0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Równa praca, równa płaca? Na pewno nie w piłce nożnej. W Polsce dyskryminacja piłkarek dotyczy nawet nastoletnich juniorek.

Kobiecy futbol zyskuje na popularności, a najlepsze piłkarki świata od lat mówią, że domagają się równego traktowania i znacznie mniejszej dysproporcji w opłacaniu piłkarzy i piłkarek. Na poziomie profesjonalnym można to do pewnego stopnia wytłumaczyć dysproporcją zainteresowania.

Kluby zarabiają przede wszystkim na sprzedaży biletów, kontraktach z nadawcami na transmisje meczów i na kontraktach sponsorskich, których wysokość wynika z zainteresowania klubem. Chociaż zainteresowanie żeńską piłką rośnie, dalej jest znacznie mniejsze niż męską. Stąd są z niej mniejsze pieniądze. Ale dysproporcja zainteresowania w dużej mierze wynika z decyzji mężczyzn, o czym dokładniej pisaliśmy tutaj.

Nie o tym jednak jest ten tekst.

Piłką juniorską powinny bowiem rządzić inne zasady, zwłaszcza że mówimy o osobach niepełnoletnich. Najwyraźniej nie ma to znaczenia dla PZPN. Spójrzmy na nagrody dla piętnastolatków i piętnastolatek, dla najlepszych zespołów w Centralnej Lidze Juniorów i Juniorek w kategorii U15.

Przeczytaj także:

10 razy więcej dla chłopców

W tym roku zespoły chłopców otrzymały:

  • 100 tys. zł w przypadku zwycięstwa,
  • 50 tys. zł w przypadku awansu do finału,
  • 25 tys. zł w przypadku awansu do półfinału

Zespoły dziewcząt natomiast:

  • 10 tys. zł w przypadku zwycięstwa,
  • 5 tys. zł w przypadku awansu do finału.

Nagród za awans do półfinału brak.

Według uchwały PZPN celem rozgrywek Centralnej Ligi Juniorek w sezonie 2022/23 jest:

  • popularyzacja i upowszechnianie piłki nożnej kobiet w Polsce;
  • podniesienie poziomu wyszkolenia zawodniczek;
  • wyłonienie Klubowego Mistrza Centralnej Ligi Juniorek U15 w sezonie 2022/2023.

Ostatni punkt oczywiście udało się zrealizować. 18 czerwca Diamonds Academy Warszawa wygrało z TS Iskrą Tarnów 4:1. Realizacja pozostałych dwóch jest utrudniona przez sam PZPN, ponieważ związek sam nadaje rozgrywkom dziewczynek niższą rangę. W tym wypadku nie działa już argument o tym, że mecze te przynoszą większe zyski. Bo to rozgrywki młodzieżowe, które mają na celu przede wszystkim rozwijanie młodych zawodniczek i zawodników. Nie transmituje ich żadna telewizja, nie generują zysków z biletów. Chodzi tylko i wyłącznie o nagrodzenie najlepszych klubów dodatkowymi środkami na dalszy rozwój. PZPN uznaje, że zwycięska drużyna żeńska jest warta dziesięć razy mniej niż męska.

Interwencja RPO, odpowiedź PZPN

Temat podjął Rzecznik Praw Człowieka Marcin Wiącek po wniosku, który wpłynął do jego biura. RPO poprosił PZPN o odniesienie się do zarzutu dyskryminacji w tej sprawie. Związek zarzuty kategorycznie odrzucił. Po pełne oświadczenie odsyłamy na stronę RPO. Tutaj użyjemy tylko kilku cytatów.

„Codziennie dokładamy starań i podejmujemy działania służące rozwojowi najpopularniejszej dyscypliny sportowej na świecie. Nasze starania obejmują w równym stopniu dzieci i młodzież, jak seniorki i seniorów” – zaczynają swoją odpowiedź prezes PZPN Cezary Kulesza i sekretarz generalny Łukasz Wachowski.

Kilka zdań dalej czytamy: „Na wstępie zauważamy, że kryterium płci nie ma żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji o nagradzaniu w poszczególnych kategoriach wiekowych”.

Co więc to znaczenie ma?

„Zwracamy Pana uwagę na różnicę skali w odniesieniu do rozgrywek chłopięcych i dziewczęcych. W kategorii wiekowej, która w nomenklaturze Związku nosi nazwę trampkarka/trampkarz istnieje przepaść w liczebności uczestniczek i uczestników. I tak, w kategorii trampkarki w rozgrywkach biorą udział 52 zespoły w całej Polsce. W kategorii trampkarz o mistrzostwo Polski w sezonie walczy 2667 drużyn. To oczywiście w żaden sposób nie umniejsza sukcesu, jakim jest tytuł mistrzyń Polski w trampkarkach. Różnica skali pokazuje jednak daleko posuniętą powszechność piłki nożnej chłopców w odniesieniu do wciąż niskiej powszechności dziewczęcych rozgrywek”.

To główny argument PZPN – dziewczyn gra mniej, rozgrywają mniej meczów w drodze po tytuł, więc należą się mniejsze pieniądze.

Rodzic: jeśli nic się nie zmieni, juniorki zawsze będą traktowanie gorzej

„Odpowiedź PZPN jest głęboko nieprzekonująca. Nie można nierównego traktowania piłkarek uzasadniać tym, że jest ich mniej w porównaniu do chłopców czy że mniej klubów dziewczęcych występuje w rozgrywkach juniorskich” – mówi nam Marcin Sośniak, ojciec zawodniczki klubu Diamonds Academy z rocznika, który w kolejnym sezonie powalczy o mistrzostwo Polski U15 i prawnik zajmujący się między innymi prawem antydyskryminacyjnym. I kontynuuje:

„W ten sposób nic się nigdy nie zmieni. Takie podejście PZPN prowadzi do tego, że kluby dziewczęce i kobiece zawsze będą gorzej finansowane i, ogólnie, gorzej traktowane. Istniejące kluby dziewczęce nie będą rozwijały się tak prężnie, jak chłopięce, a tworzenie nowych, przy takim podejściu PZPN, będzie nieatrakcyjne. Warto pamiętać, że nagrody finansowe przyznawane są w CLJ klubom. Mają być przeznaczone na ich rozwój.

Różnicując wysokość nagród, PZPN mówi: nie interesuje nas finansowanie piłki dziewczęcej. Albo z jakiegoś powodu uznaje, że kluby dziewczęce potrzebują tych pieniędzy mniej. Jedno i drugie jest nieprawdą. Klub Diamond’s Academy, który wygrał tegoroczną CLJ w kategorii wiekowej U15, ma takie same potrzeby i chęć rozwoju, jak wszystkie inne profesjonalne kluby. W klubie trenuję dużo ponad 200 dziewczyn w różnych kategoriach wiekowych. Wydaje mi się, że jest to jeden z liczniejszych klubów, przynajmniej w województwie Mazowieckim”.

To kluby dla piłkarek potrzebują większego wsparcia

Argument PZPN jest też trudny do przyjęcia, bo tak naprawdę to kluby dziewczęce potrzebują większych pieniędzy, jeśli dyscyplina ma się rozwijać. Chłopcy i tak garną się już do piłki. Dysproporcja na poziomie juniorskim jest ogromna. Wśród chłopców w tym samym roczniku w finale zmierzyli się juniorzy Lecha Poznań i Śląska Wrocław. Oba kluby mają swoje drużyny w Ekstraklasie, czyli seniorskiej najwyższej klasie rozgrywkowej. Dla męskich klubów akademie to bardzo ważna inwestycja, która może zwrócić się z nawiązką. I w przypadku Lecha często się zwraca.

Lech Poznań osiem razy sprzedał zawodnika do 23. roku życia za 4 mln euro lub więcej. Sześciu z nich trafiało do akademii Lecha między 13. a 16. rokiem życia. W latach 2018-2022 klub na akademię i drużyny młodzieżowe wydał 26 mln zł. Lechowi kwota 100 tys. zł za zwycięstwo w rozgrywkach młodzieżowych nie zrobi wielkiej różnicy. Dla Diamonds Academy byłaby wielką pomocą. Młodzieżowe kluby żeńskie utrzymują się w dużej mierze ze składek rodziców.

Najdroższy piłkarz kontra najdroższa piłkarka: 500-krotna różnica

Nawiasem mówiąc, transfery młodych piłkarzy z Lecha Poznań do zagranicznych klubów są dobrą ilustracją dysproporcji między piłką nożną męską a żeńską. Spójrzmy na cztery największe transfery z Lecha:

  • Jakub Moder w 2020 roku za 11 mln euro (kwoty za transfermarkt.pl),
  • Jakub Kamiński w 2022 roku za 10 mln euro,
  • Michał Skóraś w 2023 roku za 6 mln euro,
  • Jan Bednarek w 2017 roku za 6 mln euro.

Czyli tylko na największych piłkarzach w ostatnich trzech latach udało się zarobić 27 mln euro. Łatwo policzyć, że inwestycja w akademię jest opłacalna.

Dla kontrastu spójrzmy teraz na cztery największe transfery w kobiecym futbolu w historii:

  • Keira Walsh (Anglia) w 2022 roku za 470 tys. euro,
  • Jill Roord (Holandia) w 2023 roku za 350 tys. euro,
  • Lindsey Horan (USA) w 2023 roku za 300 tys. euro,
  • Pernille Harder (Dania) w 2020 roku za 280 tys. euro.

Największy transfer w męskiej piłce (Neymar do PSG w 2017 roku za 222 mln euro) jest prawie 500 razy droższy niż najdroższy transfer w piłce żeńskiej. Te dysproporcje utrudniają rozwój, bo pieniądze z transferów można zainwestować klub (tak, jak robi to Lech). PZPN pomimo pięknych deklaracji się do tej dysproporcji dokłada.

„Taki sam stres, takie samo zaangażowanie”

Wróćmy teraz na ziemię do naszych juniorek.

„W każdej drużynie występującej w finałach Centralnej Ligi Juniorów i Juniorek grało tyle samo zawodników i zawodniczek. Wszyscy wkładali tyle samo wysiłku w każdy trening i mecz” – przypomina Marcin Sośniak – „Taki sam był stres i takie samo zaangażowanie. Taki sam jest stopień profesjonalizmu w klubach. Każdy klub chce się rozwijać, każdy ma podobne plany rozwoju i podobne potrzeby. Tylko PZNP tego nie zauważa, zupełnie bezpodstawnie wyceniając wysiłek i zaangażowanie dziewczyn na 10 proc. tego, co według Związku dają z siebie chłopcy. Bo chyba tak należy rozumieć dysproporcję w nagrodach”.

Dyskryminacja piłkarek przez PZPN

Sośniak ma doświadczenie w pracy z prawem antydyskryminacyjnym. I nie ma wątpliwości, że podejście PZPN jest właśnie dyskryminacją.

„Mamy tutaj do czynienia z nierównym, czyli gorszym traktowaniem kogoś, w tym przypadku dzieci, ze względu na płeć, mimo że ich sytuacja, jako zawodniczek i członkiń klubów piłkarskich zrzeszonych w PZPN, powinna być dokładnie taka sama, jak chłopców. Dyskryminacji nie można uzasadniać liczebnością. W ten sposób można byłoby uzasadniać gorsze traktowanie każdej mniejszościowej grupy.

PZPN ma oczywiście rację, że piłkę nożną uprawia mniej dziewczyn. I te dziewczyny chciałyby, żeby dziewczęcych drużyn było więcej. Ale jeżeli to wszystko dalej będzie wyglądało tak jak dziś, a PZPN będzie uzasadniał przypadki dyskryminacji liczbą piłkarek, to na odpowiedni rozwój nie ma szans”.

Koszty działalności statutowej PZPN w 2021 roku wyniosły 315 mln zł. 10 tys. czy nawet 100 tys. zł to kwoty niezauważalne. W odpowiedzi dla RPO PZPN chwali się, że w ostatnim dziesięcioleciu zwiększył nakłady na kobiecą piłkę z 3 mln zł do 15 mln zł. To wciąż za mało, dysproporcja wciąż jest ogromna. A lekceważące podejście do kobiecej piłki skutkuje tak dziwnymi rozwiązaniami, jak dziesięciokrotnie większe nagradzanie drużyn piętnastolatków niż piętnastolatek.

Wystarczy zmiana regulaminu

Co należy więc zrobić w pierwszej kolejności?

Marcin Sośniak: „Z jednej strony PZPN chwali się, że opracowuje wieloletnie plany i strategie rozwoju piłki kobiecej. Wydaje podręczniki piłki kobiecej. Nikt nie przeczy, że strategie powstają. Ale w praktyce związek często sam te strategie torpeduje. Żadna strategia nie zastąpi realnej walki z dyskryminacją tam, gdzie ona faktycznie występuje.

Zrównanie nagród to podstawa. To nie jest wielkie wyzwanie dla PZPN. Chodzi o zmianę jednego punktu w regulaminie CLJ, góra pięć minut na posiedzeniu zarządu. Wystarczy chęć zmiany. Ale zamiast takiej chęci mamy próbę racjonalizowania dyskryminacji w postaci przekonywania nas, czy RPO, że dziewczyny dostają mniej, bo jest ich mniej, przez co grają mniej. I chęci do zmiany nie widać.

Potrzebny jest sygnał, że praca dziewczynek jest warta tyle samo, co praca chłopców. W tym zakresie zrównanie nagród to podstawa. Utrzymując różnicę PZPN, zamiast edukować i promować nowoczesną wizję sportu, utrwala jedynie stereotypu”.

Sośniak przyznaje, że rodzice młodych piłkarek szukają pomocy szerzej niż tylko w PZPN.

„Nadal mamy nadzieję na to, że PZPN dokona zmiany. Pewne nadzieje pokładamy w sponsorach PZPN. Jako rodzice napisaliśmy do takich firm jak Orlen, InPost, Leroy Merlin. Większość zareagowała pozytywnie. Np. wyraźnie Orlen się przejął sprawą, co pozwala mieć nadzieję, że jako nowoczesna firma, świadoma swojej roli i współczesnych wyzwań, przekona do takiej wizji również PZPN”.

W kolejnym sezonie PZPN uchwałą z kwietnia 2023 przeprowadził reorganizację rozgrywek juniorek. Zamiast mistrzostw dla drużyn U15 i U17 młode piłkarki będą teraz rywalizować w grupach wiekowych U16 i U18. Zmian w wysokości nagród natomiast nie przewidziano. Ani dla dziewczyn, ani dla chłopców.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze