Na upartego w projekcie ustawy dotyczącej aborcji autorstwa Trzeciej Drogi można znaleźć kilka potrzebnych elementów. Konkretnie trzy. Reszta to policzek dla wyborczyń oraz, co wynika z konferencji prasowej TD, także dla polityczek rządzącej koalicji
Od tygodni w Trzeciej Drodze trwały spory, co zrobić z aborcją. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że część posłów i posłanek szczególnie Polski 2050, ale nie tylko, chciałaby ustawy na wzór tych złożonych przez KO i Lewicę (czyli legalna aborcja do 12. tygodnia). Ale kierownictwo obu partii twardo obstawało za powrotem do ustawy z 1993 roku, zaostrzonej przez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej w 2020 roku.
Pierwsze informacje, że w TD powstanie projekt ustawy dotyczącej aborcji mieliśmy już w styczniu. Ale ciągle nie było wiadomo, jaki będzie jego kształt. 23 lutego 2024 roku Trzecia Droga wreszcie go zaprezentowała. Sam projekt Trzeciej Drogi już na pierwszy rzut oka przenosi nas w głębokie lata 90. XX wieku. A nawet w 30.
Projekt Trzeciej Drogi to nowelizacja ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 roku. Głównym jego punktem jest przywrócenie trzeciej, usuniętej przez TK Przyłebskiej przesłanki do legalnej ciąży, czyli tej mówiącej o nieodwracalnej wadzie płodu.
Wbrew temu, co powiedziały posłanki podczas konferencji prasowej, to nie przywróci godności kobietom. Do godności kobiet jeszcze daleko. Przywrócenie tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku jako osobny etap ustawodawczy nie odpowiada na postulaty wyborczyń i wyborców, także Trzeciej Drogi. A opisywanie go jako „ratunek” dla Polek, nazywanie „ustawa ratunkową” jest także obraźliwe. Ustawa z 1993 roku jest przestarzała i nie spełnia niczyich oczekiwań.
Rozwiązanie, proponowane przez Trzecią Drogę, niesie za sobą natomiast niebezpieczeństwa. Najważniejsze z nich jest to, że zostaniemy z tą ustawą już na zawsze. „Kompromis” zabetonuje debatę o aborcji w Polsce. Politycy powiedzą – no co, „podstawowa godność” została przywrócona, teraz zajmijmy się innymi, ważniejszymi rzeczami, a potem zobaczymy.
Poza tym – żeby użyć koronnego argumentu koalicji rządzącej o tym, że Andrzej Duda aborcji do 12. tygodnia nie podpisze – prezydent wcale nie potwierdził, że poprze „kompromis”. W 2020 roku po protestach pod TK Przyłębskiej Duda złożył projekt ustawy, który nazwał kompromisowym – zezwalał on na aborcję w przypadku wad letalnych płodu, ale już nie w przypadku np. zespołu Downa.
Ale są też pozytywne zmiany:
Art. 4: „Do programów nauczania szkolnego wprowadza się wiedzę o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji i antykoncepcji”.
Zapis w ustawie istnieje od lat 90, ale to nie zmienia faktu, że nie jest realizowany. W szkołach funkcjonuje „wychowanie do życia w rodzinie”, podczas którego wykłada się przede wszystkim elementy katolickiej etyki seksualnej, namawia do wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej itp. Ten stan nie zmienia się od końca lat 90. Zmiana programów nauczania – tego potrzebujemy. Analizowaliśmy to tutaj:
Kobieta może złożyć zażalenie na decyzję i ma ono być rozpatrzone w ciągu kolejnych trzech dni.
W noweli podkreślono, że aborcja może zostać przeprowadzona środkami farmakologicznymi poza szpitalem. Znika zapis o tym, że aborcji dokonuje tylko lekarz w szpitalu. Będzie można jej dokonać z wykorzystaniem wszystkich dostępnych metod (jak rozumiemy, pod tym hasłem kryją się tabletki aborcyjne, rzecz normalna w całej Europie i na świecie).
Z powyższej listy naprawdę potrzebne i ważne są trzy ostatnie zapisy, czyli aborcja farmakologiczna w domu, szybki tryb uznania przesłanki czynu zabronionego i możliwość odwołania od decyzji oraz 72 godziny, które mają upłynąć od decyzji o aborcji do aborcji.
Rzecz jasna, pkt 3 także jest istotny, jednak szpitale już teraz są zobowiązane do stwierdzenia ciąży powstałej w wyniku czynu zabronionego – tyle że od tego wymogu uciekają.
W projekcie Trzeciej Drogi powtórzono jeden z najbardziej przestarzałych zapisów z ustawy z 1993 roku, czyli: „Wystąpienie okoliczności, o których mowa w ust. 1 pkt 1 i 2, stwierdza inny lekarz niż dokonujący przerwania ciąży, chyba że ciąża zagraża bezpośrednio życiu kobiety”. Punkty 1 i 2 dotyczą aborcji w przypadku zagrożenia zdrowia i życia kobiety oraz wad płodu.
Możliwym uzasadnieniem takiego zapisu było uniknięcie nadużyć czy pomyłek i możliwość upewnienia się w diagnozie. Jednak z dzisiejszej perspektywy już wiemy, że zapis jest przeciwskuteczny – do nadużyć wobec pacjentek dochodzi właśnie z powodu tego zapisu – gdy kolejny lekarz kwestionuje diagnozę pierwszego i pacjentka nie może uzyskać zgody na zabieg, mimo oczywistych wskazań. Proces się wydłuża, czas ucieka.
W polskich warunkach trudno także wyobrazić sobie sytuację, gdy lekarz lekką ręką, „na wyrost”, wydaje zaświadczenie o wskazaniu do aborcji. Obserwowaliśmy raczej odwrotną tendencję – wskazania do legalnej aborcji były ignorowane i kwestionowane.
Jeżeli zaś pacjentka sama chce potwierdzić diagnozę u innego lekarza, może to zrobić i nie potrzebuje do tego artykułu w ustawie.
Pomysł powrotu do nieakceptowanej przez nikogo ustawy z 1993 roku jest kuriozalny. Równie dziwny był sposób prezentacji projektu ustawy dotyczącej aborcji. Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia, główni hamulcowi ustawy o aborcji do 12. tygodnia, nie zjawili się na niej i jakby w ogóle nie mieli z nią nic wspólnego. A musieli mieć sporo.
„Jestem za legalizacją aborcji do 12. tygodnia, podobnie jak większość moich koleżanek z Polski 2050. Mam jednak wątpliwości co do projektu ustawy Lewicy. Szczególnie jeśli chodzi o legalizację aborcji do 24. tygodnia. Wiem, że wiele osób – nie tylko z Polski 2050 – ma z nim problem. To dlatego powstał pomysł, by stworzyć kolejne projekty poselskie” – mówiła w styczniu OKO.press Aleksandra Leo, posłanka Polski 2050.
Czyli posłanki za, ale panowie przeciwko. To oni powinni byli prezentować konserwatywny projekt, ale wysłali koleżanki.
Na konferencji 23 lutego posłanki TD jedna przez drugą przekonywały, że są za prawem do aborcji do 12. tygodnia, ale właśnie w związku z tym składają projekt z 1993 roku. Po co?
Wioletta Tomczak z Polski 2050 tłumaczyła to tak:
"Bardzo mocno postulujemy to, żeby doprowadzić prace związane z przeprowadzeniem referendum w Polsce w temacie aborcji do końca. Zanim to jednak nastąpi, [ma wejść w życie] złożona dzisiaj ustawa ratunkowa, która przywróci możliwość aborcji zwłaszcza w tej sytuacji, gdy zagraża ona zdrowiu i życiu kobiety. Nigdy więcej pani Izabela, Dorota, Marta, Agnieszka, Anna czy Justyna, ani żadna inna kobieta nie będzie drżała o swoje życie. Ani nie straci go w wyniku tego, że płód, który rozwija się w jej łonie, nie ma szans, żeby przeżyć poza organizmem matki. Dla Polski 2050, Trzeciej Drogi, także dla PSL, ważne jest, by odwrócić ten haniebny wyrok TK z 2020 roku, po którym Polki i Polacy wyszli na ulicę i powiedzieli dość. Dość tego, że nie czujemy się bezpiecznie w naszym kraju.
Składana dzisiaj w Sejmie ustawa, oprócz przywrócenia przesłanki, która umożliwia terminację ciąży w wyniku wad letalnych płodu, ma za zadanie także wskazać, że kobiety będą czuły się bezpiecznie także po gwałcie. Jeżeli zgłoszą do prokuratury, że ciąża powstała w wyniku gwałtu, wskazujemy w tej ustawie krótką ścieżkę dopuszczającą terminację ciąży w tej sytuacji".
A to wypowiedź Urszuli Pasławskiej z PSL:
"80 proc. społeczeństwa generalnie chce liberalizacji prawa aborcyjnego, [ale] często trzeba marzenia szyć na miarę. Dlatego składamy skuteczny projekt, który znajdzie w naszej ocenie poparcie różnych środowisk i ma szansę szybko wejść w życie. Będzie to pierwszy etap upodmiotowienia praw kobiet, które przez 8 lat były niszczone.
Jeżeli ktoś ma lepszy sposób na to, aby szybko zliberalizować prawo aborcyjne, jesteśmy gotowi o tym rozmawiać. Ale prawda jest taka, że tylko ustawa ratunkowa, ustawa kompromisowa ma szansę w tym momencie wejść w życie. W kolejnym etapie odważnie oddamy głos obywatelom, bo przez ostatnie 8 lat w sprawie praw kobiet klasa polityczna zawiodła. Chcemy rozwiązać problem na wiele, wiele lat, ale to mogą zrobić tylko Polacy w referendum".
Mirosław Suchoń, przewodniczący klubu parlamentarnego Polska 2050-Trzecia Droga, podkreślił, że ustawa realizuje obietnice Trzeciej Drogi i że został przygotowany przez posłanki.
Krzysztof Paszyk, przewodniczący klubu parlamentarnego PSL-Trzecia Droga: "Jesteśmy realistami. Trzeba twardo stąpać po ziemi.
W tym Sejmie i przy tym prezydencie tylko projekt ustawy, którą składamy, daje szansę na zliberalizowanie tych drakońskich zasad, które zostały po wyroku TK Przyłębskiej".
Przewodniczący przekonywał, że to projekt Trzeciej Drogi to jedyna propozycja, która ma szanse na poparcie prezydenta: „To jedyny możliwy krok dzisiaj”.
Ewa Szymanowska z Polski 2050: „To jest jedyne, co możemy zrobić, bo prezydent zawetuje każdy krok liberalizujący. To też jest pewnego rodzaju liberalizacja. Ja osobiście jestem za jeszcze krokiem dalej. Ale w tej chwili ważne jest, żeby przywrócić to, co było wcześniej, żeby kobiety nie były w sytuacji, kiedy czeka się, że płód obumrze, a z nim umiera kobieta”.
Na pytanie dziennikarza Patryka Michalskiego z WP o to, czy TD będzie się upierać przy referendum, Urszula Pasławska odpowiedziała: „Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek parlamentarzysta był przeciw liberalizacji prawa aborcyjnego, a nasza ustawa mówi o oddaniu głosu Polakom. 80 proc. społeczeństwa chce liberalizacji prawa, a 60 proc. chce pełnej liberalizacji”.
Michalski dopytał, kto będzie decydował o brzmieniu pytań w referendum. Szymanowska stwierdziła, że pytania zostaną zaproponowane, a Sejm będzie nad nimi pracował.
Czyli jednak nie społeczeństwo o nich zadecyduje.
Michalski pytał dalej: „Czy oddawanie decyzji i mężczyznom, i kobietom w sprawie tego, jak ma wyglądać podmiotowość kobiety, jest odpowiednia?”. Paszyk uznał, że lepsze to, niż oddawanie decyzji 460 osobom w Sejmie, w większości mężczyznom.
Dziwnej odpowiedzi udzieliła natomiast Szymanowska:
„Byłoby to łamaniem prawa mężczyzn, bo w tę ciążę zachodzi się również przy udziale panów. Byłoby to nie w porządku wobec mężczyzn, gdybyśmy ich wyłączali”.
I to jest najlepsze podsumowanie konferencji oraz całego projektu Trzeciej Drogi.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze