Już trzeci rok Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN nie chce zwołać Zgromadzenia Sędziów SN. To ważny organ samorządu sędziowskiego. W ten sposób Manowska wycisza krytykę i dyskusję o legalność jej wyboru na I prezesa SN
W czasie, gdy na ulice izraelskich miast wychodzą setki tysięcy ludzi by zaprotestować przeciwko „reformie sądów” i Sądu Najwyższego, w Polsce po 8 latach rządów PiS dobrze już widać o co chodzi w takich rzekomych „reformach”. To przestroga dla obywateli w Izraelu, tym bardziej że, jak przyznał wiceminister spraw zagranicznych, Paweł Jabłoński, strona izraelska miała konsultować swoją „reformę” z rządem PiS.
W Polsce też widać, jakie są skutki „rzekomych” reform. Najlepiej to widać w Sądzie Najwyższym, w którym skupiają się bodaj wszystkie problemy związane z praworządnością. Obecna władza kontrolę nad SN przejmuje od maja 2020 roku, kiedy do pełnienia funkcji I prezesa SN powołano neo-sędzię Małgorzatę Manowską.
To była zastępczyni ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Prezydent Andrzej Duda powołał ją, choć jej kandydaturę wybrano w procedurze, do której legalni sędziowie SN mieli dużo zastrzeżeń.
Manowska swoimi porządkami pokazała, jak w praktyce wygląda „reforma” SN. Miejsce starych, legalnych sędziów stopniowo zajmują neo-sędziowie, których w SN jest już połowa. To sędziowie powołani przez upolitycznioną neo-KRS, której legalność podważyły europejskie Trybunały.
Przejmują oni też kierownicze stanowiska. Na czele legalnej Izby Cywilnej stoi neo-sędzia Joanna Misztal-Konecka, a powołaną przez PiS Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych kieruje neo-sędzia Joanna Lemańska. To dobra znajoma prezydenta Dudy.
Neo-sędziowie wkrótce mogą mieć swojego prezesa Izby Karnej, bo kończy się kadencja jej obecnego prezesa Michała Laskowskiego.
Starzy sędziowie kontrolują jeszcze Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, której prezesem jest Piotr Prusinowski. W obecnej sytuacji w SN ta Izba robi się kluczowa.
Jest jeszcze Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Kieruje nią legalny sędzia SN Wiesław Kozielewicz. Ale nie ma on problemu orzekania z neo-sędziami, których w tej Izbie jest większość.
Są jeszcze dwa ważne organy w SN, które pełnią rolę samorządu sędziowskiego i biorą udział w podejmowaniu decyzji przez kierownictwo. Starzy sędziowie mają w nich jeszcze mocny głos. Pierwszy to Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, złożone ze wszystkich sędziów. Wyłania ono kandydatów na I prezesa SN. Może też podejmować różne uchwały w sprawach SN, w których wyraża swoje stanowisko. Teraz starzy sędziowie mają w Zgromadzeniu mniej więcej połowę głosów.
Jest też 16-osobowe Kolegium SN. Zasiadają w nim I prezes, prezesi Izb i po dwóch sędziów z każdej Izby (wybierają ich Zgromadzenia Izb). Kolegium ma pomóc I prezesowi w „prawidłowym” funkcjonowaniu SN m.in.:
- opiniuje kandydatów na funkcyjne stanowiska w SN,
- uchwala projekt dochodów i wydatków SN,
- wybiera rzecznika dyscyplinarnego SN,
- ustala zakres działania sekretariatów SN.
Na Kolegium legalni sędziowie mają przynajmniej połowę głosów.
Ale Małgorzata Manowska spacyfikowała Zgromadzenie oraz Kolegium. I w ten sposób odebrała legalnym sędziom SN głos i wyciszyła krytykę. Od trzech lat nie zwołuje posiedzenia Zgromadzenia, choć takie powinno być co najmniej raz w roku. Manowska tłumaczy się tym, że nadal szaleje wirus covid.
To bałamutny argument, bo w całej Polsce odbywają się różne oficjalne zgromadzenia. Z wyborcami na wiecach spotykają się też politycy. Normalnie pracuje Sejm i SN. Ponadto są możliwości, by takie zabranie zrobić zdalnie i z zachowaniem reżimu sanitarnego.
Manowska uciszyła też Kolegium. Rzadko zwołuje jego obrady w formie stacjonarnej. W ostatnich dwóch latach uchwały dawała członkom Kolegium do głosowania w trybie obiegowym. Czyli bez żadnego spotkania. To też sposób na wyciszenie krytyki i dyskusji o tym, co dzieje się w SN. Legalni sędziowie stawiają zarzuty, że tak procedowane uchwały są nieważne. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.
Piszemy też o tym, jak Manowska zaczęła przesuwać sędziów do Izby Cywilnej, by rozładować zaległości w sprawach frankowych. I jak jest ścigany prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski, który nie boi się krytykować Manowskiej i broni represjonowanych sędziów. Grożą mu aż 4 postępowania dyscyplinarne.
Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN powinno zbierać się przynajmniej raz do roku w celu przyjęcia rocznego sprawozdania I prezesa z działalności SN. Zwołać je ma Manowska. Ale od prawie 3 lat tego nie robi.
Ostatnie Zgromadzenie odbyło się w maju 2020 roku, gdy wybierano kandydatów na następcę Małgorzaty Gersdorf, której skończyła się kadencja. Było to Zgromadzenie wyborcze. Prowadził je najpierw tzw. komisarz prezydenta, neo-sędzia SN Kamil Zaradkiewicz. Ale sobie nie poradził i złożył rezygnację.
Zastąpił go drugi „komisarz” Aleksander Stępkowski, który wysłała prezydentowi listę kandydatów na I prezesa SN. Wtedy jako jedyny poparcie większości sędziów SN miał prof. Włodzimierz Wróbel, ale prezydent postawił na Małgorzatę Manowską.
Legalność jej wyboru jest kwestionowana, bo legalni sędziowie zgłaszali zastrzeżenia co do sposobu procedowania przez „komisarzy”. Przypomnijmy, że Zgromadzenie odbyło się w czasie epidemii, ale udało się je przeprowadzić w reżimie sanitarnym - sędziów podzielono na kilka sal i łączyli się online.
Szybko się okazało, że Manowska będzie umacniać pozycję neo-sędziów SN i będzie spychać legalnych sędziów oraz konfliktować się z nimi. Pierwszym testem, który pokazał jej intencje, było Zgromadzenie odbyte w czerwcu 2020 roku.
To była de facto kontynuacja Zgromadzenia wyborczego. Odbyło się ono na wniosek 30 legalnych sędziów, którzy chcieli dyskusji o naruszeniu procedury w trakcie wyboru kandydatów na I prezesa. Bo odbierano im głos, nie było porządku obrad, a Zaradkiewicz nawet sam zmienił wyniki głosowania komisji skrutacyjnej.
Wniosek o dyskusję złożono jeszcze w trakcie wyboru kandydatów na I prezesa. Sędziowie chcieli wtedy zawiesić obrady i zwołać kolejne Zgromadzenie, w celu ustalenia porządku obrad. Chcieli też wykluczyć z obrad członków nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Ale ich wniosek nie został poddany pod głosowanie przez Zaradkiewicza.
Wróciła do niego dopiero Manowska, już po powołaniu ją na I prezesa przez prezydenta. Zgromadzenie zwołała na 12 czerwca 2020 roku.
Przyszli na nie legalni sędziowie, którzy wtedy w SN byli jeszcze w większość. Ale nie przyszło sporo neo-sędziów SN. Pojechali na urlopy. Manowska posiedzenie wyznaczyła bowiem w trakcie długiego weekendu. W efekcie Zgromadzenie odroczono, bo nie było kworum. Było to pierwsze zerwane Zgromadzenie SN od upadku komunizmu.
Niestety Manowska do dziś nie zwołała kolejnego posiedzenia Zgromadzenia, choć sędziowie co jakiś czas tego się domagają. Dlatego legalni sędziowie nie mogą zgłaszać żadnych projektów uchwał Zgromadzenia w obronie niezależności SN czy praworządności. Nie mogą też wypowiedzieć się w kwestii legalności wyboru Manowskiej na I prezesa SN. Pozostaje im tylko wydawanie stanowisk, które podpisują chętni sędziowie.
OKO.press zapytało biuro prasowe SN, dlaczego Manowska nie zwołuje Zgromadzenia. Biuro nam odpowiedziało: „Na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego. W związku z tym nadal mają zastosowanie przepisy ustawy z dnia 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych”.
Biuro tłumaczy, że na podstawie art. 15zzs6 „w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich prezes właściwego sądu lub trybunału nie jest związany wnioskiem ani terminem zwołania zgromadzenia ogólnego przewidzianym w przepisach odrębnych”.
Dopytaliśmy czy w ten sposób Manowska uderza w samorząd sędziów SN i tłumi swoją krytykę. Biuro prasowe odpowiedziało: „Pierwsza Prezes SN działa zgodnie z art. 7 Konstytucji na podstawie i w granicach prawa dbając jednocześnie o zapewnienie właściwych warunków pracy. W Sądzie Najwyższym wciąż pojawiają się nowe przypadki zachorowania na covid, dlatego obowiązujące w tej mierze przepisy prawa są starannie stosowane”.
Epidemiologiczna gorliwość Manowskiej zaskakuje. Bo już tylko szpitale i placówki zdrowia przestrzegają jeszcze zasad epidemiologicznych, np. domagając się w nich noszenia maseczek. W całej Polsce odbywają się o wiele liczniejsze zabrania, np. członków spółdzielni mieszkaniowych, czy rad gmin, wspólnot mieszkaniowych. Bez żadnych ograniczeń obraduje Sejm, a politycy spotykają się z wyborcami na wiecach.
Również sędziowie SN normalnie wychodzą na sale rozpraw z publicznością. Zdjęto nawet tam chroniące ich plastikowe szyby. Sędziowie razem jedzą też obiady na stołówce. Razem pracują w pokojach, razem jedzą obiady.
Pytamy o powody działania Manowskiej legalnych sędziów SN. Prezes legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotr Prusinowski mówi OKO.press:
„Zgromadzenie powinno się odbyć co najmniej raz w roku, by zatwierdzić sprawozdanie prezesa SN z działalności sądu. Ale prezes Manowska nie chce ona doprowadzić do powrotu rozmowy o tym, jak wyglądało wyłonienie jej na stanowisko I prezesa”.
Prezes legalnej Izby Karnej Michał Laskowski mówi OKO.press: „Zgromadzenie już dawno powinno być zwołane. Nie ma już przeciwwskazań pandemicznych. To okradanie nas z samorządności. Nie mamy forum, na którym moglibyśmy wypowiedzieć się w sprawach SN”.
I jeszcze sędzia Marta Romańska z Izby Cywilnej, która jest też członkiem Kolegium SN: „Brak zgromadzenia to pozbawienie nas formy demokracji bezpośredniej w SN, gwarantowanej przez ustawę. Uważam, że Zgromadzenie zostanie zwołane, dopiero gdy w SN nowych sędziów będzie więcej, niż nas „starych” sędziów. To pozwoli zagwarantować [Manowskiej-red.] określony kierunek głosowań”.
Neo-sędziowie zdecydowaną większość w SN mogą mieć w tym roku. Bo nielegalna neo-KRS planuje jeszcze kilka dużych konkursów do tego sądu. Do obsadzenia jest 17 stanowisk.
Legalni sędziowie SN kwestie związane z decyzjami Manowskiej - jako pełniącej funkcję I prezes SN - mogą też podnosić na Kolegium SN. Mogą tam zgłaszać swoje projekty uchwał, inicjować dyskusję.
Kolegia - podobnie jak Zgromadzenia - zwołuje I prezes SN. Ale od lipca 2021 roku Manowska rzadko dopuszcza tam do głosu starych sędziów. Dyskusja jest możliwa na spotkaniach stacjonarnych, ale takich było tylko kilka. Manowska zwołuje je, gdy bez opinii Kolegium nie może samodzielnie podjąć decyzji dotyczących spraw kadrowych i organizacyjnych sądu.
W pozostałych przypadkach Manowska wysyła sędziom uchwały do przegłosowania w trybie obiegowym. I tylko czeka na oddanie głosu. Dyskusji więc nie ma, bo nie ma spotkania.
Na taki krok Manowska zdecydowała się w drugiej połowie 2021 roku. Było to już po ważnych orzeczeniach TSUE z lipca, w których podważono legalność Izby Dyscyplinarnej. Starzy sędziowie chcieli wykluczyć z obrad Kolegium jej przedstawicieli. Zapowiedzieli, że dopóki będą lekceważone ich wnioski, nie będą brać udziału w Kolegium.
Manowska zaczęła więc zwoływać Kolegia w trybie obiegowym. I znowu powołała się na przepisy anty covidowe, które zezwalają na zdalne głosowanie. Problem w tym, że starzy sędziowie uważają, że przyjęte w ten sposób uchwały są nieważne. Bo zgodnie z ustawą o SN do podjęcia uchwały jest wymagana obecność 2/3 członków Kolegium. Co oznacza, że Kolegium musi faktycznie obradować, a nie tylko zdalnie głosować.
Starzy sędziowie zarzucają Manowskiej, że nadużywa przepisów covidowych, by odebrać im głos. Dlatego oświadczyli jej, że nie biorą udziału w Kolegiach w trybie obiegowym. Tymczasem Manowska brak ich głosu traktuje jako głos wstrzymujący się i uznaje, że uchwały są przegłosowane.
Zapytaliśmy biuro prasowe SN, dlaczego Manowska nie zwołuje stacjonarnych Kolegiów SN i dlaczego brak głosu członka Kolegium uznaje jako głos wstrzymujący się. Zapytaliśmy też o podstawę prawną takich decyzji. Pytania zadaliśmy na początku marca 2023 roku. Nie dostaliśmy odpowiedzi. Poinformowano nas jedynie, że jest dużo pytań w trybie dostępu do informacji publicznej i odpowiedź dostaniemy do 28 kwietnia.
Z naszych informacji wynika, że we wtorek 28 marca 2023 roku odbędzie się jednak Kolegium stacjonarne. Ale tylko dlatego, że trzeba wybrać nowego rzecznika dyscyplinarnego SN. Bez głosów starych sędziów nie jest to możliwe.
Wybór rzecznika to kolejny papierek lakmusowy tego, co dzieje się w SN. Bo ze strony neo-sędziów SN rośnie presja na ściganie starych sędziów, za byle co. Obecny rzecznik dyscyplinarny Andrzej Tomczyk - któremu skończyła się kadencja - nie ulegał tej presji. Neo-sędziowie mogą teraz próbować wybrać nowego rzecznika dyscyplinarnego ze swojego grona.
Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski jest oburzony tym, że Kolegium działa w trybie obiegowym. W jednym z pism do Manowskiej wprost zarzucił jej fałszerstwo wyników głosowania.
„Za każdym razem, gdy Kolegium jest w trybie obiegowym, składamy oświadczenie, że odmawiamy udziału w nim i, że nie bierzemy udziału w głosowaniu. Mimo to jesteśmy zaliczani do kworum i traktuje się nas jako wstrzymujących się od głosowania” - mówi OKO.press prezes Prusinowski. Dodaje: „Tego typu działanie jest jawnym fałszowaniem wyniku głosowań, co ma wpływ na legalność decyzji podjętych w oparciu o takie uchwały”. Takie oświadczenia składa 8 legalnych sędziów SN, czyli połowa składu Kolegium.
W ocenie prezesa Izby Pracy Manowska nie zwołuje stacjonarnych Kolegiów z dwóch powodów. Prusinowski: „Unika osobistego spotkania z nami, by nie usłyszeć z naszych ust zastrzeżeń co do prawidłowości jej decyzji. W ten sposób unika też zerwania przez starych sędziów kworum na Kolegium”.
Prezes Izby Pracy podkreśla, że na spotkaniu stacjonarnym zapytałby ją dlaczego „zaaresztowała” akta precedensowych pozwów przeciwko neo-sędziom. Manowska nie chce ich wydać Izbie Pracy w celu wydania wyroków. Te pozwy dotyczą też jej statusu. Zapytałby też, dlaczego nie chce dopuścić do orzekania ławników legalnie wybranych przez Senat. Manowska uważa, że są stronniczy, bo są powiązani z KOD.
Podobnie uważa prezes Izby Karnej Michał Laskowski. Mówi OKO.press: „Kolegium jest formą samorządności, zasiadają w nim delegaci sędziów SN. Główną przyczyną, że nie zwołuje się ich w tradycyjnym trybie, jest to, że są w nim starzy sędziowie. I pojawiają się niewygodne [dla Manowskiej - red.] tematy oraz pytania. Robi się nerwowo i prezes chce tego unikać”.
I jeszcze wypowiedź sędzi Marty Romańskiej, członkini Kolegium SN: „Kolegia są w trybie obiegowym, bo odmówiliśmy w nich udziału do czasu uporządkowania kwestii udziału w nich osób z Izby Dyscyplinarnej. By jednak zebrać od nas głosy [i by było kworum-red.], prezes wymyśliła tryb obiegowy”.
Gdy OKO.press w 2021 roku po raz pierwszym napisało o takiej praktyce przyjętej przez Manowską, rzecznika SN Aleksander Stępkowskiego (też jest neo-sędzią) przysłał nam stanowisko. Tłumaczył w nim, że na tryb obiegowy pozwalają przepisy dotyczące zwalczania epidemii korona wirusa. I nie jest wtedy wymagane kworum. Podkreślał, że wystarczy większość zebranych głosów.
Rzecznik zapewniał też, że zaliczanie nieoddanego głosu jako wytrzymującego się wprowadził były już prezes Izby Cywilnej Dariusz Zawistowski. Było to podczas wyboru dwóch przewodniczących wydziału w tej Izbie, w kwietniu 2020 roku. Potem tę regułę miano stosować na Zgromadzeniach poszczególnych Izb.
Stępkowski nie dodał jednak, że w kwietniu 2020 roku szalała epidemia wirusa. OKO.press zapytało o to Dariusza Zawistowskiego. Przyznał, że w czasie epidemii posiłkowano się obiegowym zbieranie od sędziów głosów w celu zaopiniowania sprawozdania z działalności Izby. Nie pamięta czy brak głosu był zaliczany jako wstrzymujący się. Zawistowski: „Wtedy był szczyt covidu i wszystko było zamknięte. Ale obecnie są inne warunki”.
Problemów na linii legalni sędziowie SN - neo-sędziowie SN jest więcej. OKO.press pisze o tym na bieżąco. Kolejny konflikt, który się tli w SN, dotyczy decyzji o przymusowym oddelegowywaniu sędziów do orzekania w Izbie Cywilnej. Manowska oddelegowała tam sędziów z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych oraz z powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
W sumie to 22 osoby, na razie na trzy miesiące. Do Izby Cywilnej oddelegowano wszystkich starych sędziów i neo-sędziów, poza prezesami Izb, sędziami orzekającymi jednocześnie w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej (zastąpiła zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną) i specjalizujących się w prawie karnym neo-sędziami z Izby Kontroli.
Oddelegowani mają pomóc załatwić duże zaległości. Sędziowie się jednak buntują, bo jest to sprzeczne z ich specjalizacją. Poza tym SN jest sądem prawa i ostatnim sądem orzekającym. Jego wyrok jest więc bardzo ważny dla stron procesów. Nie może być żadnej pomyłki, bo nikt już tego nie skoryguje.
Tymczasem Manowska chce, by sędziowie znający się m.in. na prawie pracy, szybko opanowali kodeks cywilny i bogate orzecznictwo SN w sprawach cywilnych. Mają to zrobić z marszu, bo już w kwietniu mają wyjść na sale rozpraw, by rozpoznawać np. sprawy dotyczące kredytów we frankach szwajcarskich. To te sprawy pogłębiły zaległości w Izbie Cywilnej. Manowskiej wystarczy tylko to, że oddelegowani sędziowie do tej pory orzekali w oparciu o procedurę z kodeksu postępowania cywilnego.
Zapytaliśmy SN o powody takiej decyzji Małgorzaty Manowskiej. Odpowiedziało biuro prasowe: „Przyczyną okresowego wyznaczenia sędziów Sądu Najwyższego z innych Izb do orzekania w Izbie Cywilnej są znaczne i narastające zaległości orzecznicze w tej Izbie, największej w SN. Zaległości te wynikają z bezprecedensowego wzrostu liczby spraw wpływających do Izby" (w 2022 roku ponad 8200 spraw).
Ogromny wzrost wpływu warunkowany jest w znacznej mierze faktem nierozstrzygnięcia rozbieżności orzeczniczych dotyczących tzw. spraw frankowych. Mimo działań podjętych przez Pierwszą Prezes SN i Prezes Izby Cywilnej, uchwała składu całej izby Cywilnej mająca rozstrzygnąć te rozbieżności, nie doszła do skutku ze względu na postawę części sędziów [Manowska winę zwala na starych sędziów -red.]”.
Biuro prasowe tłumaczy też, że w Izbie Cywilnej nie jest obsadzonych 40 procent stanowisk sędziowskich, bo neo-KRS nie rozstrzygnęła do tej pory konkursów.
OKO.press zapytało też, czy za opóźnienia w rozpoznawaniu spraw w Izbie Cywilnej odpowiada neo-sędzia Joanna Misztal-Konecka, która pełni tam obowiązki prezesa od 2021 roku. Ją też wybrano na to stanowisko w procedurze, do której legalni sędziowie zgłaszali zastrzeżenia.
Misztal-Konecka pod koniec 2021 roku przeprowadziła z Manowską reorganizację, która miała usprawnić pracę Izby Cywilnej. W jej ramach m.in. odwołano starych sędziów ze stanowisk przewodniczących wydziałów. Zastąpili ich neo-sędziowie. Reorganizacja nie zlikwidowała jednak problemów z zaległościami.
Biuro prasowe SN oburzyło się na pytanie OKO.press o odpowiedzialność Misztal-Koneckiej za tę sytuację. Biuro pisze: „Insynuacje pod adresem Prezesa Izby Cywilnej są całkowicie bezpodstawne. Reorganizacja, która miała miejsce w Izbie Cywilnej, uchroniła ją przed jeszcze większymi zaległościami. W porównaniu z rokiem 2021, w ubiegłym roku w Izbie Cywilnej załatwiono o 860 spraw więcej, mimo że orzekało w niej mniej sędziów. Po reorganizacji statystyczny sędzia w Izbie Cywilnej załatwił 44 sprawy więcej niż w 2021 r.”.
O pomysł oddelegowania sędziów do Izby Cywilnej zapytaliśmy prezesa Izby Pracy Piotra Prusinowskiego. Mówi OKO.press: „To działanie zaskakujące. Sędziowie z mojej Izby od wielu lat nie zajmowali się sprawami cywilnymi. A mają wydawać wyroki i rozstrzygać skomplikowane zagadnienia. Taka sytuacja nie zapewnia stronom prawa do wydania wyroku w rozumieniu artykułu 45 Konstytucji”.
Dodaje: „Konstytucja zapewnia obywatelom prawo do sprawiedliwego rozpoznania sprawy. A to oznacza, że sąd ma być nie tylko niezależny, ale też merytorycznie przygotowany do pełnienia funkcji. W SN nie ma łatwych spraw, są tylko trudne”.
Podobnie uważa Marta Romańska z Izby Cywilnej. Sędzia mówi OKO.press: „To jest nieodpowiedzialne. Robi się krzywdę stronom procesów. To też dodatkowe obciążenie dla sędziów z Izby Cywilnej. Bo mamy zasiadać składach z sędziami, którzy nie mają doświadczenia w sprawach cywilnych. Bierzemy większą odpowiedzialność za rozstrzygnięcia. To tak jakby okulistę wysłać do leczenia nerki, bo kiedyś zdał anatomię i wie, gdzie są nerki”.
Sędzia Romańska podkreśla też, że decyzja Manowskiej wywoła jeszcze większy chaos w Izbie Cywilnej. Bo skierowała tu też neo-sędziów, którzy są wadliwe powołanie przez nielegalną neo-KRS. A to będzie skutkować tym, że wydane z ich udziałem orzeczenia będzie można podważać.
Romańska odrzuca też zarzut, że zaległościom w sprawach frankowych są winni legalni sędziowie, którzy nie chcą wydać z neo-sędziami uchwały ustalającej linię orzeczniczą. Po pierwsze taka uchwała z uwagi na udział neo-sędziów będzie wadliwa. I łatwo mogłyby ją obalić banki, co jeszcze tylko wydłuży procesy frankowe.
Po drugie taką uchwałę może wydać skład orzekający złożony z legalnych sędziów. I wtedy będzie ważna. Ale do składu dokooptowano neo-sędziów. Dlatego legalni sędziowie przegłosowali, by w tej sprawie skierować pytania prejudycjalne do TSUE. Zapytali, czy skład orzekający z neo-sędziami może wydać uchwałę ws. kredytów frankowych.
Sędzia Romańska mówi OKO.press: „Nie podejmujemy uchwał z neo-sędziami, bo taki skład sądy będzie wadliwy. Zadaliśmy pytanie prejudycjalne i kilka miesięcy trwała ich wysyłka do TSUE. Bo Joanna Misztal-Konecka, która jest sprawozdawczynią tej sprawy, tyle pisała do nich uzasadnienie naszego stanowiska. Odmówiła uwzględnienia naszych uwagę, więc napisaliśmy zdanie odrębne do uzasadnienia pytań prejudycjalnych. To absurdalna sytuacja”.
Sędzia Romańska za zaległości w Izbie Cywilnej wini kolejne nowelizacje ustaw, uchwalane przez posłów. Uważa, że sytuację można szybko uzdrowić. Wystarczy powołać KRS zgodną z Konstytucją i rozwiązać problem neo-sędziów. Szybko można też rozwiązać sprawy frankowe uchwalając ustawę.
Sędzia Romańska uważa też, że nowa prezes Izby Misztal-Konecka nie radzi sobie z zarządzaniem Izbą Cywilną. Romańska: „Była reorganizacja, która miała pomóc. Ale nie pomogła. Było jeszcze tylko większe zamieszanie organizacyjne. System zarządzania Izbą generuje tylko konflikty”.
To nie koniec. Na celowniku neo-sędziów i Małgorzaty Manowskiej znalazł prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski. Sędzia otwarcie krytykuje to, co nie podoba mu się w SN. Jest też obrońcą represjonowanych sędziów.
Za jego krytyczne wypowiedzi w prasie i na sali rozpraw byłej już Izby Dyscyplinarnej neo-sędziowie domagają się wytoczenia mu dwóch postępowań dyscyplinarnych. Kolejnego żąda Manowska za to, że w swojej Izbie nie wyznaczył neo-sędziego do orzekania w składach z legalnymi sędziami. W tych trzech sprawach obecny rzecznik dyscyplinarny SN odmówił wszczęcia postępowania. Ale zażalenie złożyła na to do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Manowska, jako prezes SN.
Czwarta dyscyplinarka grozi Prusinowskiemu za oświadczenie, w którym odmówił orzekania z neo-sędzami. Manowska za to wystąpiła o wszczęcie przeciwko niemu postępowania. Nie ma jeszcze decyzji.
Prusinowski nie dał się zastraszyć. Na początku lutego 2023 roku przyjął w sali konferencyjnej Izby ławników, których nie chce dopuścić do orzekania Małgorzata Manowska. Zostali wybrani przez Senat, ale Manowska uważa, że nie są bezstronni. Bo są związani z KOD. Do tej pory zaprzysięgła tylko kilku z nich.
Po spotkaniu z nim Izbie Pracy nagle zabrano salę konferencyjną. Biuro prasowe SN w odpowiedzi na pytania OKO.press zapewnia, że to skutek reorganizacji „przydziału sal konferencyjnych znajdujących się w siedzibie Sądu Najwyższego”. Teraz tą salą ma zarządzać kancelaria prezesa SN, która ma koordynować do niej dostęp.
Biuro prasowe zapewnia: „Bezpośrednim impulsem do podjęcia tej decyzji była dezorganizacja pracy Kancelarii PPSN [I prezesa SN – red.], która nastąpiła, gdy zaplanowane w sali szkolenie nie mogło się odbyć, gdyż Prezes SN kierujący pracą tej Izby postanowił bez uprzedzenia przeprowadzić tam improwizowaną konferencję z udziałem zaproszonych przez siebie osób spoza Sądu Najwyższego [czyli ławników-red.]”.
Prezes Piotr Prusinowski mówi OKO.press: „To zabawne i tragikomiczne. Zabawne, bo drugą salę zabrano też Izbie Kontroli. Tragikomiczne, bo trudno nie wiązać tego działania z wpuszczeniem przeze mnie ławników, których prezes Manowska nie chce dopuścić do orzekania”. Prusinowski dodaje: „Teraz za każdym jak będę chciał skorzystać z sali konferencyjnej mam pytać o zgodę. Będę musiał podać powód. I jak będę chciał zaprosić ławników, to pewnie okaże się, że sala nie jest dostępna”.
Prusinowski zapewnia też - wbrew temu, co pisze biuro prasowe SN - że spotykając się z ławnikami w lutym, nie uniemożliwił żadnego szkolenia. „Spotkanie zakończyliśmy przed szkoleniem” - zapewnia prezes Izby Pracy.
Sądownictwo
Andrzej Duda
Małgorzata Manowska
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Sąd Najwyższy
Izba Cywilna
Izba Dyscyplinarna
Izba Karna
Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych
Kolegium Sądu Najwyższego
kredyty frankowe
ławnicy
Marta Romańska
praworządność
prezes Michał Laskowski
represje sędziów
sędzia Piotr Prusinowski
Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze