Kaja Godek oskarża o nawoływanie do linczu szczecińską aktywistkę na rzecz osób LGBT+. Oskarżenie dotyczy słów, które Monika „Pacyfka” Tichy krzyczała na proteście po wyroku TK ws. aborcji: „Powiedz, co zrobiłaś dla tysięcy niepełnosprawnych dzieci w Polsce. Nic nie zrobiłaś, więc wypierdalaj!”
Monika „Pacyfka” Tichy (na zdjęciu) to organizatorka szczecińskiego Marszu Równości, działaczka na rzecz praw kobiet i osób LGBT+, laureatka nagrody Soul of Stonewall 2021. Gościnnie pisała i prowadziła relacje z wydarzeń tęczowej społeczności w OKO.press. Prywatnie jest mamą dziecka z niepełnosprawnością.
Po protestach przeciwko orzeczeniu TK ws. aborcji Tichy została pozwana przez Kaję Godek, związaną ze skrajnie prawicową Konfederacją działaczkę na rzecz ograniczenia prawa kobiet do przerywania ciąży.
Tichy krzyczała na manifestacji po wyroku TK Julii Przyłębskiej z 22 października 2020: „Powiedz, co zrobiłaś dla tysięcy niepełnosprawnych dzieci w Polsce. Nic nie zrobiłaś, więc wypierdalaj. Jebać Godek!”, nazwała ją także „szmatą”. Godek twierdzi, że było to nawoływanie do linczu. Oskarża aktywistkę o zniesławienie i znieważenie.
Rozprawa odbędzie się za zamkniętym drzwiami we wtorek 22 lutego o godz. 09:00 w szczecińskim Sądzie Rejonowym. Lokalna społeczność osób LGBT+ oraz działających w lewicy planuje demonstrację pod sądem. Swoje wydarzenie zapowiadają również aktywiści na rzecz ograniczenia prawa do wyboru.
OKO.press poprosiło „Pacyfkę”, by napisała w przededniu rozprawy, dlaczego skierowała ostre słowa wobec Godek (wyróżnienia pochodzą od redakcji).
Tak - powiedziałam, a raczej wykrzyczałam, na demo w dniu opublikowania orzeczenia o zakazie aborcji chorego płodu, kilka bluzgów pod adresem Kai Godek. To był jeden z wielu krzyków, które w to popołudnie wzbijały się w polskie niebo.
Na oddziałach patologii ciąży krzyczały pacjentki, którym lekarz właśnie powiedział, że zaplanowana na kolejny dzień terminacja nie zostanie przeprowadzona. Że będą musiały donosić ciążę i patrzeć, jak w męczarniach umierają dzieci, które się z tych ciąż urodzą.
I za to właśnie mam jutro sprawę karną. Minął rok, przez który straciły życie kobiety — z imion znamy kilka. Umarła 30-letnia Iza z Pszczyny, zostawiając męża i 9-letnią córkę Maję. Bo trzeba było czekać, aż tętno płodu ustanie. Giną ludzie, ale sąd będzie się zajmował brzydkim słowem na "K" — i bynajmniej nie jest to "Kaja".
Pozew Godek zapowiedziała nazajutrz po tamtym demo, w czasie, gdy TVP zachłystywała się pokazywaniem, jak to "feministka i aborcjonistka" zwyzywała "mamę niepełnosprawnego dziecka". O moim synu, również specjalnej troski, nie wspomniano. Ani o tym, że wychowuję go samodzielnie. 9 na 10 ojców chorych dzieci w Polsce zostawia je oraz ich matki.
Prawicowe media w końcu nauczyły się sformułowania "mowa nienawiści", ignorując fakt, że ten termin odnosi się do wynikającej z uprzedzeń przemocy słownej wobec grup. Grup, które nienawidzone są tylko dlatego, że są w mniejszości.
Moja wypowiedź o Godek była motywowana jej działaniami, a nie uprzedzeniem.
Miałam w pamięci, jak na sejmowym korytarzu, słysząc w tle płacz Kuby, Adriana i innych dzieci z niepełnosprawnościami, wiła się, unikając odpowiedzi na pytanie, czy popiera postulaty opiekunów tych osób. Sejm "nie znalazł" wtedy pieniędzy dla najbardziej potrzebujących.
Hipokryzja tak zwanych "obrońców życia" widoczna jest jak na dłoni — w takich sytuacjach, gdy "życie", odcięte już od łożyska, potrzebuje pomocy, oni mają miliony złotych budżetu (nie wolno mówić, że to z Kremla), za te sumy można by ogromnie pomóc "życiu". Kiedy w podlaskich lasach, w mrozie, błąkały się rodziny z dziećmi, także niemowlętami, nie pisnęli. Kiedy pogranicznicy przerzucali przez płot ciężarną Afgankę, nie stanęli w obronie "dziecka pod jej sercem". Dokładnie ci sami ludzie nie szczędzą słów pogardy, gdy śmiercią samobójczą umiera 12-letnia Zuzia z Kozienic, gdy 15-letni transpłciowy Wiktor, po torturach doznanych na psychiatrii dziecięcej, skacze pod pociąg metra.
"Obrońcy dzieci", zamiast zbierać kasę na psychiatrię dziecięcą, w tym czasie zbierają pod kościołami podpisy pod ustawą "Stop LGBT", i odbierają finansowanie dla dziecięcego telefonu zaufania, który zapobiega samobójstwom.
W minionym roku samobójstw dzieci było 2 razy więcej niż dwa lata wcześniej i 7 razy więcej niż 10 lat wcześniej.
Krzywa wykładnicza. Co czwarte tęczowe dziecko przed 18. urodzinami próbowało odebrać sobie życie przynajmniej raz. Co czwarte z tych, które przeżyły i odpowiedziały na ankietę. Z iloma już nie porozmawiamy? Ale Kaja Godek obraża się, bo powiedziałam o niej "ty szmato". Jutro stanę za to przed sądem.
Tamtej jesieni i zimy inwektywy pod jej adresem słychać było na każdym proteście, a wychodziliśmy na ulice dzień w dzień przez kilka miesięcy. Były one wypisane na wielu kartonach po pizzy, które ludzie nieśli w wielotysięcznych pochodach: "Na Halloween przebiorę się za Godek". Oskarżono tylko mnie. Czyżby dlatego, iż moja rozległa działalność na rzecz praw kobiet i praw mniejszości nie podoba się katolickim fundamentalistom? Na przykład Dariuszowi Mateckiemu, radnemu ze Szczecina?
Nazywa się to SLAPP — Strategiczne Pozywanie Przeciwko Udziałowi w Sprawach Publicznych. Oskarżenia takie, angażując czas, pieniądze i nerwy aktywistów/aktywistek, mają ich zniechęcić do wypowiedzi i działań przeciwko reżimowej władzy.
Mogłam uniknąć tego procesu. Mogłam wpłacić tysiąc złotych i napisać na Fejsie przeprosiny. Ale przypuszczam, że ma to być proces pokazowy, w którym osądzona będę de facto nie ja, lecz cały ruch oporu, cały zryw Października 2020. I właśnie dlatego nie zdecydowałam się na ugodę.
Jako obywatelki i obywatele jesteśmy bezbronni wobec arogancji i potęgi władzy rządu, Kościoła i katolickich fanatyków. Cóż możemy wobec tej potężnej machiny? Krzyk jest naszą bronią, a gniew naszym prawem. Bunt i bluzg to język tych, których nie wysłuchano, gdy mówili grzecznie i kulturalnie.
O to właśnie oburzała się Godek. "To nie jest język cywilizowanej debaty". Jakiej debaty? Kiedy z nami rozmawialiście? W 1993 roku? Kiedy "kompromis" zawierał kler z solidarnościowymi politykami? Kiedy, łamiąc prawo, wyrzuciliście do kosza półtora miliona podpisów pod żądaniem referendum? W 2016? Przyszliście z nami prowadzić dialog, gdy setki tysięcy, pod czarnymi parasolkami, w strugach deszczu stałyśmy na ulicach setek miast i miasteczek? W 2020? Kiedy zdecydowana większość, wg badań opinii społecznej, była przeciwna orzeczeniu Przyłębskiej? W 2021, kiedy 66 proc. opowiedziało się za dostępem do aborcji?
Robicie, co chcecie, traktując nasze genitalia jako swoją własność, swoje poletko uprawne, narzędzie kontroli. Rozmawiacie w cywilizowany sposób? Nazywając mnie i moją partnerkę zboczeńcami, którzy chcą adoptować dzieci, po to, by je gwałcić?
Właśnie Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że to Kaja Godek stosuje mowę nienawiści, mówiąc w telewizji takie właśnie rzeczy.
Czy ja się boję procesu? Boję się, że mój syn się nie usamodzielni, zanim umrę.
Czy się boję Godek? Kiedy w Białymstoku, Lublinie, Częstochowie, Gnieźnie stałam twarzą w twarz, na wyciągnięcie ręki, z setkami rozszalałych, pobożnych patriotów, mających orły i napis "Armia Boga" na tiszertach, nie bałam się. Boję się, że kolejne dzieciaki z queerowej grupy wsparcia się potną. Albo wyskoczą z okna, jak Olek, który już nie przyjdzie na spotkanie. Albo się powieszą, jak Patrycja, jego koleżanka.
Robienie komuś czegoś wbrew jego woli - to przemoc.
Odbieranie godności, bezpieczeństwa i praw - to przemoc.
Zmuszanie do rodzenia dziecka, które ma umrzeć - to tortury.
Potężna, wpływowa kobieta poczuła się urażona moimi słowami. Sprawca przemocy, który z zimną krwią zdecydował się krzywdzić mnie i grupy społeczne, do których należę. Dorosła osoba bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Jeśli krzywdzisz, sam musisz sobie radzić z emocjami, które wywołuje w tobie gniew krzywdzonego. Zadbanie o twoje uczucia nie jest powinnością ofiary.
Komentarze