"Wniosek w sprawie nadania Małgorzacie Manowskiej tytułu profesora negatywnie przegłosowano w styczniu. I to kończy sprawę. Nie ma podstaw do reasumpcji - uważa prof. Ewa Łętowska. Rada Doskonałości Naukowej ma jednak ponownie głosować nad awansem naukowym prezes SN [WYWIAD]
W OKO.press i w „Wyborczej” w piątek 28 marca 2025 roku ujawniliśmy kulisy procedowania tytułu profesora dla Małgorzaty Manowskiej. Pełniąca funkcję I prezeski SN neosędzia przeszła już fazę opiniowania – trzy z opinii recenzentów są dla niej korzystne, dwie negatywne (pozytywną przedstawił m.in. prof. Piotr Pogonowski z Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie, były szef ABW za rządów PiS).
Jej kandydaturę negatywnie ocenił jednak zespół V Nauk Społecznych Rady Doskonałości Naukowej, a także – co ważniejsze – prezydium Rady, które przedstawia wnioski o awans naukowy do prezydenta.
W tajnym głosowaniu 27 stycznia skierowanie wniosku do prezydenta poparło siedem osób z prezydium, sześć było przeciw, jedna wstrzymała się od głosu. Wniosku nie poparła więc bezwzględna większość, a taki jest wymóg statutowy. To powinno kończyć sprawę profesury dla Manowskiej.
Doszło jednak do zwrotu akcji. Radcowie prawni Rady przygotowali stanowisko, z którego wynika, że do rozstrzygnięcia wniosku nie doszło, bo w głosowaniu był pat. I ma się odbyć drugie – 31 marca.
Czas ma znaczenie, bo o tym, czy ktoś dostanie tytuł profesorski, decyduje prezydent. Dopóki jest nim Andrzej Duda, zaprzyjaźniona z nim Manowska może być pewna awansu. Jeśli jego następcą będzie Rafał Trzaskowski, sprawa się komplikuje – obóz demokratyczny powszechnie uważa, że Manowska wzięła udział w niszczeniu państwa prawa i odpowiada za upadek autorytetu SN.
Na zdjęciu u góry prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku, b. RPO i były sędzia NSA. Fot. Jakub Orzechowski/Agencja Wyborcza.pl.
Poniżej publikujemy wywiad z prof. Ewą Łętowską, autorytetem prawnym, na temat sparwy profesury M. Manowskiej i awansów naukowych.
Ewa Ivanowa, Mariusz Jałoszewski: Czy procedura nadania tytułów profesorskich w Polsce jest transparentna, obiektywna i spełnia wysokie standardy? Czy też mamy do czynienia z patologicznymi mechanizmami? Pytamy o to w kontekście tego, jak procedowana jest profesura dla Małgorzaty Manowskiej, pełniącej funkcję prezeski SN.
Prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, była RPO i była sędzia NSA, członkini Polskiej Akademii Nauk: Unikam wypowiedzi na temat toczących się i konkretnych postępowań. Mogę wypowiedzieć się generalnie o procedurach. Obecna procedura nadawania tytułu profesora jest mniej przejrzysta, niż była dawniej.
Wynika to ze zmienionej w 2023 roku [za władzy PiS – red.] ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce. Ta zmiana nie jest korzystna. Dawniej więcej kompetencji w zakresie decydowania o awansach naukowych (profesorskich) przysługiwało gremiom na poziomie uczelnianym. A teraz wszystko przesunięto na poziom Rady Doskonałości Naukowej.
I owszem, może tu dochodzić do patologii. Jej źródłem jest też to, że droga sądowa, mająca kontrolować administrację ma ograniczony zakres możliwości. Bo sądy administracyjne badają tylko legalność decyzji, a nie jej meritum. To jest zrozumiałe, bo sąd nie może być recenzentem, ale jednocześnie jest to czynnik ograniczający możliwości kontrolne i sprzyjający ekscesom. Sprawę pogarsza mała transparencja obecnej ustawowej procedury: utrudnia to możliwość i rzeczowość krytyki.
Głosowanie Rady Doskonałości Naukowej w sprawie tytułu profesora dla M. Manowskiej odbyło się w styczniu. Zapadła decyzja, by nie kierować do prezydenta wniosku o jej awans naukowy. W poniedziałek 31 marca ma się jednak odbyć drugie głosowanie. Rada opiera się tylko na tajemniczej opinii radców prawnych, która pozwala przekreślić wynik negatywnego głosowania dla Małgorzaty Manowskiej.
To nie żadna tajemnicza opinia. To, co się stało, to normalne poszukiwanie interpretacji, takie trochę „adwokackie” poszukiwanie korzystnej interpretacji korzystnej dla ewentualnego klienta. Radcowie Rady Doskonałości Naukowej zaproponowali rozwiązanie, które nie jest specjalną nowością w problematyce wniosków awansowych i tytułów naukowych.
Było one stosowane przez poprzedniczkę Rady, czyli Centralną Komisję ds. Stopni i Tytułów [zlikwidowano ją w 2018 roku tzw. reformą Gowina – red.]. Ale to rozwiązanie stosowano wtedy tylko do postępowań habilitacyjnych. A teraz chce się to przenieść na poziom postępowań profesorskich, charakteryzujących się odmiennym mechanizmem awansowania, i to na kanwie wysoce delikatnej sprawy. Bo sprawa p. Manowskiej to pierwszy taki przypadek.
Jest jednak różnica pomiędzy obecną ustawą, a poprzednią. I interpretacja radców prawnych Rady jest wedle mnie nie do przyjęcia na gruncie obecnej ustawy. Tym bardziej, że sprawa ta jest delikatna politycznie i precedensowa.
Rada Doskonałości Naukowej RDN ma (słowa ustawy!) przedstawić do prezydenta wniosek pozytywny [o nadanie profesury – red.]. To ten wniosek, tak właśnie sformułowany, został już negatywnie przegłosowany w styczniu. Nie dostał wymaganej bezwzględnej większości głosów i to rozstrzygnięcie kończy sprawę.
Radcowie próbują teraz ratować tę kandydaturę, by doprowadzić do reasumpcji głosowania, przez odwołanie się do dawnej praktyki, stosowanej (przez poprzedniczkę RDN) pod rządem dawnej ustawy w odniesieniu do habilitacji. Ale jak już mówiłam, jest różnica w procedurze habilitacyjnej i profesorskiej. Jest inna sekwencja i podmioty głosowań.
Czy opinia radców prawnych RDN jest pod tzw. tezę? By zgłosić prezydentowi kandydaturę Małgorzaty Manowskiej do tytułu profesora?
Niestety, wiele na to wskazuje. Poprzednio przy nadawaniu habilitacji dla doktora najpierw głosowała komisja rady i rada wydziału – na poziomie uczelni. A dopiero potem decydowała Centralna Komisja, która aprobowała sytuację, w której uczelnia w głosowaniu nie poparła wniosku do awansu naukowego. A ten wniosek mógł wynikać z głosowania nad propozycją sformułowaną zarówno pozytywnie („za nadaniem stopnia”) lub negatywnie („za nienadaniem stopnia”).
I często były wypadki, gdy ta sekwencja głosowań była niekonkluzywna (oba warianty nie uzyskiwały większości bezwzględnej). Ale tu mamy jedno głosowanie, za wnioskiem ujętym jak w ustawie, no i ono przyniosło rozstrzygnięcie: negatywne. Gdyby teraz uznać, że w wypadku awansu profesorskiego głosuje się wielokrotnie, to mielibyśmy do czynienia z wprowadzeniem tylnymi drzwiami instytucji reasumpcji głosowania.
Czy opinia radców wiąże RDN? Co powinno zrobić w poniedziałek prezydium Rady?
Ta opinia – jako wewnętrzna – nie wiąże Rady, to coś w rodzaju, „podkładki”. Według mnie, prezydium powinno powiedzieć, że w styczniu przegłosowało sprawę, wniosek nie uzyskał wymaganej ustawowo większości bezwzględnej i dlatego nie można wystąpić do Prezydenta. I to kończy procedurę. Wniosek o ponowne głosowanie nie powinien stawać na prezydium.
Zgadzam się z prof. Michałem Romanowskim, który mówi, że nie ma podstaw do reasumpcji głosowania. Osoba niezadowolona z takiego rozstrzygnięcia może złożyć skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. I to jest najlepsza droga. Niech to sąd oceni. Do tego powinna też dążyć sama RDN. Mieliby sądowy precedens.
Co ta sprawa mówi o kondycji polskiej nauki prawa? Czy tytuły profesorskie się zdezawuowały?
Niestety, poziom doktoratów i habilitacji się obniżył.
Czy nadając profesurę Małgorzacie Manowskiej można abstrahować od jej roli w niszczeniu państwa prawa i autorytetu Sądu Najwyższego? Czy można nie widzieć jej dyscyplinarki i siedmiu spraw w prokuraturze, które przynajmniej w części mogą zakończyć się zarzutami karnymi? Czy można nie widzieć, że Małgorzata Manowska nie wykonywała wyroków TSUE? Przecież prawo to nie tylko teoria, ale też praktyka. Nie można zamknąć oczu na to, że w ostatnich latach Małgorzata Manowska swoim zachowaniem zaprzeczyła literze prawa.
Jest z tym problem. Wypłynie on niedługo na etapie przywracania praworządności, gdy nieprawidłowo powołani sędziowie, gównie z SN, wrócą do świata nauki. To już zaczyna być problemem. Na niektórych uczelniach np. na UW; podnosi się tę kwestię np. przy przyznawaniu nagród za pracę naukową. I ci, co poszli do SN [po uzyskaniu nominacji od nielegalnej neo-KRS – red.], nagród nie dostają.
To taki sam problem jak w kulturze. Czy wypada dziś grać muzykę rosyjską? Nie wypada. To pytanie o to, jak daleko polityka wpływa na kulturę i naukę. Z nauką jest nawet jeszcze bardziej dojmująco, bo przecież np. kompozytor nie jest jednocześnie nauczycielem. A tu jest. I pytanie, jak dalece nieskazitelność charakteru nauczyciela akademickiego, który przecież kształci nową kadrę, powinna mieć znaczenie przy awansach naukowych. Będziemy teraz mieli falę takich sytuacji i pytań.
To jest zresztą problem szerszy – tego, że prawo bywa instrumentalizowane politycznie. Pytanie, czy decyzje, które podejmuje się jako prezes sądu są tylko nieprawidłowe czy omyłkowe, ale i wynaturzające interpretację prawa i łamiące orzeczenia międzynarodowych Trybunałów. To ostatnie zachowanie jest nie tylko nieetyczne, ale i niedopuszczalne.
Oczywiście przy awansach naukowych to wszystko musi z ogromną uwagą być dobrze udokumentowane i uzasadnione, bo z drugiej strony mamy ogromne niebezpieczeństwo utrącania kandydatów z byle powodu lub przez pomówienie. Każda decyzja musi być przejrzysta i podejmowana odpowiedzialnie. Dopiero zaczynamy się mierzyć z tą problematyką.
Nauka prawa (świat akademicki) i polityka to odrębne światy? Czy na siebie wpływają? Małgorzata Manowska była wiceministrem sprawiedliwości w I rządzie PiS, jest sędzią, ale też naukowcem i nauczycielem akademickim.
W naszych czasach prawo, które jest światem normatywnym i mówi, jak być powinno, jest instrumentalizowane. Nadużywa się wykładni literalnej przeciwko wykładni systemowej, konstytucyjnej, zgodnej z aksjologią praw człowieka. Politycy, którzy powinni być ograniczani przez prawo, sami je ograniczają, nadużywają interpretacji do realizacji swoich doraźnych interesów.
Zamiast być kagańcem dla polityków, prawo zostało zaprzęgnięte do służby polityce. Znamy to z historii. Już Lenin był bardziej politykiem niż prawnikiem. Dzieje się to teraz w USA i mieliśmy to w Polsce w ostatnich latach, a i wcześniej: po wojnie, czy po 1968 r.
Świat prawoznawców wykazuje się naiwnością, bo myśli, że prawo zawsze działa tak, jak powinno. A politycy je naginają i łamią do tego stopnia, że nie można już mówić o wyjątkowych potknięciach praktyki (co zawsze może się zdarzyć i zdarzało), ale o zaprzeczeniu zasady.
Czy zdarza się, że prawnicy wysługują się politykom? Oczywiście. Tylko nie ma jak sprawdzić, kto robi to z naiwności, kto z braku wykształcenia, a kto z wyrachowania. Prawo samo jest tu bezradne. Nie ma czegoś w rodzaju papierka lakmusowego do sprawdzenia rzetelności prawoznawcy, czy prawnika stosującego prawo w opaczny sposób.
Czy powinna być zmiana prawa w zakresie przyznania tytułów naukowych? Tak by badać nie tylko dorobek naukowy, ale też praktykę stosowania prawa i wprowadzić kryterium nieskazitelności charakteru? Dziś wielu profesorów jest wadliwymi neosędziami, w tym w SN. Przyjęli nominację od sprzecznego z Konstytucją, upolitycznionego organu. W tym sama Małgorzata Manowska. Doktorem jest sędzia Łukasz Piebiak, główna postać w aferze hejterskiej. A studentów prawa uczy członek nielegalnej neo-KRS, sędzia i doktor nauk prawnych Maciej Nawacki, który nie wykonywał orzeczeń nakazujących przywrócić do orzekania bezprawnie zawieszonego sędziego Pawła Juszczyszyna.
Trzeba poprawić to, co jest złe w nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce z 2023 roku. Co sprzyja zaciemnieniu procedury. Należy też dążyć, by kwestie sporne rozstrzygał sąd administracyjny, mający okazję do wypracowania linii orzeczniczej. Ba, tylko czy on będzie chciał? Bo sądom niespecjalnie pilno do karczowania chaszczy praktyki i ekscesów interpretacji.
Z kolei organy administracji (tu RDN) też nie dążą do kreacji sądowych precedensów. A my, prawoznawcy, uporczywie powtarzamy, że skoro wszystko ma być maksymalnie przejrzyste i transparentne, to znaczy, że takie właśnie jest. A to nie całkiem prawda.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Andrzej Duda
Ewa Łętowska
Małgorzata Manowska
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prezydent
Sąd Najwyższy
Bronisław Sitek
głosowanie
Magdalena Sitek
neo sędziowie
praworządność
Rada Doskonałości Naukowej
tytuł profesora
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze