Znaną z obrony wolnych sądów Dorotę Zabłudowską uniewinnił sąd dyscyplinarny w Białymstoku. Sąd orzekł, że nagroda od prezydenta Gdańska nie jest deliktem dyscyplinarnym. Ale represje wobec sędziów trwają: właśnie karnie przeniesiono sędzię Marzannę Piekarską-Drążek
Sędzię Dorotę Zabłudowską z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe - na zdjęciu u góry - uniewinnił w poniedziałek 5 września 2022 roku Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku. Jej sprawa dyscyplinarna sprzed kilku lat była głośna, bo Zabłudowska jest też członkinią zarządu największego stowarzyszenia sędziów Iustitia i w tym kontekście należy oceniać ściganie sędzi przez rzeczników dyscyplinarnych ministra Zbigniewa Ziobry.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota zrobił sędzi Zabłudowskiej dyscyplinarkę na początku 2019 roku. Lasocie nie spodobało się, że sędzia w grudniu 2018 roku przyjęła z rąk prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Gdańską Nagrodę Równości. To wyróżnienie przyznawane przez kapitułę nagrody za działalność na rzecz praw człowieka.
Zabłudowska dostała ją za to, że „swoją postawą promuje zasadę równości sprawiedliwości społecznej i poszanowania praw człowieka, w szczególności prawa do niezależnego i niezawisłego sądu” oraz za „otwarcie środowiska sędziowskiego na obywateli”. Zabłudowska znana była nie tylko z działalności w Iustitii, ale też stawała z obywatelami pod gdańskim sądem w obronie praworządności.
Sędzia tak mówiła w OKO.press: „To dla mnie bardzo ważna nagroda. Dostałam ją za to, że walczę konsekwentnie od półtora roku, żeby sądy były wolne od wpływów politycznych. Staram się też być w codziennym kontakcie z obywatelami. Publikuję na Facebooku i Twitterze, moje profile są popularne. Myślę, że to jedna z przyczyn tych nieprzyjemności, które mnie spotykają. Dla władzy to jest niewygodne, że są ludzie i mówią wprost, że się łamie Konstytucję”.
Alarm po przyznaniu nagrody sędzi natychmiast podniósł były kandydat na prezydenta Gdańska Kacper Płażyński z PiS. A za nim prorządowe media. Płażyński komentował na Facebooku: „W pierwszej chwili nie uwierzyłem w to co przeczytałem. Bardzo żałuję, że w polskich sądach pracują również sędziowie, którzy swoją postawą podkopują opinię o setkach, a nawet tysiącach zaangażowanych, ciężko pracujących sędziach, którzy doskonale rozumieją czym jest «sędziowska apolityczność i niezawisłość»”.
Płażyński pisał też: „Przed tym samym Sądem [w którym pracuje Zabłudowska] toczy się sprawa karna, w której na ławie oskarżonych zasiada Paweł Adamowicz”. To nie była prawda. W wydziale, w którym pracuje Zabłudowska, nie było spraw przeciwko Adamowiczowi, który był oskarżony o nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych. Poza tym to nie zamordowany potem podczas finału WOŚP prezydent fundował te nagrody, pochodziły z budżetu miasta. Nagrodę przyznała też kapituła, w której prezydent nie zasiadał. Sprawę nagrody podchwyciły prorządowe media.
W związku z atakami na Zabłudowską po przyjęciu nagrody sędzia pozwała głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba za sformułowanie, że „otrzymała gratyfikację pieniężną od osoby, będącej oskarżoną w postępowaniu toczącym się przed tym sądem”.
Niezależnie od tej sprawy sędzia Dorota Zabłudowska ma jeszcze jedną sprawę dyscyplinarną za udział w spotkaniu KOD. Za to są też ścigani Waldemar Żurek, Paweł Juszczyszyn i Piotr Gąciarek.
Teraz sąd dyscyplinarny w Białymstoku orzekł, że nie ma w przepisach zakazu przyjmowania przez sędziów nagród. Sędzia nie uchybiła też godności urzędu sędziego, nie naruszyła zasad kodeksu etyki sędziów i nie była w konflikcie interesów.
Bo przyznanie jej nagrody było jawne i transparentne, a ona sama zrzekła się finansowej części nagrody - przelała 3300 zł na cel społeczny.
„Tu nie ma cienia zarzutu. Zachowanie sędzi było modelowe, przejęła nagrodę [odznakę - red.], ale oddała środki finansowe. Nie musiała tego robić. A jak sędzia dostanie nagrodę Nobla, to też będzie musiał ją oddać” – orzekł białostocki sąd dyscyplinarny.
Taki wyrok wydał sąd w składzie: białostocki sędzia rejonowy Marek Dąbrowski (sprawozdawca sprawy), sędzia okręgowy z Łomży Janusz Tańcula i sędzia apelacyjny Dariusz Małkiński.
Wyrok jest nieprawomocny i można się jeszcze odwołać od niego do nowo powołanej Izby Odpowiedzialności Zawodowej przy Sądzie Najwyższym. To orzeczenie jest porażką zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasoty. Był w poniedziałek na ogłoszeniu wyroku i podczas wygłaszania uzasadnienia orzeczenia cały czas pisał coś w swoim telefonie komórkowym.
Na sali rozpraw była też publiczność (nagrodziła sąd brawami za wyrok), sędzia Dorota Zabłudowska oraz dwa jej obrońcy: gdański sędzia Włodzimierz Brazewicz i szef Iustitii, prof. sędzia Krystian Markiewicz.
Sędzia Dorota Zabłudowska cieszy się z uniewinnienia. Tak komentuje OKO.press wyrok sądu dyscyplinarnego: „Czuję ulgę. Cieszyłabym się bardziej, gdybym widziała, że równie niezależny sąd rozpozna odwołanie. Bo nie wiadomo, kto będzie zasiadał w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej. Oskarżenie mnie nie było słuszne. Ale przyczyną tego jest fakt, że pozwałam o ochronę drób osobistych głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba za sformułowanie, że przyjęłam gratyfikację pieniężną od oskarżonego [od prezydenta Gdańska - red.]".
Jej pozew trafił do sądu w Gdańsku, ale proces się jeszcze nie zaczął, bo ok. 100 sędziów wyłączyło się z rozpoznania sprawy. Pierwsza rozprawa będzie w październiku, sprawę poprowadzi neo-sędzia z wydziału rodzinnego.
Jeden z obrońców Zabłudowskiej, sędzia Włodzimierz Brazewicz, tak komentuje dla OKO.press wyrok sądu dyscyplinarnego: „Wyrok zdejmuje z sędzi odium. Miała rzekomo wziąć gratyfikację pieniężną od oskarżonego. Dobrze, że dziś na sali rozpraw padły takie słowa ze strony sądu, że zachowanie sędzi po otrzymaniu nagrody było modelowe. Nagrodę przekazała na cel charytatywny. Cieszę się z wyroku, bo dla sędzi cała ta sprawa była wręcz poniżająca. Ona nie powinna się zdarzyć. Sędziowie zachowali się tak jak wymaga się tego od sędziów. Wydali sprawiedliwy wyrok”.
W czasie gdy białostocki sąd uniewinniał sędzię Zabłudowską, w Warszawie nastąpił dalszy ciąg represji wobec sędziów sądu apelacyjnego. Właśnie karnie została przeniesiona trzecia, niezależna sędzia. Wcześniej wiceprezes tego sądu Przemysław Radzik, który równocześnie ściga sędziów jako rzecznik dyscyplinarny, przeniósł z wydziału karnego do wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych dwie doświadczone sędzie: Ewę Leszczyńską-Furtak i Ewę Gregajtys. To była kara za stosowanie wyroków ETPCz i TSUE, w których podważono legalność neo-KRS i neo-sędziów.
Wtedy list w ich obronie podpisało ponad 1400 sędziów w całej Polsce i 159 prokuratorów.
Teraz za to samo została przeniesiona trzecia doświadczona sędzia, karnistka Marzanna Piekarska-Drążek. Też zesłano ją do wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych.
Sędzia Piekarska-Drążek dowiedziała się, że została przeniesiona w poniedziałek 5 września. Decyzja jest z 9 sierpnia i podpisał się pod nią wiceprezes sądu apelacyjnego Przemysław Radzik. Ale sędzia dopiero wróciła z urlopu i ją odebrała.
Marzannę Piekarską-Drążek, podobnie jak jej koleżanki z wydziału karnego, przeniesiono za działalność orzeczniczą. Bowiem jako jedna z pierwszych w tym sądzie stosowała wyroki ETPCz i TSUE, w których podważono legalność neo-KRS, neo-sędziów i Izby Dyscyplinarnej. To ona zasiadała w składzie sądu, który uznał, że decyzja Izby Dyscyplinarnej o zawieszeniu sędziego Igora Tulei nie jest legalna.
Sędzia Piekarska-Drążek za odważne orzeczenia z zastosowaniem prawa UE została na miesiąc zawieszona przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Minister tym samym złamał zabezpieczenie TSUE z lipca 2021 roku, które zawieszało Izbę oraz przepisy ustawy kagańcowej zezwalające karać sędziów za wykonywanie wyroków TSUE i ETPCz.
Nielegalna Izba Dyscyplinarna nie zdążyła jednak zawiesić sędzi bezterminowo, bo ochronę dał jej ETPCz, wydając tzw. zabezpieczenie.
Podobne zabezpieczenie dostali inni sędziowie, którym grozi bezterminowe zawieszenie. Potem ETPCz zabezpieczenie rozszerzyło na nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, która zastąpiła likwidowaną Izbę Dyscyplinarną.
Sędzia Marzanna Piekarska-Drążek mimo represji sama nie raz broniła ściganych sędziów, występując na pikietach pod Sądem Najwyższym. A tak o karnym przeniesieniu do innego wydziału mówi OKO.press: „Od półtora roku uderzają we mnie jakieś decyzje. Trudno przewidywać co spadnie na mnie w danym momencie. Są jakieś sprawy dotyczące mnie u rzeczników dyscyplinarnych i w prokuraturze, więc spodziewam się wszystkiego. Nic co złe mnie nie zdziwi”.
Sędzia zapowiada, że zaskarży zmianę wydziału:
„Od 30 lat orzekam w sprawach karnych. Specjalizuję się w przestępczości zorganizowanej, świadkach koronnych, więc moja przydatność w wydziale pracy, w którym jest procedura cywilna będzie żadna”
- podkreśla sędzia Piekarska-Drążek.
W wydziale karnym zostawi 44 sprawy apelacyjne i kilkadziesiąt spraw zażaleniowych. To sprawy o zabójstwa, z aresztami, o piramidy finansowe. Wszystkie liczące po kilkadziesiąt, ponad 100 tomów akt. „Na ich osądzenie potrzeba około półtora roku” - podkreśla sędzia Piekarska-Drążek.
Jeśli te sprawy zostaną jej odebrane, będą musiały zacząć się od nowa. Ale sędzia podejrzewa, że będzie musiała je skończyć, jednocześnie biorąc nowe sprawy w wydziale pracy. „Może chodzi o to, by mnie zamęczyć psychicznie i fizycznie. Pokazać, że sobie nie radzę. Ale ja sobie poradzę. I nie żałuję tego, jak orzekałam do tej pory" - mówi OKO.press sędzia Marzanna Piekarska-Drążek.
Dodaje: „Pozbywają się z wydziału karnego niewygodnych sędziów, a nasze doświadczenie nie ma dla tych ludzi [wiceprezesa Radzika i prezesa sądu apelacyjnego Piotra Schaba – red] żadnego znaczenia”.
Sądownictwo
Paweł Adamowicz
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Dariusz Małkiński
Dorota Zabłudowska
Janusz Tańcula
Marek Dąbrowski
Marzanna Piekarska - Drążek
Michał Lasota
Piotr Schab
Przemysław Radzik
represje sędziów
Sąd Apelacyjny w Warszawie
Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku
Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe
Włodzimierz Brazewicz
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze