0:000:00

0:00

W październiku 2019 TVN ujawnił, że Marian Banaś wynajmuje kamienicę szemranym biznesmenom od seksbiznesu, a kontrola CBA wykazała nieprawidłowości w jego zeznaniach podatkowych. Wyszły też na jaw inne podejrzane fakty z życia szefa NIK. Banaś stał się dla PiS niewygodny, ale nie poddawał się presji, by ustąpić ze stanowiska, nawet wtedy, gdy prokuratura zainteresowała się jego synem. Od tej pory "żelazny Marian" wszedł w rolę niezależnego "kontrolera" władz. NIK uznała m.in., że organizując wybory "pocztowe" rząd rażąco naruszył prawo.

Wydawało się, że nie ma silnych na Banasia, ale dziś (23 lipca 2021) po południu prokurator generalny Zbigniew Ziobro wystąpił do Marszałka Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK. Jak czytamy w komunikacie na stronie prokuratury krajowej:

"Prokuratura zamierza postawić prezesowi NIK kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych.

Marian Banaś miał też nakłaniać Dyrektora Administracji Skarbowej w Krakowie do bezprawnego ujawnienia mu informacji na temat prowadzonych w jego sprawie czynności przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i kontroli podatkowej".

Ze śledztwa ma wynikać, że w latach 2015-2019 Marian Banaś, jako szef Służby Celnej, szef Krajowej Administracji Skarbowej, a potem minister finansów i prezes NIK, zaniżył w oświadczeniach majątkowych wartość posiadanych zasobów na kwotę co najmniej 550 tys. zł. Miał on też zataić zysk z inwestycji w rzeźbę. Za podanie nieprawdziwych informacji w oświadczeniu majątkowym Banasiowi może grozić nawet 5 lat więzienia.

Ale to nie jedyne zarzuty. Prokuratura chce też pociągnąć prezesa NIK do odpowiedzialności za przestępstwa skarbowe polegające na zaniżeniu przychodu z dzierżawy kamienicy w Krakowie w deklaracjach podatkowych. Skarb państw miał na tym stracić ok. 50 tys. zł.

20 minut temu Kancelaria Sejmu RP potwierdziła otrzymanie wniosku:

View post on Twitter

Wina winą, ale może to przykrywka?

Dziennikarze (także OKO.press) wskazali na wiele uzasadnionych podejrzeń wobec działań obu Banasiów seniora i juniora. Decyzja, by "uspokoić" "żelaznego Mariana" właśnie w tym momencie może być jednak także zabiegiem socjotechnicznym - by odwrócić uwagę od trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się PiS napotykając na zdecydowany opór wobec trzech inicjatyw, jakie podjął. Jarosław Kaczyński chciał być może - tym razem w zgodzie ze Zbigniewem Ziobro - pokazać pazurki, skoro w innych sprawach będzie zapewne musiał ustąpić.

Lex TVN spotkał się z kategoryczną odpowiedzią Amerykanów, którzy bronią własnej inwestycji, a także są wyjątkowo wyczuleni na wolność mediów. Kaczyński nie może tu liczyć nawet na głosy własnych koalicjantów z frakcji Gowina.

Ostentacyjne lekceważenie wyroku TSUE, który orzekł, że przeforsowany przez PiS system dyscyplinarny (w tym Izba Dyscyplinarna SN) jest w całości niezgodny z prawem UE wywołał ostrą odpowiedź Komisji Europejskiej, która zagroziła, że wystąpi do TSUE o zasądzenie kar finansowych. Co więcej, KE może także ograniczyć czy opóźniać wypłaty z Funduszu Odbudowy, który według propagandy PiS był ogromnym sukcesem władz i szansą na dalszy rozwój Polski.

I wreszcie "Lex Czarnek" - próba przejęcia pełnej kontroli MEN nad szkołami - wywołał powszechne oburzenie, ale rząd na razie obronił ministra przy pomocy desperackich argumentów.

Rzucenie mediom tematu Banasia tuż przed weekendem może zmniejszyć zainteresowanie opinii publicznej trzema potencjalnymi porażkami PiS, zwłaszcza jeżeli PiS będzie się z tych działań wycofywał.

Ziobro ma też osobisty powód, by zemścić się na Banasiu i spacyfikować działania NIK. W OKO.press ujawniliśmy w lipcu 2019 wyniki kontroli NIK tzw. Funduszu Sprawiedliwości: miliony złotych na całkowicie nieuzasadnione zadania, marginalizacja podstawowych celów funduszu oraz dotowanie organizacji bez doświadczenia. Fundusz służy Ziobrze i jego otoczeniu do finansowania projektów bliskich mu politycznie, ideologicznie bądź personalnie.

Onet: Może chodzić o pranie pieniędzy

Z ustaleń dziennikarzy Onetu z lutego 2021 roku wynikało, że śledztwo prokuratury ws. Mariana Banasia dotyczy gigantycznego prania pieniędzy. Źródłem wypranych milionów miały być przestępstwa skarbowe i ukrywana działalność gospodarcza. Chodziło głównie o słynny hotelik na godziny w Krakowie, do którego wtargnęli wówczas śledczy. Ale to nie wszystko: prokuratura przeszukała 20 nieruchomości, w tym dom Jakuba Banasia (syna szefa NIK) i siedzibę Najwyższej Izby Kontroli.

Wówczas nalot na Banasiów oficjalnie tłumaczono w taki sposób: "W toku dotychczasowych czynności ujawniono dwie kserokopie umów, których sygnatariuszem był - z jednej strony - Marian Banaś, a z drugiej inna osoba. Kopie są w zasadzie jednobrzmiące, natomiast różnią się kwotą miesięcznego czynszu dzierżawnego. Na jednej z tych kserokopii kwota ta to 8 tys. zł, zaś na drugiej - 4 tys. zł. Ustalenia te wskazują na konieczność przeszukania oryginałów umowy, a także weryfikacji tego, czy nie zostały sporządzone inne umowy dotyczące wynajmu nieruchomości".

Dziennikarze Onetu ujawnili, że prokuratura tak naprawdę szuka powiązań Mariana Banasia z operacją prania pieniędzy opiewającą na kwotę co najmniej 5 mln zł. Podejrzewano, że szef NIK brał udział w "czynnościach mogących udaremnić, lub znacznie utrudnić stwierdzenie przestępczego pochodzenia środków pieniężnych pochodzących z czynów zabronionych".

Zarzuty postawione dziś przez prokuraturę nie rozstrzygają, czy udało się ustalić, jaką rolę (i czy w ogóle) odgrywał Banaś w praniu brudnych pieniędzy.

CBA ściga syna Banasia

Wcześniej, sam prezes NIK poinformował na Twitterze, że jego syn, Jakub Banaś został zatrzymany przez CBA na lotnisku Kraków Balice.

View post on Twitter

Nie wiadomo, czy i jakie zarzuty postawiono młodemu Banasiowi. Adwokat prezesa NIK w rozmowie z "Wyborczą" mówił, że operacja ma charakter polityczny. "Chodzi o to, by go upokorzyć i wywrzeć presją na jego ojca. Nie było żadnego powodu do zatrzymania. Jakub Banaś wracał, a nie wylatywał z Polski, zawsze też stawiał się na wezwania. To po prostu demonstracja siły ze strony władzy" — komentował adw. Marek Małecki.

CBA wyjaśnia, że Jakub Banaś miał kilkukrotnie posługiwać się "poświadczającymi nieprawdę dokumentami w toku prowadzonych rozliczeń z krakowskimi Urzędami Skarbowymi, jak również w celu uzyskania dofinansowania z Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie".

Jak ustaliło OKO.press, słynna nieruchomość w Krakowie (hotelik na godziny) była bazą dla biznesów Banasia juniora. Na jej remont spółka Jakuba dostała ok. 81 tys. zł z UE i budżetu państwa. Na remont innej kamienicy otrzymała co najmniej 482 tys. zł dotacji i i 151 tys. zł pożyczki z dwóch funduszy dysponujących publicznymi pieniędzmi. Wzięła też ok. 2,3 mln zł pożyczek z kontrolowanego przez państwo banku. Więcej o sprawie pisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze