0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień / Agencja GazetaFot. Adam Stępień / ...

OKO.press ustaliło, że decyzję o umorzeniu śledztwa wydano kilka dni temu. Wydał ją wydział spraw wewnętrznych, który PiS powołał do ścigania sędziów i prokuratorów. Podpisał się pod nią prokurator Jerzy Kopeć, który pracuje w tym wydziale na delegacji od kilku miesięcy.

Umorzenie tej sprawy jest ważne, bo kończy etap represji wobec sędziów SN. Za władzy PiS sprawę wykorzystywano bowiem do ataków na legalny SN i profesora Włodzimierza Wróbla – na zdjęciu u góry – który ostro krytykował w mediach przejmowanie kontroli nad tym najważniejszym sądem w Polsce.

Prof. Wróbel był też w 2020 roku jedynym kandydatem na nowego I prezesa SN, który miał poparcie większości sędziów. Ale prezydent wybrał wtedy neo-sędzię Małgorzatę Manowską. Po kilku miesiącach po jej powołaniu na I prezeskę SN ruszyło śledztwo ws. legalnych sędziów SN.

Potem Prokuratura Krajowa wystąpiła jeszcze nielegalnej Izby Dyscyplinarnej o uchylenie immunitetu sędziom z Izby Karnej – prof. Włodzimierzowi Wróblowi, Andrzejowi Stępce i Markowi Pietruszyńskiemu. Chciała im postawić zarzuty karne za błąd pracowników sekretariatu Izby Karnej, którzy na czas nie wysłali do aresztów nakazów zwolnienia dwóch skazanych osób wobec, których SN wydał korzystne orzeczenia.

Nielegalna Izba odmówiła jednak nieprawomocnie uchylenia immunitetu prof. Wróblowi, uznając, że co najwyżej może odpowiadać dyscyplinarnie. Sędzia i prokuratura się od tego odwołali. Izba uchyliła jednak nieprawomocnie immunitet sędziemu Pietruszyńskiemu. A sprawą Stępki Izba nie zdążyła się zająć przed jej likwidacją w połowie 2022 roku. Spraw nie zakończono do dziś, bo sędziowie uzyskali w ETPCz zabezpieczenia chroniące ich przed rozpoznaniem spraw przez neo-sędziów.

Impuls do umorzenia teraz śledztw wyszedł z nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która zastąpiła Izbę Dyscyplinarną. Miesiąc temu miała ona rozpoznać – w składzie legalnych sędziów SN – odwołania od decyzji ws. prof. Wróbla. Ale rozprawę odroczono. Prokuratura chciała bowiem tylko wycofać swoje odwołanie złożone za czasów Ziobry. Przyznała jednak, że nie ma podstaw do ścigania sędziów SN.

Przeczytaj także:

Jednak oponowały przeciwko temu obrończynie sędziego i rzecznik dyscyplinarny SN. Bo byłoby to niekorzystne dla sędziego. Poza tym decyzję w jego sprawie wydał nie sąd. W tej sytuacji nowa Izba dała prokuraturze czas na podjęcie decyzji o tym, jak chce zakończyć tę sprawę.

I teraz Prokuratura Krajowa uznała, że sama umorzy śledztwo. Co oznacza zakończenie ścigania sędziów i upadek wniosków o uchylenie im immunitetów. Prokurator Jerzy Kopeć uznał, że czyn zarzucany sędziom za czasów Ziobry – przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków z artykułu 231 kodeksu karnego – nie ma znamion przestępstwa.

Prokurator Kopeć ustalił, że za zwolnienie skazanych z aresztu odpowiadali pracownicy sekretariatu Izby Karnej. Wynikało to z zarządzenia I prezesa SN z 2018 roku, z wieloletniej praktyki w SN i pośrednio z regulaminu funkcjonowania sądów powszechnych, który mówi, jak wykonuje się orzeczenia sądowe.

Taką praktykę w SN potwierdzili przesłuchani pracownicy sekretariatu oraz były przewodniczący III wydziału Izby Karnej.

Dlatego uznano, że sędziowie SN nie popełnili czynu zabronionego. Nie popełnili go też pracownicy sekretariatu, których już wcześniej ukarano naganą. Bo nie działali oni umyślnie i celowo. Czyli nie ma znamion czynu z artykułu 231 kodeksu karnego.

Prokurator Kopeć umarzając śledztwo, odniósł się do zarzutów obrońców sędziów SN, że decyzję ws. sędziów Wróbla i Pietruszyńskiego wydała w I instancji nielegalna Izba Dyscyplinarna, złożona z neo-sędziów. Czyli nie sąd. A jej decyzja nie obowiązuje.

