0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 25.12.24 / Ajędrzejczyk"Wiesti" 25.12.24 / ...
Jak? Odpowiednio dozując emocje.

W sprawie katastrofy azerbejdżańskiego samolotu wiemy już, że zestrzeliła go rosyjska obrona powietrzna w Groznym. Że Rosjanie ukrywają skalę ukraińskich ataków na lotniska, nie zamykając ich dla cywilnego ruchu lotniczego. Że uszkodzony samolot cudem przeleciał nad Morzem Kaspijskim i twardo lądował w Kazachstanie, dzięki czemu z 67 osób na pokładzie uratowało się 29. Wiemy też, że Azerbejdżan nie dał sobie wmówić, że przyczyną katastrofy były ptaki, że władca Azerbejdżanu Ilhan Alijew nie doleciał z tego powodu na szczyt Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej w Petersburgu. I że wymusił na Putinie publiczne pół-przeprosiny. A teraz domaga się dodatkowo ukarania winnych, zadośćuczynienia i odszkodowań. Putin nie tylko niby-przeprosił, czego robić w ogóle nie ma zwyczaju, ale wysłał do Groznego w Czeczenii swojego prokuratora generalnego Bastrykina, żeby jakichś winnych znalazł.

Zatem Putina da się zmusić do ustępstw i może to zrobić nawet państwo oceniane przez Moskwę jako „słabsze” – zauważyli zachodni komentatorzy.

Przeczytaj także:

Propaganda Kremla przedstawiła jednak tę historię jako ciąg osobnych zdarzeń ilustrowany obrazkami wywołującymi silne emocje. I to wystarczyło, by nikt się nie połapał, że Putin strzela do swoich.

Z tego płyną dwa morały

  1. Putin może swobodnie przegrać wojnę w Ukrainie – propaganda i tak będzie w stanie wmówić poddanym cara, że Putin odniósł sukces.
  2. Opowiadając w telewizji o katastrofie samolotu, propaganda wyraźnie posługuje się wiedzą o tym, jak działają media społecznościowe. Nie wygłasza kazań. Atakuje widza krótkimi emocjonalnymi przekazami.

Jak jest w samolocie, który spada?

To, że to nie jest zwykły wypadek lotniczy spowodowany przez „ptaki lub awarie silnika”, widać było już w dziennikach telewizyjnych w dniu katastrofy, 25 grudnia. „Wiesti” poświęciły temu np. ogromny czołówkowy materiał – gdy tymczasem katastrofy mają stałe zarezerwowane miejsce w drugiej części programu. Początek jest dla Putina i relacji z frontu w Ukrainie.

Tu zaś mieliśmy dużą informację o wypadku. Była – co istotne – ilustrowana nagraniami z wnętrza samolotu tuż przed katastrofą. W ten sposób propaganda wykorzystała tabloidową ciekawość, „jak to jest, jak samolot spada”. Pokazała ludzi, którzy się nagrali telefonami w przekonaniu, że zaraz zginą. Gdzieś pomiędzy tymi filmikami padały słowa o „ptakach”, które miały spowodować katastrofę. Powtarzane wielokrotnie. Potem okazało się – o cudzie – że pasażer, który myślał, że umiera, jednak przeżył.

Gdzieś pomiędzy tym pojawiła się informacja, że samolot nie mógł lądować w Groznym z powodu mgły, a kiedy odleciał do Machaczkały, coś się stało. Chyba ptaki.

Potem telewizja pokazała Putina, jak wyraża współczucie na szczycie Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (na który nie dojechał oburzony Alijew – atak ukraińskich dronów na Grozny nie był najwyraźniej dla niego tajemnicą). Wątek, że Putin nie ma z tym wszystkim nic wspólnego, zarysowany był od pierwszego dnia – propaganda działała z automatu.

Równie ważną informacją z tego szczytu była wiadomość, że sam, długopisem, naprawił sobie zapięcie zegarka, nie przestając przy tym uważnie słuchać mówców!!!

Metoda na „zegarek Putina”, czyli bezsensowny, ale skutecznie odwracający uwagę obrazek, jest stosowana przez propagandę cały czas.

Samolot – wojna – Putin – śnieg – wojna – zegarek

W kolejne dni informacje, że to może jednak nie były „ptaki” tylko „wybuch butli na pokładzie” nadal przedzielane były w telewizji relacjami ocalałych. Oraz opowieściami, co myśleli, jak się czują i do jakiego szpitala ich przewieziono. Niby to zgodne ze sztuką dziennikarską, żeby przedstawiać ludzki punkt widzenia. Ale jak to było robione! To były tak emocjonujące przekazy, że człowiek nie był w stanie się zastanowić, co właściwie się stało.

Na tym propaganda nie poprzestała – jak wiadomo, rosyjski przekaz propagandowy w telewizji charakteryzuje poszatkowanie. Takie jak w feedzie w mediach społecznościowych. Niczego nigdy nie pokazuje się na raz i nie wyjaśnia.

Ten ciąg wygląda mniej więcej tak: samolot – reportaż z wojny w Donbasie – premier Miszustin powiedział, że trzeba realizować wskazania Putina – reportaż z wojny w obwodzie kurskim – Putin pouczył urzędników o czymś tam – znowu o samolocie – spadł śnieg w Rosji – reportaż o nowych wspaniałych protezach dla wojennych inwalidów.

Nie dowiesz się z tego, co się naprawdę w Rosji zdarzyło i z jakimi problemami kraj się mierzy.

Reportaże z frontu robią papkę z mózgu

Najmocniej w całym tym ciągu oddziałują na emocje widza relacje z frontu. Z tygodnia na tydzień bardziej drastyczne – teraz np. propaganda lubuje się w pokazywaniu ukraińskich, ale też rosyjskich osiedli (w obwodzie kurskim) obracanych w perzynę przez rosyjską armię. Pokazuje też „wywiady” z ukraińskimi jeńcami, których celowo poniża się przed kamerą. Widzowi daje się też do zrozumienia, że telewizja pokazuje prawdziwą jatkę (co tam jeden samolot). Co prawda w oficjalnej wersji giną tysiącami tylko Ukraińcy. No ale równoległe wywiady z „bohaterami Rosji” uświadamiają, że rzeź po stronie Putina też ma miejsce (bohaterowie opowiadają np. do kamery, za co dostali medale: gdyby nie ich nadzwyczajny wysiłek, wielu by zginęło – co oznacza, że jak w okolicy zabraknie „bohatera Rosji”, ginie naprawdę wielu).

Tu trzeba sobie tylko uświadomić, że te skrajnie brutalne relacje pokazywane są w telewizji dzień w dzień od prawie trzech lat.

Nawet jeśli człowiek już na to zobojętniał, to te obrazy przemocy niszczą zdolność analizy i osądu sytuacji.

Propaganda w świecie baśni

Władowana w taki kontekst relacja o samolocie z Baku do Groznego wywołuje może ciekawość, ale już nie oburza (że samolot mógł tak po prostu spaść). Zwłaszcza że jest opowiadana w sposób bajkowy: propaganda przez kolejne dni skupia się na cudownie ocalałych. To ich relacje „że był huk”, „że ludzie wstali z miejsc, ale stewardessa popchnęła mnie do tyłu samolotu i dlatego żyję, bo ci, co byli z przodu, się spalili”, wypełniają program. Na pytania, co się stało, nadal brakuje miejsca. No może lotnisko w Groznym miało jakieś kłopoty, ale jakie to ma znaczenie, skoro „się spalili”?

Ale to nie koniec. Zacieranie granicy między baśnią a rzeczywistością to kolejne narzędzie propagandy.

Obyczajem propagandy Kremla jest streszczanie planowanych na po dzienniku filmów i seriali w bloku informacji – tak jakby zdarzenia z życia fikcyjnych bohaterów były takie same, jak zdarzenia z życia Rosji i świata. Na nowy rok zaś telewizja przewidziała dużo bajek dla dorosłych: o siłaczach z bajek i cudownych stworach, które podróżują między bajkową rzeczywistością a prawdziwym życiem w Rosji.

Informacja o samolocie, wątpliwościach Azerbejdżanu, czy to aby były ptaki, wiadomością, że samolot z Azerbejdżanu próbował wylądować w Groznym mimo trwającego ataku ukraińskich dronów – wszystko to było podzielone na kawałeczki i poprzekładane informacjami z wojny. Ale także informacjami o tym, że w czasie wolnym (cały zaczynający się w Rosji tydzień jest wolny z okazji Nowego Roku i prawosławnego Bożego Narodzenia) telewizja pokaże film o bohaterach rosyjskich bajek, w tym takich – o, jakie to ciekawe! – którzy przenieśli się do współczesności.

Gdzieś w tym wszystkim przemyka informacja, że „Władimir Putin odbył telefoniczną rozmowę z Alhanem Alijewem w związku z faktem, że do tragicznego zdarzenia z azerbejdżańskim samolotem doszło w rosyjskiej przestrzeni powietrznej”.

Fakt, zdarzenie tragiczne, że jeden pan się dowiedział, że jego syn zginął, ale inna pani siedzi w szpitalu z ocalałą córeczką i opowiada do telewizyjnej kamery, co przeżyła. Cud prawdziwy, prawdziwie bajkowa historia.

Alijew może w swojej telewizji opowiadać, że samolot został ostrzelany w Groznym z ziemi (czyli przez Rosjan), a propaganda może to nawet podać. Alijew używa jednak telewizji tradycyjnie, czyli do komunikowania woli władzy. A propaganda Kremla skupia się na niszczeniu zdolności sądzenia odbiorców. Widz, nawet znając twierdzenia Alijewa, nie jest w stanie zadać sobie pytania, dlaczego samolot próbował kilka razy podejść do lądowania na ostrzeliwanym lotnisku w Groznym. Dlaczego to lotnisko przyjmowało samoloty? Dlaczego zaraz po katastrofie lotniska w zachodniej Rosji zaczęły się zamykać i odwoływać loty?

Tym bardziej odbiorca propagandy nie jest w stanie zrozumieć, że Putin ma powody do przepraszania, bo woli strzelać do swoich niż zamykać lotniska i ujawniać, że Ukraińcy w trzecim roku wojny poważnie zakłócają mu ruch lotniczy.

Tymczasem na szczęście dla Kremla 29 grudnia rozbił się samolot południowokoreański. Rosyjska telewizja pokazała dokładnie te same obrazki, co cały świat. Samolot, który sunie brzuchem po pasie, rozbija się o betonową barierę i staje w płomieniach.

Ale o ile świat stawia pytania „dlaczego?”, rosyjska propaganda przypomina, że „ptaki” (bo to pewno były „ptaki”) zdarzają się wszędzie. Można się rozejść.

Jak propaganda powiedziała całą prawdę

Teraz pokażę Państwu, co od momentu katastrofy podały rosyjskie media i czego mógłby się dowiedzieć odbiorca, gdyby propaganda tak skutecznie nie rozpraszała jego uwagi.

Otóż powiedziała całą prawdę: jak od początku kłamała i jak została zmuszona do przyznania się do tego, że to Putin zestrzelił cywilny samolot.

To nie my, to ptaki

  • 25 grudnia, tuż po katastrofie – winne były ptaki. „Przyczyną katastrofy samolotu w Aktau było wstępnie zderzenie ze stadem ptaków”.

„Wiesti”: Samolot nie mógł wylądować w Groznym, gdyż była tam mgła. Dlatego został odesłany do Machaczkały i tam (!) z nieznanych powodów zaczął mieć kłopoty. W efekcie przeleciał Morze Kaspijskie do Kazachstanu.

  • 25 grudnia – może samolot miał awarię. „Przyczynami katastrofy samolotu pasażerskiego Embraer 190 na trasie Baku – Grozny w pobliżu miasta Aktau w Kazachstanie mogła być awaria systemu sterowania, jednoczesna awaria dwóch silników i brak paliwa”.
  • 25 grudnia – ten samolot mógł mieć niewykrytą usterkę. „Samolot Azerbaijan Airlines (AZAL), który rozbił się w pobliżu Aktau, wypadł z pasa startowego w Turcji 22 grudnia”.

Coś huknęło w samolocie, może to nie ptaki

  • 25 grudnia – butla eksplodowała w samolocie. „Na pokładzie samolotu, który rozbił się w Aktau, eksplodowała butla”.
  • 25 grudnia – tajemnicza eksplozja. „Krewny jednej z osób, które przeżyły katastrofę samolotu, powiedział, że przed katastrofą samolotu słychać było głośny huk, przypominający eksplozję”.
  • 25 grudnia – z tajemniczych przyczyn (o ukraińskich dronach nie ma mowy) na kolejnych lotniskach w Rosji wstrzymywany jest ruch. Te informacje są trudniej dostępne – każde lotnisko informuje o swoim problemie osobno, ale tych depesz jest sporo. Można stąd wnioskować o skali ukraińskiego ataku.
  • 26 grudnia – nie wiadomo, co się stało. „Przed zakończeniem śledztwa błędem byłoby stawianie jakichkolwiek hipotez na temat przyczyn katastrofy lotniczej w Kazachstanie” – stwierdził rzecznik Putina Pieskow.

Fakt, w Groznym obrona przeciwlotnicza ostrzeliwała drony atakujące lotnisko

  • 27 grudnia – owszem, na lotnisku w Groznym strzelała obrona przeciwlotnicza. „Samolot AZAL nie mógł wylądować na lotnisku w Groznym ze względu na reżim »Dywan«, który przewiduje natychmiastowy odlot wszystkich samolotów z wyznaczonego obszaru, poinformował Szef Federalnej Agencji Transportu Lotniczego Dmitrij Jadrow. Został wprowadzony w związku z próbą przeprowadzenia przez ukraińskich bojowników ataków terrorystycznych na infrastrukturę cywilną w Groznym i Władykaukazie. W dniu katastrofy sytuacja pogodowa w rejonie lotniska Grozny była trudna: gęsta mgła, brak widoczności na wysokości 500 metrów”.

Charakterystyczne jest tu to „nie mógł wylądować” – Jadrow nie mówi, że lotnisko było zamknięte, bo nie było. Ale ujawnia, że na lotnisku nie dało się wylądować.

Na tę sugestię, że winni byli piloci, Alijew reaguje 29 grudnia przyznając pilotom tytuły Bohaterów Narodowych Republiki

Wymuszone niby-przeprosiny Putina

  • 28 grudnia – Putin zmuszony zadzwonić do Alijewa. „Prezydent Rosji Władimir Putin przeprosił prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa w związku z faktem, że do tragicznego zdarzenia z azerbejdżańskim samolotem doszło w rosyjskiej przestrzeni powietrznej – podaje służba prasowa Kremla”.

Azerbejdżan idzie na ostro: Putin ma publicznie przeprosić i zapłacić

  • 29 grudnia. Rosjanie zestrzelili samolot z ziemi i został zaatakowany narzędziami wojny elektronicznej. „Samolot Azerbaijan Airlines lecący z Baku do Groznego i rozbijający się w pobliżu kazachskiego miasta Aktau został uszkodzony w wyniku ostrzału z ziemi. Fakty są takie, że nasz cywilny samolot został uszkodzony z zewnątrz, na terytorium Rosji, w pobliżu Groznego, i praktycznie utracił kontrolę. Baku wie, że samolot został unieruchomiony w wyniku wojny elektronicznej” – zauważył Alijew. – „To pierwsze uszkodzenia zadane samolotowi. Ponadto w wyniku ognia rozpoczętego z ziemi, poważnie uszkodzona została także część tylna samolotu”.
  • 29 grudnia. Alijew stawia warunki Putinowi. „Otwarcie przedstawiliśmy stronie rosyjskiej nasze żądania. Takie są nasze warunki”, „Oczywiście nasz samolot nie został zestrzelony celowo. Przyznać się do winy, natychmiast przeprosić Azerbejdżan, który jest uważany za przyjazny kraj, i przekazać to opinii publicznej – to wszystko były środki i kroki, które należało podjąć”powiedział Alijew w wywiadzie dla państwowej telewizji AzTV.
  • 29 grudnia – Azerbejdżan idzie na ostro. Zawiesza połączenia lotnicze do dziesięciu rosyjskich miast na czas nieokreślony ze względów bezpieczeństwa.
  • 29 grudnia. Rząd zaostrza zasady pobytu obywateli Rosji w kraju. Bez wiz mogą tu przebywać do 90 dni.

Putin ugina się znowu

  • 29 grudnia – Putin dzwoni już drugi raz. „Władimir Putin i prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew odbyli rozmowę telefoniczną, podczas której omawiali katastrofę lotniczą w pobliżu Aktau”.
  • 29 grudnia – Putin wysyła Bastrykina, żeby znalazł winnych. „Przewodniczący Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksander Bastrykin odbył rozmowę telefoniczną z Prokuratorem Generalnym”.

Putin wygrywa, nawet jeśli przegrywa

Rosja zatem sama przyznała się do poważnego problemu. A następnie w sprawach samolotu zapadła cisza. Teraz ważne jest orędzie noworoczne Putina i to, że będzie ono wyświetlane także w moskiewskim metrze.

29 grudnia wieczorne telewizyjne „Wiadomości Tygodnia” zaczęły się od podsumowania mijającego roku. Prowadzący Dmitrij Kisielow podkreślił, że rosyjska armia posuwa się do przodu, „jest pierwszą armią świata”, a Rosja jest liderem postępu technicznego (w zakresie rakiet).

Najważniejsze jest jednak osiągnięte w 2024 roku w Rosji „zespolenie społeczne”.

Zrozumienie wojny, gotowość do poświeceń („Rozumiemy, jesteśmy, będziemy”). Czyli zniszczona przez propagandę zdolność zadawania pytań. Tym samym propaganda powiedziała Putinowi, że może jego armia wygrywać nie umie. Ale propagandzie to zupełnie nie przeszkadza.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze