W Europie zaczyna się walka o pracowników, Morawiecki w Tokio pochwalił się, że przyjęliśmy rekordową liczbę tymczasowych imigrantów. Problem z tymczasowością jest taki, że nie daje gwarancji na przyszłość. Polska instrumentalna strategia migracyjna ma krótkie nogi. „To powtarzanie starych błędów"- mówi analityk ISP
Premier Mateusz Morawiecki pochwalił się podczas wizyty w Tokio, że Polska przyjęła w 2017 roku najwięcej imigrantów zarobkowych. Prawicowe media donoszą: premier oszalał! Ogłaszanie sukcesem tego, przed czym jeszcze kilka lat temu straszono, może nie pójść tak gładko, a tymczasowa imigracja nie gwarantuje nam bezpieczeństwa na rynku pracy.
Pracodawcy upominają się o uproszczenia procedur migracyjnych dla cudzoziemców ze Wschodu. Wszystko po to, żeby zwiększyć szanse Polski w nadchodzącym boju o przyciągnięcie pracowników, których coraz bardziej brakuje także w innych państwach Unii Europejskiej.
Jak konkurować z krajami, do których woleli wyjechać sami Polacy? Dotychczasowa chaotyczna polityka migracyjna nie wystarczy.
„Polska musi stworzyć korzystne środowisko dla imigrantów – takie, w którym przestrzega się prawa pracy i legalnego zatrudnienia, oferuje dobre zarobki i integrację” - mówi OKO.press Dominik Owczarek, analityk z Instytutu Spraw Publicznych. „Potrzebujemy też dużo atrakcyjniejszej oferty w obszarze integracji, wydarzeń kulturalnych, usług i doradztwa w językach narodowych imigrantów".
Postulaty pracodawców streszcza dziennik „Rzeczpospolita” Domagają się oni:
Proponowane przez pracodawców zmiany są raczej techniczne, choć usprawnienie procedur jest rzeczywiście kwestią kluczową. Niewydolny aparat administracyjny to dziś największa bolączka imigrantów. Rekord oczekiwania na pozwolenie, to nawet 3 lata.
„Kierunek zmian zaproponowany przez pracodawców jest właściwy - ułatwi procedury administracyjne i zwiększy dostępność pracowników” - komentuje Dominik Owczarek z ISP. Uważa jednak, że „pominięto jednak szereg innych palących problemów".
Polski rynek pracy nie jest szczególnie zachęcający nawet dla Polaków. Nadużywanie umów cywilnoprawnych, fałszywe samozatrudnienia, umowy czasowe... Dane GUS z 2018 roku pokazują, że polski rynek pracy jest coraz bardziej „uśmieciowiony".
Tak się składa, że imigranci często pracują w najbardziej patogennych sektorach gospodarki, w których:
Zdarzało się, że pracodawca wolał wywieźć umierającego pracownika do lasu, niż przyznać się do zatrudniania na czarno. O sytuacji Ukraińców na polskim rynku pracy pisaliśmy tutaj:
„Jak na razie państwo nie zrobiło nic, żeby ograniczyć te naruszenia” - mówi Owczarek. „Państwowa Inspekcja Pracy i inne instytucje kontrolne nie zostały wzmocnione. Związki zawodowe wsparcie dla cudzoziemców i tłumaczenie informacji o prawie pracy finansują z własnych środków".
Zdaniem Owczarka całkowicie zaniedbany jest też obszar polityki integracyjnej dla pracowników i ich rodzin. „Brakuje programów nauki języka, pomocy przy załatwianiu formalności... Samo znalezienie mieszkania to duży problem. Właściciele, kiedy dowiadują się, że pytający o wynajem jest obcokrajowcem, wycofują ofertę albo proponują mniej korzystne warunki".
Polityka integracyjna powinna być częścią szerszej strategii migracyjnej państwa. W Polsce nie ma jej od lat.
W czerwcu na jaw wyszedł dokument MSWiA dotyczący nowej polityki migracyjnej opartej na asymilacji (a więc rezygnacji z własnej kultury, na rzecz kultury państwa przyjmującego) i dyskryminacji (ranking krajów m.in. ze względu na bliskość religijną i kulturową).
Pod ostrzałem krytyki, MSWiA wycofywało się z części pomysłów. „To jedynie wstępna koncepcja, materiał do dyskusji” - argumentowano.
Stawiamy dużo warunków migrantom zarobkowym, ale czy mamy do tego podstawy? „Nie mamy tak wielu atutów - ani słońca Włoch, ani niemieckich zarobków. Lepiej wykwalifikowany Ukrainiec ma o wiele ciekawsze perspektywy niż Polska” - uważa Owczarek. „Co nie znaczy, że z nich skorzysta, bo jesteśmy wciąż krajem bliskim geograficznie i językowo” - dodaje.
Zawsze możemy jednak zniechęcić. Polska strategia imigracyjna przypomina na razie drzwi obrotowe - przyjmujemy bardzo chętnie, ale dajemy niewielkie możliwości zostania na stałe.
„Polska powtarza błędy, które Europa Zachodnia popełniała kilkadziesiąt lat temu. Traktujemy cudzoziemców przyjeżdżających do pracy instrumentalnie - mają uzupełnić luki na rynku pracy, ustabilizować system emerytalny, inne aspekty ich życia i ich potrzeby nas nie interesują".
"Niestety zmiana rządu w 2015, która zbiegła się z dużym napływem Ukraińców tylko tę tendecję pogłębiła. Antyimigrancka narracja łączy się od lat z instrumentalnym podejściem do polityki migracyjnej".
Zdaniem Owczarka taki przedmiotowy, asymilacyjny model migracyjny nie jest adekwatny do aktualnych warunków i wyzwań. „Powinniśmy skupić się na budowaniu instytucji rynku pracy oraz polityki integracyjnej i przygotowywać społeczeństwo do tego, że udział imigrantów będzie coraz większy".
"Ma to szczególne znaczenie w kontekście tego, że Polska zmienia się z kraju wysyłającego migrantów w przyjmujący imigrantów" - dodaje. "Prognozy Eurostatu mówią, że ten przełom nastąpi za ok. 20 lat. To niewiele, żeby zmienić postawy społeczne".
Owczarek uważa, że w perspektywie najbliższych dekad będziemy musieli przyjmować więcej imigrantów. Z kilku prostych powodów:
„Przepływ pracowników jest nieunikniony” - uważa Owczarek. „Każdy ma prawo poszukiwać lepszego życia w innym kraju, jednocześnie może być wzbogacający dla społeczeństw przyjmujących. Czeka nas większa różnorodność kulturowa, społeczna i religijna".
Czy jesteśmy na nią przygotowani? Niekoniecznie. „W całej Europie pojawiają się już pierwsze ksenofobiczne i nacjonalistyczne reakcje” - przyznaje analityk. Jego zdaniem jedynym kierunkiem, który pozwoli na uniknięcie eskalacji napięć narodowych, jest zapewnienie równości w dostępie do usług publicznych i praw oraz edukowanie i kształtowanie postawy akceptacji wobec innych.
„To pilne wyzwanie o strategicznym charakterze, w którym ważną rolę odegrać powinni liderzy społeczni i religijni” - uważa Owczarek. „Brexit jest doskonałym przykładem porażki społeczeństwa zachodniego w odpowiadaniu na to wyzwanie".
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze