Od tygodnia cała Polska mówi tylko o jednym z blisko 6 tysięcy prokuratorów. To stołeczna prokuratorka Ewa Wrzosek, która ponownie stała się twarzą prokuratury. Może to jednak zaszkodzić wizerunkowi prokuratury i procesowi rozliczeń władzy PiS
„Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.
Ewa Wrzosek – na zdjęciu u góry – to prokuratorka z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Represjonowana za władzy PiS, której była ostrą krytyczką. Cała Polska przypomniała sobie o niej tydzień temu, w związku ze śmiercią Barbary Skrzypek, wieloletniej współpracowniczki prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Zmarła trzy dni po przesłuchaniu jej jako świadka w sprawie tzw. dwóch wież.
Chodzi o dwa wieżowce w Warszawie, które chciała zbudować partia Kaczyńskiego, by móc na nich zarabiać. Kaczyński podejmował w tej sprawie decyzje osobiście. Miał w tym pomóc austriacki biznesmen, ale nic z tego nie wyszło. Biznesmen poniósł jednak koszty, nie dostał zapłaty, poczuł się oszukany. Złożył zawiadomienie do prokuratury, ale za władzy PiS odmówiono śledztwa.
Podjęto je niedawno na nowo, po raporcie Adama Bodnara o 200 śledztwach pod presją władzy PiS. Sprawę dwóch wież dostała Ewa Wrzosek, którą delegowano niedawno do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prezes Kaczyński może być – ale nie musi – głównym podejrzanym w tej sprawie.
Obóz PiS na czele z Kaczyńskim śmierć Barbary Skrzypek łączy z przesłuchaniem jej przez Ewę Wrzosek, która odmówiła udziału w przesłuchaniu pełnomocnika Skrzypek. Na prokuratorkę wylał się obrzydliwy hejt, dostaje pogróżki. O fizycznym zaatakowaniu jej rozmawiali politycy PiS, na czele z Jackiem Ozdobą. Było to na demonstracji pod prokuraturą, na którą wyszła Ewa Wrzosek.
Prokuratorka słyszy, że jest morderczynią. To haniebne i podłe oskarżenia. Złożyła zawiadomienie do prokuratury na groźby. Wrzosek dostała ochronę. I nadal będzie prowadziła śledztwo ws. dwóch wież. Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk uznał, że nie ma podstaw do jej wyłączenia ze sprawy.
Sprawa śmierci Barbary Skrzypek zaciąży już nad śledztwem ws. dwóch wież. O potencjalnych skutkach piszemy w dalszej części tekstu. Ale najpierw przypomnijmy kilka faktów, by było jasne, że nie przyłączamy się do ataków na Ewę Wrzosek. Zresztą nie o nią w tej całej dyskusji chodzi. Tylko o prokuraturę, rozliczenia, obywateli i państwo.
Niezaprzeczalne jest, że prokuratorka Ewa Wrzosek za czasów PiS miała wielką odwagę, której wtedy wielu brakowało. Ostro krytykowała prokuraturę Ziobry, bo było za co. Chciała zrobić śledztwo ws. prezydenckich wyborów kopertowych, które w epidemii planował PiS. Sprawę jej szybko odebrano. I zrobiono za to dyscyplinarkę.
Miała też kilka innych dyscyplinarek. Była zesłana na pół roku na karną delegację do Śremu. Zrobiono w jej sprawie śledztwo, na kanwie którego była przez miesiące zawieszona. Inwigilowano ją Pegasusem. I jak niedawno ujawnił NIK, dane o niej zbierano przy pomocy oprogramowania Hermes do białego wywiadu. Robiono to nieformalnie.
Dla jasności. OKO.press te wszystkie represje opisało. Relacjonowaliśmy jej dyscyplinarki.
Za czasów PiS Wrzosek wyrobiła sobie wśród obywateli pozycję nieustępliwej i bezkompromisowej wojowniczki o prokuraturę. Pomogła jej w tym częsta obecność na swoim koncie na Twitterze. Wrzosek pokazała, że ma ostre komentarze i riposty. Wchodziła w dyskusje z politykami z obozu Ziobry.
Do dziś jej konto na platformie X (dawny Twitter) obserwuje 75,5 tysiąca osób. I to jest największy kapitał. Jej wpisy lubi nawet po kilka tysięcy osób. Mają też po kilkadziesiąt – kilkaset tysięcy wyświetleń. Często występuje w mediach, które ją lubią. Bo nie odmawia występów. Mówi z emocjami, prosto i ostro.
Kolejne fakty ws. dwóch wież. Obarczanie Wrzosek odpowiedzialnością za śmierć Skrzypek jest nieuprawnione. Prokuratura zrobiła sekcję i ustaliła, że bezpośrednią przyczyną śmierci był zawał serca. Na razie nic nie wiadomo o stanie jej zdrowia.
Wrzosek nie złamała też prawa podczas przesłuchania. Mogła nie dopuścić do udziału w nim pełnomocnika Skrzypek, to uznaniowa decyzja prokuratora. Praktyka prokuratorów jest różna.
Sama mogła też sporządzić protokół przesłuchania. To częsta praktyka, bo prokuratorzy nie chcą m.in. tracić czasu na poprawki po protokolantach. Nie zadawała złośliwych pytań, nie była napastliwa. Przesłuchanie trwało ponad cztery godziny, ale była przerwa.
Owszem Wrzosek mogła dopuścić pełnomocnika Skrzypek. Z dwóch powodów. Bo współpracowniczka Kaczyńskiego mówiła, że jest zdenerwowana i ma problemy ze wzrokiem. To nawet przesłanka czysto ludzka. Po drugie mogła go dopuścić z powodu wagi sprawy. Wszak dotyczy ona lidera największej opozycyjnej partii. Więc na zapas trzeba chuchać na zimne. Ale takiej decyzji nie podjęła.
Wrzosek mogła też wyznaczyć do sporządzenia protokołu protokolanta. Tylko po to, by mieć świadka przebiegu postępowania. Są prokuratorzy, którzy tak robią, gdy przesłuchują ważnych polityków.
Trudno jednak z tego powodu czynić jej formalny zarzut. Choć robi to prawica, insynuując, że doszło do fałszerstwa protokołu. Być może w ogóle nie byłoby teraz problemu z tym przesłuchaniem, gdyby nie śmierć Barbary Skrzypek. PiS zaczął robić problem dopiero po jej śmierci.
Nie dodając, że sam Kaczyński wyznał, że po przesłuchaniu kontaktował się ze Skrzypek i pytał o przesłuchanie. I też mógłby paść teraz zarzut, że ta rozmowa mogła spowodować lub pogłębić stres u jego byłej współpracowniczki. Wszystko to teraz oceni w oddzielnym śledztwie Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Ale są też inne fakty. Za PiS nie tylko Ewa Wrzosek broniła niezależności prokuratury. Robiło to wielu sędziów, prawników i ok. 250 prokuratorów w Lex Super Omnia. Najbardziej represjonowany był Krzysztof Parchimowicz, były szef Lex Super Omnia. Zapłacił za to zdrowiem, dziś jest na emeryturze.
Prokuratury broniła jego następczyni Katarzyna Kwiatkowska, która też płaciła represjami i zdrowiem. Robił to Jacek Bilewicz, który zastąpił w 2024 roku odsuniętego Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego (zaufanego Ziobry). I inni. Obecny Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk, Jarosław Onyszczuk, Katarzyna Gembalczyk, Justyna Brzozowska, Katarzyna Szeska, Mariusz Krasoń (też mocno prześladowany za PiS), Damian Gałek, Robert Kmieciak, czy Alfred Staszak. Oni wszyscy też poddawani byli represjom, płacili zdrowiem, byli karnie delegowani.
Ewa Wrzosek też jest członkinią Lex Super Omnia. Ale trzymała się na uboczu stowarzyszenia. Jest jak samotny wilk. Grała swoją indywidualną rolę i pracowała na swój wizerunek. Spotykała się z obywatelami, w tym w ramach Tour de Konstytucja. Dawała wsparcie sędziom.
I tu pojawia się pierwszy problem. Wrzosek jest solistką, a prokuratura to organizacja hierarchiczna z szefami i praca zespołowa. Wrzosek mimo zmiany władzy nadal jest solistką i można odnieść wrażenie jakby cały czas była na barykadzie. Krytykuje obecne kierownictwo prokuratury na czele z Adamem Bodnarem.
Domaga się przyspieszenia rozliczeń. Mówi, że można wszystko zrobić lepiej, szybciej. Ocenia pracę innych prokuratorów. Sugeruje, że sama by zrobiła wszystko lepiej. I nadal jest aktywna na profilu X. Cały czas wchodzi z polemikę z politykami. Nie gryzie się w język, choć jest prokuratorem.
Ewę Wrzosek kocha część obywateli. Ale jest tajemnicą poliszynela, że ma wielu przeciwników i krytyków w prokuraturze. Nikt nie chce jej krytykować pod nazwiskiem. Nie dlatego, że się jej boi. Tylko nie chcą pogłębiać podziałów w prokuraturze i dawać argumentów do ataków na nią.
Prokuratorzy jednak przyznają, że jej występy medialne i posty na platformie X idą na konto całej prokuratury, wpływając na jej wizerunek. I są obciążeniem.
Przełożeni Wrzosek mogą wydać jej formalne polecenie ograniczenia aktywności w mediach, w tym społecznościowych. Ale nikt, na razie takiego zakazu jej nie dał. Prokuratura jest bowiem zakładnikiem followersów Wrzosek. Szybko, by stanęli w jej obronie, zarzucając cenzurę i kneblowanie wojowniczej prokuratorki. A ona sama mogłaby walić wtedy wpisami w Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, czy Prokuratora Krajowego Dariusza Korneluka.
Ale to ślepa uliczka. Wrzosek nie jest samotnym prokuratorem, tylko jednym z blisko sześciu tysięcy prokuratorów. Ten zawód ma ograniczenia, w tym w zakresie wypowiedzi. Owszem, po czasach PiS sędziom i prokuratorom wolno więcej w debacie publicznej. Co też wynika z wyroków ETPCz.
Ale debata powinna być rzeczowa i odnosić się głównie do wymiaru sprawiedliwości. Powinna stronić od polityki. A Wrzosek nie ma problemu, by wejść w polemikę z politykami. Co powoduje też kolejne konsekwencje dla niej samej, ale też dla wizerunku całej prokuratury. O czym będzie dalej.
Medialność i rozpoznawalność Wrzosek ma też przełożenie na ambicje prokuratorki. Nie kryje ich. Chce wysoko awansować. Z informacji OKO.press wynika, że po zmianie władzy rozważano ją na szefową CBA, ale stanowiska nie dostała.
W 2024 roku wystartowała w konkursie na szefa Prokuratury Krajowej. Jednak komisja konkursowa wybrała Dariusza Korneluka, który ma doświadczenie w zarządzaniu prokuraturą i ma doświadczenie na kilku szczeblach prokuratury.
Później w wywiadach Wrzosek mówiła, że po rozdzieleniu stanowisk Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości będzie starać się o stanowisko nowego Prokuratora Generalnego, którego będzie wybierać Sejm.
Po zmianie władzy awansowało wielu prokuratorów z Lex Super Omnia. Chcąc przeprowadzić zmiany w prokuraturze, Adam Bodnar musiał na nich postawić. A Wrzosek została w prokuraturze rejonowej. I mogła poczuć się rozżalona.
Sama jednak sobie zaszkodziła. Miała zostać zastępczynią Prokuratora Regionalnego w Warszawie. Ale nominacji nie dostała. Zaciążyło wciąż trwające śledztwo – wszczęte za PiS – w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Chodzi o jej pomoc w zablokowaniu zmian w mediach publicznych, które chcieli zabetonować nominaci władzy PiS.
O pomoc miał zwracać się były minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz. Wrzosek złożyła stosowne wnioski do sądów rejestrowych, by zablokować zmiany. Portal wp.pl ujawnił, że wniosek został przygotowany w kancelarii adwokackiej, poza prokuraturą.
Wrzosek prawa nie złamała. Działała dla dobra publicznego. Ale nagięła procedury i pozostał niesmak. Ciągnie się za nią też inne śledztwo, które umorzono po zmianie władzy. Chodzi o przekazanie do stołecznego ratusza informacji ze śledztwa dotyczącego dwóch wypadków autobusów w Warszawie.
Było to w trakcie wyborów na prezydenta stolicy, w których startował Rafał Trzaskowski. Prawica obwiniała go wtedy o brak nadzoru nad komunikacją miejską. Wrzosek prawa nie złamała, prokuratura szybko sama informowała o szczegółach tych śledztw. Ale znowu pozostał niesmak.
To wszystko spływa po Wrzosek. Ma opinię teflonowej i niezatapialnej. Jakiś czas była o niej cisza, ale szybko o sobie przypomniała. I to z hukiem. W październiku 2024 roku na jaw wyszło, że rzuciła papierami. Napisała do Bodnara, że rezygnuje z zawodu prokuratora. W środowisku prokuratorów zawrzało. Było słychać głosy, że stawia Bodnara pod ścianą.
Minister mógł ją puścić wolno i dziś byłaby już poza zawodem. Zaproponował jej jednak, by pracowała bezpośrednio dla niego, jako radczyni w ministerstwie. Miała być jego kontaktem z prokuraturami rejonowymi. Ale próbowała przejąć nadzór nad rozliczeniami nominatów władzy PiS w sądach i w prokuraturze. Te rozliczenia prowadzi wydział spraw wewnętrznych.
Wrzosek wytrzymała w ministerstwie kilka tygodni. W grudniu 2024 roku w wywiadzie w TVP wypaliła, że lepszym ministrem sprawiedliwości na czasy rozliczeń byłby Roman Giertych, a nie Adam Bodnar. W środowisku prokuratorów znowu zawrzało. Wrzosek wróciła wtedy do prokuratury rejonowej.
Wydawało się, że będzie to koniec epopei z szukaniem dla niej stanowiska. Że wróci do prowadzenia śledztw, w których miała zresztą spore zaległości. Ale dyscyplinarki za to nie zrobiono jej nawet za czasów PiS. W 2025 roku kierownictwo prokuratury uznało jednak, że Wrzosek, zamiast krytykować wszystkich dookoła i mówić jak należy pracować, niech sama się wykaże.
Zaproponowano jej delegację do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przyszła tu w lutym 2025 roku. I dostała kilka spraw. To dwie wieże, sprawę portalu Puszcza TV (który miały zrobić media Sakiewicza) i wydatków w PKN Orlen. To ewidentne sprawy rozliczeniowe, opisane w raporcie Bodnara.
Dlaczego Wrzosek dostała sprawę dwóch wież? Początkowo sprawę losowano. I dostała ją prokuratorka Marta Choromańska, która prowadzi wątki ws. afery GetBack. Znana jest tego, że pilnowała kościoła z narodowcami. Ale finalnie nie poprowadziła sprawy. Mówi się też, że ponoć nie było chętnych, by wziąć to śledztwo.
W prokuraturze więc zaryzykowano. Sprawę dostała Wrzosek. W rejonie nie miała doświadczenia z takimi sprawami, bo w rejonie są sprawy prostsze. Dostała więc szansę, by się wykazać. Na zasadzie albo sobie poradzi, albo polegnie i nie będzie już mogła krytykować innych. Taki swego rodzaju test. Próba zrobienia z watażki Kmicica, pracującego dla Rzeczpospolitej Babinicza. Bo i tak się mówi w prokuraturze, nawiązując do „Potopu” Henryka Sienkiewicza.
Poza tym zapracowana Wrzosek miałaby mniej czasu na działalność medialną. Co szybko okazało się złudne. Bo Wrzosek 14 marca – dzień przed śmiercią Barbary Skrzypek – udzieliła długiego wywiadu w Polskim Radiu. Dużo mówiła o sobie, prokuraturze, przełożonych. I o śledztwie ws. dwóch wież. Sic! Mówiła o śledztwie, które sama prowadzi.
Zdradziła, że ma w planach przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego i że przesłuchała powiązanego z nim księdza Sawicza. To wyjście poza swoją rolę i standardy. Prokurator co do zasady nie powinien sam mówić o swoich sprawach, a już na pewno o podejmowanych krokach procesowych. Jeśli już, to o śledztwach powinni mówić rzecznicy prasowi. Ale Wrzosek nie ma z tym problemu.
Po informacji o śmierci Barbary Skrzypek sama też wychodziła do mediów i odpowiadała długo na pytania. Wyszła też przed prokuraturę, gdy była pod nią demonstracja polityków PiS, na czele z Kaczyńskim. Co jej przeciwnicy odebrali jako prowokację. Po demonstracji udzielała odpowiedzi na pytania dziennikarzy.
Można mówić, że Wrzosek miała odwagę, by wyjść do wzburzonego tłumu. Ale to tylko podgrzało i tak już wysokie emocje wokół tej sprawy. Poza tym Wrzosek nie wyszła tam prywatnie, tylko jako prokuratorka. A potem na platformie X napisała jeszcze niefortunnie „pierwsza umiera prawda”.
Emocje nieco opadły po ujawnieniu protokołu przesłuchania Barbary Skrzypek. Wynika z niego, że przesłuchanie było normalne. Pomogło też przejęcie informowania o tej sprawie przez rzeczników prasowych, zwłaszcza z Prokuratury Krajowej, którzy mówią bez emocji.
Powierzenie Wrzosek sprawy dwóch wież było swego rodzaju testem. Owszem można było zarzucać, że nie ma doświadczenia w takich sprawach. Ale prokurator musi gdzieś nauczyć się praktyki. Można jej było zarzucać, że z uwagi na swoje wypowiedzi jest uważana za nieobiektywną wobec polityków PiS.
Ale Wrzosek, tak jak inni prokuratorzy, czy też sędziowie, którzy bronili praworządności, na tej zasadzie byliby wyłączani ze wszystkich spraw. I nie mogliby prowadzić rozliczeń. Nie można też odmówić Wrzosek wewnętrznej niezależności i bezstronności.
Być może gdyby nie śmierć Barbary Skrzypek dziś nie byłoby pytań. Ale mamy nową rzeczywistość.
I dziś widać, że medialne wypowiedzi Wrzosek ułatwiają opozycji ataki na nią i na prokuraturę. Łatwiej jest ją oskarżać o stronniczość, choć nie ma to związku z rzeczywistością. Ważny jest jednak tzw. zewnętrzny aspekt niezależności i obiektywizmu. Czyli jak jest ona postrzegana przez przeciętnych obywateli. A jest postrzegana różnie. Bo ma nie tylko fanów.
Ewie Wrzosek nie pomaga też to, że mocno zainteresowany śledztwem ws. dwóch wież jest adwokat Roman Giertych. Jest on pełnomocnikiem austriackiego biznesmena.
Giertych nie uczestniczył osobiście w przesłuchaniu Skrzypek, tylko jego współpracownik. Ale Wrzosek mówiła publicznie, że lepiej by było, gdyby ministrem na czas rozliczeń był Giertych (on sam dystansował się od tej pochwały). Opozycja może dziś zarzucać, że grają do jednej bramki. A że to nieprawda? Nie ważne. W prawicowych mediach pójdzie taki przekaz.
Wyciąga się jej, że udzieliła też wcześniej wywiadu adwokatowi Jackowi Dubois, który też brał udział w przesłuchaniu Skrzypek i współpracuje z Giertychem.
Prawica mówi, że podczas przesłuchania było troje na jedną Skrzypek. To też nieprawda. Ale będzie wykorzystane do podważania wartości dowodowej protokołu z przesłuchania. I położy się cieniem na tym śledztwie.
Słychać w prokuraturze, że Wrzosek, mając to w głowie, w ogóle nie powinna przyjmować tej sprawy. Że być może powinna teraz sama zrezygnować lub sprawę powinien dostać inny prokurator. Pomoże to wyciszyć emocje wokół tej sprawy i wokół prokuratury. Tak, by zarządzano kryzysem w korporacji.
Ale prokuratura jest teraz w trudnej sytuacji. Bo gdy odbierze sprawę Wrzosek, pokaże, że ulega politycznym naciskom opozycji. Musi też jej bronić, bo jest ofiarą ataków i gróźb.
Pozostawienie jej przy śledztwie rodzi jednak kolejne ryzyka, z którymi musi liczyć się prokuratura. Nadal będzie ona atakowana. Co będzie też angażować prokuraturę.
Pytanie też jak dalej będzie zachowywać się Ewa Wrzosek. Czy skupi się na pracy? Czy będzie dalej aktywna w mediach i na platformie X? Czy dalej będzie solistką, czy się cofnie jak wielu sędziów i prokuratorów, którzy po zmianie władzy zeszli z tzw. barykady. Mniej jest ich w mediach.
Włączyli się w odbudowę praworządności. Owszem zdarza się, że krytykują też ministra Adama Bodnara, ale są w procesie odbudowy wymiaru sprawiedliwości. Czy Wrzosek wróci do tzw. szeregu; czy dalej będzie walczyć o najwyższe stanowiska, wykorzystując do tego swoją popularność?
Dlaczego to ważne? Bo prokuratura to zespół, a nie tylko prokurator Wrzosek. Na wyniki prokuratury i sukces ciężko pracują wszyscy. Ma ona też swoich szefów i rzeczników prasowych. To oni powinni występować w mediach i mówić o pracy prokuratury i śledztwach. A nie Ewa Wrzosek, która krytykowała śledztwa, których nie prowadzi.
Prokuratura radzi sobie z medialnym przekazem, potrafi też reagować kryzysowo, choć po śmierci Barbary Skrzypek wszyscy na 2 dni zamilkli. Tego wymagała chwila i szacunek dla zmarłej. Potem prokuraturę tłumaczył rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba. Nie do końca udźwignął zadanie, bo widać było po nim duży stres.
Ale później na spokojnie wszystko tłumaczyli Przemysław Nowak i Anna Adamiak z Prokuratury Krajowej. A zadanie mają niełatwe. Bo konferencje zmieniają się w godzinne przesłuchania ich przez prawicowych dziennikarzy. Wykorzystująoni to, że wszystko leci na żywo w telewizjach i wygłaszają nawet swoje oświadczenia. Albo zadają to samo pytanie po kilka razy, by mieć dobre tzw. setki.
Dobrze poradził sobie też rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Norbert Woliński, który mówił o wynikach sekcji zmarłej Skrzypek. Był rzeczowy i profesjonalny. I taka powinna, być – nie tylko w okresach kryzysu – twarz prokuratury i rozliczeń.
Prokuratura nie potrzebuje nowych twarzy rozliczeń, a już na pewno nie potrzebuje szeryfów (chciał nim być Ziobro). Ani szeryfem, ani twarzą rozliczeń nie jest Adam Bodnar, który dał prokuraturze niezależność. Nie jest nim też Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk, który nie informuje o sukcesach śledztw.
Nie jest nim też naczelnik wydziału spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej Dariusz Makowski, który rozlicza ludzi Ziobry w wymiarze sprawiedliwości. Takimi twarzami nie są też prokuratorzy, którzy prowadzą śledztwa, w tym kluczowe dla rozliczeń. Nie chodzą oni do mediów jak Ewa Wrzosek, tylko co najwyżej można złapać ich w sądzie, gdy wychodzą z posiedzenia aresztowego.
Nie robiła też tego pierwotnie prowadząca śledztwo ws. afery Funduszu Sprawiedliwości Marzena Kowalska. Do tej pory o sukcesach, ale też porażkach prokuratury mówili jej rzecznicy lub rzadziej najwyższe kierownictwo. I tak powinno być z dwóch powodów.
Rzecznicy podchodzą na chłodno do spraw. Wiedzą, jak radzić sobie z mediami, w tym związanym z PiS. Po drugie. Są tarczą dla prokuratorów prowadzących śledztwo, którzy powinni mieć spokój w pracy. I być chronieni przed bezpośrednimi atakami. A tę ochronę dają im rzecznicy i kierownictwo prokuratury, które skupia na sobie ataki polityków. Najbardziej oskarżani o wszystko są Adam Bodnar i Dariusz Korneluk, ale to już ryzyko związane z ich stanowiskami.
Dla dobra państwa, obywateli, ale też prokuratorów twarzą rozliczeń powinno być demokratyczne państwo i niezależna prokuratura, jako instytucja.
Tymczasem Ewa Wrzosek sama mówi o swoich śledztwach, wychodzi do wzburzonego tłumu i targają nią teraz emocje. Polaryzuje też społeczeństwo. Ma swoich wielbicieli i hejterów. Szkodzi to jednak procesowi rozliczeń, bo łatwiej jest zarzucać, że to odwet na opozycji.
Szkodzi to też całej prokuraturze, która zamiast chwalić się sukcesami – a jest ich coraz więcej, będzie się tłumaczyć za Ewę Wrzosek. To nie pomoże w odbudowaniu zaufania społeczeństwa do prokuratury, która po czasach upolitycznienia przez PiS musi na powrót stać się niezależna i wolna od polityki oraz jakichkolwiek polityków.
Jest jeszcze jeden aspekt rozliczeń. Opozycja ma prawo do obiektywnych śledztw. Tam, gdzie nic nie wyjdzie, sprawy muszą być umarzane. Bo prokuratura jest strażnikiem praworządności. Ma nie tylko ścigać obywateli, ale też oczyszczać ich z zarzutów, jeśli są niewinni. Opozycja ma też prawo do uczciwych procesów przed niezależnym sądem.
Zanim dojdzie do procesu, prokuratura musi być pewna, że ma mocny materiał na oskarżenie. Bo porażka w sądzie, będzie też porażką rozliczeń. Dlatego trzeba do tego podejść profesjonalnie i bez zbędnych zawirowań.
Być może w prokuraturze powinno być jak w sądach. Minister Adam Bodnar do dyscyplinarek ludzi Ziobry wyznacza sędziów – tzw. rzeczników dyscyplinarnych ad hoc, którzy nie należeli do stowarzyszeń broniących praworządności. Być może jest to ostrożność ponad miarę. Ale w ten sposób minimalizuje zarzuty o ich stronniczość.
I dzięki temu rozliczenia w sądach, na razie nie budzą takich emocji. Może prokuratura powinna przyjąć takie kryterium, choćby tylko do najgłośniejszych spraw rozliczeniowych.
Z prokuratorką Ewą Wrzosek jest jeszcze jeden problem. Jest kampania wyborcza. Jeśli wezwie teraz na przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego, można się spodziewać, że PiS zrobi z tego show w postaci demonstracji pod prokuraturą. Znowu o Wrzosek będzie głośno. PiS to wykorzysta politycznie. I uderzy w Rafała Trzaskowskiego.
Co dalej powinna zrobić Ewa Wrzosek? Czy wytrzyma w gorsecie, jaki nakłada na nią toga prokuratora? Czy potrafi cofnąć się na tyle i poskromić swoje ambicje, by pracować w grupie i bez medialnego rozgłosu?
A może powinna zdyskontować swoją popularność w sieci i spróbować swoich sił w polityce? Ale tam też trzeba grać zespołowo.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Roman Giertych
Jarosław Kaczyński
Ewa Wrzosek
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prawo i Sprawiedliwość
Prokuratura
Prokuratura Krajowa
Barbara Skrzypek
praworządność
Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze