Przed prezentacją „Polskiego Ładu” minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział, że usłyszymy o wizji „lepszej szkoły w nowoczesnych i przyjaznych warunkach”.
Nic dziwnego, że po konwencji, na której edukacja została zepchnięta do roli prymitywnego narzędzia „budowania tożsamości”, a prezes Jarosław Kaczyński grzmiał o narodowej dumie, którą polska młodzież wyniesie z dodatkowych lekcji historii, w debacie publicznej zawrzało:
- Czy to naprawdę odpowiedź PiS na problemy szkół po ponad roku pandemii?
- Czy premier nie słyszał o bezprecedensowym kryzysie zdrowia psychicznego wśród dzieci?
- Co z badaniami, które mówią o rosnących nierównościach?
- Albo apelami o odchudzenie skostniałych i przeładowanych podstaw programowych?
- Czy partia rządząca nie widzi rozwojowego potencjału podstawowej usługi publicznej jaką jest edukacja?
- I w takim razie, jak z anachronicznym, niewydolnym szkolnictwem zamierza zbudować nowoczesne państwo dobrobytu?
Część z tych wątpliwości rozwiewa lektura „Polskiego Ładu„, ale niestety niewiele. Obok dodatkowych lekcji historii i wycieczek do ważnych miejsc pamięci, w dokumencie znalazły się propozycje infrastrukturalne (termomodernizacja i remonty szkół), technologiczne (cyfryzacja), a także kilka punktowych zmian:
- szkolenie dla nauczycieli z cyfryzacji,
- studia managerskie dla dyrektorów,
- dodatkowe zajęcia dla chętnych (by wyrównać szanse po pandemii),
- wzmocnienie roli świetlicy,
- pilotaż wsparcia psychologicznego,
- nowy program stypendialny dla uczniów,
- a także szerszy udział rodziców w życiu szkoły czy regionalizacja zajęć.
To nie jest program na XXI wiek
Propozycje jak propozycje: niektóre sensowne, inne zupełnie nietrafione lub szkodliwe, ale o tym dalej.
Problem w tym, że rząd po raz kolejny nie odpowiedział na fundamentalne pytania. Po co jest szkoła? Czego ma uczyć? Co nie działa? I w jaki sposób państwo chce budować spójną politykę edukacyjną na lata?
„Równolegle prowadzimy trzy systemowe dyskusje w oświacie: o zwiększeniu pensum, Krajowym Planie Odbudowy i Polskim Ładzie. W żadnej z propozycji rządu nie widać ani diagnozy, ani wizji. Pomysły są fragmentaryczne i nie rozwiązują podstawowego problemu: oferta polskiej szkoły i sposób organizacji edukacji nie odpowiada realiom i wyzwaniom XXI wieku” – komentuje dr Iga Kazimierczyk, ekspertka edukacyjna, nauczycielka.
Dodatkowo, władza tkwi w klinczu pomiędzy potrzebą modernizacji a nostalgicznym, często rytualnym przywiązaniem do tradycji.
„Z jednej strony, marzymy o cyfryzacji, która bywa niesłusznie uznawana za gwarancję postępu w oświacie. Z drugiej strony, w archaiczny sposób kształtujemy program nauczania, dokładając dodatkowe lekcje historii. To zresztą symboliczne, że wśród dotychczasowych osiągnięć polityki edukacyjnej PiS wymienionych w Polskim Ładzie znalazło się przywrócenie ośmioletniej podstawówki. Jakby to był cel sam w sobie. Traktuję to jako puszczenie oka do przekonanych:
»Nie bójcie się. Nie zmienimy tej szkoły tak, żebyście jej nie rozpoznali«”
– dodaje dr Paweł Marczewski, ekspert think tanku Fundacji im. Stefana Batorego, w którym zajmuje się nierównościami w dostępie do usług społecznych.
Zajęcia wyrównawcze to nie wyrównywanie szans
W Polskim Ładzie rząd wraca m.in. do pomysłu dodatkowych zajęć dla chętnych, nazywając go „Narodowym Programem Wyrównywania Szans po COVID-19„.
Nie wiemy, jakie to będą zajęcia i w jakiej liczbie, ale z wcześniejszych deklaracji ministra Czarnka wynika, że przybiorą one formę konsultacji, podczas których nie wystawia się ocen.
Według Pawła Marczewskiego kształt programu jest głębokim nieporozumieniem.
„Wiemy z raportów, że największym problemem dzieci z rodzin defaworyzowanych, o niższym kapitale społecznym i ekonomicznym, jest utrzymanie motywacji. Sam fakt uruchomienia konsultacji nie załatwi sprawy. Trzeba jeszcze włożyć wysiłek, by trafili na nie uczniowie, którzy naprawdę tego potrzebują. W innym wypadku znów skorzystają dzieci, które i tak są dobrze zmotywowane, a dodatkowo mogą liczyć na pomoc rodziców”.
Według Igi Kazimierczyk w dokumencie brakuje generalnej refleksji nad wyrównywaniem szans.
„Dołożymy zajęć, uruchomimy programy stypendialne, przeszkolimy jednego nauczyciela, który stanie się ekspertem cyfrowym i będzie dobrze. Niestety nie będzie, bo nie tak działa edukacja. Szkoła jest jednym z instrumentów państwa, który można wykorzystać, by ludziom żyło się lepiej. I celowo odwołuję się tu do hasła, którego używa PiS.
Szkoła pełni wiele zadań, o których rząd zapomniał: równościowe, opiekuńcze, cywilizacyjne, kulturotwórcze, wychowawcze. I szczególnie dzieci, które pochodzą z rodzin o niższym kapitale społecznym, publiczna edukacja powinna wyciągać za uszy. Nie mówię, że polska szkoła musi być idealna, ale ma być wystarczająco dobra, by zwiększać szanse młodych ludzi. W Polskim Ładzie nie ma cienia takiej refleksji” — tłumaczy ekspertka.
Szkoła w chmurze. Co z tego, że bez sensu?
Po raz kolejny pojawia się za to, wyrażona dość anachronicznie i naiwnie, potrzeba cyfryzacji. I choć oczywiście wyposażenie szkół w sprzęt komputerowy i szybki internet czy ujednolicenie narzędzi edukacyjnych jest ważne, jednak nie przeniesie automatycznie polskiej edukacji w XXI wiek.
„Rząd chyba myśli, że nowoczesna podstawa programowa równa się cyfrowej podstawie. Dementuję – nie chodzi o to, żeby to samo przenieść do internetowej chmury, ale żeby było tego mniej i lepiej” – mówi Kazimierczyk.
„To tak jak w latach 90. wszyscy wierzyli, że sala komputerowa w każdej szkole będzie kluczem do modernizacji. Technologia nigdy nie zbuduje relacji, nie rozwinie kompetencji miękkich. Do tego potrzebni są przeszkoleni i zmotywowani ludzie” – dodaje Marczewski.
A gdzie miejsce nauczycieli?
Co rząd ma więc do zaproponowania nauczycielom? Niestety, niewiele. W Polskim ładzie zapisano jedynie, że będą im „dedykowane” szkolenia z kompetencji cyfrowych i identyfikowania kryzysów psychicznych u dzieci i młodzieży. Za to dyrektorzy skorzystają ze szkoły kompetencji managerskich („oświatowe MBA”).
„W wizji PiS szkoły są wyremontowane, zeroemisyjne, podłączone do najnowszej technologii, ale najwyraźniej pracują w nich roboty. Brak nauczycieli w Polskim Ładzie, czyli osób, które mogą kształtować — nawet mówiąc językiem PiS — kadry dla nowoczesnej gospodarki, to brak dramatyczny. Dobrze wiemy, że nasz zawód się starzeje (dziś średnio – 44 lata), jesteśmy przemęczeni biurokracją, a nasze pensje rosną nieproporcjonalnie wolniej niż średnie wynagrodzenia w gospodarce. Nic dziwnego, że tak wiele z nas odchodzi z zawodu. Jeśli chcemy mieć nowoczesną edukację, musimy zainwestować w ludzi, zaoferować porządne szkolenia i centra wsparcia dla nauczycieli” – mówi Kazimierczyk.
Pilotaż pomocy psychologicznej to za mało
Z propozycji szczegółowych na pierwszy plan wysuwają się dwie: zwiększenie roli świetlic poprzez organizację zajęć rekreacyjno-edukacyjnych i stworzenie modelu wsparcia psychologicznego dla uczniów na podstawie pilotażu w 1200 szkołach w kraju.
„Dobrze, że ktoś zwrócił uwagę, że w szkołach są świetlice, dzieci mają czas wolny i warto to wykorzystać. Fajnie, że pojawia się coś o zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży, ale z drugiej strony przydałyby się rozwiązania systemowe, a nie tylko pilotaż.
Po pierwsze, potrzeby są ogromne i to nie za 10 lat, ale teraz. Po drugie, co dalej? Skąd weźmiemy psychologów w szkołach, skoro wciąż funkcjonujemy w rzeczywistości, którą przed laty opisał NIK: pół etatu specjalisty na tysiąc uczniów? Jak będziemy ich kształcić? Jak będzie wyglądało ich pensum? Co z finansowaniem tego pomysłu? Czy znów zapłacą za to samorządy?” – komentuje Iga Kazimierczyk.
Także Paweł Marczewski uważa, że nawet zapewnienie środków nie wystarczy, żeby powstały nowe etaty. „Jeśli chcemy mieć dobrej jakości opiekę psychologiczną w szkołach, trzeba wprowadzić zachęty dla młodych, by wybierali tę ścieżkę kariery. Obawiam się, że nawet wór pieniędzy nie zasypie braków kadrowych, z którymi dziś się mierzymy”.
Z ankiet przeprowadzonych w 2020 roku przez Fundację Szkoła z Klasą wśród ponad 1 500 nauczyciel wynika, że dostęp do wsparcia psychologicznego jest niewystarczający. Tylko 6 na 10 badanych przyznało, że w ich szkole w ogóle zatrudniony jest psycholog. Średnio ma on dla uczniów zaledwie 16 godzin w tygodniu, ale zdarzają się sytuacje, że jest ich jeszcze mniej.
Jak deklaruje jedna z nauczycielek: „2 godziny w tygodniu na 350 uczniów”. Co więcej, nawet jeśli nauczyciel sam potrafi rozpoznać symptomy kryzysu psychicznego, to często nie ma czasu, by wesprzeć dziecko. Dlaczego? Bo jest przygnieciony pracą biurokratyczną i podstawą programową.
Rodzic gwarantem poprawności światopoglądowej
Ciekawym pomysłem jest zwiększenie roli edukacji lokalnej, dzięki której uczniowie mieliby szansę poznać swoje „małe ojczyzny”. Konkretów znów brak, ale rząd chciałby, by w procesie edukacyjnym uczestniczyli nie tylko nauczyciele, ale też regionaliści. To o tyle zaskakując, że w Polskim Ładzie, PiS wyraził poparcie dla prezydenckiego projektu zmian w prawie oświatowym, zgodnie z którymi działalność wszelkich organizacji i stowarzyszeń na terenie szkoły będzie wymagała nie tylko zgody dyrekcji szkoły, lecz także każdorazowej akceptacji ze strony rodziców.
Zobacz fragment poparcia inicjatywy prezydenta
„Jako Zjednoczona Prawica udzielimy poparcia dla wniosku Prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie zmian w prawie oświatowym, zgodnie z którymi działalność wszelkich organizacji i stowarzyszeń na terenie szkoły będzie wymagała nie tylko zgody dyrekcji szkoły, lecz także akceptacji ze strony rodziców”.
Jak wielokrotnie pisaliśmy, system, w którym o obecności organizacji społecznych w szkołach decydują rodzice za pomocą referendum, to przepis na zupełne wykluczenie podmiotów zewnętrznych z edukacji. A to oznaczałoby, że dzieci, szczególnie ze środowisk defaworyzowanych, zostaną pozbawione nie tylko dostępu do tego, co nie znajduje się w programie (edukacja seksualna, antydyskryminacyjna czy obywatelska), ale też innowacji edukacyjnych, które do szkół przynosiły organizacje społeczne, często pomagając realizować program.
A to wszystko pod płaszczykiem dobrze brzmiącego „upodmiotowienia” rodzica w oświacie.
Historia drogą do sukcesu?
PiS chce też, by uczniowie jeszcze częściej niż do tej pory odwiedzali miejsca pamięci, uczestniczyli w patriotycznych konkursach i uczyli się więcej historii. To właśnie ten tożsamościowy element edukacyjnego ładu został wyeksponowany na konwencji programowej przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego.
„Spodziewaliśmy się dyskusji o pryncypiach, a dostaliśmy opowieść o dumie narodowej. Dodatkowe lekcje historii to prosta droga do realizacji pomysłu, o którym w kuluarach słyszeliśmy od dawna, czyli obowiązkowej matury z historii. Od strony technicznej zwiększenie wymagań egzaminacyjnych to oczywiście kolejne utrudnienie.
Zastanawiam się też, w jaki sposób nauka historii wzmocni odporność społeczną na kolejne kryzysy – a przecież w takich czasach żyjemy: pełnych gwałtownych zmian, z katastrofą klimatyczną na horyzoncie. Myślę też, że ten temat to młyn na wodę dyskusji światopoglądowych, które PiS uwielbia rozniecać. Być może chce, by tak dowartościowana klasa średnia, miała w końcu poważny powód, by zrealizować swoje aspiracje i wysłać dzieci do niepublicznych szkół?” – komentuje Iga Kazimierczyk.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Szukam mężczyzny na namiętne spotkania. Mam 24 lat i zgrabne ciało,
moje nagie zdjęcia i kontakt na stronie:
http://www.zakazanarandka.pl
__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __
Wyszukaj mnie po niku: Andzia-isex napisz do mnie lub
zadzwoń o każdej porze, odpisuje zazwyczaj do 5 minut, czekam.
Dofinansowanie oświaty zupełnie jak służby zdrowia. Damy kasę na sprzęt, cyfryzację, a jak zwykle pominiemy pracowników (czyt. niewolników, ostatnio z buta zostały potraktowane pielęgniarki). Potem opakujemy w ładny papierek i pokażemy w telewizji. Przyzwyczajajcie się, oni inaczej nie potrafią.
Zarabiaj w Internecie! Wejdź na stronę: http://www.bitcointime.com.pl
i dowiedz się jak w prosty sposób zarabiać
w internecie. Pomoc specjalistów przez całą dobę. Kliknij i zobacz jakie to proste!
Odpowiednią edukację dziecku może zapewnić nauczanie domowe.
https://polskatimes.pl/edukacja-domowa-ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-polskim-szkolnictwie/ar/c5-15594553