"Młody ojciec nie zdecyduje się na utratę 30 proc. wynagrodzenia po narodzinach dziecka. Rząd miał szansę zmienić sytuację kobiet na rynku pracy. Zamiast tego tworzy martwy przepis i dyskryminuje" - mówi OKO.press Agnieszka Krzyżak-Pitura, prezeska Fundacji Rodzić w Mieście
W poniedziałek 6 lutego 2023 roku sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny odrzuciła poprawki Lewicy do projektu zmian w kodeksie pracy, który przewiduje wprowadzenie zapowiadanej od miesięcy reformy urlopów opiekuńczych. Najważniejsza kwestia to urlop rodzicielski.
Rząd chce m.in.:
"PiS wdraża dwie bardzo potrzebne dyrektywy unijne, dlatego, że musi. Mógłby wykorzystać tę sytuację i stworzyć kompleksowe zmiany, które odpowiedzą na warunki polskich rodzin. Zamiast tego tworzy prawo, które będzie martwe" - mówi OKO.press posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
W jaki sposób ustawa dyskryminuje ojców?
Chodzi przede wszystkim o 70 proc. wynagrodzenia za wyłączny urlop dla ojców. "Ustawa finansowo dyskryminuje ojców na urlopie rodzicielskim. To zniechęci ich do brania urlopów i nie pozwoli na osiągniecie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów" - mówi OKO.press Agnieszka Krzyżak-Pitura, prezeska Fundacji Rodzić w Mieście.
Fundacja zebrała 3,5 tys. podpisów pod petycją, o równe wynagrodzenie za urlop matki i ojca. W Sejmie przedstawiły ją posłanki Lewicy. Ale nic to nie dało.
Krzyżak-Pitura podkreśla, że 20 tygodni urlopu macierzyńskiego teraz jest płatne w 100 proc. Z tego 14 tygodni jest przeznaczone tylko dla matki (nie może oddać ich ojcu). Łącznie dla rodziców 32 tygodnie urlopu rodzicielskiego jest płatne w 70 proc.
"Jeżeli matka zdecyduje się, że pójdzie na rok urlopu, to dostanie 81,5 proc. wynagrodzenia. Nieprzenoszona część urlopu powinna być płatna w 100 proc. To gwarantuje równe prawa zarówno ojcu, jak i matce dziecka. Inaczej przepis będzie martwy i nikt nie będzie z niego korzystał" - mówi prezeska Fundacji Rodzić w Mieście.
I dodaje: "Dodatkowe 9 tygodni dla ojca płatne w 70 proc. nie będzie się opłacało rodzinie. Wiele gospodarstw domowych nie może pozwolić sobie na taki ubytek w dochodach, bo w Polsce to wciąż mężczyzna zarabia więcej. Dla rodziny nadal będzie bardziej opłacalne, by to kobieta skorzystała ze świadczenia. Nie zmieni się nic w kwestii równości. A ojcowie będą dyskryminowani".
Reforma, którą proponuje PiS, jest wynikiem zobowiązania państw unijnych do wdrożenia tzw. dyrektywy work-life balance. Rząd miał czas na wprowadzenie zmian do 2 sierpnia 2022. Zajmuje się nią prawie pół roku po terminie.
Chodzi w niej, między innymi o wprowadzenie przynajmniej czterech miesięcy urlopu rodzicielskiego jako uprawnienia indywidualnego. Przy tym co najmniej 2 miesiące tego urlopu nie podlegają przeniesieniu pomiędzy rodzicami. Cały mechanizm działa na zasadzie „use it or loose it” (skorzystaj albo strać).
Cel dyrektywy to:
Z roku na rok - jak wynika z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej - rośnie odsetek mężczyzn, którzy korzystają z urlopów ojcowskich. W 2022 roku było to 182,5 tys. pracowników na 315 tys. urodzonych w tym czasie dzieci. Jeszcze dwa lata temu odsetek ojców korzystających z zasiłków wynosił 53 proc., w zeszłym roku już 58 proc. Taki wynik można traktować jako zmianę kulturową w myśleniu o opiece nad dziećmi. Jednak urlopy rodzicielskie, które już dziś można było przekazać drugiemu rodzicowi, nie cieszą się tak dużym powodzeniem. Odsetek ojców korzystających z uprawnień od lat utrzymuje się na poziomie 1 proc.
Odsetek ojców w Polsce korzystających z uprawnień od lat utrzymuje się na poziomie 1 proc. Ustawa ma zaktywizować ich do korzystania z urlopu rodzicielskiego.
Ale według Krzyżak-Pitury wersja proponowana przez rząd PiS tego nie zrobi.
Przypomnijmy, że PiS był fundamentalnie przeciwny unijnej dyrektywie na etapie prac w Parlamencie Europejskim. Europosłowie prawicy podnosili, że reforma odbiera rodzinom możliwość samodzielnego decydowania o dzieleniu się obowiązkami. W skrócie: przymusza mężczyzn, a kobietom odbiera tygodnie, które mogłyby spędzić w domu z dzieckiem. PiS odwoływał się też do stereotypowych ról płciowych.
"Projekt powinien wprowadzić większe równouprawnienie na rynku pracy. Ma zachęcić ojców do brania urlopów i włączenia w opiekę nad dziećmi. Młodzi ojcowie, którzy rzeczywiście mają korzystać z urlopu ojcowskiego, nie zdecydują się na stratę 30 proc. wynagrodzenia" - mówi Krzyżak-Pitura.
Podobne mechanizmy już wcześniej sprawdziły się w niektórych państwach UE. W Niemczech, w ciągu pierwszych siedmiu lat obowiązywania nieprzenoszonych urlopów rodzicielskich, odsetek dni, z których skorzystali mężczyźni, wzrósł z 3 do 35 proc. Rząd PiS po raz kolejny nie wyciąga z tego wniosków. O konsekwencjach patriarchalnej polityki PiS, który mówi nie o rodzicielstwie, ale o macierzyństwie pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie, m.in. tutaj i tutaj.
Fundacja Rodzić w Mieście walczyła też o wprowadzenie płatnego 5-dniowego urlopu opiekuńczego nad innym członkiem rodziny. To dodatkowe uprawnienie, które ma być przeznaczone na zapewnienie osobistej opieki lub wsparcia krewnych, którzy wymagają opieki. To dobre rozwiązanie, ale... według projektu PiS urlop ma być bezpłatny.
"Chodzi o różne trudne życiowe sytuacje, w których trzeba się zaopiekować członkiem rodziny. Urlop powinien być płatny, bo odnosi się do sytuacji kryzysowych. Powoduje, że kobiety nadal będą opiekunkami. Dopóki rozwiązania będą płatne czy niskopłatne, opiekę nad dzieckiem będzie sprawował ten członek rodziny, który zarabia mniej. W Polsce to nadal kobiety" - mówi Krzyżak-Pitura.
"Dyrektywa work-life balance to szansa, żeby zmienić sytuację kobiety na rynku pracy, które są dyskryminowane już przy rekrutacji za potencjalne macierzyństwo. Pracodawcy często uważają je za potencjalne kłopotliwe, bo to one opiekują się dzieckiem. Ale rząd wprowadza zmiany po linii najmniejszego oporu i niczego nie zmieni" - mówi Magdalena Biejat.
"Bezpłatne urlopy opiekuńcze nie będą wykorzystywane. Realne płace maleją, a wiele osób ma problemy z utrzymaniem się. Pracownicy będą brali fałszywe zwolnienia lekarskie albo wykorzystywali urlop wypoczynkowy, żeby móc zająć się najbliższymi" - przewiduje posłanka klubu Lewicy.
Mechanizm ma nie tylko walor równościowy, ale też demograficzny. Najnowsze badania pokazują, że poza kwestiami materialnymi, w podejmowaniu decyzji prokreacyjnych dla kobiet najważniejsza jest możliwość łączenia macierzyństwa z karierą zawodową, a także realne wsparcie partnera przy wychowaniu dziecka.
Kluczowymi czynnikami, które utrudniają posiadanie dziecka czy większej liczby dzieci, jest brak stabilnego zatrudnienia. Zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Oraz właśnie trudności, jakich doświadczają kobiety w godzeniu pracy zawodowej i opieki nad potomstwem.
Tymczasem polityka prorodzinna PiS-u, który myśli w modelu tradycyjnej rodziny, tego nie dostrzega. Więcej tutaj:
Polityka społeczna
Magdalena Biejat
Marlena Maląg
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
dyrektywa unijna
dyskryminacja
PiS
praca
urlop ojcowski
urlopy rodzicielskie
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze