0:000:00

0:00

W "Wiadomościach" TVP z 29 lipca wyemitowano materiał Marcina Tulickiego o znamiennym tytule "Kto finansuje protesty opozycji". Zgodnie z przekazem PiS telewizja Jacka Kurskiego przekonuje, że protesty przeciwko ustawom sądowym nie były spontaniczne, ale szczegółowo zaplanowane i na dodatek sfinansowane zza granicy.

Marcin Tulicki: "Na koszulkach polityków PO napis Konstytucja. Ten sam graficzny wzór, który towarzyszy politykom radykalnej opozycji od dnia, w którym zaczęli nawoływać do protestów na ulicy. A później sami brali w nich udział. Z jasno określonym celem: tu fragment wystąpienia Ryszarda Petru, który krzyczy Obalimy ten rząd".

Następuje płynne przejście do tematu organizacji pozarządowych:

"Ale te protesty nie rozkręciły się same. Wiedzą o tym ci, którzy próbowali nazywać je spontanicznymi: Akcja Demokracja: Jedno kliknięcie i wybuchło. Jak kilka młodych i nikomu nieznanych osób pociągnęło za sobą tłum pod Sąd Najwyższy i Sejm [tutaj zdjęcie tekstu Igora Miecika w "Gazecie Wyborczej" o tym właśnie tytule].

Fundacja Akcja Demokracja. Na swojej stronie internetowej jej członkowie deklarują, że zajmują się inicjowaniem zmian społecznych. Akcja Demokracja jest finansowana z zagranicy - z Holandii, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Łącznie zachodnie organizacje wpłaciły na Akcję Demokrację prawie ćwierć miliona zł".

Następnie głos zabiera ekspert "Wiadomości", czyli felietonista tygodnika "Sieci Prawdy" (dawne "W sieci"), Witold Gadowski:

"To jest jądro aktywistów, którzy żyją, no właśnie, z czego? Nie wiadomo z czego. A jak wiemy ludzie kłamią, ale pieniądze nie kłamią. Więc jak śledzimy przepływ pieniędzy, dowiadujemy się też, kto finansuje poszczególne działania".

Narracja "Wiadomości" nie tylko nie ma sensu, ale także zawiera nieprawdziwe lub niepełne informacje:

1. Płynne przejście między demonstracjami opozycji parlamentarnej i Akcji Demokracji sugeruje, że były to protesty organizowane wspólnie. To nieprawda.

Pierwsze demonstracje w obronie Sądu Najwyższego (po opublikowaniu na stronie Sejmu projektu nowelizacji) zostały zorganizowane w weekend 15-16 lipca. W sobotę manifestowała partia Razem. W niedzielę o 15.00 pod Sejmem demonstrowali przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji i opozycji parlamentarnej - na scenie przemawiali m.in. Władysław Frasyniuk, Krzysztof Łoziński (szef KOD), Grzegorz Schetyna, Waldemar Żurek (KRS), Wanda Traczyk-Stawska (uczestniczka Powstania Warszawskiego), Adam Michnik.

Tego samego dnia, ale później, zorganizowano kolejny protest. O 21.00 pod Sądem Najwyższym pierwszy raz pojawiły się świeczki - wspólny pomysł Akcji Demokracji i Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Podczas manifestacji czytano Konstytucję, grano na fortepianie i czytano wypowiedzi internautów sprzeciwiających się ustawie o Sądzie Najwyższym. Na scenie nie było polityków.

Nie znaczy to oczywiście, że na obydwu demonstracjach nie było (w części) tych samych ludzi, a ich organizatorzy nie mieli tych samych postulatów. Ze światłami przyszli także politycy opozycji. Ale nie oni zorganizowali manifestację.

2. Fragment z tytułem artykułu z "Gazety Wyborczej" sugeruje, że sama Gazeta uznała demonstracje za niespontaniczne i inspirowane z zewnątrz. To absurd. Cały artykuł, bardzo zresztą życzliwy Akcji Demokracji, mówi o tym, że najliczniejsze protesty zapoczątkowali młodzi polscy aktywiści, którzy nie godzili się na psucie sądów.

3. Dowodem na zagraniczne finansowanie protestów mają być źródła finansowania, które Akcja Demokracja podaje na swojej stronie internetowej. To chwyt czysto propagandowy.

Trzy wymienione w materiale "Wiadomości" źródła finansowania są oczywiście prawdziwe, ale nie finansują całej działalności Akcji Demokracji. Duża część środków Fundacji to wpłaty indywidualne.

Poza tym przedstawione dane są... z 2015 roku. Dziennikarze TVP nie sięgnęli już po raport z 2016 roku, w którym źródła finansowania są bardziej zróżnicowane. Zresztą, także w 2015 roku wpłaty indywidualne stanowiły 35 proc. przychodów, o czym "Wiadomości" milczą.

Zobacz całe sprawozdanie z 2015 i 2016 roku.

Jak widać, największą kwotę otrzymała Fundacja z wpłat indywidualnych (niebieskie i bordowe pole na diagramie). Zapytaliśmy Weronikę Paszewską, dyrektorkę Akcji Demokracji, z czego finansowana była akcja Łańcuch Światła. "Tę akcję sfinansowaliśmy tylko z wpłat aktywistów i aktywistek. O tym, że w niedzielę 16 lipca zorganizujemy demonstrację zdecydowaliśmy w czwartek 13 lipca". Czyli dzień po tym, jak projekt ustawy o Sądzie Najwyższym ukazał się na stronie Sejmu.

Weronika Paszewska zaznacza, że kampania w obronie niezależności sądów rozpoczęła się wcześniej, jeszcze w marcu 2017 roku. I wtedy aktywiści zaczęli zbierać na nią pieniądze. To wtedy Zbigniew Ziobro zapowiedział zmiany w ustawie o sądach i Sądzie Najwyższym, a rząd przyjął projekt zmian w ustawie o KRS. OKO.press pisało o tym tutaj i tutaj.

4. Komentarz Witolda Gadowskiego do informacji o finansach Akcji Demokracji sugeruje, że są one nieznane ("To jest jądro aktywistów, którzy żyją, no właśnie, z czego? Nie wiadomo z czego"). To bez sensu. "Wiadomości" chwilę wcześniej te źródła podały (choć z pominięciem niewygodnych faktów). Co więcej, w materiale pojawia się informacja - prawdziwa! - że dane pochodzą ze strony internetowej Fundacji - czyli nikt nic nie ukrył.

Informacje o finansach organizacji pozarządowych powinny być jawne - najlepiej, by były łatwo dostępne dla obywateli (np. na stronie internetowej). Antyprzykład może stanowić Fundacja Lux Veritatis związana z mediami Tadeusza Rydzyka. Sieć Obywatelska Watchdog Polska, działająca na rzecz przejrzystości i jawności życia publicznego, przez pół roku walczyła, by fundacja podała zakres finansowania ze środków publicznych.

Ojciec Rydzyk odpowiedział dopiero po wyroku sądu. Ze sprawozdania dowidzieliśmy się, że odkąd PiS przejął władzę, Lux Veritatis otrzymała z państwowych instytucji łącznie ponad 1,6 mln zł.

"Bezpieczeństwo kulturowe"

Poza nieprawdziwymi informacjami podawanymi przez TVP niezrozumiałe jest jeszcze jedno: co złego jest w finansowaniu projektów przez zagraniczne organizacje? Fundacja Konrada Adenauera, związana z niemiecką partią CDU Angeli Merkel, współfinansuje wiele przedsięwzięć w Polsce, najczęściej związanych z Kościołem katolickim. Fundacja wspierała finansowo projekty Centrum Myśli Jana Pawła II, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, czy Instytutu Terio Millennio. Nikt przeciwko temu nie protestuje, i słusznie, bo w zjednoczonej Europie to normalne.

Przeczytaj także:

Materiał "Wiadomości" pojawił się w sobotę 29 lipca, a już w niedzielę w programie "Woronicza 17" wyjaśnił go prof. Andrzej Zybertowicz: "Odróżnijmy autentyczne ruchy społeczne, które biorą się ze składek, z czasu wolontariuszy, od ruchów społecznych, które są opłacane przez rozmaite podmioty zagraniczne, które pewne wizje kulturowe, nie wyrastające z naszej tradycji, propagują". OKO.press analizowało wypowiedź doradcy prezydenta Dudy tutaj.

Gdyby nie "zagraniczne pieniądze" i niepolskie "wizje kulturowe", nie byłoby dopłat unijnych, stypendiów i staży dla studentów i absolwentów (z których korzystało także wielu polityków prawicy).

OKO.press zwraca się do czytelników: co jeszcze możemy uznać za obce naszej tradycji wizje kulturowe? Przed czym jeszcze powinno nas bronić „bezpieczeństwo kulturowe”?

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Przeczytaj także:

Komentarze