0:000:00

0:00

Premier Mateusz Morawiecki pochwalił się podczas wizyty w Tokio, że Polska przyjęła w 2017 roku najwięcej imigrantów zarobkowych. Prawicowe media donoszą: premier oszalał! Ogłaszanie sukcesem tego, przed czym jeszcze kilka lat temu straszono, może nie pójść tak gładko, a tymczasowa imigracja nie gwarantuje nam bezpieczeństwa na rynku pracy.

View post on Twitter

Pracodawcy upominają się o uproszczenia procedur migracyjnych dla cudzoziemców ze Wschodu. Wszystko po to, żeby zwiększyć szanse Polski w nadchodzącym boju o przyciągnięcie pracowników, których coraz bardziej brakuje także w innych państwach Unii Europejskiej.

Jak konkurować z krajami, do których woleli wyjechać sami Polacy? Dotychczasowa chaotyczna polityka migracyjna nie wystarczy.

„Polska musi stworzyć korzystne środowisko dla imigrantów – takie, w którym przestrzega się prawa pracy i legalnego zatrudnienia, oferuje dobre zarobki i integrację” - mówi OKO.press Dominik Owczarek, analityk z Instytutu Spraw Publicznych. „Potrzebujemy też dużo atrakcyjniejszej oferty w obszarze integracji, wydarzeń kulturalnych, usług i doradztwa w językach narodowych imigrantów".

Pracodawcy do rządu: usprawnić imigrację

Postulaty pracodawców streszcza dziennik „Rzeczpospolita” Domagają się oni:

  • informatyzacji systemu obsługi obcokrajowców;
  • wydłużenia okresu pozwolenia na pracę według uproszczonej procedury zatrudnienia (obejmuje 6 państw, m.in. Ukrainę) z obecnych sześciu do dwunastu lub nawet do osiemnastu miesięcy;
  • zniesienia obowiązku uzyskania nowego zezwolenia na pobyt czasowy i pracę w przypadku zmiany stanowiska u tego samego pracodawcy;
  • przeniesienie kompetencji wydawania zezwoleń na pracę z urzędów wojewódzkich na powiatowe.

Proponowane przez pracodawców zmiany są raczej techniczne, choć usprawnienie procedur jest rzeczywiście kwestią kluczową. Niewydolny aparat administracyjny to dziś największa bolączka imigrantów. Rekord oczekiwania na pozwolenie, to nawet 3 lata.

Przeczytaj także:

„Kierunek zmian zaproponowany przez pracodawców jest właściwy - ułatwi procedury administracyjne i zwiększy dostępność pracowników” - komentuje Dominik Owczarek z ISP. Uważa jednak, że „pominięto jednak szereg innych palących problemów".

Patologie rynku pracy

Polski rynek pracy nie jest szczególnie zachęcający nawet dla Polaków. Nadużywanie umów cywilnoprawnych, fałszywe samozatrudnienia, umowy czasowe... Dane GUS z 2018 roku pokazują, że polski rynek pracy jest coraz bardziej „uśmieciowiony".

Tak się składa, że imigranci często pracują w najbardziej patogennych sektorach gospodarki, w których:

  • częściej (i zwykle niesłusznie) są zatrudniani w ramach umowy cywilno-prawnej;
  • wyrabiają nieewidencjonowane nadgodziny opłacane „pod stołem”;
  • pracują bez umów;
  • w ciężkich warunkach, w których łatwo o wypadek.

Zdarzało się, że pracodawca wolał wywieźć umierającego pracownika do lasu, niż przyznać się do zatrudniania na czarno. O sytuacji Ukraińców na polskim rynku pracy pisaliśmy tutaj:

„Jak na razie państwo nie zrobiło nic, żeby ograniczyć te naruszenia” - mówi Owczarek. „Państwowa Inspekcja Pracy i inne instytucje kontrolne nie zostały wzmocnione. Związki zawodowe wsparcie dla cudzoziemców i tłumaczenie informacji o prawie pracy finansują z własnych środków".

Polityki migracyjnej wciąż brak

Zdaniem Owczarka całkowicie zaniedbany jest też obszar polityki integracyjnej dla pracowników i ich rodzin. „Brakuje programów nauki języka, pomocy przy załatwianiu formalności... Samo znalezienie mieszkania to duży problem. Właściciele, kiedy dowiadują się, że pytający o wynajem jest obcokrajowcem, wycofują ofertę albo proponują mniej korzystne warunki".

Polityka integracyjna powinna być częścią szerszej strategii migracyjnej państwa. W Polsce nie ma jej od lat.

W 2016 roku Rada Ministrów unieważniła dokument „Polityka migracyjna Polski – stan obecny i postulowane działania” z 2012 r., który określał dotychczas kierunki polityki migracyjnej.

Jakub Skiba, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, uzasadniał to „pragmatyczne stanowisko” odejściem od „ujęcia ideologicznego”. „Naszym zdaniem podejście ideologiczne, które opiera się na wizji multi-kulturowości i szerokiej absorpcji migracyjnej, jest błędne”- tłumaczył w wywiadzie dla biuletynu migracyjnego.

Od tamtej pory powstaje nowa polityka migracyjna. W bólach. W 2018 roku przygotowywano projekt, który miał rozszerzać liczbę państw z uproszczoną procedurą zatrudnienia, planowano też specjalne zachęty dla studentów i wysoko wykwalifikowanych pracowników. Nad projektem pracować m.in. Paweł Chorąży, wiceminister w resorcie inwestycji i rozwoju.

Projekt zostanie ogłoszony we wrześniu - donosił w lipcu „Business Insider". Niedługo później Chorąży musiał podać się do dymisji po tym, jak powiedział, że tylko imigranci zagwarantują Polsce wzrost gospodarczy i że tańsze i logistycznie łatwiejsze jest sprowadzanie imigrantów z Azji lub Ukrainy niż repatriacja Polaków.

W czerwcu na jaw wyszedł dokument MSWiA dotyczący nowej polityki migracyjnej opartej na asymilacji (a więc rezygnacji z własnej kultury, na rzecz kultury państwa przyjmującego) i dyskryminacji (ranking krajów m.in. ze względu na bliskość religijną i kulturową).

Pod ostrzałem krytyki, MSWiA wycofywało się z części pomysłów. „To jedynie wstępna koncepcja, materiał do dyskusji” - argumentowano.

Powtarzamy stare błędy

Stawiamy dużo warunków migrantom zarobkowym, ale czy mamy do tego podstawy? „Nie mamy tak wielu atutów - ani słońca Włoch, ani niemieckich zarobków. Lepiej wykwalifikowany Ukrainiec ma o wiele ciekawsze perspektywy niż Polska” - uważa Owczarek. „Co nie znaczy, że z nich skorzysta, bo jesteśmy wciąż krajem bliskim geograficznie i językowo” - dodaje.

Zawsze możemy jednak zniechęcić. Polska strategia imigracyjna przypomina na razie drzwi obrotowe - przyjmujemy bardzo chętnie, ale dajemy niewielkie możliwości zostania na stałe.

„Polska powtarza błędy, które Europa Zachodnia popełniała kilkadziesiąt lat temu. Traktujemy cudzoziemców przyjeżdżających do pracy instrumentalnie - mają uzupełnić luki na rynku pracy, ustabilizować system emerytalny, inne aspekty ich życia i ich potrzeby nas nie interesują".

"Niestety zmiana rządu w 2015, która zbiegła się z dużym napływem Ukraińców tylko tę tendecję pogłębiła. Antyimigrancka narracja łączy się od lat z instrumentalnym podejściem do polityki migracyjnej".

Zdaniem Owczarka taki przedmiotowy, asymilacyjny model migracyjny nie jest adekwatny do aktualnych warunków i wyzwań. „Powinniśmy skupić się na budowaniu instytucji rynku pracy oraz polityki integracyjnej i przygotowywać społeczeństwo do tego, że udział imigrantów będzie coraz większy".

"Ma to szczególne znaczenie w kontekście tego, że Polska zmienia się z kraju wysyłającego migrantów w przyjmujący imigrantów" - dodaje. "Prognozy Eurostatu mówią, że ten przełom nastąpi za ok. 20 lat. To niewiele, żeby zmienić postawy społeczne".

Imigrantów będzie więcej

Owczarek uważa, że w perspektywie najbliższych dekad będziemy musieli przyjmować więcej imigrantów. Z kilku prostych powodów:

  • potrzebuje tego rynek pracy. Już teraz brakuje około 150 - 200 tys. osób. Według danych MSWiA do 2030 roku ubędzie 1,5 miliona pracowników (ponad 6 proc.). Brakuje nam już nie tylko pracowników sezonowych, ale także specjalistów, o których zabiega cała Europa:
  • społeczeństwo się starzeje - współczynnik dzietności, który zapewnia, że populacja nie zmniejsza się wynosi 2,1. Polska ze współczynnikiem - 1,43 (2018 r.) plasuje się pod tym względem na 215 miejscu na świecie. Szacuje się, że w latach 2015-2020 ubędzie blisko 590 tys. osób w wieku produkcyjnym, a w kolejnych latach proces ten się nasili. Nie mamy szans na wzrost liczby ludności, o którym przekonuje m.in. premier Morawiecki.
  • coraz więcej osób będzie uciekało z różnych rejonów świata ze względu na zmiany klimatyczne, część migrantów trafi do Polski;
  • żyjemy w zglobalizowanym świecie, w którym zamknięcie się na imigracje jest nierealne i potencjalnie zabójcze dla gospodarki.

Wyzwanie różnorodności

„Przepływ pracowników jest nieunikniony” - uważa Owczarek. „Każdy ma prawo poszukiwać lepszego życia w innym kraju, jednocześnie może być wzbogacający dla społeczeństw przyjmujących. Czeka nas większa różnorodność kulturowa, społeczna i religijna".

Czy jesteśmy na nią przygotowani? Niekoniecznie. „W całej Europie pojawiają się już pierwsze ksenofobiczne i nacjonalistyczne reakcje” - przyznaje analityk. Jego zdaniem jedynym kierunkiem, który pozwoli na uniknięcie eskalacji napięć narodowych, jest zapewnienie równości w dostępie do usług publicznych i praw oraz edukowanie i kształtowanie postawy akceptacji wobec innych.

„To pilne wyzwanie o strategicznym charakterze, w którym ważną rolę odegrać powinni liderzy społeczni i religijni” - uważa Owczarek. „Brexit jest doskonałym przykładem porażki społeczeństwa zachodniego w odpowiadaniu na to wyzwanie".

;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze