Szef BBN Jacek Siewiera przedstawił w środę (12 czerwca) prezydencki projekt ustawy o zagrożeniu bezpieczeństwa państwa. Wydarzenia na granicy budzą ogromne emocje, a politycy obiecują zmiany w polskiej armii. Wielkiego zaangażowania jednak nie widać, bo sejmowe ławy świeciły pustkami
W rozmowach OKO.press z posłami różnych ugrupowań wielokrotnie powracają słowa, że bezpieczeństwo państwa jest priorytetem, który wymaga działania ponad podziałami. Pomimo pewnych zastrzeżeń wobec projektu prezydenta Andrzeja Dudy, istnieje szansa, że ustawa zostanie skierowana do dalszych prac w komisji i może być uchwalona jeszcze w tej kadencji Sejmu.
Głównym kontekstem dyskusji o ustawie prezydenta były ostatnie wydarzenia związane z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. Chodzi m.in. o śmierć młodego żołnierza Mateusza Sitka, który został ugodzony nożem, a także o doniesienia związane z zatrzymaniem trzech żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową w związku z otworzeniem przez nich ognia w kierunku migrantów. Prokuratura dwóm wojskowym postawiła zarzut popełnienia przestępstwa, natomiast trzeci z nich został przesłuchany w charakterze świadka.
Te wydarzenia poruszyły opinię publiczną, tym bardziej że w ostatnich tygodniach liczba doniesień o atakach na funkcjonariuszy na granicy znacznie wzrosła.
W czwartek 13 czerwca Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” rzucił nowe światło na obie te sprawy. Według „Wyborczej” żołnierz, który zmarł na skutek zranienia nożem na granicy, nie miał na sobie tzw. lekkiej kamizelki chroniącej przed tego typu zagrożeniem oraz działał w pojedynkę, bez odpowiedniego wsparcia. Z kolei w sprawie 3 zatrzymanych żołnierzy z informacji „Wyborczej” wynika, że rzeczywiście mogło dojść do niebezpiecznego złamania procedur. Żołnierze mieli oddać wiele strzałów w ziemię, biegnąc wzdłuż granicy, w dodatku mieli biec z dwóch przeciwległych kierunków naprzeciw siebie, co stwarzało poważne zagrożenie dla nich samych.
Prezydencki projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa wpłynął do Sejmu 2 maja. Uzasadniano, że potrzeba zmiany przepisów wynika m.in. z prowadzonych przez Rosję działań wojennych w Ukrainie, ale także działań hybrydowych prowadzonych w państwach zachodnich.
Projekt zakłada wprowadzenie rozwiązań, które miałyby obejmować decyzje podejmowane przez najwyższe organy cywilne i wojskowe. Według Andrzeja Dudy i jego ludzi ma to wzmocnić bezpieczeństwo Polski na poziomie militarnym i pozamilitarnym ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń ze strony Rosji. Ustawa przewiduje m.in. włączenie marszałków Sejmu i Senatu, Biura Bezpieczeństwa Narodowego, prezesa Rady Ministrów oraz innych organów w system obrony państwa.
Prezydencka inicjatywa ma historię sięgającą rządów PiS, ponieważ projekt został opublikowany na stronie Sejmu 16 sierpnia 2023 roku, kiedy marszałkiem Sejmu była Elżbieta Witek. Jak przypominał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera w programie „Fakty po Faktach” TVN, projekt ten powstawał, gdy „polską przestrzeń powietrzną kilkadziesiąt razy naruszyły obce drony, balony meteorologiczne, a nawet śmigłowce z ciężkim uzbrojeniem”.
Projektem jednak się nie zajmowano.
"W kuluarach mówiło się, że według Kaczyńskiego projekt ten był niepotrzebny” – powiedział OKO.press Paweł Suski z Koalicji Obywatelskiej.
Można wnioskować, że prezydent poprzez wniesienie projektu szuka poparcia wśród ekipy rządzącej. W poniedziałek 10 czerwca podczas posiedzenia Biura Bezpieczeństwa Narodowego Andrzej Duda podkreślał, że ustawa miała zostać opracowana we współpracy z MON, zarówno kierowanym przez byłego ministra z PiS Mariusza Błaszczaka, jak i przez obecnego szefa resortu i wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. “Te rozwiązania są potrzebne naszym żołnierzom do tego, by mogli w sposób należyty i jak najbardziej bezpieczny dla siebie także wykonywać swoje zadania, a przede wszystkim adekwatnie reagować, w przypadku kiedy pojawiają się sytuacje niebezpieczne” – mówił Duda podczas posiedzenia BBN.
Z perspektywy obecnego kierownictwa MON wydaje się to wyglądać zgoła inaczej. “Jest faktem, że Kancelaria Prezydenta przesłała nam projekt tej ustawy. Niemniej my nie uczestniczyliśmy w jej opracowaniu” – mówił w środę 12 czerwca z mównicy sejmowej wiceszef MON Paweł Zalewski.
W czasie, kiedy w Sejmie propozycje prezydenta przedstawiał szef BBN Jacek Siewiera, poselskie ławy świeciły pustkami. Nieobecna była większość posłów PiS, w tym prezes Jarosław Kaczyński. Ale brakowało również m.in. premiera Donalda Tuska i samego prezydenta Andrzeja Dudy.
Przedstawiciel BBN zaczął swoje wystąpienie od statystyki: “W ciągu ostatnich 24 godzin mieliśmy 120 prób siłowego przekroczenia granicy”. Wspomniał także, że Rosja rozszerza działania w ramach ćwiczeń z odstraszania jądrowego na poziomie taktycznym, oraz że jest „państwem, dla którego hybrydowa agresja i wojna to narzędzia do uprawiania polityki".
Przypomniał także, że zdarzenia ubiegłego tygodnia „jak w soczewce skupiły wszystkie braki systemu odporności państwa”.
Siewiera ocenił, że za obecny stan rzeczy odpowiada spadek po PRL. „Od czasów stanu wojennego, żołnierze zmuszeni byli do tego, by działać przeciwko obywatelom. Zaszył się w polskim systemie prawa lęk przed użyciem sił zbrojnych na terytorium RP. To dziedzictwo sowieckiego systemu do dziś pokutuje i upośledza działanie państwa”.
Wymienił trzy najważniejsze punkty projektu ustawy. Pierwszy to obszar cywilny, administracji państwa i kierowania bezpieczeństwem narodowym. Drugi to obszar militarny, czyli reagowanie sił zbrojnych na zagrożenia. Z kolei trzeci to reforma systemu kierowania i dowodzenia na czas pokoju. Reforma ma zapobiec sytuacjom podobnym “do tej z ubiegłego tygodnia, kiedy to premier, Zwierzchnik Sił Zbrojnych, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego oraz marszałek Sejmu nie zostali poinformowani o kluczowych zdarzeniach z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa”.
Ustawa obejmuje również propozycję dotyczącą wykorzystania Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni. “W kraju szczególnie narażonym na ataki cybernetyczne, jak ten niedawny na Polską Agencję Prasową, regulacje te są niezbędne” – mówił Siewiera.
Ustawa przewiduje także zmiany w dowodzeniu Siłami Zbrojnymi RP. Połączone zostaną dowództwa operacyjne i dowództwa generalne w Dowództwo Sił Połączonych “tak by zgodnie z planami regionalnymi i systemami dowodzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego możliwe było prowadzenie operacji połączonych” – podkreślał w Sejmie przedstawiciel BBN.
Jednocześnie utworzone mają zostać: Dowództwo Wojsk Lądowych, Dowództwo Sił Powietrznych, Dowództwo Marynarki Wojennej. Ustawa zakłada również podporządkowanie Wojsk Obrony Terytorialnej Dowódcy Sił Połączonych oraz utworzenie Wojsk Medycznych i Wojsk Wsparcia Sił Zbrojnych jako specjalistycznych komponentów właściwych dla zabezpieczenia wojsk podporządkowanych Szefowi Sztabu Generalnego WP.
Posłowie PiS mówili, że podoba im się zawarta w ustawie wzmocniona pozycja prezydenta. “Utworzenie wojsk specjalnych jako kolejnego rodzaju sił zbrojnych, a więc rozszerzenie liczby dowódców, których będzie powoływał Zwierzchnik Sił Zbrojnych, czyli pan prezydent, uznajemy z aprobatą” – mówił w Sejmie poseł Zbigniew Hoffmann.
Agnieszka Wojciechowska van Heukelom z klubu PiS powiedziała OKO.press, że w projekcie “zasadny” jest udział Narodowego Banku Polskiego „jako jednej z tych instytucji, które w razie zagrożenia państwa będą też miały możliwość uczestniczenia w procesie decyzyjnym”. W uzasadnieniu do projektu ustawy rzeczywiście zapisano, że Prezes Rady Ministrów w celu “realizacji zadań z zakresu obronności państwa może włączyć w skład systemu kierowania inne organy niż te wymienione enumeratywnie w projekcie ustawy”. Ma to dotyczyć organów, "których zadania i kompetencje mogą mieć wpływ na bezpieczeństwo narodowe, jak chociażby Prezesa Narodowego Banku Polskiego, którego rola w okresie prowadzenia działań wojennych może być niezwykle istotna”.
Zapytany przez OKO.press poseł KO Paweł Suski uważa, że przepisy dotyczące kierowania państwem na wypadek wojny powinny zostać już dawno zmienione. ”Przez 8-9 lat prezydent nie wykazywał zainteresowania dla zmian dotyczących ogólnie pojętej reformy resortu obrony. Nagle, pod koniec swojej kadencji, próbuje wprowadzić rewolucję. Można to nazwać rewolucją, zwłaszcza jeśli chodzi o zmianę systemu dowodzenia siłami zbrojnymi” – powiedział.
Potem podczas wystąpienia z mównicy sejmowej Paweł Suski wytykał Dudzie, że ten nie „przejmował się Antonim Macierewiczem, który systemowo obniżał zdolności obronne armii” czy „Bartłomiejem Misiewiczem, który drwił z polskiego munduru i sponiewierał najbardziej doświadczonych generałów i oficerów”. Wspomniał także, że prezydent nie interweniował, kiedy były szef MON „marnował pieniądze z budżetu na ławeczki patriotyczne”.
Chodzi o uczczenie 100. rocznicy odzyskania niepodległości w 2019 roku, kiedy to MON poinformował, że w całym kraju zostanie ustawionych 146 betonowych ławek wyposażonych w możliwość ładowania komórki, złapania wi-fi czy odsłuchania patriotycznej pieśni. Jak ustaliła „Rzeczpospolita” resort założył, że koszt jednej ławki to około 30 tys. zł. W sumie zaplanowano na nie 4 mln zł.
Suski podkreślił również w rozmowie z OKO.press, że projekt ustawy nie dotyka kwestii regulacji użycia broni i środków przymusu bezpośredniego. „To kolejna wpadka prezydenta. Te regulacje były w poprzedniej wersji projektu z 2023 roku, ale ktoś to prezydentowi wykreślił”.
“Panie prezydencie, pan nie zna swojej ustawy!” – mówił potem poseł KO z mównicy. Powiedział, że projekt jest trochę jak “kukułcze jajo”, bo został “wrzucony, ale nie wiadomo, co z nim zrobić”, ponieważ “zawiera wiele wad i niekonstytucyjnych regulacji”. Dodał, że pomimo wielu niedoskonałości, ale z szacunku dla funkcji prezydenta należy dalej nad projektem pracować.
Donald Tusk po wyjazdowym posiedzeniu rządu w Białymstoku poinformował, że szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawi projekt nowelizacji ustawy o obronie ojczyzny oraz innych ustaw, które opiszą „okoliczności, kiedy użycie broni z założenia nie jest przestępstwem”. Tusk mówił, że gdy były tworzone przepisy, nikt nie przewidział, że “będziemy mieli do czynienia z aktami dywersji i sabotażu na terenie naszego kraju„ i dodał, że nowe przepisy “umożliwią nam podjęcie działań, a nie szukanie po omacku możliwości prawnych”.
Paweł Suski z KO: “Zapowiedź jest. Ten projekt jest przygotowywany i rząd zrobi to rzeczowo”. Szczegółów jednak jeszcze brak.
Paweł Śliz z Polski 2050 mówi OKO.press, że w obliczu zagrożenia za wschodnią granicą istnieje potrzeba dyskusji nad wszelkimi zmianami dotyczącymi bezpieczeństwa narodowego. “Włączenie marszałków Sejmu i Senatu w proces współdecydowania i współinformowania jest krokiem w dobrą stronę. Powinniśmy poszerzyć zakres osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju” – podkreśla Śliz.
“Pomimo że obecne przepisy prawa już pozwalają żołnierzom na używanie broni na granicy, istnieje potrzeba dalszego wyjaśnienia i sprecyzowania tych regulacji” – dodaje poseł.
Przypomnijmy, że dziennikarze OKO.press wyjaśniali w swoim artykule, iż kwestie użycia broni przez żołnierzy w kraju reguluje w tej chwili kilka ustaw. Art. 11 ust 4 ustawy o obronie Ojczyzny mówi o tym, że Siły Zbrojne mają prawo stosowania środków przymusu bezpośredniego, użycia broni i innego uzbrojenia m.in. w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa i nienaruszalności granic państwa.
Żołnierze pełniący służbę na granicy zostali tam oddelegowani na podstawie art. 11b ustawy o Straży Granicznej mówiącym o tym, że oddziały i pododdziały Sił Zbrojnych mogą zostać użyte do pomocy SG w przypadku, gdy wymagają tego m.in. względy bezpieczeństwa państwa, czy zapewnienia nienaruszalności granicy państwowej.
“To jest nieprawda, że wojsko teraz nie wie i nie może używać broni. Na granicy może używać broni i to wynika z obowiązujących obecnie przepisów prawa” – przekonuje w rozmowie z OKO.press Paweł Śliz z Polski 2050.
Paulina Matysiak z partii Razem ocenia w rozmowie z OKO.press, że projekt prezydenta zawiera kilka pozytywnych rozwiązań, do których zalicza próbę uproszczenia systemu dowodzenia armią oraz możliwość reakcji na zagrożenia bezpieczeństwa poza granicami kraju.
Jej zdaniem zastrzeżenia budzą zaproponowane w projekcie zwiększone kompetencje prezydenta, “co może zaburzać konstytucyjny porządek i prowadzić do destabilizacji politycznej, szczególnie w kryzysowych momentach”. “Obawiam się, że Rosja i Białoruś mogą wykorzystać te zmiany do swoich celów. Pomimo pozytywnej oceny włączenia marszałków Sejmu i Senatu w system kierowania państwem oraz odbudowy rezerwowych stanowisk kierowania, mam wątpliwości, czy zaproponowane kroki są wystarczające”.
“Projekt ustawy nie uwzględnia również potrzebnych rozporządzeń dotyczących budowy schronów i ukryć, zarówno dla ludności cywilnej, jak i instytucji publicznych i wojska, co czyni przepis jedynie fikcją".
Dodaje, że projekt nie wspomina też nic o działaniach z zakresu dezinformacji. "Jeśli chcemy przygotować system zarządzania państwem na wszystkie możliwe sytuacje, zwłaszcza w warunkach konfliktu hybrydowego, to o takich rzeczach powinna ta ustawa mówić”.
“Ustawa jest na wstępnym etapie procesu legislacyjnego, a debata ogólna nad projektem dopiero się rozpoczęła. Ważne jest przeprowadzenie dokładnej analizy w komisji oraz wysłuchanie konkretnych poprawek do poszczególnych artykułów” – podkreśla Matysiak.
Policja i służby
Władza
Andrzej Duda
Władysław Kosiniak - Kamysz
Jacek Siewiera
Donald Tusk
Kancelaria Prezydenta
Prezydent
prezydent
straż graniczna
wojsko
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Publikowała m.in. w "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. prowadzonym przez międzynarodową grupę śledczą Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Studiowała filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Publikowała m.in. w "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. prowadzonym przez międzynarodową grupę śledczą Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Studiowała filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Komentarze