W pomocy polskiego rządu dla przedsiębiorców i pracowników mamy dramatyczne dysproporcje pomiędzy poszczególnymi grupami. Względnie silnie zabezpieczoną grupą są osoby prowadzące jednosobowe działalności gospodarcze – mogą liczyć na bezwrotne pożyczki, umorzenie ZUS, świadczenie postojowe. Z kolei dla zwalnianych pracowników rząd nie ma dosłownie nic. W kolejnych przepisach antykryzysowych ani razu nie pada słowo „bezrobotny”.
Celowo nie piszemy o Tarczy Antykryzysowej 2.0 lub 3.0, ponieważ tego rodzaju podział nie istnieje. Kolejne numery Tarczy zostały wykreowane przez media. Bezpośrednim skutkiem jest informacyjny bałagan ze strony rządu, który nie potrafi tego informacyjnie uporządkować.
W kolejnych ustawach znajdują się jednocześnie przepisy pomagające przedsiębiorcom, ustanawiające pomoc finansową dla Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i zmiany w kodeksie wyborczym lub możliwość tworzenia oddziałów zamiejscowych Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego. Pod ustawą, która trafiła 28 kwietnia do Sejmu, podpisany jest minister w kancelarii premiera Łukasz Schreiber. Kolejną pilotuje wicepremier Jadwiga Emilewicz. OKO.press pisało o uderzeniu w budżetówkę w tej ostatniej ustawie:
Mamy więc legislacyjny miszmasz. Niektóre pomysły idą w dobrym kierunku, jak znaczna ilość gotówki w przedstawionej na początku kwietnia (późno, ale jednak) Tarczy Finansowej dla wszystkich firm – od najmniejszych do największych. Ten plan chwalił w wywiadzie OKO.press ekonomista dr hab. Marcin Piątkowski:
Jednak w tym samym czasie rosnąca grupa najbardziej potrzebujących otrzymuje niewiele.
Dlatego warto zestawić bezrobotnych i samozatrudnionych i dostępne im wsparcie pieniężne w kolejnych ustawach antykryzysowych. Nie chodzi o to, aby jedni zazdrościli teraz drugim lub walczyli ze sobą wg logiki ograniczonych zasobów (bo te zasoby, jak wskazujemy często w OKO.press, potencjalnie wcale nie są aż tak ograniczone). Chcemy natomiast pokazać, jak nierównomiernie i niesprawiedliwie rozkłada się pomoc rządowa.
10 proc. bezrobocia w kolejnych miesiącach
Porównanie sytuacji bezrobotnych i samozatrudnionych narzuca się również dlatego, że są to stosunkowo podobnie liczne grupy. Według najnowszych danych GUS, mamy 909 tys. bezrobotnych. To dane z marca 2020 pokazujące… spadek liczby bezrobotnych w stosunku do lutego. Po prostu uzyskanie statusu bezrobotnego i zgłoszenie się po zasiłek trwa.
Część osób, które już straciły pracę w wyniku kryzysu będzie z rejestracją zwlekać, licząc, że sytuacja się poprawi. Naturą obecnego kryzysu jest niepewność, a niepewność może wspierać nadzieję, że za chwilę do pracy wrócimy. Te osoby nie będą ujęte w statystykach dla bezrobotnych. Dla części taka nieaktywność może okazać się stanem na długie miesiące, lub nawet na zawsze.
Niemniej większość ekonomistów prognozuje obecnie bezrobocie na poziomie 10 proc. w najbliższych miesiącach. Liczbę przyszłych bezrobotnych można szacować nawet na 1,5-2 mln.
1,3 mln samozatrudnionych
Z kolei liczba osób samozatrudnionych poza rolnictwem niezatrudniających pracowników między 2012, a 2015 utrzymywała się na stałym poziomie ok. 1,1 mln. W 2016 wzrosła o 4,5 proc., w 2017 o 4,3 proc, a w 2018 aż o 8,3 proc. Dziś mamy ich 1,3 mln.
Jednoosobowe firmy to często sztuczne twory. Teoretycznie jest to forma zatrudnienia dla osób, które pracują samodzielnie, np. drobnych wytwórców, rzemieślników czy samodzielnych sprzedawców internetowych. W praktyce jednoosobowa firma często oznacza pracownika, który świadczy pracę dla jednej firmy, a tę formę wymusił na nim pracodawca, ponieważ było to dla niego korzystniejsze. Drugi częsty przypadek to pracownicy, którzy sami wybierają samozatrudnienie, aby płacić niższe daniny państwu.
Dziś samozatrudnieni otrzymują od państwa prezent, którego się nie spodziewali. Mogą m.in. pobrać 5 tys. zł bezzwrotnej pożyczki, która dostępna jest też dla mikrofirm. Przy zatrudnianiu np. ośmiu pracowników to niewielka kwota, przy samodzielnej działalności – spore wsparcie.
Na ogromną dysproporcję pomiędzy osobą zwolnioną i bezrobotną a osobą samozatrudnioną zwrócił uwagę na Twitterze uwagę prof. Ryszard Szarfenberg z UW:
Mamy tutaj przykład dwóch osób w tym samym wieku, które przed kryzysem mogły zarabiać bardzo podobnie. Co więcej – mogły nawet świadczyć dokładnie tę samą pracę na innych formalnych zasadach. Jedna z nich przez trzy miesiące otrzyma pomoc wartą 19 tys. złotych. Druga – sześć razy mniej (choć może być jeszcze gorzej).
Zamiast dochodu na poziomie minimalnej – 6 tys. miesięcznie
Świadczenie postojowe przysługuje samozatrudnionemu już od momentu, gdy jego przychody spadają o 15 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. Dofinansowanie kosztów prowadzenia działalności przysługuje samozatrudnionym w trzech wariantach:
- 960 złotych netto (50 proc. płacy minimalnej) przy spadku obrotów o co najmniej 30 proc.
- 1 344 złote netto (70 proc. płacy minimalnej) przy spadku obrotów o co najmniej 50 proc.
- 1 728 złotych netto (90 proc. płacy minimalnej) przy spadku obrotów o co najmniej 70 proc.
Rozszerzmy rozważania prof. Szarfenberga i sprawdźmy dwa warianty – gdy samozatrudnionemu rzeczywiście obroty spadają o 30 proc. i gdy spadają do zera. Dla lepszego porównania z sytuacją osoby na etacie, która zostaje zwolniona, przyjmujemy, że miesięczny dochód netto osoby samozatrudnionej wynosił 1920 złotych.
W wariancie spadku obrotów o 30 proc. jego miesięczny dochód netto przy pełnej pomocy państwa od kwietnia do czerwca może wynieść 6 050 złotych (w każdym wypadku kwotę miesięczną wyliczamy jako średnią za te trzy miesiące). Nie wliczamy tutaj umorzenia składek ZUS, bo nie jest to kwota wpływająca na konto. Dodajemy za to obniżony o 30 proc. dochód.
Co jeśli samozatrudniony z powodu epidemii traci możliwość zarobkowania i zdany jest tylko na pomoc państwa? Wówczas pieniędzy jest nieco mniej, ale dalej znacznie powyżej zarówno krajowej mediany jak i średniej. Tym razem to 5 474 złote.
Pamiętajmy – założyliśmy, że nasz samozatrudniony przed epidemią zarabiał niecałe 2 tys. złotych. W pierwszym przypadku jego dochód zwiększa się aż trzykrotnie. W drugim – niewiele mniej.
Zwolniony – figa z makiem
Wróćmy teraz do naszego zwolnionego. Tutaj sprawa jest prosta – dochód spada do zera. Jeżeli został zwolniony np. na koniec marca, to miesięczne wypowiedzenie daje mu jeszcze jedną pensję. Dalej musi radzić sobie sam. Jeżeli zgłosi się po zasiłek dla bezrobotnych i go otrzyma, może liczyć na 1 028 złotych miesięcznie.
Jednak nie jest to wcale takie oczywiste. Aby zasiłek otrzymać, należy spełnić warunki:
- 365 dni pracy z co najmniej minimalnym wynagrodzeniem, od którego odprowadzane są składki na ubezpieczenia społeczne i Fundusz Pracy.
- Przy przyznawaniu świadczenia bierze się pod uwagę półtora roku poprzedzające rejestrację – a więc rok pracy musi przypadać w 18 miesiącach poprzedzających rejestrację.
Jeżeli osoba ta nie przepracowała wymaganego roku, nie dostanie nic. Wówczas zostaje tylko odprawa wysokości jednomiesięcznej pensji (wychodzi 640 złotych na miesiąc).
Rażąca niesprawiedliwość
Mamy więc z jednej strony zerowe wsparcie państwa (lub ew. zasiłek z pomocy społecznej, jeszcze niższy od zasiłku dla bezrobotnych), a z drugiej – wsparcie, które może wynieść prawie 20 tys. zł (uwzględniając płacone przez państwo składki emerytalne).
To radykalna dysproporcja, faworyzująca jednoosobowe działalności gospodarcze. A część z nich jest na samozatrudnieniu w celu optymalizacji składkowo-podatkowej. Czyli oddają państwu mniej.
Samozatrudniony z wysokim dochodem w wysokości np. 10 tys. złotych, jeśli stracił właśnie możliwość zarabiania, nie zyska finansowo, ale państwo pomoże mu się utrzymać. Nowemu bezrobotnemu nie pomoże.
Oczywiście nie jest też tak, że samozatrudniony wszystkie te pieniądze otrzyma natychmiast. Państwo polskie nie jest znane z tego, że działa perfekcyjnie. Po otrzymaniu 7,5 tys. wniosków o pożyczki w wysokości 5 tys. złotych Powiatowy Urząd Pracy w Białymstoku po prostu zawiesił przyjmowanie kolejnych. Część chętnych nie załapie się więc na razie na tę pomoc. Dostaną ją w późniejszym terminie.
Samozatrudnieni otrzymali od państwa wiarygodną obietnicę. Bezrobotni nie dostali nic.
_ Najwyższa władza w Polsce, czyli Kaczyński, cały czas spokojnie stosuje metodę DZIEL i RZĄDŹ. Stosuje prosty zabieg: im więcej podziałów, tym więcej możliwości rządzenia. Może to i dobra metoda w „normalnych” czasach, ale w czasie gwałtownego kryzysu, gdy stawką jest życie tysięcy lub milionów ludzi TU i TERAZ, to zabawy w dzielenie włosa na czworo, nie sprawdzają się. Ociężała biurokracja nie ma szans na szybkie odparcie ataku epidemii.
_ Niestety CZYNOWNICY PiS-u oraz PŁACZKI z opozycji, nie chcą o tym słyszeć i kurczowo trzymają się procedur bicia piany, ufając, że przez używanie mnóstwa słów i mnóstwa papierów, mogą wpłynąć na biologię koronawirusa. Czy koronawirus będzie czekał na konsultacje, posiedzenia, ustawy, przetargi, zakupy, kombinacje skąd wziąć na to pieniądze? Czy może na poprawianie starych nieprzydatnych przepisów? Czy może na wybory prezydenta? — Cóż to za bzdury?
_ Panie Kaczyński, Morawiecki oraz posłowie i senatorowie! — Koronawirus nie umie czytać waszych ustaw ani nie słyszy waszego gadania! Natomiast błyskawicznie atakuje nasze zdrowie i życie, naszą gospodarkę, nasze instytucje, nasze prawa (chyba, że one nie są nasze). Jeśli nie potraficie podejmować SZYBKICH I PROSTYCH działań ratunkowych, to spadajcie!
Jakaż pani Emilewicz szczęśliwa, pisowcy traktują ją jak swoją. Gowin już stracił swój powab?
Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka samozatrudniony to też fryzjer i mechanik i i np. solarium i może ktoś nie wie bo się tylko książek naczytał i o realnym życiu nie wie nic ale takie osoby oprócz zusu mają koszty takie jak dzierżawy, lisingi, raty za urządzenia do solarium i o jakim ty mówisz kolego 2 tyś nie poniżaj tych ludzi bo mają teraz dramaty a ty piszesz że 2 tyś zarabiali??? Policz koszty miesięczne np. Wynajmu lokalu i raty za łóżka do solarium masz już 4 tyś zł na miesiąc więc proszę się nie wypowiadać na tematy o których się nie ma zielonego pojęcia
Autor artykułu nie jest w stanie ocenić, ani skomentować wydarzeń. Jak twórcy "tarczy" – typowe przypadki arogancji i lekceważenia wiedzy i doświadczenia. To już powszechne patrząc na elity władzy, kierownictwa partii i parlament.
Przecież nikt nikogo nigdzie nie wrzuca do "jednego worka". W tekście wyraźnie stoi, że nie chodzi o rzemieślników. Co więcej autor zaznaczył, że "Nie chodzi o to, aby jedni zazdrościli teraz drugim lub walczyli ze sobą wg logiki ograniczonych zasobów (bo te zasoby, jak wskazujemy często w OKO.press, potencjalnie wcale nie są zaż tak ograniczone). Chcemy natomiast pokazać, jak nierównomiernie i niesprawiedliwie rozkłada się pomoc rządowa".
Popisy Emilewicz trwają nadal. Nie dziwię się, "tarczowa" pomoc tak slamazarnie dociera do potrzebujących. Ta kobieta, nie mająca pojęcia o zarządzaniu, ekonomi i gospodarce ma nas wyprowadzać z kryzysu? Ona bezkarnie bawi się w v-premiera, wymyśla absurdy i wprowadza bałagan. To jakoby mózg partii Gowina. Wyobrażam sobie jak bystrzy są inni członkowie. Gratuluję PSL ewentualnego koalicjanta.
A niech mi ktoś powie, jakie wsparcie socjalne jest sprawiedliwe? Zawsze są kryteria, wedle których ktoś się załapie, a kto inny nie. Nawet jak się da coś wszystkim, to też jest lament, że to niesprawiedliwe – przykładem 500+ i oburzrnie, że "najbogatsi" też dostają. Brak jakiegokolwiek wsparcia też jest komentowane jako niesprawiedliwość, no bo znów najbiedniejsi mie mają szans na start.
Mówienie "proszę pani, to niesprawiedliwe" przeszło mi mniej więcej w 3 klasie podstawówki, co niektórym jednak jak widzę zostało na dobre.
Każda forma zatrudnienia ma swoje wady i zalety, czasem trudne do przewidzenia. Decydując się na pracę na etacie mamy komfort regularnego wynagrodzenia, płatnych urlopów i chorobowego, dni ustawowo wolne od pracy itd, czego samozatrudnieni nie mają. To już nie jest niesprawiedliwość? Nie, to świadomy wubór, no samozatrudnieni wiedzą, że w razie kryzysu łatwiej sobie poradzą niż pracujący na etacie, którzy jako pierwsi polecą na bruk.
Że sprawiedliwością to raczej trudno. Ale żeby było przynajmniej racjonalnie i logicznie a nie na polityczne zamówienie.
Pytanie do tej tabelki p. Szarfenberga: Czy pożyczka nie wyklucza aby częściowego dofinansowania kosztów działalności ???
Mogą być pewni,że przy najbliższych wyborach prezydenckich i kolejnych do sejmu za to im podziękuję i pewnie nie tylko ja!
Obrzydliwe jest to, co piszecie. Jestem samozatrudniona, od 20 marca nie uzyskałam ani złotówki przychodu. Tak, ani złotówki. Musiałam jednak ponieść wszystkie koszty, które wynoszą miesięcznie średnio 2,5-3 tys zł. Wszystko to z oszczędności na prywatnym koncie i z tych samych oszczędności teraz żyję. Wniosek o pomoc w ramach tarczy złożyłam 3 tygodnie temu, ale do chwili obecnej nie został nawet rozpoznany, urząd pracy w moim mieście się zablokował i nie wyrabia. De facto więc muszę teraz żyć z tego, co profilaktycznie odłożyłam na czarna godzinę. Co ma w tym czasie etatowiec-gwarantowane wynagrodzenie w wysokości co najmniej pensji minimalnej i okres wypowiedzenia, w którym to wynagrodzenie musi otrzymać. Formalnie, prawnie zagwarantowany dochód. Ja w tym czasie mam 0 zł. I dla tych, którzy napiszą, idź na etat, nie mogę iść bo wykonuje zawód, który zabrania pozostawania w stosunku pracy.
Pani v-premier nie ma zielonego pojęcia o takich przypadkach. Może przeczyta ten post, zastanowi się i spłodzi kolejna wersję tarczy. Proszę na pisać, że jest pani kibicem PiS – zrobi to szybciej. Ona teraz walczy o stołek. Kaczor może ją spuscic z wodą w w-c. I słusznie.
"Sprawiedliwi" nie lamentują także nad samozatrudnionymi, że nie dostają zasiłku na opiekę nad dzieckiem, którego nie mogą posłać do przedszkola. Tutaj "niesprawiedliwości" nie widzą. Ot, lewicowa filozofia Kalego. Ostatnie 2 wybory głosowałem na Lewicę, ale retoryka obrony jedynie wybranych grup społecznych i deprecjonowanie innych dostatecznie mnie już zniesmaczyło, żeby po raz 3 nie popełniać już tego błędu.
Prowadzę salon fryzjerski, pracuję sama, czyli jestem osobą samozatrudnioną. Salon jest zamknięty o 20 marca. 2kwietnia złożyłam wniosek o postojowe do ZUS do dzisiaj cisza. Nie mam odłożonych pieniędzy na życie, nie dlatego że żyłam bogato, po prostu mam wysokie koszty utrzymania salonu, chorą poważnie córkę, która wymaga częstych wizyt w szpitalach w Warszawie, druga córka studiuje też wymaga mojego wsparcia, jestem sama więc nie mogę liczyć na pomoc partnera. Do tej pory dawałam sobie radę, ale w tej chwili jak mnie rząd pozbawił jakichkolwiek dochodów i bez żadnej pomocy, muszę oczywiście zapłacić za lokal, fakturę już otrzymałam. To w poniedziałek chyba pójdę do pracy bo nie da się żyć powietrzem. A pomoc jak to się pisze, że samozatrudnieni mają najlepiej to funkcja. Bo nawet gdyby te pieniądze do mnie dotarły to postojowe idzie na wynajem lokalu, a pożyczka rozbita na trzy miesiące to nawet nie najniższa krajowa. Nie powinnam dzielić tych pieniędzy bo ich nie otrzymałam, zapewne wiąże się to z tym, że mieszkam w Polsce C, gdzie większąść lubi odpoczywać a pomoc nie dochodzi wcale lub na końcu. Czyli pisanie, że samozatrudnieni dostali największą pomoc to jest bzdura.
_
taka uwaga do tabeli: czy aby z całą pewnością chodzi o spadek dochodu?
Szkoda ze moja firma zmniejszyła etaty wszystkim z pelnego etatu do 4/5, żeby jak najwięcej dla siebie wyciągnąć. Mamy odciete premie i wszystko i zarabiamy jakies 1800 zl…
Pomyłka