Prokurator przychylił się do tych zarzutów. Powołał się na wyrok TSUE z listopada 2019 roku, wyrok SN z grudnia 2019 roku i uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku. W tych orzeczeniach podważono legalność neo-KRS, nominowanych przez nią neo-sędziów i legalność Izby Dyscyplinarnej.

Prokurator Jerzy Kopeć z Prokuratury Krajowej (siedzi po prawej). To on umorzył trwające 4 lata bezpodstawne ściganie 3 sędziów SN. Obok niego siedzi prokurator Michał Walendzik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak prokuratura ścigała 3 sędziów SN

Przypomnijmy, na czym polega cała sprawa uchylenia immunitetu sędziom SN: prof. Włodzimierzowi Wróblowi, Andrzejowi Stępce i Markowi Pietruszyńskiemu z Izby Karnej. Wystąpił o to wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej w 2021 roku (śledztwo wszczęto w grudniu 2020 roku).

Chciał im postawić „zarzuty nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami”, poprzez „doprowadzenie do bezprawnego pobytu dwóch osób w zakładach karnych”.

Chodzi o dwie sprawy, które toczyły się w Izbie Karnej Sądu Najwyższego w 2019 roku. Sędziemu Markowi Pietruszyńskiemu prokuratura zarzucała, że postanowieniem z października 2019 wstrzymał wykonanie wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku ze stycznia 2019 roku „wobec mężczyzny skazanego na 3 lata i 3 miesiące pozbawienia wolności za kradzież z włamaniem i usiłowanie kradzieży z włamaniem”.

Jaka miała być wina sędziego? „Mimo ciążącego na nim obowiązku sędzia nie podjął działań zmierzających do ustalenia, czy w momencie, gdy wydawał postanowienie o wstrzymaniu wykonania wyroku, skazany odbywa karę. Tymczasem karę taką zaczął on odbywać od 3 września 2019 roku. Dopiero 15 listopada 2019 roku wskutek interwencji obrońcy skazanego wydano nakaz zwolnienia mężczyzny. W rezultacie zaniechania sędziego mężczyzna był bezzasadnie przetrzymywany w zakładzie karnym przez niemal miesiąc”.

Podobny zarzut formułowano wobec sędziów Andrzeja Stępki i Włodzimierza Wróbla, którzy rozpoznawali jedną ze spraw. Sędzia Stępka był w niej przewodniczącym składu orzekającego, a sędzia Wróbel sprawozdawcą. W październiku 2019 roku uchylili wyrok Sądu Okręgowego w Zamościu z lutego 2018 wobec mężczyzny skazanego na 2 lata pozbawienia wolności za „spowodowanie wypadku w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym”.

Zdaniem Prokuratury Krajowej „Wbrew obowiązkowi nie sprawdzili, czy kara jest już wykonywana. Kroki takie podjęto dopiero po telefonie funkcjonariusza Służby Więziennej z zakładu karnego, w którym skazany był osadzony. Wskutek zaniechań sędziów mężczyzna spędził bezprawnie ponad miesiąc w zakładzie karnym”.

Sprawa nie była jednak tak jednoznaczna, jak chciała Prokuratura Krajowa. Z kilku powodów. Po pierwsze – to, że od ręki nie zwolniono z aresztu oskarżonych, było winą pracowników sekretariatu Izby Karnej. Od lat działano tam tak, że to kierownik sekretariatu i protokolant z danej sprawy wykonywali orzeczenia skutkujące uruchomieniem procedury zwolnienia z aresztu.

Jak informował w 2021 roku ówczesny prezes Izby Karnej Michał Laskowski: „W tych dwóch sprawach to kierowniczka i protokolant nie wykonali zwolnienia z aresztu. To oni zawsze przystawiali nakaz zwolnienia i to było wysyłane do aresztu. Było przeciwko nim postępowanie dyscyplinarne. Kierowniczkę odwołano, a protokolant dostał naganę”.

Laskowski podkreślał, że to postępowanie dyscyplinarne toczyło się za poprzedniej prezes SN Małgorzaty Gersdorf. I nie znaleziono wtedy podstaw, by wszczynać takie postępowanie wobec tych trzech sędziów. Teraz potwierdziła to w umorzeniu Prokuratura Krajowa.

Obrończynie sędziego SN, prof. Włodzimierza Wróbla – adwokatki Sylwia Gregorczyk-Abram (siedzi po prawej) i Agnieszka Helsztyńska. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Prokuratura Ziobry chciała uderzyć w SN

Po drugie, ważny jest też szerszy kontekst. W połowie 2020 roku nowa władza zaczęła przejmować kontrolę nad SN. Byli już w nim neo-sędziowie SN, a pełniącą funkcję I prezesa SN została Małgorzata Manowska. Wskazał ją prezydent Andrzej Duda spośród kilku kandydatów wyłonionych przez Zgromadzenie Sędziów SN. Wcześniej PiS tak zmienił ustawę o SN, by Zgromadzenie musiało wskazać kilku kandydatów, w tym neo-sędziego.

Jako jedyny poparcie większości Zgromadzenia – na stanowisko nowego I Prezesa SN – miał wtedy legalny sędzia SN, prof. Włodzimierz Wróbel. Ostro krytykował on przebieg Zgromadzenia. Na mocy zmienionych przez PiS przepisów prowadziło je dwóch tzw. komisarzy prezydenta.

Czyli neo-sędziowie Kamil Zaradkiewicz i Aleksander Stępkowski. Sędziowie zarzucali im, że lekceważyli ich głos i wnioski. Dlatego można podważać legalność wyboru Manowskiej.

Prof. Wróbel potem krytykował też „reformy” Ziobry. Władza przystąpiła do rozprawy z legalnymi sędziami SN. Atak poszedł na byłą I prezes SN Małgorzatę Gersdorf, którą już wcześniej PiS chciał usunąć siłowo z urzędu, przerywając jej kadencję.

Prokuratura Krajowa wszczęła też duże postępowanie wobec legalnych sędziów SN z Izby Karnej, w związku z rozpoznawaniem dyscyplinarek adwokatów, które miały trafiać do nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Ale adwokaci nie chcieli, by ich sprawy sądziła nielegalna Izba. Ataki na SN były też w mediach sprzyjających władzy PiS.

Co z innymi sprawami przeciwko sędziom SN

Wycofanie tych spraw z nowej Izby nie kończy jednak śledztw ws. legalnych sędziów SN. Prokuratura Krajowa musi jeszcze podjąć decyzję ws. 5 innych postępowań znajdujących się w wydziale spraw wewnętrznych.

Dwa dotyczą byłego prezesa Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józefa Iwulskiego. Chodzi o nieprawomocnie uchylony przez nielegalna Izbę Dyscyplinarną jego immunitet, za wyroki wydane z jego udziałem w stanie wojennym. Zarzuty za to chce mu postawić IPN.

Drugie postępowanie dotyczy tego, że Iwulski po uchyleniu immunitetu nadal pełnił funkcję prezesa Izby, mimo że został wtedy zawieszony. Tyle że uchylenie było nieprawomocne, a Izba Dyscyplinarna nie była legalnym sądem. W tym postępowaniu wydział spraw wewnętrznych sprawdzał też rzekome niedopełnienie obowiązków przez 3 legalnych sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.

Kolejne postępowanie dotyczy kilkunastu legalnych sędziów Izby Karnej SN, którzy rozpoznawali kierowane tu sprawy dyscyplinarne adwokatów. Prokuratura sprawdzała przez kilka lat czy złamali prawo, bo sprawy te były we właściwości nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Sprawy kierowane były do Izby Karnej, by zapewnić adwokatom prawo do legalnego i niezależnego sądu. O tej sprawie było głośno w 2021 roku. Postępowanie prokuratury jest obecnie zawieszone.

W wydziale spraw wewnętrznych są jeszcze dwa postępowania dotyczące sędziów SN. Chodzi o byłego prezesa Izby Cywilnej Dariusza Zawistowskiego, któremu zarzuca się, że udostępnił uzasadnienie jawnego orzeczenia, które następnie opublikowano na stronie Iustitii. SN w tym orzeczeniu orzekł, że orzeczenie wydane przez neo-sędziego SN jest nieistniejące. Na Zawistowskiego złożono zawiadomienie o rzekomym złamaniu ustawy o ochronie danych osobowych.

Ostatnia zaś sprawa w wydziale spraw wewnętrznych dotyczy sędziego SN Tomasza Artymiuka z Izby Karnej. Zawiadomienie na niego złożył w 2023 roku były już prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie Piotr Schab. Zarzucił mu przekroczenie uprawnień i złamanie ustawy o ochronie danych osobowych, w zakresie przetwarzania danych neo-sędziów apelacyjnych w Warszawy. W tym jego.

Sędzia SN Artymiuk zasiadał w składach orzekających, które robiły testy na niezależność neo-sędziów i wypadają one dla nich często negatywnie. I za to zaczęto go ścigać.

Legalny sędzia SN z Izby Cywilnej Dariusz Zawistowski. Jego też ścigała prokuratura Ziobry. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze