Za publikację w „Studiach z Prawa Wyznaniowego” tyle, co za publikację w „Nature”. Ministerstwo nauki „bez żadnego trybu” dosypało punktów czasopismom głównie teologicznym, ale nie tylko. Naukowcy i naukowczynie załamują ręce. Wyliczamy kurioza i dziwne decyzje
18 lipca 2023 roku Ministerstwo Edukacji i Nauki opublikowało nową listę punktacji czasopism naukowych. Minister głównie podniósł punktację polskim czasopismom – zrównując je z najbardziej prestiżowymi zachodnimi czasopismami.
Aktualny wykaz można znaleźć na stronie ministerstwa – tutaj. Prof. Dariusz Jemielniak, specjalista od zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego, opublikował zestawienie różnic pomiędzy listami (tutaj). Drugie takie zestawienie można znaleźć tutaj.
Efektem są liczne kuriozalne wpadki, z których śmieją się naukowcy w mediach społecznościowych – ale nie tylko wpadki, także polityczne decyzje. Omawiamy część z nich poniżej.
„Być może każde czasopismo naukowe w Polsce powinno zaopatrzyć się w przymiotnik »teologiczny«? Mielibyśmy jakiś »Przegląd Metalurgiczno-Teologiczny«, »Rocznik Archeologiczno-Teologiczny«, »Teksty Teologiczne i Drugie«, »Miscellanea Mathematica et Teologica«, »Zeszyty Teologiczno-Gleboznawcze«?” – zastanawiał się na Facebooku prof. Wojciech Śmieja, literaturoznawca z Uniwersytetu Śląskiego.
Lista ma kluczowe znaczenie dla tysięcy polskich naukowców. Już od czasów rządów PO-PSL i rozpoczętych reform w nauce przez ówczesną ministrę prof. Barbarę Kudrycką, dorobek naukowy instytutów i wydziałów ocenia się w punktach, które naukowcy otrzymują za publikacje.
„Punkty” najlepiej wyobrazić sobie jako walutę, za którą uczelnie kupują pozycję w rankingach – zostają przyporządkowane do różnych kategorii badawczych (A+, A, B+ itp.).
W ślad za wyższą kategorią idzie wyższa dotacja z budżetu.
Co więcej, zgodnie ze zmianami wprowadzonymi jeszcze przez ministra Gowina, tylko jednostki z kategorią co najmniej B+ w danej dyscyplinie będą mogły nadawać stopnie naukowe (doktora i doktora habilitowanego). Ma to ogromne znaczenie dla prestiżu i statusu uczelni.
Teoretycznie ministerstwo twierdzi, że dorobku poszczególnych naukowców nie należy wyceniać w punktach, bo liczy się ocena merytoryczna – mają one służyć tylko do oceny poszczególnych jednostek. W praktyce oczywiście od naukowca oczekuje się zazwyczaj dostarczenia odpowiedniej liczby punktów dla uczelni, niekiedy zapisując to nawet w umowach o pracę.
Jak się zdobywa punkty? Publikując w odpowiednich miejscach. Nikt naturalnie nie ocenia merytorycznej wartości dziesiątków tysięcy publikacji naukowych, które co roku powstają w Polsce. Liczy się wyłącznie miejsce publikacji. Ministerstwo zakłada, że dobre i cieszące się dużą renomą pisma przyjmują do druku dobre artykuły.
W styczniu 2019 roku OKO.press pisało o kontrowersjach wokół listy wydawnictw naukowych – tych wydawnictw książek naukowych, w których publikacja jest uznawana przez urzędników z ministerstwa za uprawianie nauki.
Znalazły się na niej rozmaite kurioza, wyceniono np. wysoko kościelne wydawnictwa, które (oprócz wydawania książek) zajmują się handlem dewocjonaliami.
Listę aktualizowano, dopisując do niej nowe pozycje – np. w październiku 2020 znalazło się na niej wydawnictwo Ordo Iuris.
Lista była kluczowym elementem reform w systemie nauki, wprowadzanych przez byłego już wicepremiera Jarosława Gowina.
Wprowadzano je bardzo szybko i działały wstecz. System ewaluacji ulegał zresztą ciągłym i wielokrotnym zmianom, podobnie jak lista czasopism. (Pisaliśmy o tym m.in. tutaj i tutaj).
Pierwotnie liczba punktów przyznawanych za publikację w danym czasopiśmie miała być związana głównie z jego cytowalnością, a więc oparta na policzalnych i możliwych do zweryfikowania kryteriach. Czasopisma „wyceniano” na 20, 40, 70, 100, 140 lub 200 punktów.
Szybko jednak ministerstwo zaczęło wprowadzać do niej uznaniowe korekty. Zaczął to robić już wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin, za którego kadencji ten system budowano – np. we wrześniu 2019 roku Gowin podniósł punktację czasopisma wydawanego przez IPN.
W lutym 2021 minister Czarnek wprowadził radykalne zmiany na liście, m.in. podnosząc punktację tym pismom, w których sam publikował. Protestowali naukowcy i uczelnie, np. list protestacyjny wystosował Komitet Nauk Prawnych PAN.
Było więcej dziwnych zmian. „To się w głowie nie mieści – czasopismo Sylwan wydawane przez polski Instytut Badawczy Leśnictwa, z bardzo niskim wskaźnikiem IF=0.6, w którym piszą głównie polscy autorzy, chyba głównie z IBL właśnie, ma 140 punktów, tyle, co topowe pisma z ekologii” – napisał na Twitterze prof. Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.
200 pkt. otrzymało także pismo „European Journal of Science and Theology”, publikujące takie artykuły jak np. „Fizyka kwantowa, świadomość i życie”.
„Zapraszam wszystkich fizyków kwantowych do duchowej podróży. Artykuł ma 3 strony, także łapcie akapit po akapicie” — napisał na Twitterze dr Piotr Szymański z Katedry Sztucznej Inteligencji na Politechnice Wrocławskiej.
„Ale jeśli »Przegląd Sejmowy« otrzymuje 200 pkt, podczas gdy niektóre czasopisma z absolutnej światowej czołówki politologicznej mają 140, a niektóre bardzo dobre 100 lub nawet 70, to jednak stwierdzę, że ten KUL-owski cymbał powinien kiedyś stanąć przed Trybunałem Stanu” – skomentował dr hab. Maciej Górecki, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
„Być może każde czasopismo naukowe w Polsce powinno zaopatrzyć się w przymiotnik »teologiczny«? Mielibyśmy jakiś »Przegląd Metalurgiczno-Teologiczny«, »Rocznik Archeologiczno-Teologiczny«, »Teksty Teologiczne i Drugie«, »Miscellanea Mathematica et Teologica«, »Zeszyty Teologiczno-Gleboznawcze«?” – zastanawiał się na Facebooku prof. Wojciech Śmieja, literaturoznawca z Uniwersytetu Śląskiego.
Edukacja
Władza
Przemysław Czarnek
Ministerstwo Edukacji i Nauki
lista czasopism naukowych
nauka
reforma nauki
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze