By zohydzić „Zieloną granicę” Agnieszki Holland, TVP aż 123 razy nazwała ten film „paszkwilem”, a 48 razy twierdzono, że reżyserka „pluje” na polski mundur. Aby zniechęcić do aborcji, na 61 gości Polskie Radio zaprosiło aż 55 jej przeciwników. Działaczy proaborcyjnych było… 0
Komisja ds. wyjaśnienia mechanizmów represji wobec organizacji społeczeństwa obywatelskiego oraz działaczy społecznych w latach 2015-2023 ujawniła wczoraj prawie 400-stronicowy raport. Pierwszy z kilku. „378 stron opisu łajdactwa, które odbywało się w mediach wobec zwykłych ludzi, którzy nie godzili się na autorytarny czołg”, zapowiadała go na platformie X dr Klementyna Suchanow, aktywistka, jedna z liderek Strajku Kobiet i członkini komisji.
Raport opisuje, jak media publiczne represjonowały aktywistów i zwykłych obywateli, którzy broniąc praworządności, praw człowieka i demokracji stanęli na celowniku ówcześnie rządzącej władzy.
– Media publiczne sprzeniewierzyły się swojej roli. Zamiast rzetelnie informować społeczeństwo, stały się sojusznikiem ówczesnego rządu. Uruchomiły nagonki, represje, ośmieszanie czy kreowały wroga – mówiła na konferencji mec. Sylwię Gregorczyk-Abram kierująca pracami komisji.
W słowie wstępnym czytamy podziękowania dla aktywistów, którzy walczyli o dobro wspólne. „To właśnie oni, mimo represji i zagrożeń udowodnili, jak głęboka i potężna jest siła jedności i solidarności. Pokazali, że najpotężniejsza moc tkwi w odwadze zwykłych ludzi kochających wolność i demokrację. Wszyscy jesteśmy Wam za to wdzięczni i z całego serca dziękujemy za tę postawę”.
Raport powstał również dzięki informacjom od aktywistów oraz organizacji społeczeństwa obywatelskiego (np. Obywateli RP, KOD-u, Strajku Kobiet). Głównie jednak to efekt analizy setek godzin materiałów TVP, Polskiego Radia czy Polskiej Agencji Prasowej poświęconych manifestacjom, demonstracjom, aktywistom i ich działalności itp.
Stworzona w kwietniu 2025 roku decyzją premiera Donalda Tuska komisja nie ma uprawnień, jakie mają np. komisje sejmowe, więc nie mogła m.in. przesłuchiwać świadków.
Sposobów na to było co najmniej kilkadziesiąt. „Staraliśmy się ponumerować te mechanizmy hejtu, defamacji i propagandy przypisując im litery. Zabrakło nam liter w alfabecie – opisywał skalę zjawiska prof. Mikołaj Małecki, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek komisji.
Jakie to mechanizmy? Opiszemy tylko wybrane z przykładami.
Najbardziej wadzącym kamyczkiem w bucie mediów publicznych Jacka Kurskiego była pierwsza organizacja jednoczącego się społeczeństwa – Komitet Obrony Demokracji. Komisja przeanalizowała w raporcie 233 przekazy, jakie się ukazały na temat tej organizacji w mediach publicznych. Były one „skrajnie tendencyjne”. KOD pokazywany był jako awanturniczy, stanowiący zagrożenie dla ładu publicznego i niezbędnych reform, broniący przywilejów elit ancien régime’u, pozbawiony poparcia społecznego, programu i idei, destrukcyjny, zależny od skompromitowanych polityków i zagranicznych (niemieckich, brukselskich) elit. „W tym sensie dyskurs przypominał propagandę PRL wymierzoną w elity intelektualne i młodzież akademicką podczas Marca 1968, Komitet Obrony Robotników w latach 1976-80 czy propagandę stanu wojennego. Frazy takie, jak „bananowa młodzież”, „wichrzyciele”, „warchoły” czy „elementy antysocjalistyczne” zastąpiła „totalna opozycja” i „bojówki radykalnej opozycji”. Język używany wobec KOD […] był jednak bardziej umiarkowany niż w dobie PRL-u” czytamy w raporcie.
Od stycznia 2017 roku cały ruch pokazywano przez pryzmat przestępstw osób z nim powiązanych – za naganne lub wręcz przestępcze uznano działania liderów KOD-u, zwłaszcza Mateusza Kijowskiego. [skazanego prawomocnie za poświadczenie nieprawdy w fakturach wystawianych organizacji – red.]. Raport pisze o „kryminalizacji” wizerunku KOD, „systematycznym konstruowaniu go przez propagandę TVP” z prawd, półprawd, nadinterpretacji, stronniczej interpretacji i fałszu”. Tak zohydzano organizację i jej członków.
W tzw. paskach grozy zarzucano KOD-owi konfrontacyjność, brak kultury, związki z politykami, powiązania z zagranicą, braku programu i poparcia społecznego, kłótliwość, wykorzystywanie publicznych środków. Badacze wyodrębnili aż 11 takich zarzutów.
Raport opisuje także przykłady dehumanizacji, etykietowania, oraz tłumaczy mechanizmy, jakie za tym stoją. Nazywanie ludźmi „zdrajcami”, „nadzwyczajną kastą”, „tęczową zarazą” wzmacnia podział my-oni i obniża hamulce moralne przed agresją. „Wystarczy sama etykieta, by mózg odbiorcy reagował słabiej na cierpienie »odczłowieczonych«” czytamy. Efekty? Spada empatia wobec oponenta, a rośnie gotowość do aprobowania kar wobec niego, lub jego wykluczania.
Regularne powtarzanie fraz – np. „ulica i zagranica”, „totalna opozycja” – uruchamia efekt „iluzorycznej prawdy”: zdania powtarzane wydają się bardziej wiarygodne niezależnie od ich zgodności z faktami. Stosowane w mowie potocznej deprecjonujące epitety np. „zdradzieckie mordy”, „aktywują skrypty emocjonalne kojarzące określany podmiot z zagrożeniem. Efekt: Powstają automatyczne skojarzenia: taka nazwa wywołuje negatywny afekt, zanim odbiorca przeanalizuje jakiekolwiek dane. To skraca proces decyzyjny i utrudnia zmianę poglądów – mechanizm tzw. torowania afektywnego”, czytamy w raporcie.
Raport opisuje kilkanaście takich niebezpiecznych mechanizmów manipulacji i retoryki, stosowanych przez media publiczne w czasach rządów PiS.
Stosując te mechanizmy, propaganda wzbudzała poczucie zagrożenia, strasząc „elgiebetami”, „islamistami”, „migrantami”, „terrorystami” czy „uchodźcami”. Przed wyborami w 2015 i 2019 roku kampanie straszyły właśnie uchodźcami i społecznością LGBT wzbudzając w ludziach panikę moralną.
W raporcie jest też dokument, z którego wynika, że komentatorzy TVP – ferujący linię prawie zawsze zgodną z PiS – byli wynagradzani za swoje wypowiedzi i to nawet 500 zł za jeden komentarz, a takich komentarzy mogli udzielać nawet do kilku dziennie.
Autorzy wymieniają jeszcze szereg innych mechanizmów represji wobec aktywistów, stosowanych w mediach publicznych. Opisują m.in. jak
Osobno raport opisuje kampanię hejtu wymierzoną w aktywistę LGBTQ+ Barta Staszewskiego. Między styczniem 2020 a końcem lipca 2021 TVP wyemitowała o nim aż 134 materiały, z czego 89 proc. miało wydźwięk negatywny, 11 proc. neutralny i żaden pozytywny. Najbardziej aktywny w tej nagonce był portal tvp.info, za który odpowiedzialny był wówczas Samuel Pereira. Efektem tej trwającej przez lata kampanii wymierzonej w Staszewskiego były regularne groźby, także śmierci. Aktywista bał się wychodzić z domu, potem zgłosił na policję potrzebę instytucjonalnej ochrony.
W osobnym rozdziale opisano kampanię wymierzoną w Martę Lempart, Strajk Kobiet, WOŚP, Grupę Granica, Fundację Ocalenie, czy Agnieszkę Holland. Wobec filmu Holland „Zielona granica” TVP aż 123 razy użyła określenia „paszkwil”, a 48 razy stwierdzono, że reżyserka „pluje” (plwa) na mundur. By zdezawuować film, określano go jako „propagandę III Rzeszy” albo „stalinowską”, pojawiały się slogany „tylko świnie siedzą w kinie”.
By bronić PiS, media publiczne nie wahały się nawet przekazać danych wrażliwych pacjentki ujawnionych przez policję – np. pani Joanny z Krakowa, która zażyła tabletkę poronną.
Raport cytuje też litanię publikacji niezależnych mediów, które były dezawuowane, a ich autorzy atakowani. W raporcie aż 47 razy wymieniany jest portal OKO.press.
Raport krytykuje także działalność Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – jej wielokrotny brak działań, milczenie lub akceptację dla rażących kampanii dezinformacji, hejtu czy dyfamacji. Powołana do kontroli mediów instytucja nie reagowała na masowe wręcz naruszanie prawa przez publiczne media. Jako przykład raport podaje m.in. dokument TVP „Inwazja” Marcina Tulickiego dotyczący społeczności LGBT+. Materiał sugeruje rzekome związki tej społeczności z pedofilią oraz działania zagrażające dzieciom.
„Pomimo licznych skarg i interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich, KRRiT uznała, że emisja »Inwazji« mieściła się w granicach wolności redakcyjnej nadawcy. Rada stwierdziła, że materiał nie propagował działań sprzecznych z prawem ani nie nawoływał do nienawiści lub dyskryminacji”, czytamy w raporcie. Tymczasem w 2022 roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że TVP naruszyła dobra osobiste osób LGBT+, zakazał dystrybucji tego filmu i nakazał przeprosiny w głównym wydaniu „Wiadomości” oraz 35 tys. zł na organizację wspierającą społeczność LGBT+.
W tym samym czasie KRRiT nakładała ogromne kary lub przewlekała przedłużenie koncesji niezależnym mediom, które publikowały materiały krytyczne o PiS.
– Chcemy, by konkretne osoby zostały pociągnięte do odpowiedzialności przez odpowiednie instytucje. Chcemy też co najmniej utrudnić takie działania na przyszłość – deklarowała na konferencji prasowej Sylwia Gregorczyk-Abram. Raport ma trafić do Prokuratury Krajowej, a ta zaś niezależnie podejmie decyzje o wszczęciu, lub nie, postępowań wobec konkretnych osób wymienionych w raporcie.
Komisja przygotowała też rekomendacje działań, które miałyby zapobiec takiemu wykorzystaniu mediów publicznych w przyszłości – bo, jak mówił prof. Małecki, „nie powinno być miejsca na takie media w demokratycznym państwie prawa".
Komisja skieruje raport do najważniejszych organów państwa i chce prowadzić z nimi dialog.
Pracuje też nad kolejnymi raportami, których będą trzy. Jeszcze w tym roku ma zostać opublikowany raport o represjach i nadużyciach prawnych wobec aktywistów i aktywistek oraz niezależnych mediów i dziennikarzy. Będzie poświęcony pozwom SLAPP służącym do tłumienia debaty publicznej, ale też nadużywaniu skargi nadzwyczajnej, naciskom na kuratoria, represji wobec naukowców, sędziów, prokuratorów, organizacji społecznych.
Trzeci raport będzie dotyczył działań policji i innych służb, w tym ich postępowania wobec zgromadzeń publicznych oraz stosowania systemu inwigilacji Pegasus. Czwarty raport będzie zawierał rekomendacje oraz finalne wnioski dotyczące zmian w prawie.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Goniec.pl. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Goniec.pl. W tym zawodzie ceni niezależność.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Prowadzi podcast OKO.press "Drugi rzut OKA na prawo". Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Prowadzi podcast OKO.press "Drugi rzut OKA na prawo". Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze