Prześladowana za czasów PiS prokuratorka przestaje prowadzić najbardziej gorące politycznie śledztwo w Polsce. Kończy się jej bowiem delegacja do stołecznej prokuratury okręgowej. Ewa Wrzosek wraca do pracy w prokuraturze rejonowej
Prokuratorka Ewa Wrzosek – na zdjęciu u góry – do pracy w rodzimej Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów wraca 24 czerwca 2025 roku. Wtedy kończy się jej delegacja do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. To oznacza, że nie będzie mogła już prowadzić śledztwa ws. dwóch wież, które dotyczy samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Wrzosek na delegacji jest od kilku miesięcy i prowadzi w okręgu kilka śledztw rozliczeniowych. W tym to najgłośniejsze. Mogłaby prowadzić je dalej, ale musiałaby zgodzić się na przedłużenie jej delegacji na kolejne sześć miesięcy.
Z informacji OKO.press wynika, że kierownictwo prokuratury okręgowej zwróciło się do Wrzosek o wyrażenie takiej zgody. Ale prokuratorka pozostawiła sprawę do załatwienia kierownictwu. Może ono w wyjątkowych sytuacjach delegować ją bez jej zgody na kolejne pół roku. Pozwala na to artykuł 106 paragraf 3 ustawy o prokuraturze.
Ale z tej możliwości korzystała prokuratura Ziobry, która w ten sposób zsyłała prokuratorów na karne delegacje. Obecne kierownictwo prokuratury okręgowej nie chce z tego przepisu korzystać. Dlatego delegacja prokuratorki wygaśnie za tydzień i wróci ona do rejonu. I tam dostanie nowy przydział spraw do prowadzenia. Jako pierwsze informację o powrocie Wrzosek do rejonu podało Radio Wnet.
Z informacji OKO.press wynika, że śledztwo ws. dwóch wież poprowadzi dalej prokuratorka Małgorzata Szeroczyńska, wiceszefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. To doświadczona i niezależna prokuratorka. Była bezpośrednią przełożoną Wrzosek w okresie delegacji.
Z informacji OKO.press wynika też, że Wrzosek śledztwo ws. dwóch wież prowadziła sprawnie i rzetelnie. W śledztwie nie pozostało wiele czynności do wykonania. Pozostało m.in. przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego.
Ewa Wrzosek śledztwo ws. dwóch wież wznowiła na początku 2025 roku. Chodzi o dwa wieżowce w Warszawie, które chciała zbudować partia Kaczyńskiego, by móc na nich zarabiać. Kaczyński podejmował w tej sprawie decyzje osobiście. Miał w tym pomóc austriacki biznesmen. Nic z tego jednak nie wyszło. Biznesmen poniósł koszty, nie dostał zapłaty, poczuł się oszukany. Złożył zawiadomienie do prokuratury, ale za władzy PiS odmówiono śledztwa.
Podjęto je na nowo po raporcie Adama Bodnara o 200 śledztwach pod presją władzy PiS.
Sprawa wywołała duże emocje, bo w marcu 2025 roku trzy dni po przesłuchaniu zmarła Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka Kaczyńskiego.
Obóz PiS na czele z Kaczyńskim śmierć Barbary Skrzypek łączył z przesłuchaniem jej przez Ewę Wrzosek, która nie zgodziła się na udział w przesłuchaniu pełnomocnika Skrzypek. Na prokuratorkę wylał się hejt, dostawała pogróżki. O fizycznym zaatakowaniu jej rozmawiali politycy PiS, na czele z Jackiem Ozdobą. Było to na demonstracji pod prokuraturą, na którą wyszła Ewa Wrzosek.
Prokuratorka słyszała, że jest morderczynią. Złożyła zawiadomienie do prokuratury na groźby. Wrzosek dostała ochronę. Nadal prowadziła śledztwo ws. dwóch wież. Bo Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk uznał, że nie ma podstaw do jej wyłączenia ze sprawy.
Sprawa śmierci Barbary Skrzypek zaciążyła nad tym śledztwem. Ale obarczanie Wrzosek odpowiedzialnością za śmierć Skrzypek jest nieuprawnione. Prokuratura zrobiła sekcję i ustaliła, że bezpośrednią przyczyną śmierci był zawał serca.
Wrzosek nie złamała też prawa podczas przesłuchania. Mogła nie dopuścić do udziału w nim pełnomocnika Skrzypek, to uznaniowa decyzja prokuratora. Praktyka prokuratorów jest różna.
Sama mogła też sporządzić protokół przesłuchania. To częsta praktyka, bo prokuratorzy nie chcą m.in. tracić czasu na poprawki po protokolantach. Nie zadawała złośliwych pytań, nie była napastliwa. Przesłuchanie trwało ponad cztery godziny, ale była przerwa.
Owszem Wrzosek mogła dopuścić pełnomocnika Skrzypek. Z dwóch powodów. Po pierwsze, współpracowniczka Kaczyńskiego mówiła, że jest zdenerwowana i ma problemy ze wzrokiem. To przesłanka czysto ludzka. Po drugie mogła go dopuścić z powodu wagi sprawy. Wszak dotyczy ona lidera największej opozycyjnej partii i trzeba dmuchać na zimne. Ale takiej decyzji Wrzosek nie podjęła.
Prokuratorka mogła też wyznaczyć do sporządzenia protokołu protokolanta – choćby po to, żeby mieć świadka przebiegu postępowania. Są prokuratorzy, którzy tak robią, gdy przesłuchują ważnych polityków.
Trudno jednak z tego powodu czynić jej formalny zarzut. Prawica robiła to jednak, insynuując, że doszło do fałszerstwa protokołu. Być może w ogóle nie byłoby teraz kontrowersji wokół tego przesłuchania, gdyby nie śmierć Barbary Skrzypek. PiS zaczął robić problem dopiero po jej śmierci, nie dodając, że sam Kaczyński wyznał, że po przesłuchaniu kontaktował się ze Skrzypek i pytał o przesłuchanie. Mógłby więc paść analogiczny zarzut: że ta rozmowa mogła spowodować lub pogłębić stres u jego byłej współpracowniczki. Wszystko to teraz oceni w oddzielnym śledztwie Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Pojawiły się też kontrowersje, czy Wrzosek powinna prowadzić to śledztwo, bo była ofiarą władzy PiS. Przypomnijmy. Za czasów PiS ostro krytykowała prokuraturę Ziobry – bo było za co. Chciała zrobić śledztwo ws. prezydenckich wyborów kopertowych, które w epidemii planował PiS. Sprawę szybko jej odebrano i zrobiono za to dyscyplinarkę.
Miała też kilka innych dyscyplinarek. Była zesłana na pół roku na karną delegację do Śremu. Zrobiono w jej sprawie śledztwo, na kanwie którego była przez miesiące zawieszona. Inwigilowano ją Pegasusem. I jak niedawno ujawniła NIK, dane o niej zbierano przy pomocy oprogramowania Hermes do białego wywiadu. Robiono to nieformalnie.
Za czasów PiS Wrzosek wyrobiła sobie wśród wielu obywateli pozycję nieustępliwej i bezkompromisowej wojowniczki o prokuraturę. Pomogła jej w tym częsta obecność na swoim koncie na Twitterze. Wrzosek pokazała, że ma ostre komentarze i riposty. Wchodziła w dyskusje z politykami z obozu Ziobry.
Do dziś jej konto na platformie X (dawny Twitter) obserwuje 75,5 tysiąca osób. Często występowała w mediach, które ją lubią. Bo nie odmawiała uczestnictwa. Mówi z emocjami, prosto i ostro.
Wrzosek ma wysokie ambicje. Po przegranych przez PiS wyborach startowała w konkursie na nowego prokuratora krajowego. Ale konkurs wygrał Dariusz Korneluk. Potem miała szanse na stanowisko wiceszefowej Prokuratury Regionalnej w Warszawie, ale zaszkodziło jej trwające do dziś śledztwo w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej.
Chodzi o jej pomoc w zablokowaniu zmian w mediach publicznych, które chcieli zabetonować nominaci władzy PiS. O pomoc miał zwracać się były minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz. Wrzosek złożyła stosowne wnioski do sądów rejestrowych, by zablokować zmiany. Portal wp.pl ujawnił, że wniosek został przygotowany w kancelarii adwokackiej, poza prokuraturą.
Wrzosek prawa nie złamała. Działała dla dobra publicznego. Ale nagięła procedury i pozostał niesmak. Ciągnie się za nią też inne śledztwo, które umorzono po zmianie władzy. Chodzi o przekazanie do stołecznego ratusza informacji ze śledztwa dotyczącego dwóch wypadków autobusów w Warszawie.
Było to w trakcie wyborów na prezydenta stolicy, w których startował Rafał Trzaskowski. Prawica obwiniała go wtedy o brak nadzoru nad komunikacją miejską. Wrzosek prawa nie złamała, prokuratura szybko sama informowała o szczegółach tych śledztw. Ale znowu pozostał niesmak.
Potem jakiś czas była o niej cisza, ale szybko o sobie przypomniała. I to z hukiem. W październiku 2024 roku na jaw wyszło, że rzuciła papierami. Napisała do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, że rezygnuje z zawodu prokuratora. W środowisku prokuratorów zawrzało. Było słychać głosy, że stawia Bodnara pod ścianą.
Minister mógł ją puścić wolno i dziś byłaby już poza zawodem. Zaproponował jej jednak, by pracowała bezpośrednio dla niego, jako radczyni w ministerstwie. Miała być jego kontaktem z prokuraturami rejonowymi. Ale próbowała przejąć nadzór nad rozliczeniami nominatów władzy PiS w sądach i w prokuraturze. Te rozliczenia prowadzi wydział spraw wewnętrznych.
Wrzosek wytrzymała w ministerstwie kilka tygodni. W grudniu 2024 roku w wywiadzie w TVP wypaliła, że według niej lepszym ministrem sprawiedliwości na czasy rozliczeń byłby Roman Giertych, a nie Adam Bodnar. W środowisku prokuratorów znowu zawrzało. Wrzosek wróciła wtedy do prokuratury rejonowej.
Wydawało się, że będzie to koniec epopei z szukaniem dla niej stanowiska. Że wróci do prowadzenia śledztw. W 2025 roku kierownictwo prokuratury uznało jednak, że Wrzosek, zamiast krytykować wszystkich dookoła i mówić jak należy pracować, niech sama się wykaże.
Zaproponowano jej delegację do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przyszła tu w lutym 2025 roku. I dostała kilka spraw. To dwie wieże, sprawę portalu Puszcza TV (który miały zrobić media Sakiewicza) i wydatków w PKN Orlen. To ewidentne sprawy rozliczeniowe, opisane w raporcie Bodnara. To miał być swego rodzaju test dla Wrzosek i próba jej zagospodarowania. Ale za tydzień Wrzosek po raz kolejny wraca do pracy w prokuraturze rejonowej.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Jarosław Kaczyński
Ewa Wrzosek
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Dariusz Korneluk
Małgorzata Szeroczyńska
praworządność
Prokuratura Okręgowa w Warszawie
rozliczenia PiS
śledztwo ws. dwóch wież
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.