7 proc. - o tyle wzrosną emerytury od 1 marca. Daje to emeryturę minimalną 1338,42 zł brutto. O ile wysokość tegorocznej waloryzacji emerytur nie budzi kontrowersji, to druga zapowiedź rządu - już tak
Wiemy już, o ile wzrosną emerytury od 1 marca - to termin, w którym świadczenia dla emerytów co roku są waloryzowane. Mechanizm, na podstawie którego wylicza się wysokość waloryzacji, zapisany jest w ustawie. Uwzględnia on średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (inflacji) z poprzedniego roku i średni realny (nominalny wzrost płac minus inflacja) wzrost płac, z którego trzeba uwzględnić jedynie 20 proc.
9 lutego 2022 GUS podał, że realny wzrost płac w 2021 roku wyniósł 3 proc. Do tego dochodzi wskaźnik inflacji w wysokości 5,1 proc. 20 proc. z 3 to 0,6. Po dodaniu tego do inflacji wychodzi nam waloryzacja o przynajmniej 5,7 proc.
To najwyższy wskaźnik waloryzacji emerytur w ostatnich latach, wyższy ostatnio mieliśmy w 2009 roku. Ale czy to wystarczy w czasach wysokiej i raczej na pewno wyższej niż w 2021 roku inflacji?
5,7 proc. to poziom minimalny. 11 lutego premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że rząd decyduje się na nieco więcej - 7 proc.
"W tym roku, roku popandemicznym czy pandemicznym jeszcze cały czas roku inflacyjnym zastosujemy też specjalny mechanizm waloryzacyjny, podniesienia wynagrodzeń, znacznie wyższy, o wiele miliardów wyższy niż ten, do którego jesteśmy zobowiązani ustawowo. Świadczenia emerytalne wzrosną od 1 marca o 7 proc." - mówił premier. Przy okazji dodał kilka standardowych zaklęć o Donaldzie Tusku jako "premierze polskiej biedy" i "warszawskich elitach", które za rządów PO nie chciały dbać o emerytów. Męcząca retoryka PiS, w której wszystko należy odnieść do rządów PO, nas tutaj jednak nie interesuje. Przyjrzyjmy się za to uważniej emeryturom w 2022 roku - zwłaszcza że Morawiecki zapowiedział nie tylko 7-procentową waloryzację, ale także powrót do czternastych emerytur.
Dziś emerytura minimalna wynosi 1250,88 zł brutto. Po podwyżce o 7 proc. będzie to 1338,44 zł brutto - 1218 zł netto.
To wciąż za mało, by żyć poza sferą wykluczenia społecznego - przynajmniej w jednoosobowym gospodarstwie emeryckim. „Konsumpcja poniżej tego poziomu oznacza poziom życia niższy niż uznany za minimalnie wystarczający pod względem biologicznym i społecznym” - czytamy krótką definicję na stronie EAPN Polska, organizacji walczącej z ubóstwem.
Granica ta - mierzona wydatkami - wyznaczana jest na podstawie specjalnie opracowanych koszyków konsumpcyjnych przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. W 2021 roku:
GUS nie publikuje niestety liczb dotyczących emerytów. W całej populacji w 2019 roku poniżej minimum socjalnego żyło aż 39,4 proc. osób mieszkających w Polsce. GUS nie opublikował tych danych za rok 2020.
Z drugiej strony - mamy Polski Ład, który dla większości emerytów oznacza wyższe wypłaty. I to pomimo bałaganu Polskiego Ładu. Podatkowa reforma PiS doraźnie źle wpływa na pracujących emerytów - obniża im pensje z pracy. Takich osób nie jest mało - według GUS w grudniu 2020 było to 776,6 tys. W rocznym rozliczeniu osoby te powinny wychodzić na plus, ale przez Polski Ład pieniędzy brakuje im często tu i teraz.
O tym problemie i możliwym rozwiązaniu pisaliśmy między innymi tutaj:
A jak wygląda sytuacja emerytów, którzy już nie pracują? Mamy trzy czynniki - Polski Ład, inflację i waloryzację. W przypadku wpływu Polskiego Ładu na emerytów korzystamy z wyliczeń Instytutu Emerytalnego.
Dla osoby z emeryturą minimalną Polski Ład oznaczał w styczniu zysk netto około 80 złotych. Pamiętajmy, że największe problemy w wyliczaniu pensji sprawiała ulga dla klasy średniej czy formularz PIT-2. W przypadku niepracujących emerytów ten drugi w ogóle nie jest problemem, natomiast ulga dla klasy średniej zdecydowanej większości emerytów nie dotyczy. Według danych ZUS po waloryzacji z marca 2021 więcej niż 5,5 tys. zł otrzymywało zaledwie 3,5 proc. emerytów.
Wróćmy jednak do przykładowego emeryta ze świadczeniem minimalnym. Razem z waloryzacją i Polskim Ładem da nam to 1218 złotych na rękę w marcu 2022 w porównaniu z 1066 zł w grudniu 2021. Czyli więcej o 14 proc. – powyżej poziomu inflacji rok do roku.
Co z wyższymi świadczeniami?
Z tych liczb wynika, że jeżeli emeryci rzeczywiście zyskują na Polskim Ładzie tak, jak wyliczył Instytut Emerytalny, wówczas większość z niepracujących emerytów jest przed inflacją chroniona – jeśli nie przekroczy ona prognozowanych przez ekonomistów poziomów. A chociaż może wydawać się to nieintuicyjne, to inflacja emerycka jest nieco niższa od ogólnej. Według GUS w 2021 roku mieliśmy inflację w wysokości 5,1 proc., a w przypadku gospodarstw domowych emeryckich było to 4,9 proc.
Na tym można by chwilowo zakończyć rozmowę o waloryzacji emerytur, gdyby nie fakt, że polska polityka kieruje się logiką wiecznej kampanii wyborczej. Morawiecki zapowiedział więc coś jeszcze.
„O ile mi wiadomo, to 14. emerytury nie będzie w tym roku” – mówił w sobotę 8 stycznia 2022 w TVP były już minister finansów Tadeusz Kościński. Z jego zdaniem nigdy nikt się w rządzie nie liczył. Przed ogłoszeniem założeń Polskiego Ładu mówił publicznie, że kwota wolna od podatku nie powinna wynosić aż 30 tys. złotych. PiS dokładnie to właśnie ogłosił wbrew swojemu ministrowi. I tak samo będzie w sprawie czternastki - chociaż rzeczywiście jeszcze w styczniu tego nie planowano.
PiS najwyraźniej boi się jednak inflacji i jej wpływu na ogromną i kluczową część swojego elektoratu - emerytów. I nie szuka żadnych kompromisów. Na konferencji prasowej 11 lutego premier Morawiecki mówił z dumą o kolejnych miliardach, które popłyną w stronę emerytów.
Trzynaste i czternaste emerytury to osobliwy instrument polityki wobec emerytów. Z jednej strony emeryci w Polsce nie mają wysokich świadczeń, szczególnie ci z emeryturami minimalnymi i nieco wyższymi. Według danych ZUS po ostatniej waloryzacji w marcu 2021:
A to kwoty brutto. Większość emerytów żyje więc skromnie. Przypomnijmy, że mediana wynagrodzeń dla pracowników wyniosła w październiku 2020 4,7 tys. złotych. Trzynastka i czternastka dają więc istotny zastrzyk gotówki - choć to tylko jednorazowe świadczenie w wysokości emerytury minimalnej (w przypadku 14. - ograniczone progiem dochodowym). Może mieć ona duże znacznie zwłaszcza dla emerytek i emerytów - ok 300 tys. osób - pobierających świadczenie niższe od minimalnego.
Z drugiej strony - czternastka nie jest przyznawana ustawowo co roku, emeryci są zdani na łaskę partii rządzącej. I przez to mieliśmy w tym roku spektakl zaprzeczeń, że emerytury nie będzie, nie ma jej w ustawie budżetowej. A teraz nagle się pojawiła w planach, wypłacona ma być jesienią. Rząd musiał się zorientować, że skoro w zeszłym roku czternastka była wypłacona, to w roku inflacji emeryci zauważyliby brak kolejnego przelewu na ponad tysiąc złotych.
Ale przez to mamy kolejne miliardy złotych wpompowane w gospodarkę (w zeszłym roku trzynastki i czternastki kosztowały razem aż 22 mld złotych) w warunkach wysokiej inflacji. Ministra finansów nikt nie słuchał. Teraz nie ma ministra - będzie czternastka. Gdyby PiS stworzył ogłoszenie o pracę na to stanowisko, to wśród wymagań na pewno nie znalazłaby się odwaga w artykułowaniu własnego zdania.
Jakub Sawulski, ekonomista związany Polskim Instytutem Ekonomicznym - napisał na Twitterze bardzo ostrą krytykę sensowności czternastki w 2022 roku:
"14. emerytura w poprzednich latach to był po prostu zły pomysł - duży koszt, a nie rozwiązywała żadnego ważnego problemu (lub robiła to bardzo nieefektywnie). W 2022 - gdy jest już Polski Ład (duże korzyści emerytów) i wysoka inflacja (nadmierny popyt) - 14. to potwornie zły pomysł".
Sam koszt waloryzacji to 18,4 mld zł, ale to normalny wydatek ponoszony przez państwo co roku. Dodatkowe waloryzacje ponad obowiązkowy poziom z ustawy to 3,4 mld zł. Łącznie - licząc 13. i 14. emeryturą - rząd w tym roku przetransferuje do emerytów ok. 25 mld zł ponad ustawową waloryzację.
PiS ma jednak finansową poduszkę, którą zapewnił sobie, wpisując do ustawy budżetowej absurdalnie niski poziom inflacji - 3,3 proc. Przez to oszustwo może później wielokrotnie nowelizować budżet, bo wpływy z VAT będą znacznie większe niż te z ustawy - to zapewne więc nie koniec nieoczekiwanych prezentów.
Jednocześnie rząd bezwzględnie pacyfikuje wszelkie roszczenia, których pracownicy i świadczeniobiorcy domagają się sami. Na kolejny rok zamrożona zostanie np. kwota bazowa płac w dogorywającej i wynędzniałej budżetówce. W tym rażącym kontraście widać całą specyfikę redystrybucji w wykonaniu rządu PiS - nie ma ona rozwiązywać problemów społecznych, nie chodzi też o budowę stabilnego państwa dobrobytu. Ma za to jeden podstawowy cel: utrzymać lojalną bazę starszych wyborców i zagwarantować zwycięstwo w wyborach.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze