Jeśli zastanawialiście się, co wyrabia Trump, to pomyślcie tylko, jaki był ten tydzień dla propagandy Kremla. Ciężki. Jeden sojusznik Putina wypowiedział przecież wojnę celną drugiemu. Propaganda znalazła jednak odpowiedź
Co się stało?
Można powiedzieć, że propaganda Kremla rozwiązała ten dylemat znakomicie. Przez cały „tydzień ceł Trumpa” najważniejszym wydarzeniem w Rosji był bowiem fakt, że grający w amerykańskiej lidze NHL hokeista Aleksandr „Alex” Owieczkin pobił rekord bramek Wayne’a Gretzky’ego sprzed 26 lat. Dzięki temu Amerykanie mogli się dowiedzieć, jak fajni są Rosjanie (Trump nazwał Owieczkina „wielkim”). A Rosjanie – że Putin, owszem, „nadal gra w hokeja”. Gra, czyli rozgrywa.
Co do ceł Trumpa, to propaganda opowiadała o nich oszczędnie, z opóźnieniem – a przecież zwrotów akcji w tej historii było co niemiara. I zupełnie zignorowała fakt, że przez to sama Rosja może mieć poważne kłopoty. Rzecznik Putina zapewnił tylko media, że „Rosja uważnie monitoruje sytuację związaną z taryfami celnymi nałożonymi przez Stany Zjednoczone, aby w razie potrzeby zminimalizować ich skutki”.
Poza tym, skoro wojna handlowa USA z Chinami „przyprawia świat o zawrót głowy”, to tym bardziej światu potrzebny jest pokój w Ukrainie. A więc Ukrainę należy oddać Rosji. Tylko ci, którzy pragną wojny (czyli Europa), nie są jeszcze gotowi do tego kroku.
Wojna handlowa zmieniła jednak troszeczkę putinowskie imaginarium: obok obrazków równania z ziemią przyfrontowych osad (nie tylko w Ukrainie, ale też w Rosji – bo wojna toczy się obecnie nadal w rosyjskim obwodzie kurskim, a także w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim), pojawiły się obrazy kontenerów, kontenerowców i różnych linii montażowych. Linie te teraz zamierają/mogą zamrzeć (w zależności od kolejnej konferencji prasowej Trumpa) z powodu wojny celnej.
Tych obrazków było w zeszłym tygodniu, a zwłaszcza w podsumowującym tydzień programie „Wiadomości Tygodnia” („Wiesti niedieli”) tyle, że uważny widz mógłby się domyślić kłopotów Rosji. Było tych zdjęć bowiem więcej niż Owieczkina i Putina.
Dowodem konfuzji Kremla było też to, że Putin wojny handlowej swych serdecznych przyjaciół, Trumpa i Xi, nie skomentował. Jak zawsze w czasach kryzysu, Putin się nie pokazuje, albo zajmuje się tematami pobocznymi (14 kwietnia np. – kompleksem leśnym). Propaganda wyjęła więc jego archiwalny komentarz z 2019 roku, że
„gdy tygrysy walczą, mądra małpa siedzi i patrzy”.
Pod koniec tygodnia wydawało się, że propaganda zacznie się dystansować od tego, co wyrabia Trump. Propagandyści w programie Władimira Sołowiowa pozwolili sobie na szyderstwa z uwolnienia przez Trumpa amerykańskich pryszniców z okowów Bidena (aby szanować wodę, miały administracyjne nałożony obowiązek ograniczenia jej przepływu, a Trump ogłosił, że kocha pod prysznicem myć „swoje piękne włosy”). To wywołało kpiny propagandystów niespotykane dotychczas wobec Trumpa. Zapowiadane w sobotę „Wiesti niedieli” też sugerowały, że z Trumpem coś jest nie tak – zajawka programu pokazywała chińskie filmiki o tym, jak Amerykanie, w tym członkowie administracji Trumpa, siedzą przy liniach produkcyjnych i montują telefony.
Ale już sam program w niedzielę 13 kwietnia wyhamował. Chińskie filmiki były, ale w wersji okrojonej (bez scenki z J.D. Vance’em i Muskiem – na samej górze) i jako ilustracja generalnej głupoty Zachodu.
Cła Trumpa zostały przedstawione jako poważne, choć skazane na niepowodzenie przedsięwzięcie.
Zawieszenie ceł dwa dni po ich wprowadzeniu jest dowodem „elastyczności”, ale w takiej wojnie nie będzie zwycięzców. Zwłaszcza że choć Trump ogłasza, że wiele krajów chce go teraz „całować w tyłek”, by tylko podpisał nowe porozumienie, to wśród tych krajów jest tylko Izrael i Wietnam. Jednocześnie „co najmniej 20 delegacji skrytykowało Stany Zjednoczone” – powiedziało źródło agencji.
Chiny zaś się nie ugną. „Obroty handlowe między USA i Chinami mogą spaść o 80 proc.”. Ale – tu propaganda pokazała archiwalny obraz przewodniczącego Mao mówiącego: „nie ważne, ile potrwa wojna, będziemy walczyć do zwycięstwa”.
Cóż, jak powiedział Pieskow, „każdy przywódca państwa prowadzi taką politykę, jaką uważa za stosowną z punktu widzenia swoich interesów narodowych”.
Dale widz mógł sobie obejrzeć znane i wielokrotnie pokazywane w propagandzie obrazki o tym, jak wspaniałe są Chiny. Tyle że propaganda nie wiązała tym razem tych wspaniałości z przyjaźnią Putina i Xi. Putin został pokazany (11 kwietnia) jako władca rosyjskiej floty, która dzięki fantastycznym, właśnie wodowanym wojennym lodołamaczom sięga po Arktykę. Zdaje się, że to miało widza upewnić, że Rosja świetnie wykorzysta wojnę handlową „tygrysów”. Bo o stanie rosyjskiej gospodarki, jak już wspomnieliśmy, nie było słowa.
Propaganda jest pełna miłości do Chin, także w związku ze wspomnianą już defiladą na 80. rocznicą 9 maja 1945 roku. Putin celebruje fakt, że będzie miał na trybunie kilku zagranicznych gości (z Chin, Brazylii, może Indii). Oraz to, że tamto zwycięstwo jest niechybną zapowiedzią sukcesu w Ukrainie. Gdyż wróg jest ten sam, co wtedy. TO EUROPA!
Dlatego nie mogąc jeszcze czcić zwycięstwa Putina w Ukrainie – propaganda zaczęła czcić sukces jego ojca. Który był żołnierzem w czasie II wojny światowej: Bohaterski czyn weterana Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Władimira Spiridonowicza Putina, ojca prezydenta Rosji, został w sobotę [29 marca] upamiętniony podczas wieczoru kulturalno-edukacyjnego na Pokłonnej Górze w Moskwie.
Bohaterski czyn ojca polegał na tym, że zrezygnował on z pracy w zakładzie zbrojeniowym i poszedł na front. Zapewne więc w załogach fabryk zbrojeniowych Kreml upatruje teraz swoich frontowych rezerw.
Sam Putin syn, Władimir Władymirowicz, w zakładzie zbrojeniowym nie pracuje, więc nie możemy mieć nadziei, że sam na swój front pójdzie.
Ale mam dla Państwa pocieszenie: „Wiesti” 14 kwietnia ogłosiły ze zgrozą, że wielu wojennych szlagierów, np. „Niebieskiej chusteczki”, czy piosenek Bułata Okudżawy, nie da się w czasie tych obchodów wykorzystać. Gdyż właściciele praw autorskich – dzieci i wnuki twórców niepatriotycznie się na to nie zgadzają. Albo żądają niebotycznych stawek dla siebie.
Cały ten wojenno-handlowy wywód prowadził jednak wodza do wniosku, że w wojnie Trumpa z Xi najgorsza ze wszystkiego jest Europa. Bo to ona krytykuje cła Trumpa, zbroi się i do tego chce pomagać Ukrainie.
To „Londyn utrudnia rozwiązanie konfliktu na Ukrainie za pomocą nieudokumentowanych oszczerstw”. A jak doniosły „Wiesti Niedieli”, to Brytyjczycy tak naprawdę pomagają Ukrainie. Amerykanie, owszem, ślą pomoc, ale sami się nie angażują. Nie to, co Wielka Brytania.
Dość charakterystyczne, że to Brytyjczycy i Francuzi, a nie Niemcy, są teraz numerem 1 na rosyjskiej liście.
Do tego „Unia Europejska może utrzymać sankcje wobec Rosji, nawet jeśli Stany Zjednoczone Ameryki je złagodzą” (Kiriłł Łogwinow, dyrektor z rosyjskiego MSZ, 31 marca)
Moskwa będzie więc grać na rozpad Europy – propaganda mówi wprost, że w krajach europejskich będą wybory, a po nich mogą dojść do władzy „miłośnicy pokoju” i oddania Rosji tego, co za rosyjskie uważa.
Liczy też na to, że niechęć Trumpa do Europy przeważy wszystkie inne jego kalkulacje.
Co do Ukrainy, to z zachowania propagandy możemy domyślać się, że rozgryzła już troszkę Waszyngton. Traktuje tamtejszą ekipę jak nie najostrzejszy zestaw ołówków w piórniku. Rozumie też, że Trump reaguje na reakcje zwolenników, stąd nieustające zmiany decyzji nazywane wielkimi zwycięstwami. Wobec tego trzeba amerykańskiemu drugiemu obiegowi informacji – tej alt-prawicowej opowieści o skrywanej prawdzie – dostarczyć trochę paliwa. Stąd zapewne ogromny materiał „historyczny” przewidziany niewątpliwie właśnie dla kanałów propagandowych Kremla na świecie – o „dziejach Ukrainy” w niedzielnych „Wiestiach niedieli”.
Materiał ten zawierał, jak sądzę, to, co usłyszał wysłannik Trumpa Witkoff w Petersburgu w piątek 11 kwietnia.
Bo już od bardzo dawna tego rodzaju bredni w propagandzie Kremla nie było, ta jednak najwyraźniej ma dziś powód, by takie brednie szerzyć (pamiętajmy, że telewizyjna propaganda Kremla służy wskazówkami mediom niższego rzędu, co należy grzać):
Materiał był ilustrowany mapą, której zapewne obecni „niezawodowi dyplomaci” Trumpa (tak propaganda nazywa Witkoffa) nie widzieli w życiu: mapą „językową” Ukrainy, pokazującą, że im dalej na wschód, tym bardziej „rosyjski” jest język mieszkańców Ukrainy. Ta mapa – przypominająca rozważania po I wojnie światowej – wyraźnie sugerowała rozbiory Ukrainy.
Propagandystka Margarita Simonjan ogłosiła, że Ukrainę spotka los taki, jak Polskę – rozbioru właśnie: "Ukrainę nie czeka żaden los. Los czeka terytoria, które kiedyś były Ukrainą. Zostaną podzielone, tak jak kiedyś podzielona była Polska”.
Rozbiory Ukrainy mogą być więc teraz dla Moskwy jakimś odpowiednikiem zwycięstwa w 1945 roku.
I czymś, co jest w stanie łyknąć ekipa Trumpa.
Bowiem po raz kolejny w przekazie Moskwy pojawiła się opowieść, że „Rosja nie chce niczego, co nie jest jej”. Simonjan: „Nie potrzebujemy tego, co obce, jak zawsze było. Odzyskamy nasze własne, nasze rosyjskie terytoria. Te ziemie, na których żyją ludzie naszej kultury, naszej historii, naszego języka, którzy chcą żyć z nami”.
Zresztą „powrót Ukrainy do granic z 1991 roku jest niemożliwy i administracja prezydenta USA Donalda Trumpa to rozumie” – ogłosił w Kazachstanie minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow.
Propaganda podpowiada, że skoro Trump nie wygra wojny celnej z Chinami, to może odnieść przynajmniej sukces w Ukrainie. Ale do tego musi załatwić zgody Ukrainy na zrzeczenie się swych terytoriów. Inaczej, w kompromitujący sposób, rozmowy amerykańsko-rosyjskie będą dotyczyć – tak jak teraz – amerykańskich wiz dla rosyjskich dyplomatów w ONZ i umożliwiania im płacenia kartami w USA.
„Nic w sprawie Ukrainy nie zostało uzgodnione” – ostrzegł 14 kwietnia minister Ławrow.
„Prezydent Rosji Władimir Putin popiera ideę zawieszenia broni na Ukrainie, ale aby to nastąpiło, konieczne jest rozwiązanie kilku kwestii, które na razie wiszą w powietrzu – powiedział Pieskow 7 kwietnia. „Problem dotyczy braku kontroli nad reżimem w Kijowie, niemożności kontrolowania przez reżim w Kijowie działań szeregu jednostek ekstremistycznych i nacjonalistycznych, które po prostu nie są posłuszne Kijowowi”. „To również wiąże się z planami dalszej militaryzacji Kijowa". „Wszystkie te niuanse są nadal w toku”.
„Wszyscy są zainteresowani szybkim rozwiązaniem konfliktu na Ukrainie, przy jednoczesnym poszanowaniu interesów stron” – powtórzył dziennikarzom 10 kwietnia.
„Rosja jest gotowa na poważny dialog w sprawie Ukrainy, ale nie pozwoli, aby proces negocjacyjny został wykorzystany w celu wzmocnienia potencjału militarnego reżimu w Kijowie” – powiedział z kolei 8 kwietnia stały Przedstawiciel Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzja. „Rosja nie jest zainteresowana zamrożeniem konfliktu na Ukrainie; Moskwa chce systemowego rozwiązania” – ogłosił 2 kwietnia „ambasador specjalny ds. zbrodni reżimu kijowskiego” Rodion Mirosznik.
Widzimy tu kolejny spin, na który Moskwa zamierza nabrać Trumpa: zbrodnie popełnia Ukraina, nie Rosja, Putin jest za pokojem, ostrzeliwuje w Ukrainie wyłącznie cele wojskowe i to nie jej wina, że obiekty te rozmieszczone są wśród celi cywilnych („Wiesti” 14 kwietnia o ataku na Sumy). To Ukraina nie chce pokoju. Bo gdyby chciała, poddałaby się i już na pewno nie ostrzeliwałaby rosyjskich obiektów energetycznych.
Trzeba przyznać, że jest to spin genialny. Nawet jeśli Trump tego nie kupi (a kupuje, bo zdaje się nie wiedzieć, kto na kogo napadł — ciągle, także 14 kwietnia, oskarża Ukrainę o to, że zaczęła wojnę, nie mając dosyć broni), to w ten sposób można w końcu otwarcie mówić o tym, że ukraińskie drony dolatują do Uralu i nikt już nie jest bezpieczny. Nowością tego tygodnia były mapki pokazujące zasięg ukraińskiego ostrzału w Rosji:
Była dowodem na to, że Ukraina chce wojny – a nie, że napadnięta przez Rosję, broni się zażarcie.
Jak podało np. 9 kwietnia rosyjskie Ministerstwo Obrony, „systemy obrony powietrznej zniszczyły i przechwyciły w ciągu nocy 158 ukraińskich bezzałogowych statków powietrznych nad 11 regionami Rosji oraz wodami Morza Azowskiego i Czarnego”.
Kolej między okupowanym obwodem chersońskim a okupowanym Krymem dawno by już jeździła „Technicznie rzecz biorąc, wszystko jest gotowe, jedyny problem to bezpieczeństwo transportu”. Czyli znowu drony.
W nocy z 14 na 15 kwietnia ukraińskie drony uszkodziły 24 bloki mieszkalne w rosyjskim Kursku. Zginęła jedna osoba, dziesiątki trzeba było ewakuować – co rosyjskiej administracji przychodzi z wielkim trudem
Tak oto Moskwa, codziennie zabijając ludzi w Ukrainie, skarży się jednocześnie Trumpowi, że „na wojnie giną ludzie”. A Trump to powtarza.
Cła, nie cła, Moskwa zakłada, że ta strategia przyniesie efekty.
„Właściwie wszystko idzie bardzo dobrze” – ocenił 13 kwietnia Pieskow. Dziś nie sposób powiedzieć, czy to kłamstwo. Bo tymczasem Trump 14 kwietnia ogłosił, że „wkrótce pojawią się bardzo dobre propozycje” w sprawie Ukrainy. Propaganda Kremla trzyma go za słowo.
„Strona rosyjska wie, jak nie zawierać z prezydentem USA Donaldem Trumpem porozumienia, które mogłoby wpędzić Rosję w pułapkę” – ogłosił już w nocy Ławrow.
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Propaganda
Świat
Xi Jinping
Władimir Putin
Donald Trump
cła
Goworit Moskwa
Przekaż 1.5%
wojna celna
wojna w Ukrainie
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze