0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Stepien / Agencja GazetaAdam Stepien / Agenc...

OKO.press dotarło do pisma skierowanego do przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej w SDP – Janusza Wikowskiego. W nim Aleksandra Rybińska-Wróbel - skarbnik organizacji (publicystka prorządowych tytułów np. wPolityce, „Gazeta Polska") oraz jej sekretarz generalna – Jadwiga Chmielowska, wypunktowują „liczne nieprawidłowości w działalności Stowarzyszenia”. Panie informowały o nich komisję rewizyjną już 17 sierpnia, „natychmiast po powzięciu wiedzy” o nich.

Litania zarzutów...

… jest długa. Przytaczamy te najistotniejsze:

„Próba sprzeniewierzenia środków publicznych z grantów Ministerstwa Kultury oraz Funduszu Patriotycznego” - SDP chciało kupić sprzęt multimedialny i do streamingu po „zawyżonych o około 50 proc. cenach”. Jedna próba została zablokowana przez skarbniczkę, druga przez sekretarz generalną.

W piśmie czytamy: „Brak ofertowania lub przeprowadzenie ofertowania w sposób nierzetelny przez p. A. Wójcik”. To nowa dyrektor biura SDP, której prezes SDP Krzysztof Skowroński, „samodzielną decyzją powierzył koordynowanie projektów SDP o łącznej wartości ok. 600 tys. zł” - pisały autorki.

Chmielowska z rozmowie z OKO.press dodaje: firmę, która miała dostarczyć sprzęt po zawyżonych cenach - Con-tech Multimedia - założono w grudniu 2020 roku, czyli krótko przed przydzieleniem grantów. Jej kapitał zakładowy to tylko 5 tys. zł - do takiej kwoty sp. z o.o. odpowiada finansowo. Gdy panie skontrolowały jej status w sierpniu 2021, okazało się, że firma nie mogła wtedy prowadzić handlu takim sprzętem.

By zweryfikować propozycję Con-Techu, Chmielowska ze skarbniczką ściągnęły oferty od trzech długo działających na rynku firm dostarczających kamery i inny sprzęt. Okazało się, że Con-Tech chciał od SDP o ponad 80 proc. (153 tys. zł), więcej niż pozostałe („84 tys. zł +/- 1-2 tys. zł”).

Z kolei na pozostałych ofertach zebranych „nierzetelnie” przez SDP w konkursie według Chmielowskiej nie zostały podane nawet dane na temat sprzętu, a jedynie ogólniki, np. „kamery”, bez nazwy producenta, modelu. Jednej z tych firm – oferentów - nie znalazła nawet w internecie.

Druga z firm, która miała zrealizować kolejny grant i dostarczyć sprzęt do streamingu również po zawyżonych cenach, to Technologiczne.net. Należy do Konrada Abramowicza – według Chmielowskiej elektronika/informatyka pracującego dla radia WNET – stacji prezesa SDP Krzysztofa Skowrońskiego. Osoba o takim imieniu i nazwisku faktycznie pojawia się w publikacjach WNET jako „realizator”, autor fotografii. Chmielowska twierdzi, że gdy wiosną 2021 roku ogłoszono, że SDP dostał owe granty na sprzęt, proponowała zarządowi, by w konkursie ofert znalazło się 2-3 ekspertów spoza SDP. Tego nie zrobiono. „Prezes odpowiadał: wszystko jest pod kontrolą” opisuje.

„Konflikt interesów” - nowa dyrektor biura SDP Agnieszka Wójcik, wybrana przez Skowrońskiego, sprawdzała i zatwierdzała faktury wystawiane dla SDP przez firmę... jej męża – STAO Stanisław Wójcik. Ten podmiot dla SDP zarządzał Centrum Prasowym Foksal. Mało tego - według KRS pani Agnieszka jest pełnomocnikiem firmy męża, a według ich strony nawet ją prowadzi. Oznacza to, że zatwierdzała faktury samej sobie. „Zwracałam na to uwagę prezesowi Skowrońskiemu od wiosny” twierdzi Chmielowska.

To o tyle istotny konflikt interesów, że – jak twierdzą skarbniczka i sekretarz generalna - STAO działała na szkodę SDP. W piśmie obu pań pada przykład organizacji konferencji w Centrum Prasowym Foksal, za którą klient – NCK – zapłacił 18,7 tys. zł, zaś STAO przekazało do SDP niecałą trzecią część tej kwoty – 6 tys. Do tego SDP przez długi czas nie miało przychodów z odpłatnych imprez organizowanych przez STAO na dachu budynku Centrum Prasowego Foksal.

„Udowodniłyśmy, że STAO organizowało imprezy i nie rozliczało się z nich tak, jak powinno” – mówi Chmielowska. Umowę firmie wypowiedziały. Ale kiedy jeszcze obowiązywała, Stanisław Wójcik został przez prezesa Skowrońskiego... zatrudniony w SDP. W wyniku tego organizacja płaciła podwójnie za to samo. Autorki zarzutów twierdzą, że nawet gdy STAO zalegało SDP-owi „z tytułu kar umownych oraz najmu lokalu”, SDP wypłaciło Wójcikowi fakturę za usługi.

Autorki zarzutów twierdzą, że dyrektor biura miała też sobie urządzić prywatną imprezę urodzinową na kilkadziesiąt osób w CPF w lutym 2021 roku – czyli w czasie lockdownu, gdy nie można było organizować tak dużych zgromadzeń. „Chwaliła się nawet tymi 40. urodzinami na Facebooku” – twierdzi Chmielowska.

Pismo jej i Rybińskiej-Wróbel zawiera też szereg mniej istotnych zarzutów:

  • „Podpisywania faktur przez (…) nieupoważnione osoby” i wypłacanie ich, a nawet takich bez żadnego podpisu zatwierdzającego. Faktury miała podpisywać wiceprezes Jolanta Hajdasz, do czego nie była uprawniona.
  • „Przekraczanie przez prezesa SDP planu finansowego - budżetu na rok 2021” - zatrudnił osoby (m.in. A. Wójcik) „z wynagrodzeniem niemieszczącym się w budżecie”. Stefan Truszczyński, członek zarządu SDP, mówi o 10 tys. zł miesięcznie.
  • Prezes SDP miał też nie rozliczyć się z 18 tys. zł zaliczki „nie wiadomo na jaki cel”.
  • Brak rozliczeń i umów z organizowanych przez SDP bali dziennikarzy.
  • SDP figuruje w rejestrze dłużników z powodu niezapłaconej faktury na 800 zł za Cyfrę Plus. To blokuje możliwość przyznania SDP niskooprocentowanej pożyczki z rządowego pakietu pomocowego w BGK.
  • Organizacja nie ewidencjonuje kosztów użytkowania wynajmowanych przestrzeni w Centrum Prasowym Foksal, nie wiadomo więc, czy SDP kiedykolwiek miało z tego tytułu zysk.
  • CPF od roku nie opłaca użytkowania wieczystego gruntu. „Dług stowarzyszenia wobec miasta rośnie i nie są podejmowane z tego tytułu żadne kroki naprawcze”.
  • Papierowej księgi podawczej kontrolerki nie uzyskały, a w elektronicznej brakowało 20 numerków w środku. „Nie ma też rejestru umów” dodaje Chmielowska. Twierdzi też, że dyrektor biura wynosiła wieczorem z SDP „jakieś dokumenty”.

„Większość opisanych wyżej problemów ma związek z pp. Wójcikami. Poparcie udzielane im przez prezesa SDP i wiceprezes Jolantę Hajdasz jest dla nas niezrozumiałe” – kończą pismo Chmielowska i Rybińska-Wróbel.

Dzwoniliśmy do Krzysztofa Skowrońskiego, Jolanty Hajdasz i Agnieszki Wójcik. Nie odbierali od nas telefonu. Nie oddzwonili na pozostawione na poczcie głosowej informacje, nie odpowiedzieli na wysłane smsy.

Przeczytaj także:

Przeciąganie liny

Gdy obie panie poinformowały o zarzutach innych członków zarządu SDP oraz Główną Komisję Rewizyjną zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Dyrektor biura i sekretarka poszły na długie zwolnienie lekarskie. „Skowroński je wysłał”, uważa Truszczyński. Gdy Chmielowska zapytała o to, dowiedziała się od prezesa, że to efekt jej działań wobec pracownic sekretariatu w czasie kontroli. „Chcą mnie wrobić w mobbing?”– zastanawia się.

Jak piszą autorki zarzutów, 2 września zarząd główny SDP podjął „niezgodną ze statutem uchwałę” o ograniczeniu kompetencji skarbnika i sekretarza generalnego”. „To próba zemsty i ograniczenia naszej działalności. Bezprawna i nieskuteczna – mamy w tej sprawie opinię prawną z dużej kancelarii” – przekonuje Chmielowska.

W połowie września miało być zebranie zarządu SDP, ale się nie odbyło, bo pracownice biura nadal były na zwolnieniu. Zebranie przełożono na 5 października. Także zjazd SDP, który ma wybrać władze, jest przełożony o dwa tygodnie – na 16 października.

Większość z rozmówców OKO.press uważa, że to celowe działanie, by zjazd się nie odbył. „Może koronawirus go zablokuje?” zastanawia się Chmielowska. Po co? Bo większość uważa, że jeśli dojdzie do wyborów, to Skowroński straci władzę.

Według Truszczyńskiego czas może też służyć obecnie rządzącym, by zdobyli większość w zarządzie – trzech jego członków mówi nam, że obecnie już siedem osób jest przeciwko prezesowi i wiceprezes Hajdasz, a sześć ich nadal popiera.

Rybińska-Wróbel nie chce mówić o zarzutach, jakie sformułowała na piśmie. „Mamy wewnętrzny spór w SDP. Jestem współodpowiedzialna za finanse, więc podjęłyśmy kroki naprawcze. Liczę, że i ten kryzys SDP przetrwa” – komentuje krótko. Truszczyński dodaje, że to sprawa dla prokuratury, ale autorki zarzutów jeszcze nie składały zawiadomienia. „Próbujemy zrobić porządek metodami wewnętrznymi. Od tego jest komisja rewizyjna, tam trafiły wszystkie dokumenty” tłumaczy Chmielowska.

Marek Wroński, sekretarz głównej komisji rewizyjnej SDP potwierdza: od ok. 20 sierpnia badają dokumenty, ale mimo iż upłynął już ponad miesiąc, kontrola nadal „jest w powijakach”. Przewodniczący komisji, Janusz Wikowski nie chce rozmawiać z OKO.press. Jedynie pisze w sms: „Nie znam faktów wykazujących na czyny zabronione prawem i przepisami wewnętrznymi władz wykonawczych SDP” Dodaje, że jest „morsem uodpornionym na ekstremalne warunki i temperatury”, więc nie komentuje „gorączki przedzjazdowej” - zarzuty uznaje za element „kampanii wyborczej w stowarzyszeniu”.

Według naszych rozmówców Wikowski „należy do frakcji Skowrońskiego” - wspiera prezesa i Hajdasz na posiedzeniach zarządzie.

„I oni myślą, że ja się ich teraz przestraszę?”

Krytyka pod adresem Skowrońskiego i Hajdasz ze strony innych członków zarządu głównego pojawia się co najmniej od roku. Niektóre zarzuty publikowane są też na stronie warszawskiego oddziału SDP.

Do głośnych krytyków przystępuje coraz więcej członków zarządu SDP – jeszcze niedawno autorki zarzutów - skarbniczka i sekretarz generalna - wspierały prezesostwo.

Witold Gadowski, wiceprezes SDP, przyznaje, że też krytykuje mocno obecne szefostwo organizacji i wielokrotnie wcześniej na posiedzeniach zarządu sprzeciwiał się „pewnym decyzjom” ale był przegłosowywany.

Zarzuty wobec Skowrońskiego i Hajdasz go „martwią”. „Ta mijająca kadencja jest dla mnie dosyć smutna” – zaznacza.

„Sytuacja w SDP jest trudna” – przyznaje nam Tadeusz Woźniak, też członek zarządu. Czeka na wyjaśnienia, bo nie wie, czy zarzuty są uzasadnione. „Jeśli się potwierdzą, to będzie inna moja ocena, a jeśli to pomówienia, to mamy walkę frakcyjną przed zjazdem”.

„Nieprawidłowości to wina Skowrońskiego” – nie ma wątpliwości Stefan Truszczyński – jeden z ostrzejszych krytyków. Twierdzi, że z tego powodu szefostwo wyrzuciło go z pokoju, a za ostatnie pięć felietonów publikowanych na stronach organizacji dostał raptem 50 zł. „50 lat spędziłem w SDP, z czego sekretarzem generalnym byłem kilkanaście. Wiele lat tu pracowałem. I oni myślą, że ja się ich teraz przestraszę?” – pyta retorycznie.

Hajlujący nacjonaliści w SDP

Krzysztof Skowroński jest prezesem od trzech kadencji. W tym czasie SDP – wg wielu – upolityczniło się jak nigdy wcześniej. Stało się organizacją zrzeszającą już głównie prorządowych dziennikarzy - wiele osób, także z zarządu, ma pracę w TVP i innych prorządowych mediach. Głośne były odejścia członków w ramach protestu przeciwko temu upolitycznieniu.

W czasie prezesury Skowrońskiego SDP zasłynął z kilkukrotnego już przyjmowania pieniędzy od rządu PIS. Ostatnio ponad ćwierć miliona zł na rozmowy dziennikarzy z... dziennikarzami. Sam prezes Skowroński prowadził konferencje dla PIS, zanim ta partia jeszcze przejęła stery władzy, zaś jego radio WNET także otrzymywało ogromne sumy od PiS.

Potężna krytyka wylała się też na SDP ostatniej wiosny, gdy na jaw wyszło, że członkiem tej organizacji został hajlujący nacjonalista Tomasz Greniuch, oskarżany o faszyzm były ksiądz Jacek Międlar, zaś prawnik SDP Michał Jaszewski przemawia na wiecach ONR i reprezentuje organizację, którą sąd uznał, że można nazywać „faszystowską”.

W OKO.press opisywaliśmy też zdjęcie wiceprezesa Gadowskiego z ręką w salucie rzymskim oraz jego powiązania z narodowcami, nacjonalistami, a także Jadwigę Chmielowską z zarządu, która występowała z nacjonalistami u boku oraz jej rolę w przyjęciu do SDP hajlującego Greniucha.

Krystyna Mokrosińska, przez długie lata prezes SDP, obecnie honorowy prezes, nie może patrzeć na to, co dzieje się w organizacji za prezesury Skowrońskiego. Sama go kiedyś popierała. „Jest mi wstyd” – przyznaje. Twierdzi, że do niedawna problemem w SDP było za dużo oficerów politycznych z prawej strony sceny. „Teraz to już wojna między dotychczasowymi zwolennikami »dobrej zmiany«". „Chodzi o większe pieniądze, niż nam się wydaje” - dodaje.

Uważa, że to, co się dzieje w SDP, zaszło za daleko. „Oni chyba już stracili rozum. To skandal”.

;

Udostępnij:

Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze