Oglądany w rosyjskich mediach zwrot Trumpa w sprawie Ukrainy wygląda na spektakularną porażkę Kremla. Oczywiście tak o tym w Moskwie nie mówią. To Trump uległ „bidenizacji”, a Ameryka ciągle nie zasłużyła na porządnego prezydenta. Za to Rosja ma takiego poza czasem i przestrzenią
Ale prawda jest taka, że wielki gracz Putin nie dał rady Donaldowi Trumpowi, mimo że ten, zdaniem propagandy Kremla, coraz bardziej przypomina Joe Bidena. Czyli jest słaby i nieogarnięty.
Skucha jest tym większa, że Putin traktował Trumpa dużo poważniej niż reszta świata.
W ostatniej rozmowie telefonicznej 3 lipca miał mu zupełnie poważnie powiedzieć, że jeszcze tylko podbiję resztę anektowanych przez siebie czterech obwodów Ukrainy i się zatrzyma (to opowiada teraz oficjalnie propaganda). Powoływał się przy tym na neutralnie przychylny stosunek carycy Katarzyny II do amerykańskiej wojny o niepodległość. Putinowi wydawało się to racjonalne, a tu Trump nie zrozumiał i się obraził.
Tymczasem propaganda naprawdę przygotowywała poddanych do jakiegoś dealu z Trumpem. Nie byłby on stuprocentowym zwycięstwem, defilady w Kijowie by nie było. Ale najwyraźniej Putin z kolegami wierzył, że da się z przyjacielem Donaldem porozumieć w sprawie Ukrainy. Dziś jednak wygląda na to, że coś się popsuło.
Na razie propaganda przekonuje („Wiesti”, poniedziałek 14 lipca), że najważniejsza decyzja Trumpa dotyczy ceł na rosyjską ropę, a ta zapadnie dopiero za 50 dni. A poza tym dostawy broni dla Ukrainy nie oznaczają wsparcia dla Ukrainy, bo wynikają z chęci Trumpa, by dobrze na amerykańskiej broni zarobić. Poza tym poparcie dla Trumpa w Stanach spada.
To dosyć żałosne, jednak Kreml najwyraźniej nie ma porządnej odpowiedzi na to, co zostało ogłoszone w poniedziałek w Białym Domu. Na razie propaganda profilaktycznie skasowała opowieści o możliwym pokoju. Widz od kilku dni zalewany jest obrazami wojny. Ale i tak najważniejszy jest fakt, że teraz cała narracja układana jest – UWAGA – z archiwalnych wystąpień Putina. Oraz z kawałków wypowiedzi Trumpa, w których mówi, że Putin to porządny gość: „Twardziel, który wielu oszukał”.
W ewidentnym szoku kremlowskie media wracają do najważniejszej prawdy: Putin jest super.
Bardzo ciekawy jest fakt, że propaganda ma bardzo dużo archiwalnych, niepublikowanych myśli Putina. Na przykład z marca 2025 roku, kiedy przygotowała panegiryk na 25-lecie objęcia urzędu prezydenta (od stycznia 2000 roku Putin pełnił tylko obowiązki, pełnym prezydentem został w maju). Kiedy propaganda puszczała swoje dzieło dwa miesiące temu, Kreml musiał być przekonany, że dogada się z Trumpem, więc fragmenty o tym, że Zachodowi nie można ufać, a konflikt Rosji z nim jest egzystencjalny, wycięła.
Ale co się wycięło, można później wkleić, więc słowa o konflikcie puszczane są teraz jako komentarze do bieżących wydarzeń.
Putin ma status boski, jest więc poza czasem i przestrzenią – dlatego nikt nie powie, że marzec jest przed lipcem.
I że wypadałoby, by lider na bieżąco skomentował zdarzenie, od którego może zależeć los jego poddanych.
Z faktu, że dostajemy teraz te archiwalia, wnosić należy jednak, że Kreml jest naprawdę zaskoczony obrotem spraw. Raczy więc nas przede wszystkim opowieścią, że Putin do nagłych i nieoczekiwanych zdarzeń jest świetnie przygotowany. Oto opowieść z marca zaserwowana w niedzielę 13 lipca w telewizji:
Putin zachowuje się w trudnej sytuacji spokojniej niż inni – mówi telewizor – „ale to nie dlatego, że ma on »obniżone poczucie zagrożenia«”. Tylko dlatego – tu zabiera głos archiwalny Putin – że jako "agent operacyjny [KGB] byłem szkolony [w latach 80.]. A podczas tych szkoleń kreowane są sztuczne sytuacje, które wiążą się z ryzykiem i niebezpieczeństwem. Psychologowie analizują zachowanie człowieka”.
Kolejny archiwalny fragment, który ma Rosjanom objaśnić obecną sytuację, jest o tym, że wolta Trumpa to nic takiego, bo mamy do czynienia z wielkim procesem historycznym. O którym Putin wiedział od dłuższego czasu, tylko nie zostało to poddanym objawione:
„Od samego początku lat 2000. było jasne, że żyjemy złudzeniami. Ja też. Wydawało nam się, że problemy w relacjach między Związkiem Radzieckim a tzw. Zachodem wynikały z różnic ideologicznych. Tymczasem problemem są różne interesy geopolityczne”.
„Co więcej, kiedy zostałem prezydentem, też nie od razu wszystko zrozumiałem. Zacząłem tłumaczyć moim kolegom na Zachodzie: słuchajcie, mówicie to, a robicie tamto, a oto dowody. I przedstawiłem te dowody. Kiwali głowami, mówili: »tak, tak, oczywiście, teraz przywrócimy porządek«. I nic, a wszystko było dokładnie na odwrót. Stało się dla mnie oczywiste, że ideologia prawdopodobnie ma jakieś znaczenie, ale u podstaw wszystkich tych sprzeczności leżą interesy geopolityczne, to jest najważniejsze, fundamentalne”.
„Dla Rosji stało się jasne, że nie będzie brana pod uwagę, dopóki nie ogłosi się suwerenną potęgą zdolną do obrony swojej przyszłości”. Co więcej, Putin miał rację w 2007 roku, domagając się od Zachodu zgody na restytucję imperium Rosyjskiego. Chodzi o jego słynne wystąpienie w Monachium:
„Nie powiedziałem tego, żeby się z kimkolwiek kłócić, ani żeby w jakiś sposób przeciwstawiać Rosję Zachodowi – po prostu nie możemy żyć inaczej. Rosja albo będzie niepodległa i suwerenna, albo w ogóle przestanie istnieć. I to właśnie chciałem przekazać naszym partnerom, mając nadzieję, że usłyszą i jakoś zmienią swoje nastawienie do Rosji”. „Ale niestety, nie zostało to usłyszane”.
Gdy propaganda sięgała do archiwum, patriarsze Wszechrusi Cyrylowi przyszło do głowy podzielić się z wiernymi myślą, że Putin jest… „przykładem dobrego chrześcijanina”.
Wynika to z tego, że niezależnie od niekorzystnego zwrotu (o którym Cyryl nie wspomina), „dla nas [ważna] jest zmiana, jaka zaszła w życiu kraju, która tak wyraźnie wyraża się w prawosławiu pierwszej osoby naszego państwa. Władimir Władimirowicz nigdy nie wstydzi się chodzić do cerkwi, ani uczestniczyć w Świętych Misteriach Chrystusa. To ważne dla całego narodu jako dobry przykład dobrego chrześcijanina”.
Nadziei na dogadanie się z Trumpem propaganda nie traci. Dlatego, przynajmniej na razie, w roli Złych ustawia Niemcy i Francję – za zapowiedzi przywódców, że Ukrainy nie zostawią.
Agencja TASS publikuje tymczasem analizę, że Trump po prostu tak ma, że zmienia zdanie: „Stanowisko amerykańskiego przywódcy w sprawie rozwiązania konfliktu na Ukrainie zależy od kilku czynników, w tym osobistych powiązań i preferencji, interesów finansowych, ideologii i podejścia do NATO”. Dlatego trudno je przewidzieć.
Tradycyjni przywódcy europejscy są bardziej przewidywalni: „Najnowsze oświadczenia i działania Berlina, Paryża i Londynu wskazują, że obecni politycy, którzy doszli do władzy w tych i wielu innych krajach, zapomnieli o lekcjach historii, zapomnieli o wnioskach, jakie cała ludzkość wyciągnęła z tych nauk” – powiedział jeszcze 11 lipca szef MSZ Siergiej Ławrow. Rozmawiał wtedy w Kuala Lumpur o Ukrainie z sekretarzem stanu Marco Rubio i miał najwyraźniej nadzieję na jakieś opanowanie sytuacji: „Obecne europejskie władze są gotowe ponownie zmobilizować Europę do wojny z Moskwą, która nie będzie miała charakteru hybrydowego”.
Propaganda cytuje jednocześnie Putina pokojowego (nagrania archiwalne z czerwca), że Rosja nikomu w Europie nie grozi oraz bojowego, że jakby co, to może użyć swej nowej, eksperymentalnej świetnej broni – rakiety Oriesznik.
Mamy więc zapis niesłychanego zamieszania. Pomysłu jak to opowiedzieć w propagandzie jeszcze nie ma. Ale zapewne się jakiś znajdzie. Bo różnych wersji Putina ma zapewne w archiwach zachomikowanych wiele.
Tak oto udało nam się rozwikłać jedną zagadkę: czy Putin ma sobowtórów. Jest lepiej: propaganda ma nagrania, z których może zmontować Putina na dowolną okazję.
Zdjęcie na samej górze pokazuje potencjał rosyjskiej propagandy: oto gubernator graniczącego z Ukrainą obwodu brańskiego opowiada Putinowi, że mieszkańcy żyją tam pod stałym ostrzałem ukraińskich dronów. Taki jest skutek wojny Putina. W związku z tym gubernator wręcza Putinowi produkcję lokalnej artystki: malunek zrobiony na czymś, czego w Briańsku dziś nie brakuje. Czyli na odłamku pocisku obrony powietrznej. Na malunku napis „Briansk się nie poddaje”. Wiesti, 11 lipca 2025
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze