0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

W pomocy polskiego rządu dla przedsiębiorców i pracowników mamy dramatyczne dysproporcje pomiędzy poszczególnymi grupami. Względnie silnie zabezpieczoną grupą są osoby prowadzące jednosobowe działalności gospodarcze - mogą liczyć na bezwrotne pożyczki, umorzenie ZUS, świadczenie postojowe. Z kolei dla zwalnianych pracowników rząd nie ma dosłownie nic. W kolejnych przepisach antykryzysowych ani razu nie pada słowo „bezrobotny”.

Celowo nie piszemy o Tarczy Antykryzysowej 2.0 lub 3.0, ponieważ tego rodzaju podział nie istnieje. Kolejne numery Tarczy zostały wykreowane przez media. Bezpośrednim skutkiem jest informacyjny bałagan ze strony rządu, który nie potrafi tego informacyjnie uporządkować.

W kolejnych ustawach znajdują się jednocześnie przepisy pomagające przedsiębiorcom, ustanawiające pomoc finansową dla Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i zmiany w kodeksie wyborczym lub możliwość tworzenia oddziałów zamiejscowych Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego. Pod ustawą, która trafiła 28 kwietnia do Sejmu, podpisany jest minister w kancelarii premiera Łukasz Schreiber. Kolejną pilotuje wicepremier Jadwiga Emilewicz. OKO.press pisało o uderzeniu w budżetówkę w tej ostatniej ustawie:

Przeczytaj także:

Mamy więc legislacyjny miszmasz. Niektóre pomysły idą w dobrym kierunku, jak znaczna ilość gotówki w przedstawionej na początku kwietnia (późno, ale jednak) Tarczy Finansowej dla wszystkich firm – od najmniejszych do największych. Ten plan chwalił w wywiadzie OKO.press ekonomista dr hab. Marcin Piątkowski:

Jednak w tym samym czasie rosnąca grupa najbardziej potrzebujących otrzymuje niewiele.

Dlatego warto zestawić bezrobotnych i samozatrudnionych i dostępne im wsparcie pieniężne w kolejnych ustawach antykryzysowych. Nie chodzi o to, aby jedni zazdrościli teraz drugim lub walczyli ze sobą wg logiki ograniczonych zasobów (bo te zasoby, jak wskazujemy często w OKO.press, potencjalnie wcale nie są aż tak ograniczone). Chcemy natomiast pokazać, jak nierównomiernie i niesprawiedliwie rozkłada się pomoc rządowa.

10 proc. bezrobocia w kolejnych miesiącach

Porównanie sytuacji bezrobotnych i samozatrudnionych narzuca się również dlatego, że są to stosunkowo podobnie liczne grupy. Według najnowszych danych GUS, mamy 909 tys. bezrobotnych. To dane z marca 2020 pokazujące... spadek liczby bezrobotnych w stosunku do lutego. Po prostu uzyskanie statusu bezrobotnego i zgłoszenie się po zasiłek trwa.

Część osób, które już straciły pracę w wyniku kryzysu będzie z rejestracją zwlekać, licząc, że sytuacja się poprawi. Naturą obecnego kryzysu jest niepewność, a niepewność może wspierać nadzieję, że za chwilę do pracy wrócimy. Te osoby nie będą ujęte w statystykach dla bezrobotnych. Dla części taka nieaktywność może okazać się stanem na długie miesiące, lub nawet na zawsze.

Niemniej większość ekonomistów prognozuje obecnie bezrobocie na poziomie 10 proc. w najbliższych miesiącach. Liczbę przyszłych bezrobotnych można szacować nawet na 1,5-2 mln.

1,3 mln samozatrudnionych

Z kolei liczba osób samozatrudnionych poza rolnictwem niezatrudniających pracowników między 2012, a 2015 utrzymywała się na stałym poziomie ok. 1,1 mln. W 2016 wzrosła o 4,5 proc., w 2017 o 4,3 proc, a w 2018 aż o 8,3 proc. Dziś mamy ich 1,3 mln.

Jednoosobowe firmy to często sztuczne twory. Teoretycznie jest to forma zatrudnienia dla osób, które pracują samodzielnie, np. drobnych wytwórców, rzemieślników czy samodzielnych sprzedawców internetowych. W praktyce jednoosobowa firma często oznacza pracownika, który świadczy pracę dla jednej firmy, a tę formę wymusił na nim pracodawca, ponieważ było to dla niego korzystniejsze. Drugi częsty przypadek to pracownicy, którzy sami wybierają samozatrudnienie, aby płacić niższe daniny państwu.

Dziś samozatrudnieni otrzymują od państwa prezent, którego się nie spodziewali. Mogą m.in. pobrać 5 tys. zł bezzwrotnej pożyczki, która dostępna jest też dla mikrofirm. Przy zatrudnianiu np. ośmiu pracowników to niewielka kwota, przy samodzielnej działalności – spore wsparcie.

Na ogromną dysproporcję pomiędzy osobą zwolnioną i bezrobotną a osobą samozatrudnioną zwrócił uwagę na Twitterze uwagę prof. Ryszard Szarfenberg z UW:

Mamy tutaj przykład dwóch osób w tym samym wieku, które przed kryzysem mogły zarabiać bardzo podobnie. Co więcej – mogły nawet świadczyć dokładnie tę samą pracę na innych formalnych zasadach. Jedna z nich przez trzy miesiące otrzyma pomoc wartą 19 tys. złotych. Druga – sześć razy mniej (choć może być jeszcze gorzej).

Zamiast dochodu na poziomie minimalnej - 6 tys. miesięcznie

Świadczenie postojowe przysługuje samozatrudnionemu już od momentu, gdy jego przychody spadają o 15 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Dofinansowanie kosztów prowadzenia działalności przysługuje samozatrudnionym w trzech wariantach:

  • 960 złotych netto (50 proc. płacy minimalnej) przy spadku obrotów o co najmniej 30 proc.
  • 1 344 złote netto (70 proc. płacy minimalnej) przy spadku obrotów o co najmniej 50 proc.
  • 1 728 złotych netto (90 proc. płacy minimalnej) przy spadku obrotów o co najmniej 70 proc.

Rozszerzmy rozważania prof. Szarfenberga i sprawdźmy dwa warianty – gdy samozatrudnionemu rzeczywiście obroty spadają o 30 proc. i gdy spadają do zera. Dla lepszego porównania z sytuacją osoby na etacie, która zostaje zwolniona, przyjmujemy, że miesięczny dochód netto osoby samozatrudnionej wynosił 1920 złotych.

W wariancie spadku obrotów o 30 proc. jego miesięczny dochód netto przy pełnej pomocy państwa od kwietnia do czerwca może wynieść 6 050 złotych (w każdym wypadku kwotę miesięczną wyliczamy jako średnią za te trzy miesiące). Nie wliczamy tutaj umorzenia składek ZUS, bo nie jest to kwota wpływająca na konto. Dodajemy za to obniżony o 30 proc. dochód.

Co jeśli samozatrudniony z powodu epidemii traci możliwość zarobkowania i zdany jest tylko na pomoc państwa? Wówczas pieniędzy jest nieco mniej, ale dalej znacznie powyżej zarówno krajowej mediany jak i średniej. Tym razem to 5 474 złote.

Pamiętajmy – założyliśmy, że nasz samozatrudniony przed epidemią zarabiał niecałe 2 tys. złotych. W pierwszym przypadku jego dochód zwiększa się aż trzykrotnie. W drugim – niewiele mniej.

Zwolniony - figa z makiem

Wróćmy teraz do naszego zwolnionego. Tutaj sprawa jest prosta – dochód spada do zera. Jeżeli został zwolniony np. na koniec marca, to miesięczne wypowiedzenie daje mu jeszcze jedną pensję. Dalej musi radzić sobie sam. Jeżeli zgłosi się po zasiłek dla bezrobotnych i go otrzyma, może liczyć na 1 028 złotych miesięcznie.

Jednak nie jest to wcale takie oczywiste. Aby zasiłek otrzymać, należy spełnić warunki:

  • 365 dni pracy z co najmniej minimalnym wynagrodzeniem, od którego odprowadzane są składki na ubezpieczenia społeczne i Fundusz Pracy.
  • Przy przyznawaniu świadczenia bierze się pod uwagę półtora roku poprzedzające rejestrację – a więc rok pracy musi przypadać w 18 miesiącach poprzedzających rejestrację.

Jeżeli osoba ta nie przepracowała wymaganego roku, nie dostanie nic. Wówczas zostaje tylko odprawa wysokości jednomiesięcznej pensji (wychodzi 640 złotych na miesiąc).

Rażąca niesprawiedliwość

Mamy więc z jednej strony zerowe wsparcie państwa (lub ew. zasiłek z pomocy społecznej, jeszcze niższy od zasiłku dla bezrobotnych), a z drugiej - wsparcie, które może wynieść prawie 20 tys. zł (uwzględniając płacone przez państwo składki emerytalne).

To radykalna dysproporcja, faworyzująca jednoosobowe działalności gospodarcze. A część z nich jest na samozatrudnieniu w celu optymalizacji składkowo-podatkowej. Czyli oddają państwu mniej.

Samozatrudniony z wysokim dochodem w wysokości np. 10 tys. złotych, jeśli stracił właśnie możliwość zarabiania, nie zyska finansowo, ale państwo pomoże mu się utrzymać. Nowemu bezrobotnemu nie pomoże.

Oczywiście nie jest też tak, że samozatrudniony wszystkie te pieniądze otrzyma natychmiast. Państwo polskie nie jest znane z tego, że działa perfekcyjnie. Po otrzymaniu 7,5 tys. wniosków o pożyczki w wysokości 5 tys. złotych Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku po prostu zawiesił przyjmowanie kolejnych. Część chętnych nie załapie się więc na razie na tę pomoc. Dostaną ją w późniejszym terminie.

Samozatrudnieni otrzymali od państwa wiarygodną obietnicę. Bezrobotni nie dostali nic.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze