“Ukrainki pracują w domach, opiekują się starszymi osobami. Przeżyły tragedię, nie znają języka ani swoich praw. Pracodawcy wykorzystują sytuację i obniżają wynagrodzenia. Na przykład w zamian za miejsce do spania" - mówi OKO.press Rusłana Pobereżnyk
Ponad 2,5 mln ludzi od 24 lutego 2022 roku uciekło z Ukrainy do Polski przed wojną. Pracę - od tego czasu - podjęło ponad 30 tys. obywateli Ukrainy (75 proc. z nich to kobiety).
Przed wybuchem wojny w Polsce już pracowało około 1,5 miliona Ukraińców i Ukrainek (44 proc. to kobiety).
Kryzys uchodźczy zmienia rynek pracy. Wojna wpłynie na jego sfeminizowane segmenty, bo do kraju wjeżdżają głównie kobiety z dziećmi (mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat, w wieku poborowym, nie mogą wyjechać z kraju, chyba, że mają troje i więcej dzieci, są samotnymi ojcami lub są niezdolni do służby wojskowej).
Kobiety z Ukrainy zaczynają pracę opiekuńczą, prace domowe, pranie i sprzątanie, opiekują się osobami starszymi. Wielokrotnie pisaliśmy w OKO.press o zagrożeniach, z którymi mogą spotkać się na polskim rynku pracy.
O tym, jak wygląda sytuacja opiekunek domowych z Ukrainy po wybuchu wojny, opowiada w rozmowie z OKO.press Rusłana Pobereżnyk, przewodnicząca Komisji Pracownic i Pracowników Domowych założonej przez Ukrainki w ramach Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza
“Ukrainki, które uciekły przed wojną, szukają możliwości zarobku w pracach domowych i opiece nad starszymi osobami. Jest ciężko, bo nie znają języka i przeżyły tragedię, a pracodawcy wykorzystują sytuację i obniżają stawki wynagrodzenia. Pracowniczki i pracownicy domowi nie znają swoich praw. Przyjechali do nowego kraju w stresie i nie wiedzą jakie prawa im przysługują” - mówi Rusłana Pobereżnyk.
Rusłana opowiada o historii Ukrainki Natalii [red. imię zmienione], która od kilku lat zajmowała się starszym mężczyzną mieszkającym w dużym domu w Warszawie. Kiedy wybuchła wojna Natalia pomogła dwóm kobietom z dziećmi uciekającym z Ukrainy do Polski. Zapytała podopiecznego, czy mógłby dać im jeden z wolnych pokoi, a ten zgodził się, żeby Ukrainki zamieszkały u niego w domu.
"Po tygodniu okazało się, że powiedział dwóm Ukrainkom, że za mieszkanie i wyżywienie mogą u niego pracować. Zaczął im płacić 2 tys. zł miesięcznie na pół, czyli po 1 tys. zł dla każdej za wykonaną prace. Teraz dziewczyny pracują u niego ciężko, 24 godziny na dobę. Sprzątają, gotują, robią pranie, zajmują się ogrodem, opiekują się starszym mężczyzną. Bez żadnej umowy. Zgodziły się na to, bo były z dziećmi, w trudnej sytuacji, nie miały wyboru".
Ucierpiała na tym Natalia.
"Gospodarz domu dał jej 500 zł «odszkodowania» i powiedział, że nie będzie u niego już pracować. Natalia zarabiała u niego 3 tys. zł miesięcznie. Zamiast tego gospodarz domu płaci teraz 2 tys. zł dwóm kobietom, które uciekły przed wojną".
Wojna i kryzys uchodźczy zaczynają być wykorzystywane przez pracodawców wobec opiekunek domowych, które pracują dla nich od dawna. A ich sytuacja wcześniej i tak nie była dobra.
Rusłana podkreśla, że największym problemem jest zatrudnianie Ukrainek i Ukraińców bez żadnej umowy. “Tylko 20 proc. pracownic i pracowników domowych udaje się uzyskać jakąkolwiek umowę o pracę”.
Zdarzają się sytuację, że pracodawcy dają do podpisania Ukrainkom umowę zlecenie, w których pojawiają się niejasne zapisy - na przykład takie, że w momencie zawarcia umowy zleceniobiorca nie nabywa żadnych praw pracowniczych.
Fundacja „Nasz Wybór”, która prowadzi badania na ten łamania praw pracowniczych w raporcie z 2018 roku wśród najbardziej palących kwestii wymieniła:
Nieuregulowany stosunek pracy i praca w szarej strefie jest łatwiej dostępna dla pracowniczek sfery usług domowych, ale pozbawia je opieki społecznej i naraża na wyzysk.
"Wyzysk pojawia się szczególnie w sytuacjach, kiedy opiekunki mieszkają w domu pracodawcy. To bardzo częste. Takie osoby pracują 24 godziny na dobę. Zdarza się, że starsze osoby są chore i wstają co dwie, trzy godziny w nocy. Pracowniczki i pracownicy domowi pracują wtedy całą noc i cały dzień” - opowiada Rusłana.
Wykorzystują to rodziny, które zatrudniają opiekunki.
Oksana ma 60 lat i jest emerytowaną nauczycielką, opiekuje się starszą panią.
"Rano zmienia pieluszkę, ubiera ją. Potem podaje lekarstwa, robi śniadanie, potem ją karmi, bo nie może sama jeść. To opieka jak z dzieckiem, Jeżeli podopieczna ma siłę, to idzie z nią na spacer. Potem gotuje obiad i znowu karmi, zmienia pościel, robi pranie, sprząta dom. Na początku tylko to należało do jej obowiązków, ale z czasem zaczęła wykorzystywać ją rodzina podopiecznej" - opowiada Rusłana.
"Kilka osób z rodziny przywozi jej do zrobienia pranie albo prosi o ulepienie pierogów. Kończy się na tym, że Oksana przez tydzień prasuje ubrania całej rodziny, a potem jeszcze gotuje im obiad. Została zatrudniona tylko do opieki nad starszą panią, a stała się służącą. Nie może nic z tym zrobić, bo nie ma żadnej umowy ani spisanych obowiązków. Boi się sprzeciwić, bo nie chce stracić pracy".
"Dzwoniła do mnie kilka dni temu mieszkanka Warszawy, która szukała osoby do opieki nad swoim chorym ojcem. Pytała, czy miałabym Ukrainkę, która mogłaby ojca znosić i wnosić po schodach, bo sam nie może chodzić. Zapytałam ją jak to sobie wyobraża. Obraziła się na mnie. Ale musiałam zareagować, bo zdarzały się przypadki, że Ukrainki, które tak pracowały trafiały do szpitala z przepukliną".
Rusłana podkreśla, że agencje pracy i pośrednictwa, które od lat specjalizują się w sprowadzaniu pracowników z Ukrainy dla innych firm, czyli outsourcingu, mogą wykorzystać tę sytuację ze szkodą dla pracowników.
“Opiekunki domowe zatrudnione w agencjach nie dostają umów o pracę. Agencje zabierają dużą część ich wynagrodzenia, która mogłaby iść na przykład na ubezpieczenie społeczne. Opiekunki nie mają często dostępu do lekarza, do opieki medycznej. Boją się zgłosić swoją sytuację do odpowiedniej instytucji albo walczyć o swoje prawa. Bo mogą przez to stracić pracę".
Przewodnicząca związku zawodowego opiekunek domowych podkreśla, że kluczowe jest informowanie Ukrainek i Ukraińców o tym, jakie mają prawa. Aby zapobiec łamaniu praw pracowniczych, najważniejsze jest więc uświadomienie migrantów zarobkowych w kwestiach takich jak: płaca minimalna, minimalna stawka godzinowa, czas pracy, ubezpieczenie społeczne, ubezpieczenie zdrowotne, kwestie związane z zawieraniem rozwiązywaniem umów, miejsca, do których można się zgłosić, jeżeli prawa pracownicze nie są przestrzegane.
Walczymy, żeby opiekunki i opiekunowie domowi pracowali godnie, nie byli wyzyskiwani. Informujemy osoby, które chcą podjąć pracę, jakie mają prawa, ale potrzebna jest odgórna pomoc państwa, bo do Polski przyjeżdża coraz więcej Ukrainek.
"Sama pracuję w Polsce od 20 lat, chcę tu zostać do starości, mieć emeryturę. Inne opiekunki mają takie same potrzeby" - mówi Rusłana.
"Wiem, że rodziny, które zatrudniają opiekunki, często nie mogą sobie pozwolić na płacenie godnej pensji i podatków. Rozumiem to. Apeluję do władz o rozpoczęcie programu dofinansowania dodatku dla rodzin starszych osób. Społeczeństwo polskie szybko się starzeje, więc jest to potrzebne” - mówi Rusłana.
W Polsce odsetek osób w wieku poprodukcyjnym (kobiet po 60. roku życia i mężczyzn po 65.) wzrósł o prawie pięć punktów procentowych – z 16,9 proc. w 2011 roku do 21,8 proc. w 2021 roku. Szef GUS Dominik Rozkrut poinformował, że to już co piąty mieszkaniec Polski. Pisaliśmy o tym tutaj.
Oznacza to, że coraz więcej starszych osób potrzebuje opieki domowej. “Jeżeli pracodawcy zaczną zatrudniać opiekunki domowe na umowę i będą odprowadzać ZUS, zyskają na tym Ukrainki i państwo, bo przecież pieniądze trafiają do budżetu państwa".
Rusłana wyjaśnia, że rząd mógłby dofinansowywać rodziny, które zatrudniają opiekunki domowe. "Mógłby być to mechanizm podobny do dofinansowania niań, które dostają rodziny zatrudniające opiekunki dla dzieci do lat 3".
Dofinansowanie na nianię polega na zwolnieniu z opłacania składek społecznych za nianię do kwoty wynagrodzenia nie wyższej niż 50 proc. wynagrodzenia za pracę. W przypadku wystąpienia nadwyżki nad tę kwotę pozostałą część opłaca rodzic. Aby otrzymać dofinansowanie, należy podpisać umowę uaktywniającą z nianią, a także zgłosić ją do ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego w ZUS. O dotacjach dla rodzin zatrudniających legalnie nianie pisaliśmy tutaj.
“Program podobny do dofinansowania dla niań przydałby się pracownicom i pracownikom domowym. To pomoc i zachęta dla rodziny, aby zatrudnić kogoś na umowę.
Apeluję do rządu o stworzenie projektu ustawy dotyczącego pracy opiekunek dla osób starszych"
- mówi Rusłana.
To szczególnie ważne teraz, kiedy opieka domowa będzie jednym z głównych sektorów, w którym Ukrainki będą podejmować pracę.
Przypomnijmy, że na mocy przyjętej specustawy obywatele Ukrainy mają dostęp do polskiego rynku pracy – nie potrzebują już zezwoleń ani oświadczeń, by legalnie pracować w Polsce. To dobre rozwiązanie, które ułatwia dostęp do rynku pracy, ale nie rozwiąże jego problemów.
O tym, że po 24 lutego pracę w Polsce podjęło ponad 30 tys. obywateli Ukrainy, a 75 proc. z nich to kobiety mówiła Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej w poniedziałek 4 kwietnia 2022 roku.
“Ukraińcy podejmują zatrudnienie głównie w dużych miastach, w Warszawie, w Poznaniu, w Łodzi i we Wrocławiu. Z osób, które podjęły zatrudnienie – około 25 proc. jest zatrudnionych na umowę o pracę, 73 proc. to umowy-zlecenia. Rozpoczynają się także umowy na prace sezonowe" - mówiła minister.
Tymczasem art. 22 Kodeksu Pracy mówi jasno, że jeżeli pracownik wykonuje pracę w określonym czasie i miejscu, to powinien być zatrudniony na umowie o pracę.
Historię Rusłany Pobereżnyk i powstania związku opisaliśmy wcześniej tutaj:
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze