Zakończył się wielki protest zawodów medycznych w Warszawie. Relacjonowaliśmy go dla Was na żywo:
Publikujemy obszerne fragmenty wystąpień medyków biorących udział w proteście.
Dorota Gardias, pielęgniarka, technik radiologii, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych
Koleżanki i koledzy! Chciałabym zwrócić się bezpośrednio do prezesa rady ministrów pana premiera Mateusza Morawieckiego. Panie premierze, zrobił pan wszystko, a może i więcej, żeby doprowadzić medyków do granicy wytrzymałości. W odniesieniu do pańskiej polityki słowo „granica” ma szczególne znaczenie. Panie premierze, medycy są na granicy, a stan wyjątkowy trwa od bardzo długiego czasu. Nawet nie trzeba było podpisu prezydenta. Wystarczyło z jednej strony klaskać medykom, a z drugiej traktować ich dokładnie tak, jak ich pan potraktował. Nie zdziwiłabym się, gdyby pan wokół szpitali rozwinął drut kolczasty, a w mediach dziękował medykom za ich ciężką pracę. To byłoby w pańskim stylu.
A teraz chciałabym zwrócić się bezpośrednio do was, koleżanki i koledzy. To jest walka o prawdę. Tę walkę musimy stoczyć nie tylko tu na ulicach, ale również w szpitalach i samorządach. Każdy dorosły człowiek, ale również i młodzież muszą mieć świadomość, że nie ma już czasu na pobieżne, kartonowe reformy. Nie ma już czasu na PR-owe zagrywki. Liczy się każda sekunda. Bo każda stracona sekunda oznacza coraz większe pustki kadrowe. Chcę wam powiedzieć, że oni tam, w kancelarii premiera, na Nowogrodzkiej, w ministerstwie doskonale to wiedzą. Tyle że czują się panami prawdy. I trzeba im to poczucie bezpowrotnie zabrać!
Koleżanki i koledzy! Nie stać już nas więcej na kredyt zaufania, który udzieliliśmy kolejnym rządom. Nie stać na to medyków. Nie stać na to pacjentów. Nie stać na to całego polskiego społeczeństwa. Oni biorą te kredyty bez żadnego pokrycia i nigdy ich nie spłacili. Zaczną spłacać wtedy, gdy ich zdolność do wygrywania wyborów zawiśnie na włosku. Zacznijmy się od nich domagać spłaty moralnego długu, który zaciągnęli bez żadnych ograniczeń. Pokażmy, ile naobiecywali przez ostatnie lata. Pokażmy, ile raz nas okłamali. Pokażmy, ile razy nie dotrzymali słowa. Pokażmy, do czego doprowadzili!
Artur Drobniak, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej
To jest miejsce, gdzie jeszcze raz głośno powinny wybrzmieć nasze postulaty, żebyśmy nie usłyszeli nigdy więcej, że są niezrozumiałe, nieczytelne. Powiedzmy jeszcze raz.
Pierwszy postulat. Natychmiastowa zmiana ustawy o wynagrodzeniach. Mamy dość tego, ze pracownicy ochrony zdrowia są dzieleni. Ta ustawa doprowadziła do paraliżu szpitali. Dlatego że pracownicy, którzy zaczęli wchodzić na rynek pracy, zaczęli zarabiać więcej, niż ich koleżanki i koledzy, którzy mają wieloletnie doświadczenie. (…)
Drugi postulat. Natychmiastowe zrównanie wynagrodzeń medyków do średnich w Unii Europejskiej. Nie chodzi o to, żeby polski lekarz czy pielęgniarka zarabiali tyle, co niemieccy. Chcemy, żeby zarabiał tyle w stosunku do polskiej średniej krajowej, ile zarabia w Niemczech w stosunku do niemieckiej średniej. (…)
Trzeci postulat. Wyceny świadczeń. Czyli to, ile NFZ płaci za operację usunięcia wyrostka, za konsultację u ginekologa, za poród itd. One urosły o 10-15 proc. w ciągu dekady. A średnia płaca wzrosła o 50 proc., a minimalna ponad 100 proc. Sami dyrektorzy placówek nas popierają. Nasi pracodawcy popierają nasze postulaty, wyobrażacie sobie? Przecież tego nigdy nie było w historii, żeby dyrektorzy szpitali popierali pracowników. Bo nawet oni już nie dają rady.
Nie może być tak, że stomatolodzy za wyrwanie zęba dostają 20 zł, a za wyleczenie 11 zł. A gdzie są koszty? To jest skrajna patologia, którą trzeba zmienić. Tu i teraz, a nie za 5, nie za 10 lat. Tu i teraz!
Czwarty postulat. Nie róbcie z medyka urzędnika. Stop biurokracji! Szacunkowa dane wskazują, ze teraz 50, a nawet niekiedy 80 proc. czasu naszej pracy poświęcamy na wypełnienie dokumentacji medycznej. Ona się rozrasta do granic jakiejś patologii. (…)
Piąty postulat. Nie ma medyków, nie ma leczenia. Same łóżka nie leczą. Jeżeli słyszeliście wypowiedź pana premiera mniej więcej miesiąc temu, że planuje zakupić ileś tysięcy nowych łóżek, to ja się pytam: kto go wprowadza w błąd? Jeżeli on uważa, że te łóżka leczą, to tu jest pomieszanie z poplątaniem i to nie my powinniśmy lecie rakietą na Marsa, tylko ten ktoś, kto mu to powiedział.
Zaledwie 6 proc. ludzi pracuje w systemie opieki zdrowotnej. W krajach Europy Zachodniej jest to między 10 a 15 proc. W Skandynawii między 15 a 20 proc. Oni są przygotowani na to, że społeczeństwa się starzeją, że będzie coraz więcej problemów zdrowotnych i że potrzeba ludzi, żeby obsłużyli i pomogli tym biednym chorym. U nas się o tym nie myśli, bo w ciągu 20 lat ten odsetek się nie zmienił. Było 6 proc. w 2001 r. i jest 6 proc. teraz. A my widzimy, że jesteśmy coraz starsi. Przeciętna pielęgniarka ma 53-54 lata. Przeciętny lekarz ma 51 lat. Co ósmy lekarz czynny zawodowo ma 70 i więcej lat. To są oficjalne dane. To są dane obiektywne. Z nimi nie da się dyskutować.
Postulat szósty. Najważniejszy. Pacjencie, chcemy, żebyś był bezpieczny. Bezpieczeństwo pacjenta, to bezpieczeństwa medyka. Trzeba postawić znak równości: bezpieczny medyk = bezpieczny pacjent.
Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych
Czy są tu jacyś zmęczeni medycy?
Nasz system, system, w którym pracujemy czasem pół życia, jest patologiczny. Wiemy to wszyscy. Ale jest to system sklejony na taśmę klejącą. To my jesteśmy tą taśmą. I to my przez lata pozwalaliśmy sobą łatać dziury w tym systemie. To nasze zdrowie i życie, praca po 300-400 godzin w miesiącu. Szanowni państwo, nie może być już na to naszej zgody. Dosyć łatania dziur w systemie nami, życiem naszych rodzin, naszym życiem. Porównajcie sobie długość życia kobiet, mężczyzn i długość życia medyków. Pamiętacie ostatni przykład. Nasz kolega lekarz 39 lat zmarł, bo pracował ileśset godzin w tygodniu.
Dosyć zgody na takie traktowanie zawodów medycznych i niemedycznych. Bo jesteśmy tu razem. Jesteśmy tu wszyscy. I to jest wielki sukces Ministerstwa Zdrowia. Bo pierwszy raz stoimy obok siebie ramię w ramię. Diagnosta z pielęgniarką, lekarz z ratownikiem. Zawody niemedyczne, które są nam nieodzowne, żeby system działał.
Kochani, tu jest zmiana, ona się zaczyna w tym miejscu. I nie możemy odpuścić. Siła z nami!
Przedstawicielka techników elektroradiologii
Chcę wam tu coś przypomnieć. Ponad rok temu, jak pan minister obejmował swój urząd, powiedział jedną rzecz: że będzie mu towarzyszyła taka dewiza, jak „wszystkie ręce na pokład”. Gratuluję, panie ministrze. Doprowadził pan swoją polityką zdrowotną do tego, że właśnie dzisiaj my tutaj wszyscy przyszliśmy. Jesteśmy na jednym pokładzie tego statku, który za chwilę będzie tonął, jeśli nie przeznaczy się większych środków na ochronę zdrowia.
Gratuluję panu. Po 30 latach doprowadził pan do sytuacji, że wszyscy jesteśmy razem i jesteśmy w tej chwili tak silni, że nie odpuścimy. Pamiętajcie wszyscy: tak długo, jak będziemy walczyć, będziemy zwycięzcami. I życzę sobie i wam wszystkim, żebyśmy przetrwali to wszystko dzisiaj, bo tak jak powiedział Artur wczoraj w mediach: to jest dopiero początek, dopiero zaczynamy.
Panie ministrze, nie chcemy już pańskiego monologu, chcemy rozmowy z premierem i realnych, konkretnych dla systemu ochrony zdrowia.
Zofia Małas, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych
Medyk żyje 20 lat krócej niż przeciętni Polacy. Czy się na to godzimy? Czy pacjenci godzą się na zmęczonego medyka, który w każdej chwili może popełnić błąd? Odpowiadamy za życie i zdrowie. Żądamy szacunku. Żądamy, żeby nas wysłuchano. Żądamy dialogu, ale konstruktywnego dialogu. Nasze postulaty są postulatami całego społeczeństwa. Chcemy służyć polskiemu pacjentowi, dokąd tylko możemy. Chcemy mieć siłę, chcemy mieć zdrowie, chcemy mieć dla was uśmiech. Chcemy być dla was wtedy, kiedy tego potrzebujecie. Chcemy również, żeby doceniano naszą pracę. Staramy się z wszelkich naszych sił. Ale nie zawsze ich wystarcza. Jesteśmy zmęczeni. Polska publiczna służba zdrowia kona.
Maciej Krawczyk, prezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów
Koleżanki i koledzy, Marsjanie! Panie premierze, my już dawno zostaliśmy wystrzeleni w kosmos. Pracuję 30 lat. Tu, cztery kilometry dalej. I pacjenci od 30 lat mówią mi: wy jesteście kosmitami. Co wy robicie? W jakich warunkach wy pracujecie? Dziękujemy wam, że chcecie to robić za pół darmo. Nie macie czasu dla rodzin, nie macie czasu dla bliskich, ugrzęźnięcie w pracy po kilkanaście godzin na dobę.
Panie premierze, rzeczywiście robimy rzeczy nadzwyczajne, ale chcę powiedzieć coś bardzo ważnego. Trzęsiecie się jak osika, żeby nie spadły wam słupki opinii publicznej. I w większości to was interesuje. Od 30 lat, od czasów socjalizmu jesteśmy traktowanie jak śmiecie. Jesteśmy najtańszą siłą roboczą w Polsce. Nikt tak mało nie zarabia, pracując tak dużo, jak medycy.
Panie premierze, czy stać nas na niepełnosprawnych. Czy stać nas na renty dla setek tysięcy rodaków, zamiast ich skutecznie leczyć? Nie stać nas na to. Bądźmy mądrym krajem, mądrze zarządzanym. Nie bądźmy zaściankowym krajem środkowej Europy. Społeczeństwo polskie wymaga prawidłowej opieki zdrowotnej. Prawdziwej, nowoczesnej opieki zdrowotnej. Bądźmy razem! Bądźmy razem!
Jarosław Madowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych
Wystarczy tej bylejakości. Ratownicy medyczni, którzy pracują po 400, po ponad 500 godzin — bo takie są fakty — nie wytrzymują już tego. Nie może być tak dalej. Po pierwsze musimy zorganizować na nowo system ochrony zdrowia i system ratownictwa medycznego. Ustawa o zawodzie ratownika medycznego musi powstać.
Wszystkie zawody są w stanie się policzyć. My nie mamy takiej możliwości. Nie mamy swojego samorządu. To postulat, z którym tu idziemy.
Koniec z tą bylejakością. Wspieramy się tu wszyscy nawzajem. To najwyższy czas, żeby powiedzieć dość. Mam nadzieję, że premier zrozumiał, że ochrona zdrowia jest głównym filarem bezpieczeństwa państwa.
Dziwię się, że dopiero teraz pękli. Służbę zdrowia olewają kolejno wszystkie bez wyjątku rządy i efekt nie może być inny. Jakby pisiory zamiast na łapówkę 500 plus dali tyle samo na służbę zdrowia, to na pewno takiego gnoju by nie było. Cóż, dpóty dzban wodę nosi….. I co teraz panie Kłamczyński????
Jakby PiS przeznaczył pieniądze na ochronę zdrowia zamiast loterii szczepionkowej czy przylotu antonowa (o respiratorach od handlarza bronią już nawet szkoda wspominać), to przynajmniej na czas pandemii pracownicy poczuliby się wreszcie traktowani po ludzku, a nie jak wyrobnicy, którzy aby żyć w miarę normalnie muszą pracować po 300-400 godzin w miesiącu…
Wina leży całkowicie po stronie wszystkich rządów przynajmniej 20 lat wstecz, bez żadnego wyjątku. Bogatsze Niemcy przeznaczaja na opiekę zdrowotną ponad 11% PKB. W Polsce zaś mówimy czy 7% będzie w 2024 czy 2054…. I raczej perspektywy na szybką poprawę nie ma – bo zwyczajnie nie możnna od tak szybko przesunąć pieniędzy w kolejnym budżecie bo oznaczałoby to,że jednostki realizujące inne funkcje państwa nagle zostaną z sporo mniejszymi pieniędzmi.
To co najbardziej boli to fakt,że by dojść do zadowalającego medyków poziomu płac na tyle by nie wyjeżdzali na zachód to minie sporo czasu w którym ilość wolnych wakatów w szpitalach będzie się jeszcze zwiekszać.
Pieniądze na ochronę zdrowia powinny się znaleźć. Tylko jak to zrobić, gdy większość społeczeństwa histerycznie reaguje na każdy pomysł redukcji degresywności systemu podatkowego? Tego problemu nie rozwiążemy bez progresywnych podatków.
Czy jeśli zarabiam 4x więcej niż Ty, powinienem płacić 4x większe podatki?
Są pieniądze na przekop mierzei, na centralny port komunikacyjny, odbudowę pałacu, a nie ma dla ludzi którzy ratują życie i zdrowie innych. Priorytety władzy są chyba jasne?
Jeszcze się chwalą rzekomym "zerowym deficytem", ściąganiem tryliardów złotych z "mafii vatowskich", gospodarką rozpędzoną jak nigdy… 2 mld na TVP, nowa siedziba, Pałac Saski i cała, cała masa innych pierdół na przepalanie złotówek…
Rozumiesz co to inwestycje ? – z inwestycji przynajmniej jest taka nadzieja będzie zysk. Wydatek – to jest coś na co idą pieniądze ( nawet potrzebne) i nie przynosi żadnego zwrotu.
Dla Ciebie pieniądze na CPK to to samo co na medycynę – jakieś podstawy ekonomii ?
A dosypanie pieniędzy do medycyny jest bez sensu. Medycynę trzeba zreformować. Lekarze nie powinni jak teraz przepisywać tony lekarstw, które leczą a nie powodują wyleczenia. To generuje koszty. Grubas zamiast lekarstw powinien dostać ( o ile może) skierowanie do siłowni do instruktora – by zlikwidować przyczynę chorób. Gdy tego nie będzie robił będzie miał następną wizytę za 2 lata. Lekarze powinni mieć obowiązek wyleczyć pacjenta – nie leczyć ! Tam gdzie się da. Wypisywanie tabletek i ogromu badań przynosi koszty i nie powoduje leczenia. Prawda jest taka – jak mi powiedział pewien znany profesor medycyny – "Nawet 80% pacjentów – jest tymi pacjentami, gdyż ciężko na to latami pracowali – tym co jedli i jak żyli ( żarcie tłusto, bak ruchu, brak snu). Trzeba przekonać pacjentów by zaczęli żyć zdrowo – podpisać umowy z firmami zajmującymi się rehabilitacją, ćwiczeniami, dietetykami – przepisywać wizyty – wymagać by ktoś kto chce być leczony przedstawiał dowody że chodzi i ćwiczy. wtedy leczenie – kiedy nie chodzi na koniec kolejki za tymi co chodzą i chcą coś z sobą zrobić.
To spowoduje, że pieniędzy będzie znacznie więcej na zabiegi i operacie dla ludzi, którzy naprawdę tego potrzebują – choćby rak.
CPK jest zbędną inwestycją. Tak samo pałac. I zgadzam się reforma jest potrzebna z naciskiem na profilaktykę. A na reformę potrzebne są pieniądze. Więc wracamy do punktu wyjścia.
Czy z przekopu lub CPK będą pieniądze czy nie, to się przekonamy. O budowie Gdyni przed wojną były też takie głosy, że po co, nie mówiąc o zakupie Alaski w USA od Rosji. Te inwestycje mają swoje mocne i słabe strony – nie będę tego tutaj rozwijał. Jak będzie przekonamy się. Co do medycyny – na początku trzeba pieniędzy, ale bardzo szybko ( w miesiącach) powinny być pierwsze efekty. Wymagać trzeba od systemu, ale równie konieczne jest by wymagać od pacjentów. Kiedy nie będzie równowagi między systemem a pacjentami – żadne pieniądze nie pomogą. Jeśli jako ludzie będziemy się nadal paśli jak świnie, będziemy jeździć samochodem 300 m do sklepu, to nawet jak wsadzimy do systemu 20 % budżetu państwa, to nadal będą kolejki, odległe terminy, system na granicy wydolności. Co by o pis nie mówić – od 2015 wzrosły znacznie nakłady na zdrowie – dlaczego nie ma efektów ? – od tego czasu pacjentów jest znacznie więcej ! – To błędne koło! Trzeba tak działać tak, by pacjentów wymagających leczenia było jak najmniej.
Dla zarabiających niedużo, coraz poważniejszym problemem jest inflacja, a precyzyjnie mówiąc: ceny podstawowych artykułów (żywność, prąd, itp.). One rosną szybciej (ponad 5% rocznie), niż podawana przez GUS wartość inflacji dla całej gospodarki (gdzie wlicza ceny "lokomotyw i samolotów").
Lwia część "podwyżek", których domagają się pracownicy budżetówki, to zaledwie wyrównanie za kilkuletnią, skumulowaną inflację (roczne wskaźniki inflacji kumulują się do wyższej wartości – tak jak procent składany lokat, ale tym razem działa to na niekorzyść).
Dla rządu, wysoka inflacja to czysty zysk. Kwoty podatków rosną (bo rosną ceny), natomiast wydatki określone w wartościach nominalnych (takie jak 500+ czy pensje budżetówki) – nie. Zasadniczo, jest to forma oszustwa, prowadzącego do obniżania ludziom pensji w sposób niejawny. Wiele grup zawodowych jest za słabych, aby urządzić wielki strajk i zmusić rząd do wyrównania płac.
System trzeba zreformować – nie może być w urzędzie 10 dyrektorów, 20 kierowników na 100 czy 200 pracowników. Powinien być jeden dyrektor, ze 4 kierowników a reszta pracownicy. To jak teraz to wygląda, to średnie zarobki w urzędzie są ok 7 – 8 tys. Problem w tym że dyrektor zarabia 30 tys, kierownik 12 tys, a szeregowy pracownik 3 tys brutto. Tak wygląda to w miastach. Ale wtedy nie będzie posad dla znajomych prywatnych czy z partii – nikt na to nie pójdzie. W sądach też jest podobnie.