Tłumy ludzi wyszły w niedzielę na ulice 126. miast w całej Polsce. Największy protest przeciwko uchwalonej z pogwałceniem sejmowych zasad ustawie lex TVN odbył się W Warszawie. "Nie chodzi o wolność TVN, ale o wolność Polski!" - mówił przed Pałacem Prezydenckim Edward Miszczak. Przemawiali politycy wszystkich największych partii demokratycznej opozycji
Po błyskawicznym zamachu PiS na wolne media w niedzielę 19 grudnia 2021 roku w 126 miastach w Polsce zebrali się ludzie, aby protestować przeciwko lex TVN i wezwać prezydenta Andrzeja Dudę do weta. Protestujący wyszli na ulice m.in. w Poznaniu, Krakowie, Białymstoku, Gdańsku. Ale też mniejszych miejscowościach takich jak Elbląg, Giżycko, Konin czy Siedlce — listę publikujemy na końcu artykułu. W Warszawie tłum zebrał się przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie o godz. 19. Protestujący skandowali: "Wolne media!"; "Wolne media!"; "Wolne media!". "Wolność, równość, demokracja!";"Hańba!; "Hańba!".
"Na początku tego roku widzieliśmy czarne ekrany, które pokazały niesamowitą siłę polskich mediów. Pół roku remu broniliśmy koncesji TVN24, a dzisiaj PiS przyszedł po wszystkie kanały Grupy Discovery. Nie przyszedłem tu bronić swojego miejsca pracy, chociaż może trochę, ale żeby bronić pilota do telewizora. Nie będą nam mówić, co mamy naciskać, co mamy oglądać, bo my chcemy oglądać własne programy" - mówił Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN.
TVN uruchomił specjalną stronę z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Do godz. 18 podpisało się pod nim ponad milion osób i wszystkie wolne media w Polsce.
"Okazuje się, że problemem jest dzisiaj amerykańskość, że jest powodem do zamknięcia stacji. Ale tu nie chodzi o Amerykę, a o wolne media. Prosimy o wsparcie, podpisujcie się pod apelem do prezydenta, aby zgłosił wotum" - mówił Miszczak.
"Co można więcej powiedzieć o ataku złych ludzi na wolność do dostępu do informacji? Dziękuję kolegom z TVN za to, co zrobili i trzymam kciuki, aby mogli to robić jak najdłużej. Spór polityczny musi być ujęty w elementarne ramy, w elementarną uczciwość. Dziennikarzom prześladowanym przez władze jest trudno, kolegom okupowanym przez Orlen, dziesiątkom redakcji odciętym od finansowania - mówił Jacek Żakowski z "Tygodnika Polityka".
Teraz władza chce pójść dalej. Nie chce, żeby nam było trudno, tylko chce, żeby nas nie było.
Ktoś probuje zrobić zamach na nasze elementarne prawo do istnienia, nadawcy i odbiorcy, widzów i czytelników. Musimy razem powiedzieć »nie»! Nie chodzi o wolność TVN, tylko o wolność Polski".
„Przychodzimy tu od sześciu lat i powtarzamy to samo. Wiemy, dlaczego tutaj stoimy. Mafia opanowała kraj, opanowali wszystkie elementy życia publicznego. Nie chcą wolnych mediów, bo nie chcą wolnych wyborów. Chcą nam je zabrać i nie możemy na to pozwolić. Musimy być solidarni jak nigdy dotąd, współpracować, ufać sobie i lojalnie się zachowywać. Wszystkie media muszą mówić jednym głosem. W imieniu was obywateli musimy wywierać presję na opozycję demokratyczną, by nie zmarnowała ostatniej być może szansy, aby stworzyć demokratyczny blok. Apeluję do dziennikarzy mediów, którzy nie przyszli tu świadomie" - mówił Jarosław Kurski, pierwszy zastępca naczelnego "Wyborczej".
"Jak mówił Stefan Kisielewski: Kochani nie urządzajcie się w dupie, nie sprzedawajcie się politykom, oligarchom i partiom, bo nawet nie zauważycie, jak przestaniecie być dziennikarzami, a staniecie się płatnymi sługami waszych pracodawców".
"W sierpniu ponad 1000 dziennikarzy i dziennikarek podpisało protest lex TVN. To była inicjatywa Mariusza Jałoszewskiego z OKO.press i Wojtka Czuchnowskiego z Wyborczej, największa w historii polskiego dziennikarstwa, za którą należą im się brawa. Pisaliśmy, że „nie zgadzamy się na życie w świecie, gdzie prawda nie ma głosu. Tej walki nie można przegrać. Byłaby to klęska demokratycznej Polski”. Teraz Kaczyński mówi nam, dziennikarzom i dziennikarkom – tej walki nie można wygrać. Bo ja mogę zrobić wszystko. Bo demokratycznej Polski już nie ma. Zlikwidowałem ją bez żadnego trybu, poza kolejnością" - mówił Piotr Pacewicz, redaktor naczelny OKO.press.
"Nie sądzę, żeby ta władza wygrała z wolnym słowem. Ale jako przedstawiciel medium obywatelskiego chciałbym, żebyśmy uświadomili sobie, że bronimy wolnych mediów właśnie po to, by bronić prawdy o groźnych a czasem strasznych konsekwencjach autorytarnej polityki, jaką prowadzi PiS".
"Nie miało swojego wiecu ponad 90 tys. osób, które wg oficjalnych statystyk zmarły na Covid-19 i zapewne drugie tyle pośrednich ofiar epidemii.
Chcę nam przypomnieć o innych ofiarach śmiertelnych - antyhumanitarnej polityki rządu na wschodniej granicy.
W tym o 4-letniej Irakijce Eileen, która zaginęła w lesie 7 grudnia w okolicach Dubnicy Kurpiowskiej, gdy Straż Graniczna wypchnęła jej rodziców na Białoruś. Jak w strasznej bajce braci Grimm... Strażnicy powiedzieli zrozpaczonym rodzicom: to nie nasz problem. Ale to jest nasz problem".
"Chcę nam przypomnieć o prześladowaniach tych osób, które próbując ratować migrantów, z grupy Granica i innych organizacji, a także mieszkanek i mieszkańców tych terenów. Chcę wreszcie przypomnieć o zastraszanych dyrektorach i nauczycielkach a także młodych ludzi, którzy mają chodzić do szkoły, jaką urządza nam Przemysław Czarnek, homofobiczny clown. Ofiarami rządów PiS pada też wiele kobiet, które obudził do publicznej aktywności wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej. Jako medium obywatelskie, jakim jest OKO.press, chcę nam wszystkim przypomnieć, że bronimy mediów, nie po to by bronić siebie, ale by bronić obywatelek i obywateli. Robimy to dlatego, że nie zgadzamy się na zło".
Całe przemówienie Piotra Pacewicza publikujemy tutaj:
"Miałam dwa lata, gdy upadł komunizm. Nie widziałam propagandowych haseł na przystankach, nie czułam strachu tych, którzy bali się, że nie dostaną pracy, bo nie zapisali się do partii. Nie widziałam jak dziennik telewizyjny opluwa zwykłych ludzi. Byłam za mała, żeby widzieć jak dziennikarze podlizują się władzy. I mimo, że nie wiedziałam już wiem, jak wygląda władza, która nie dba o chorych i tych, co zamarzają w lesie. Pozamykaliście się w swoich pałacach, w opancerzonych limuzynach, które rozbijacie. Panie prezydencie napisałam do pana apel, za grzeczny mówią niektórzy.
Napisaliśmy petycję, by obronił pan wolne media. Niech pan nie wierzy Kaczyńskiemu, że jak zamknie pan wolne media, to będzie lepiej. Nie będzie. A wasz król i tak jest już nagi"
- mówiła Weronika Mirowska, prezeska Fundacji Grand Press.
"Pamiętam kiedy powstawała Solidarność, to ludzie w gdańskiej stoczni strajkowali, bo była drożyzna, bo nie mieli za co kupić kiełbasy ani chleba. Wpisali do postulatów, nie więcej pieniędzy dla siebie, a właśnie postulat wolnych mediów. Chciałbym, abyśmy każdego dnia myśleli i pamiętali o tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, bo nie dają sobie rady z drożyzną. Pamiętajmy o tych, którzy nie mają dostępu do wolnych mediów, bo żyją pod okupacją TVP Info. Będziemy pamiętać o was, tak jak wy pamiętaliście o nas" - mówił Donald Tusk. "Zmieciemy tę władzę!".
Rafał Trzaskowski dodawał: "Dożyliśmy trudnych czasów, gdzie się nie pojawimy, pytają czy Polska jest demokratycznym krajem. Dalej jesteśmy, ale tylko dzięki wam, dzięki społeczeństwu obywatelskiemu, dzięki temu, że jesteście i nie dajecie odebrać nadziei. Osiągamy kolejną falę zachorowań, zastanawiamy się jak pomóc lekarzom. W tym samym czasie władza próbuje walczyć z wolnymi mediami. Nie pozwolimy na to. Nie wrócimy do czasów słuchania Radia Wolna Europa potajemnie. Jesteśmy tu wszyscy razem. Apelujemy do prezydenta, mamy nadzieję, że jeszcze nie jest w górach, żeby choć raz był pan ze społeczeństwem".
Nieco inaczej brzmiało wystąpienie Adriana Zandberga z partii Razem.
"Jestem tu dziś, choć jak państwo wiecie, często spieram się z liberalnymi dziennikarzami. Więc jak się domyślacie, nie przyszedłem tu dziś, by im kadzić. Przyszedłem tu dziś, bo wierzę w pluralizm i wierzę, że także państwo wierzycie w pluralizm. Polacy są bardzo różni - są konserwatyści, są liberałowie, są socjaliści i media muszą to odzwierciedlać" - mówił poseł Lewicy.
"To, co dzieje się dziś, to jest zagrożenie dla tej wolności i dla tej różnorodności. Żadne media, i to jest kwestia zupełnie fundamentalna dla demokracji, nie mogą zostać podporządkowane władzy. I żadna władza, i to jest kwestia fundamentalna dla demokracji, nie może używać administracyjnych sztuczek, by ograniczać wolność słowa" - mówił Zandberg.
Wicemarszałek Sejmu z Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zwrócił się do polityków PiS: "Kiedyś przestaniecie rządzić. Możecie pluć na dziennikarzy, nie wpuszczać dziennikarzy na granicę, możecie próbować zamknąć TVN, ale nie pozwolimy wam na to. Mamy wolność w sercu"
Przemawiali też m.in. wicemarszałek Senatu Michał Kamiński, posłanka Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej. Głos zabrał też Michał Kobosko, przewodniczący partii Polska 2050 Szymona Hołowni.
"PiS próbuje walczyć z mediami w sytuacji prawdziwego dramatu, który dzieje się obok nas. Codziennie pół tysiąca z nas traci życie z powodu Covid" - mówił Kobosko. "PiS walczy z mediami w sytuacji, gdy Putin zażądał od Bidena wpływu na los naszej ojczyzny, prawa do decydowania, jacy żołnierze mogą stacjonować w Polsce".
Po politykach przemawiał były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
"W tej całej historii nie chodzi tylko o lex TVN i niezależne media, tylko o to, czy w ogóle będziemy mieli jeszcze demokracje. Stawką tego jest to czy będziemy mieli wolne wybory, czy będziemy mogli kontrolować rządzących i wyrabiać sobie pogląd na temat tego, jak rządzą w kwestii służby zdrowia i czy będziemy mogli wygrać tych, którzy będą naszymi przedstawicielami. Stawką jest nie tylko niezależność największej stacji telewizyjnej, ale też demokracja. Po wyborach przyjdzie dzień, kiedy będzie trzeba je ocenić. Będzie tego dokonywał Sąd Najwyższy. Czy dzięki wolnym mediom będziemy mogli patrzeć na ręce tym, którzy będą wtedy orzekali. Dlatego walka o wolne media to walka o to, czy będziemy mieć praworządny system, który kontroluje rządzących. Niezależnie od tego, czy prezydent podpisze ustawę, to musimy się zaangażować obywatelsko" - mówił były RPO.
Protest przeciwko lex TVN rozpoczął się w niedzielę o godz. 15 pod Wieżą Ratuszową na Rynku Głównym w Krakowie. Jak podaje „Wyborcza”, w manifestacji wzięło udział kilka tysięcy osób. Na proteście pojawił się m.in. Władysław Kosiniak-Kamysz: „Ci, którzy ją proponują i będą za nią stali i się, nie daj Boże, pod nią podpiszą - będą odpowiedzialni za zdradę stanu, za narażenie Polski na niebezpieczeństwo, będą wystawiali Polskę na śmiertelne niebezpieczeństwo”.
"Protestujemy, bo władza PiS i spółka zafundowała nam prezent świąteczny. Tym prezentem jest atak na wolne media. Znowu robią to z zaskoczenia i tuż przed świętami. Dziś już może nie wszyscy pamiętają, że rok temu na ulicach Kielc protestowały kobiety, które PiS chce zrównać do roli inkubatora' - mówiła jedna z organizatorek protestu w Kielcach.
W Białymstoku prezydent Truskolaski dziękował mieszkańcom, że przyszli mieszkańcom mimo mrozu. "Po pięciu miesiącach wyciągnięto ustaw, która ma przykryć afery PiS-u. Gruntów Morawieckiego, Mejzy i wiele innych. Wolne szkoły, wolne sądy też są zagrożone" - mówił Truskolaski.
Przypomnijmy, batalia wokół Lex TVN toczyła się latem 2021. Protestowali wtedy dziennikarze, administracja amerykańska i Komisja Europejska. W połowie września ustawę odrzucił Senat i od tego czasu senacka uchwała czekała na rozpatrzenie przez Sejm.
Aby 17 grudnia ekspresowo przyjąć Lex TVN, PIS złamał regulamin sejmowy. Ustawę przepchnięto przez Sejm w nieco ponad dwie godziny. Zaplanowana przez PiS akcja była jak wojna błyskawiczna: że ustawa niezapowiedziana pojawi się na komisji, okazało się po godz. 12:00. A po 14:35 już było po wszystkim.
Posiedzenie sejmowej komisji kultury i środków przekazu zostało zwołane nagle, bez żadnej zapowiedzi. Posłanki i posłowie zostali poinformowani o nim SMS-ami, pół godziny przez rozpoczęciem.
Według opozycji i Biura Legislacyjnego Sejmu przewodniczący komisji Piotr Babinetz złamał art. 152 Regulaminu Sejmu: „Zawiadomienie członków komisji powinno nastąpić co najmniej na 3 dni przed posiedzeniem komisji, na zasadach i w trybie określonych przez Prezydium Sejmu, chyba że posiedzenie zwołane zostało w wyniku decyzji podjętych na posiedzeniu Sejmu”.
Posłowie Lewicy zawiadomili prokuraturę o przekroczeniu uprawnień przez posła PiS Piotra Babinetza. Poza tym nad Lex TVN nie było żadnej dyskusji, od razu przystąpiono do głosowania.
Projekt lex TVN pojawił się nocą 7 lipca 2021. To nowelizacja artykułu (35) obowiązującej ustawy o radiofonii i telewizji, która zmienia zasady przyznawania koncesji. Wbrew temu, co mówi PiS, który przekonuje, że ustawy to "porządkowanie" rynku medialnego, nowelizacja ustawy uderzy wprost w jednego nadawcę: TVN. Jeżeli wejdzie w życie, koncesja będzie mogła zostać udzielona jedynie spółce, w której udziały podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego (kraje UE oraz Norwegia, Islandia, Liechtenstein) nie przekraczają 49 proc.
Teraz wszystko zależy od prezydenta Andrzeja Dudy, bo ustawa trafi na jego biurko. Jeszcze kilka miesięcy temu - we wrześniu 2021 roku - prezydencki minister zapowiadał weto. „W tym kształcie [ustawa] jest nie do zaakceptowania” – mówił Andrzej Dera. PiS nie wprowadził do ustawy żadnych zmian, więc jeżeli prezydent miałby trzymać się swojego stanowiska, powinien postawić weto.
Błyskawiczne przegłosowanie ustawy wymierzonej w amerykańskiego nadawcę nie umknęło zachodnim mediom. Bloomberg zwrócił uwagę, że „głosowanie w parlamencie jeszcze bardziej nadwyrężyło stosunki między Polską a USA, które według Timothy’ego Gartona Asha, badacza historii Polski na Uniwersytecie Oksfordzkim, są już na najgorszym poziomie od czasu przystąpienia Polski do NATO”.
Z kolei rzecznik grupy Discovery w rozmowie z „Variety” stwierdził, że wynik „zaskakującego głosowania w polskim parlamencie powinien być głęboko niepokojący dla każdego przedsiębiorstwa inwestującego w Polsce i dla każdego, kto troszczy się o demokrację i wolność prasy”. Pisaliśmy o tym tutaj:
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze