0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Piotr Skornicki / Agencja Wyborcza.plFot. Piotr Skornicki...

W polskim systemie istnieje możliwość tzw. transkrypcji, czyli przeniesienia do polskich ksiąg stanu cywilnego aktów dokumentujących czynności dokonane za granicą, nawet gdy same te czynności nie są znane polskiemu prawu. Taki akt transkrybowany zobowiązuje polskie władze do honorowania jego treści w Polsce – tłumaczy w tekście napisanym dla OKO.press prof. Ewa Łętowska, członek rzeczywisty PAN, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności, pierwsza RPO w Polsce (1988-1992), sędzia NSA (1999-2002) i TK (2002-2011), głos sumienia i obrończyni wolnych sądów za rządów PiS, wnikliwa komentatorka Polski pod rządami Koalicji 15 Października.

„Można mieć nadzieję, że doprowadzi to wreszcie do przełomu, przynajmniej w uznawaniu w Polsce małżeństw osób tej samej płci, zawartych legalnie na terenie większości krajów UE, które taką możliwość przewidziały” – pisze prof. Łętowska. Poniżej cały tekst.

Dyskusja na temat „jakiegoś” uregulowania w polskim prawie związków partnerskich czy małżeństw wlecze się u nas bez końca od ponad dwudziestu lat. Ostatnio (nie)oczekiwany zwrot przynosi TSUE, orzekając w sprawie C-713/23, zainicjowanej pytaniem prejudycjalnym polskiego NSA. Otóż 25 listopada 2025 ten europejski sąd orzekł, że „państwo członkowskie ma obowiązek uznać małżeństwo dwóch obywateli Unii tej samej płci, zawarte legalnie w innym państwie członkowskim, w którym korzystali oni z przysługującej im swobody przemieszczania się i pobytu”.

Przeczytaj także:

Nie trzeba zmieniać prawa, wystarczy − praktykę

Wyrok TSUE nie wymaga zmiany polskiego prawa, a jego wykonanie oznacza jedynie zmianę praktyki administracyjnej i orzeczniczej.

Mówiąc o powinności „uznania”, TSUE nie wskazuje sposobu realizacji tego obowiązku. W szczególności nie zmusza do wprowadzenia do polskiego systemu prawnego możliwości zawierania małżeństw jednopłciowych.

W polskim systemie istnieje jednak możliwość tzw. transkrypcji, czyli przeniesienia do polskich ksiąg stanu cywilnego aktów dokumentujących czynności dokonane za granicą,

nawet gdy same te czynności nie są znane polskiemu prawu.

Taki akt transkrybowany zobowiązuje polskie władze do honorowania jego treści w Polsce.

Okrężną drogą przez któryś z 16 krajów UE

Zatem, skoro wspomniana transkrypcja jest jedynym sposobem instytucjonalizacji małżeństw osób jednej płci, przeto jej wykorzystanie – do czego zobowiązuje wspomniany wyrok TSUE –

„uczyni widocznymi” dla polskich władz małżeństwa, które do tej pory traktowano u nas per non est [nieistniejące – red.],

mimo tego, że były legalnie zawarte i uznawane w innych (w liczbie 16) krajach UE.

Oto lista 16 krajów UE, które uznają małżeństwa (chronologicznie):

  • Holandia (od 2001),
  • Belgia (2003),
  • Hiszpania (2005),
  • Szwecja 2009,
  • Portugalia 2010,
  • Dania 2012,
  • Francja 2013,
  • Irlandia 2015,
  • Luksemburg 2015,
  • Finlandia 2017,
  • Niemcy 2017,
  • Malta 2017,
  • Austria 2019,
  • Słowenia 2022,
  • Estonia 2024,
  • Grecja 2024.

Poza nimi małżeństwa można zawrzeć jeszcze w Norwegii (od 2009), Islandii (2010) i Szwajcarii (2012) oraz Wielkiej Brytanii (2014), ale nie zostałyby one uznane w Polsce, bo nie są to kraje unijne.

Z krajów postkomunistycznych prawo do małżeństw dały tylko Słowenia i Estonia. Poza krajami dawnego obozu sowieckiego prawa do małżeństw nie ma tylko we Włoszech i na Cyprze.

Tym sposobem dla obywateli polskich otworzy się droga do prawnego uznania ich rodzinnego statusu, nieco okrężną drogą, bo poprzez urzędy stanu cywilnego innych państw UE.

Nastąpi więc po pierwsze oczekiwany skutek, co do honorowania woli obywateli układających życie rodzinne w jednym państwie członkowskim (przez zawarcie małżeństwa) i ich pewności, że będą mogli je kontynuować po powrocie do państwa pochodzenia.

Po drugie, instytucjonalizacja związków osób jednej płci poprzez transkrypcję rozwiązuje w Polsce większość problemów praktycznych dotychczas utrudniających codzienne życie osobom pozostającym w takich związkach.

Polscy inicjatorzy skargi do NSA, który to sąd zadał TSUE pytanie prejudycjalne, zawarli małżeństwo w Niemczech, gdzie od 2017 roku prawo dopuszcza taką możliwość. Natomiast polskie urzędy stanu cywilnego (i sądy administracyjne) konsekwentnie i zgodnie z ustalonym orzecznictwem odmawiały transkrypcji aktu małżeństwa zawartego w innym kraju unijnym, z powołaniem na fakt niedopuszczalności zawierania tego rodzaju małżeństw w polskim prawie oraz z argumentacją wyprowadzaną z art. 107 pkt 3 ustawy o aktach stanu cywilnego, zakazującego transkrypcji aktów, których przepisanie do polskich ksiąg stanu cywilnego „byłoby sprzeczne z podstawowymi zasadami porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej”.

Art. 18 Konstytucji RP, czyli odrobina gorzkiej satysfakcji

Sądy administracyjne (a także SN w opinii przygotowanej w 2013 roku na potrzeby ówczesnego projektu regulacji związków partnerskich, który to projekt ostatecznie odrzucono) wielokrotnie powtarzały tezę, iż współistnienie w krajowym porządku prawnym małżeństw zawartych między kobietą a mężczyzną i małżeństw osób jednej płci byłoby naruszeniem tego, co przewidziano w Konstytucji i w ustawach krajowych (kodeks rodzinny i opiekuńczy) w szczególności w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Ta interpretacja utarła się w praktyce, która w art. 18 Konstytucji widziała główną przeszkodę na drodze do jakiejkolwiek instytucjonalizacji prawnej związków osób jednej płci.

I tu muszę dać wyraz mej osobistej nieco gorzkiej satysfakcji. Otóż wielokrotnie, w różnych wypowiedziach, i tych na łamach fachowych czasopism prawniczych (Państwo i Prawo, artykuł napisany wspólnie z J. Woleńskim), i w wielu wypowiedziach publicystycznych, konsekwentnie broniłam poglądu, iż słynny art. 18 polskiej Konstytucji („Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”) nie daje żadnych podstaw do wyprowadzania zeń wniosków, jakoby ten przepis zawierał:

  • zakaz udzielania „ochrony i opieki” innym związkom niż związki heteroseksualne, i to tym tylko, sformalizowanym w USC;
  • zakaz instytucjonalizacji prawnej związków innych niż małżeństwo heteroseksualne.

Art. 18 Konstytucji przecież nie stanowi, że jedynym związkiem pozostającym pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej jest tylko małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Nie zawiera ani żadnych zakazów powodujących ekskluzywność ochrony prawnej, ani zakazu ochrony związków konkurencyjnych czy alternatywnych, i to zarówno na poziomie konstytucyjnym, jak i oczywiście ustaw zwykłych.

Ochrona i opieka właściwa dla związku kobiety i mężczyzny (instytucjonalizowanemu jako małżeństwo) nie wyłącza zatem ochrony i opieki na innym poziomie lub o innej treści – służących innym podmiotom czy związkom. Nie byłaby natomiast dopuszczalna instytucjonalizacja w ustawie zwykłej związku zakazanego de lege lata [wg obowiązującego prawa – red.] w innych ustawach (np. kazirodczego, bi- i poligamicznego czy poliandrycznego).

[W powyższym nagraniu, którego warto posłuchać, prof. Ewa Łętowska tłumaczy, że „z art. 18 Konstytucji wynika, że małżeństwo hetero znajduje się pod specjalną ochroną i opieką RP i nie jest powiedziane nic, ale to nic więcej. Natomiast gdybyśmy mieli do czynienia z małżeństwem dwóch osób jednej płci, to takie małżeństwo nie byłoby objęte artykułem 18. I tyle. Tymczasem ciągle się powołują na art. 18 jako rzekomą przeszkodę do instytucjonalizacji w Polsce związków jednej płci. Już mi ręce opadają od powtarzania w kółko, że z art. 18 nic takiego – na logikę – nie wynika”]

Niemiecki art. 6 nie stanowił przeszkody

Ciekawe, że art. 6 Konstytucji RFN, zawierający podobną formułę co art. 18, nie był uznawany za przeszkodę dla ustawodawstwa i orzecznictwa regulujących reżim prawny dla kohabitacji o różnej podmiotowej strukturze, celach i funkcjach, a nawet – od 2017 roku – dla małżeństw osób jednej płci.

Jest zresztą paradoksem, że w art. 18 polskiej Konstytucji, niewątpliwie wbrew wyraźnie deklarowanym intencjom jej interpretatorów,

bardziej można widzieć konkurencyjną przeszkodę dla prawnej instytucjonalizacji konkubinatów jako związków kobiety i mężczyzny niż przeszkodę dla regulacji związków homoseksualnych.

Obecny wyrok TSUE jest adresowany bezpośrednio do polskich władz, które zobowiązuje do jego wykonania. Że do tego prędzej czy później dojdzie, było wiadomo już z uwagi na wyroki ETPCz przeciwko Włochom (Oliari – 2015 i Orlandi – 2017). Wyroki te uznawały za naruszenie prawa do prywatności brak instytucjonalizacji związków osób jednej płci. Teraz do ETPCz dołączył TSUE.

Można mieć nadzieję, że doprowadzi to wreszcie do przełomu w – przynajmniej – uznawaniu w Polsce małżeństw osób tej samej płci, zawartych legalnie na terenie większości krajów europejskich, które taką możliwość przewidziały.

Na zdjęciu głównym – prof. Łętowska na spotkaniu w ramach cyklu „Prawo warte Poznania” pt. „Po co nam konstytucja”, 27 sierpnia 2018 w Poznaniu. Fot. Piotr Skornicki/Agencja Wyborcza.pl

;
Na zdjęciu Ewa Łętowska
Ewa Łętowska

Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).

Komentarze