0:00
0:00

0:00

Pierwszy częstochowski Marsz Równości próbowało w 2018 roku zablokować wiele środowisk. Zgłaszano konkurencyjne manifestacje, tarasowano drogę podczas samego marszu 8 lipca. Wszystko po to, by uniknąć "profanacji świętego miejsca" i bluźnierstwa - jak określano sam fakt przemarszu osób LGBT+ w okolicach klasztoru. Dodatkowo w tym samym czasie na Jasnej Górze odbywała się XXVII Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja, podczas której obecny tam premier Mateusz Morawiecki zawierzył Polskę Czarnej Madonnie.

Drugi częstochowski Marsz Równości ma odbyć się już 16 czerwca. Ponownie środowiska katolickie biją na alarm i domagają się od prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka zakazania demonstracji, która została już zarejestrowana.

W tym roku pojawił się jednak nowy wątek w argumentacji - ochrona dzieci przed zgorszeniem i seksualizacją. Tego samego dnia, w którym aktywiści LGBT+ zorganizują Marsz, na Jasnej Górze odbywa się pielgrzymka Podwórkowych Kół Różańcowych Dzieci powstałych przy Radiu Maryja.

Do chóru wzywającego do odwołania lub zablokowania wydarzenia zdążyli dołączyć do tej pory: radni PiS, wiceprezes państwowej spółki, posłanka Anna Sobecka, arcybiskup Wacław Depo i Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.

Przeczytaj także:

Były radny PiS wzywa na pomoc kibiców

"Apeluję do wszystkich ludzi dobrej woli - nie dopuśćmy, aby Częstochowa i Jasna Góra stały się areną gorszących wydarzeń, hańbiących dobre imię Polski, wymierzonych w jej Duchową Stolicę, uderzających w ponad tysiącletnią tradycję polskiego katolicyzmu" - apelował 30 maja na Facebooku Artur Sokołowski, były radny PiS i wiceprezes RFG S.A. spółki Skarbu Państwa.

Ale to nie wszystko. Sokołowski we wpisie nazwał zgodę prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka na marsz "gestem Piłatowym". Dodał, że "w zasadzie zgoda i zaproszenie do możliwego i bardzo prawdopodobnego rozlewu krwi u stóp Jasnej Góry". Wiele wskazuje na to, że ten rozlew krwi traktuje całkiem dosłownie, bo pod koniec swojego wpisu zamieścił również odezwę:

"[apeluję do] wszystkich kibiców sportowych, którym Jasna Góra zawsze chętnie udziela gościny podczas dorocznych Pielgrzymek Kibiców. Przyszedł czas spłacić część długu wdzięczności i stanąć w obronie Naszej Matki. Wieczny Raków, chyba nie muszę więcej pisać..."

Standardy WHO a dziecięca pielgrzymka

Za zakazaniem marszu lobbowali w piątek 7 czerwca podczas sesji radni PiS, którzy w Częstochowie są w mniejszości. Radna Katarzyna Jastrzębska zaczęła swoje przemówienie od pokazania na rzutniku zdjęć z "podobnych wydarzeń" w miastach w Polsce i zagranicą. Nagranie z sesji rady jest słabej jakości, ale widać, że radna pokazuje tam m.in. fotografie półnagich mężczyzn bawiących się kolorowymi dildo. Następnie odczytano stanowisko klubu radnych PiS:

"Środowiska LGBT w ostatnim czasie wielokrotnie udowodniły, że podobne wydarzenia mają charakter prowokacyjny i bardzo często niezgodny z powszechnie uznawanymi normami moralnymi. Uczestnicy prezentują zwykle gorszące stroje, obraźliwe hasła, i dopuszczają się działań stanowiących obrazę uczuć religijnych [...] Nie możemy pozwolić, aby wizerunek Maryi oraz godność miejsca, jakim jest Jasna Góra, były szargane. Nie dajemy przyzwolenia na manifestowanie pogardy wobec wartości chrześcijańskich, zwłaszcza w obecności dzieci i młodzieży".

Metropolita częstochowski abp. Wacław Depo w "Naszym Dzienniku" wzywa wszystkich katolików w kraju do modlitwy ekspiacyjnej, by zminimalizować skutki mającego się wydarzyć bluźnierstwa.

"Staramy się nie dopuścić do tego, aby w przestrzeni Jasnej Góry zaistniała możliwość kontaktu dzieci z rzeczywistością promowaną przez środowiska LGBT, przez obrazy i treści, w tym propagandowe ulotki" - mówią cytowani przez "Nasz dziennik" częstochowscy aktywiści katoliccy.

Prof. Mieczysław Guzewicz, "konsultor Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny", podkreśla z kolei, że Marsz to tylko część szeroko zakrojonej akcji deprawacyjnej młodzieży i dzieci, która obejmuje również "seksedukację, którą propaguje już od kilku dekad WHO, a co możemy określić seksdeprawacją".

W obronie dzieci

Anna Sobecka, posłanka PiS, a w przeszłości spikerka Radia Maryja, zwróciła się z prośbą o interwencję do Rzecznika Praw Dziecka.

"Mając na uwadze skandaliczne wydarzenia, jakie miały miejsce na Marszu Równości w Gdańsku, istnieje uzasadniona obawa, że dzieci mogą stać się świadkami demoralizujących i obscenicznych zachowań uczestników Marszu" - pisze Sobecka. I prosi Rzecznika "o podjęcie natychmiastowych działań zmierzających do ochrony dzieci w tym szczególnym dla nich dniu".

To nie pierwszy raz, gdy Sobecka domaga się podjęcia działań prewencyjnych wobec wydarzeń, które miały jej zdaniem nieść znamiona profanacji. Kilka tygodni temu próbowała zablokować Chryję pod Radiem Maryja w Toruniu w urodziny Tadeusza Rydzyka. Bezskutecznie.

Rzecznik Praw Dziecka odpowiedział Annie Sobeckiej, ale, jak dowiedziało się OKO.press, nie opublikował nigdzie treści swojego pisma. I jak na razie nie zamierza tego robić. Fragmenty listu przedrukował jednak katolicki portal ekai.pl, który dostał go od Anny Sobeckiej.

Rzecznik zgadza się z posłanką, że Marsz Równości ma mieć charakter konfrontacyjny wobec pielgrzymki dzieci, mogą je demoralizować i narazić na oglądanie aktów "noszących znamiona znieważenia uczuć religijnych". By o to zadbać, Mikołaj Pawlak napisał list do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach oraz Wojewody Śląskiego, którego fragment również podaje ekai.pl:

"W przypadku, w którym uznają Państwo, że przebieg zaplanowanych w Częstochowie na 16 czerwca b.r. imprez zagraża bezpieczeństwu dzieci, proszę o skorzystanie – w ramach obowiązujących przepisów – z wszelkich możliwych środków, w tym nawet, w uzasadnionej sytuacji, z możliwości wydania decyzji o przerwaniu lub odmowie przeprowadzenia imprezy zakłócającej pielgrzymkę dzieci".

Rozwiązać za obrażanie uczuć religijnych?

Przesłanki do rozwiązania zgromadzenia wymienione są w artykule 12 ustawy o zgromadzeniach. Są to:

  • zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzi;
  • zagrożenie dla mienia o znacznych rozmiarach;
  • naruszanie przepisów ustawy o zgromadzeniach;
  • naruszenie przepisów ustaw karnych.

T

Art. 12

1. Zgromadzenie może być rozwiązane przez przedstawiciela organu gminy, jeżeli jego przebieg zagraża życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach lub gdy narusza przepisy niniejszej ustawy albo przepisy ustaw karnych, a przewodniczący, uprzedzony o konieczności rozwiązania zgromadzenia, wzbrania się to uczynić.

Co Mikołaj Pawlak uważa za przesłankę do rozwiązania Marszu? Ani RPD, ani Sobecka nie piszą przecież o tym, że Marsz może zagrażać dzieciom fizycznie. Niebezpieczeństwo, przed którym ostrzegają, to niebezpieczeństwo zgorszenia dzieci. W przepisach porządkowych nie ma oczywiście takiej kategorii, jest po prostu "wywoływanie zgorszenia", dopuszczanie się wybryków chuligańskich. O popełnienie takiego wykroczenia oskarżono dwóch mężczyzn zaangażowanych w bicie kukły Żyda w Pruchniku.

§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. § 2. Jeżeli czyn określony w § 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innej podobnie działającej substancji lub środka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. § 3. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.

Drugim wątkiem, który Pawlak podkreśla w swoim piśmie to obraza uczuć religijnych katolików. Innymi słowy - sugeruje się tu, że marsz należy rozwiązać w momencie, w którym policja stwierdzi, że dochodzi do naruszenia art. 196 kodeksu karnego. Po pierwsze - byłby to najprawdopodobniej precedens. Po drugie - podstawa równie wątpliwa, co sam art. 196 kk. Mowa w nim jest bowiem nie o "bluźnierstwie", czy wykorzystaniu symboli religijnych, ale "obrazie uczuć katolików". Polskie sądy mają ogromny problem ze zdefiniowanej takiej obrazy i stwierdzeniem, kiedy do niej dochodzi. Niektóre z nich kreują na te potrzeby standard "przeciętnego odbiorcy" (w rozumieniu sądu Anna Sobecka i jej uczucia znalazłyby się już w kategorii osób "gorliwy katolik").

Stwierdzenie przez urzędników lub policję w ciągu kilku minut tego, czego ustalenie sądom zajmuje lata (proces Nieznalskiej - 10 lat, Urbana - 6 lat i nadal nie ma prawomocnego wyroku) jest absurdem. A w świetle orzecznictwa Trybunału w Strasburgu - poważnym naruszeniem wolności wypowiedzi.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze