W polskim społeczeństwie zaszła zmiana w stosunku do imigrantów. Pokazują to badania wykonane przez pracownię IBRiS dla Fundacji Afryka Inaczej. Jednocześnie osoby pochodzenia afrykańskiego wciąż spotykają się z przejawami agresji z powodu kolory skóry.
Takie wnioski wynikają z najnowszego raportu Fundacji – „Afryka po polsku”, który podjął temat tego, jak osoby pochodzenia afrykańskiego postrzegają Polskę, a polskie społeczeństwo widzi Afrykę i jej mieszkańców.
Fundacja Afryka Inaczej realizuje cykliczne badania stosunku do imigrantów, w tym do osób pochodzenia afrykańskiego. Najnowsza fala pokazuje wyraźną, pozytywną zmianę postaw, która zaszła w ciągu siedmiu ostatnich lat. Trzeba podkreślić, że dotyczy ona nie tylko imigrantów z krajów bliskich Polsce geograficznie, lecz również pochodzących z Azji, i z Afryki. W porównaniu do roku 2015 staliśmy się bardziej tolerancyjni, otwarci i empatyczni. Mniej boimy się „obcych”, a przy tym jesteśmy bardziej odporni na anty-uchodźczą i ksenofobiczną propagandę obecnej władzy.
Od zakończenia poprzedniej edycji badania w 2015 roku Polska stopniowo stawała się krajem imigrantów. Władze, chociaż nie chwaliły się tym w mediach, chętnie wydawały im zezwolenia na pobyt i pracę. Jeszcze przed pandemią w grudniu 2020 roku, wg danych GUS, w naszym kraju mieszkało 2.1 miliona cudzoziemców. Przełożyło się to na wielokrotny wzrost liczby wzajemnych kontaktów.
Jak wynika z przeprowadzonego sondażu, spotkanie osoby pochodzenia afrykańskiego w swoim miejscu zamieszkania deklaruje dziś 39% respondentów, w roku 2015 było to jedynie 13%. Osoby pochodzenia azjatyckiego widuje obecnie 45%, wcześniej - 22%. Oczywiście najczęstsze są spotkania z Ukraińcami, które deklaruje prawie każdy Polak (92%).
Polacy oswoili się z codzienną obecnością obcokrajowców, na co wskazuje wyraźny wzrost poziomu ich akceptacji w najbliższym otoczeniu. Afrykańczyka jako bliskiego sąsiada akceptuje dziś 84% Polaków (wzrost z 61%), a jako swojego zięcia lub synową 58% (wzrost z 34%). Identyczne wyniki uzyskaliśmy dla osób z Azji. Wyższy poziom akceptacji deklarowano w przypadku Ukraińców (odpowiednio 93% i 68%). Ogólnie bardziej otwarci byli mieszkańcy największych miast, w wieku poniżej 50 lat i osoby z wykształceniem wyższym.
Badania pokazują, że osłabł poziom postrzeganego zagrożenia związanego z imigrantami. Przestaliśmy obawiać się, że „jeśli do Polski przyjadą imigranci z Afryki, to będą zabierać Polakom pracę (z tym stwierdzeniem nie zgadza się dziś 70%, wobec 22% w 2015). Większość z nas nie wierzy też, że „imigranci z Afryki będą często łamać prawo” (nie zgadza się 51%, wobec 28% w poprzedniej fali).
W trakcie kampanii wyborczej w 2015 roku Jarosław Kaczyński straszył Polaków, że uchodźcy „przenoszą różnego rodzaju pasożyty i pierwotniaki”. Sprawdziliśmy, ile osób podziela dziś tamtą niesławną, rasistowską opinię.
Ze stwierdzeniem „imigranci spoza Europy mogą przenosić groźne dla nas choroby i pasożyty” zgadza się 31% pytanych (12% zdecydowanie). Większość - się nie zgadza (56%, w tym 31% zdecydowanie).
Wśród zagrożeń postrzeganych jako ważne utrzymuje się natomiast islamski terroryzm, choć w 2022 roku obawia się go już mniej niż połowa społeczeństwa. Z opinią „imigranci z państw muzułmańskich stanowią zagrożenie terrorystyczne” zgadza się 44% pytanych (spadek z 58%). Przeciwnego zdania była 1/3 respondentów.
W ciągu kilku ostatnich lat zmieniła się nasza perspektywa. Wydaje się, że zamiast lęków i obaw coraz częściej dostrzegamy pozytywne aspekty imigracji. Ponad połowa dorosłych Polaków zgadza się, że „imigracja do Polski jest korzystna, ponieważ bardzo wielu Polaków wyjeżdża z kraju” (55% wzrost z 33%). Nie uważamy również by imigrantów było obecnie w kraju zbyt wielu. Ze stwierdzeniem „w Polsce mieszka obecnie zbyt wielu imigrantów” zgadza się tylko 27% badanych. Siedem lat temu, gdy imigrantów było bez porównania mniej, tak twierdzących było istotnie więcej (36%).
Współczucie i pomoc jakiej udzielamy uchodźcom z Ukrainy, przełożyły się, przynajmniej na poziomie deklaracji, również na inne grupy potrzebujących. Większość Polaków (82%) jest zdania, że uchodźcom należy się pomoc humanitarna, niezależnie od ich etnicznego pochodzenia. Przeciwnego zdania był jedynie co dziesiąty pytany.
Nastąpił również deklaratywny wzrost empatii w stosunku do osób różniących się kolorem skory. Częściej zdawano sobie sprawę ze zdarzających się w Polsce przejawów rasizmu (74%) i przyznawano, że jesteśmy „mało tolerancyjni dla osób o innym kolorze skóry” (62%). Twierdziły tak najczęściej osoby poniżej 30 roku życia, z wyższym wykształceniem i z dużych miast.
Podczas wywiadów jakościowych zarówno z etnicznymi Polakami i jaki z osobami pochodzenia afrykańskiego często pojawiała się krytyka rządu i mediów publicznych. Zarzucano im straszenie migrantami i wyolbrzymianie problemu dla celów politycznych oraz brak empatii w stosunku do uchodźców pozaeuropejskiego pochodzenia.
Badanie sondażowe pokazało, jak wielu Polaków podziela podobne opinie. Blisko połowa (44%) respondentów zgodziła się ze stwierdzeniem, że „media pokazują imigrantów spoza Europy w sposób stronniczy i nieobiektywny”. Przeciwnego zdania był co czwarty pytany. Jedna trzecia - nie miała zdania. Trzeba jednak zauważyć, że blisko 2/3 osób w wieku 18-29 lat i ponad połowa 40-latków uważała, że media przekazują nieprawdziwy obraz imigrantów spoza Europy.
Ze stwierdzeniem „Chcę by Polska była państwem jednorodnym kulturowo i etnicznie” zgodził się co czwarty pytany (z tego 12% - zdecydowanie). Większość była przeciwnego zdania (62%, z tego aż 41% zdecydowanie). Zróżnicowania etnicznego nie życzyły sobie istotnie częściej:
Podobny był profil osób zgadzających się z opinią mającą w podtekście rasizm kulturowy: „kultura osób pochodzenia afrykańskiego znajduje się na niższym etapie rozwoju” (24%, spadek z 39%).
Na podstawie wywiadów jakościowych można postawić hipotezę, że za głosami ksenofobicznymi nie stoją zazwyczaj poglądy polityczne, a uogólniona obawa przed zmianami w swoim najbliższym otoczeniu. Wśród osób starszych często padały argumenty o niedających się pogodzić z naszym stylem życia różnicach kulturowych, zwłaszcza w stosunku do kobiet i wyrażana wprost obawa przez innością.
Badania na reprezentatywnej próbie Polaków pokazują, że poglądy ksenofobiczne w naszym społeczeństwie istnieją, jednak stanowią wyraźną mniejszość. Widać też, że stają się bardziej marginalne i stosunkowo rzadko pojawiają się wśród osób z młodszego i średniego pokolenia.
W ramach projektu „Afryka po Polsku” oprócz badań na próbie ogólnopolskiej, zrealizowano również, po raz pierwszy w takiej skali, wywiady z osobami pochodzenia afrykańskiego mieszkającymi w Polsce. Pierwszym co rzuca się w oczy jest różnorodność doświadczeń, punktów widzenia i opinii społeczności, zazwyczaj traktowanej jak jeden monolit.
Wśród osób afrykańskiego pochodzenia wyróżniono pięć grup.
Każda z tych grup ma odmienne doświadczenia, ale tym co je łączy są niechciane kontakty z przejawami „polskiego” rasizmu. Doświadczanego w różnych formach, najczęściej w miejscach publicznych od obcych, anonimowych osób, na ulicy, w szkole.
Afropolakom częściej zdarzają bezpośrednie fizyczne ataki. Afropolki nagminnie borykają się z tym, co same nazywały mikro-agresjami, które przejawiają się w niepożądanych kontaktach fizycznych i werbalnych (np. dotykanie włosów, wpatrywanie się, napastliwe pytania i komentarze itp.).
W wywiadach często pojawiał się postulat bycia wysłuchanym i zrozumiałym oraz życzenie, aby kolor skóry przestał być w Polsce tematem do dyskusji. Marzeniem było by kolejne pokolenia czarnych Polek i Polaków nie musiały już borykać się z podobnymi problemami.
Badania pokazują, że w porównaniu z rokiem 2015 staliśmy się społeczeństwem mniej ksenofobicznym, a bardziej empatycznym i otwartym na imigrantów.
Wpływ na to miało wiele czynników, wśród których warto wymienić:
Towarzyszące jej emocje mogły dodatkowo wpłynąć na zmianę postaw w stosunku do uchodźców i imigrantów „w ogóle”, niezależnie od ich etnicznego pochodzenia. Być może zadziałała również „zasada konsekwencji”, bo w czasach gdy normą stało się współczucie i pomaganie, nie wypada być przeciw.
Oczywiście chciałoby się wierzyć, że obserwowana w badaniach zmiana będzie trwała. Przemawiają za tym wyniki wśród młodego pokolenia, wyraźnie odrzucającego hasła ksenofobiczne. Trzeba też mieć nadzieję, że pozytywnego trendu nie zaburzą w przyszłości, ani nieodpowiedzialni politycy, ani negatywne czynniki gospodarcze.
Z kolejnych badań opinii z lat 2010, 2015 i 2022 o postrzeganiu osób pochodzenia afrykańskiego przez Polaków, wyłania się wątek akceptacji. Skoro słowo „akceptacja” ma pochodzenie łacińskie, warto posłużyć się słowiańskimi terminami - przyzwolenie czy zgoda - żeby nie było nieporozumień. Na ile Polakowi przeszkadza sąsiad z Afryki, na ile otwartość mu pozwala mieć zięcia czy synową z tego kontynentu?
To ostatnie pytanie ma fundamentalne znaczenie w relacjach międzyludzkich. Jest wiarygodnym wyznacznikiem poziomu otwartości człowieka. Osoby przeciwne zawierania małżeństw Polek z Afrykanami, Polaków z Afrykankami najczęściej bronią etnicznej jednorodności. Pragną jej chronić.
Jako pasjonat nadwiślańskiej historii pozwolę sobie na powrót do przeszłości. Czy w ogóle w naszej ponad tysiącletniej historii homogeniczność etniczna nad Wisłą kiedykolwiek istniała? Rzeczpospolita Obojga Narodów daje w samej nazwie wymowną odpowiedź. Wychodząc już poza wyniki badań opinii publicznej, można nawiązać do popularnego dyskursu prowadzonego w Polsce. Nie tylko wśród ludzi o skrajnych poglądach, ale także w publicystyce i polityce rządzi przekonanie, że jednorodność etniczna jest jedynym gwarantem stabilności politycznej, rozwoju czy przetrwania kultury. Nie zastanawiam się teraz nad tym, czy taka teza w ogóle się trzyma. Pytam jedynie, czy polska kultura była kiedykolwiek (czystym) monolitem. Na czym oprzeć przekonanie o jednorodności etnicznej?
Czy Kazimierz Wielki, zachęcając Ormian do osiedlenia się w Kamieńcu Podolskim i we Lwowie, dając im autonomię, byłby w stanie wygrać dziś wybory prezydenckie?
Dawna Polska, dziedzictwo kulturowe, do którego wszyscy się odwołują, była wielokulturowa, wielojęzyczna i wieloreligijna, czy etnicznym monolitem? Czy statut kaliski z XIII wieku (przywileje nadane Żydom), nie są świadectwem tego, że bramy siłą zamykane dzisiaj przez niektórych, były przez wieki otwarte?
Warto wspomnieć pewną szczególną polską gościnność z czasów, kiedy Europę ogarnęły prześladowania religijne. Rzeczpospolita stała się „gospodą wygnańców”. Tak mówiono o niej! Konfederacją Warszawską szlachta polska i litewska wprowadziła tolerancję religijną na ziemiach Rzeczypospolitej. To jasne jak słońce, proste jak drut, jak deklamował Brzechwa. Polska otwierała się na inność. Kłopot w tym, że nie można jednocześnie chwalić dziedzictwa i negować jego szlachetnych aspektów.
Drugie pokolenie Afro-Polek i Afro-Polaków posługuje się językiem polskim jako pierwszym i ojczystym. Narodowość nie jest kategoria biologiczną, ale kulturową. Młodzież z rodzin polsko-afrykańskich identyfikuje się z polskością. Moja polsko-senegalska córka dziwi się, że ktoś się zachwyca jej polszczyzną.
Jak długo dzieci drugiego pokolenia, urodzone i wychowane w Polsce będą odpowiadać na impertynenckie uwagi niektórych dorosłych? Najczęściej te dzieci doświadczają przejawów dyskryminacji na ulicy i w polskich szkołach do których uczęszczali.
Czy osoby pochodzenia afrykańskiego zagrażają polskiemu dziedzictwu kulturowemu? Nie sądzę. Człowiek ma w sobie pewną plastyczność ciała i duszy. To właśnie ona umożliwia integrację w nowym miejscu, otoczeniu. Nasza Polonia także jest tego dowodem, bo funkcjonuje na wszystkich szerokościach geograficznych. Co do Afrykanów, nie trzeba dalej szukać. Człowiek przecież ruszył z Afryki. Afrykanie i Afrykanki mogą się znakomicie zintegrować z nadwiślańskimi wartościami, z polskim społeczeństwem. Nie można tylko zamykać przed nimi drzwi.
Nota metodologiczna
Sondaż firmy IBRiS, na zlecenie Fundacji Afryka Inaczej, przeprowadzony w sierpniu 2022. Wywiady telefoniczne (CATI) na reprezentatywnej, ogólnopolskiej próbie dorosłych Polaków (N=1000).
W ramach projektu „Afryka po Polsku” zrealizowano również badanie jakościowe (6 FGI + 4 diady) oraz wywiady pogłębione i ankietę z osobami afrykańskiego pochodzenia mieszkającymi w Polsce.
Badacz, współautor raportu „Afryka po polsku”, koordynator badań przeprowadzonych przez Fundację „Afryka Inaczej”
Badacz, współautor raportu „Afryka po polsku”, koordynator badań przeprowadzonych przez Fundację „Afryka Inaczej”
Członek zarządu Fundacji „Afryka Inaczej”, od prawie czterech dekad mieszka w Polsce, pochodzi z Senegalu. Jest muzykiem, dziennikarzem i animatorem kultury, autorem „Małej książki o rasizmie”.
Członek zarządu Fundacji „Afryka Inaczej”, od prawie czterech dekad mieszka w Polsce, pochodzi z Senegalu. Jest muzykiem, dziennikarzem i animatorem kultury, autorem „Małej książki o rasizmie”.
Komentarze