzie swojego człowieka. Wiceminister czy wiceministra może nie być kompetentna, ale musi być z odpowiedniej partii (żeby się bilans zgadzał).
Wyjątek stanowi resort sprawiedliwości. Adam Bodnar dobrał sobie wiceministrów według kompetencji, w tym wybitnego speca m.in. od prawa dyskryminacyjnego Krzysztofa Śmiszka (jedyny partyjny – z Lewicy). Nawiasem mówiąc, on też wybiera się do Brukseli! Straszna szkoda.
Przyzwolenie na wielokrotne używanie tych samych polityków i polityczek w kolejnych wyborach prowadzi do tego, że działa tu mechanizm błędnego koła.
Partyjne zafiksowanie na wąskiej grupie liderów i liderek sprawia, że partie się dodatkowo petryfikują, kariery w nich wydają się mniej atrakcyjne (bo nie są), a społeczne zaufanie do partii spada.
Może rozwiązaniem byłaby tradycja włoska? W 2024 roku do Parlamentu Europejskiego kandyduje premierka Włoch Giorgia Meloni, ale z góry zapowiada, że nie obejmie funkcji europosłanki. Występuje w roli lokomotywy, która ma pociągnąć wagoniki Braci Włochów, co już robiła w 2019 roku. Na tej samej zasadzie w 2009 roku kandydował do PE ówczesny premier Silvio Berlusconi.
Wariantu włoskiego użył w Polsce Robert Biedroń w 2019 roku, trochę go tylko modyfikując, bo jakoś tak w końcu ostatecznie mandat objął. Tego nie polecamy.
Wybory
Robert Biedroń
Adam Bodnar
Andrzej Domański
Dariusz Joński
Marcin Kierwiński
Władysław Kosiniak - Kamysz
Jacek Kurski
Daniel Obajtek
Joanna Scheuring-Wielgus
Krzysztof Śmiszek
Anna Maria Żukowska
Parlament Europejski VIII kadencji
Rząd Donalda Tuska (drugi)
Sejm X kadencji
eurowybory
Georgia Meloni
Michał Szczerba
wybory do europarlamentu
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze