0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Pawel Malecki / Agencja Wyborcza.plPawel Malecki / Agen...

Wiemy już, o ile wzrosną emerytury od 1 marca - to termin, w którym świadczenia dla emerytów co roku są waloryzowane. Mechanizm, na podstawie którego wylicza się wysokość waloryzacji, zapisany jest w ustawie. Uwzględnia on średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (inflacji) z poprzedniego roku i średni realny (nominalny wzrost płac minus inflacja) wzrost płac, z którego trzeba uwzględnić jedynie 20 proc.

9 lutego 2022 GUS podał, że realny wzrost płac w 2021 roku wyniósł 3 proc. Do tego dochodzi wskaźnik inflacji w wysokości 5,1 proc. 20 proc. z 3 to 0,6. Po dodaniu tego do inflacji wychodzi nam waloryzacja o przynajmniej 5,7 proc.

To najwyższy wskaźnik waloryzacji emerytur w ostatnich latach, wyższy ostatnio mieliśmy w 2009 roku. Ale czy to wystarczy w czasach wysokiej i raczej na pewno wyższej niż w 2021 roku inflacji?

7 procent

5,7 proc. to poziom minimalny. 11 lutego premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że rząd decyduje się na nieco więcej - 7 proc.

"W tym roku, roku popandemicznym czy pandemicznym jeszcze cały czas roku inflacyjnym zastosujemy też specjalny mechanizm waloryzacyjny, podniesienia wynagrodzeń, znacznie wyższy, o wiele miliardów wyższy niż ten, do którego jesteśmy zobowiązani ustawowo. Świadczenia emerytalne wzrosną od 1 marca o 7 proc." - mówił premier. Przy okazji dodał kilka standardowych zaklęć o Donaldzie Tusku jako "premierze polskiej biedy" i "warszawskich elitach", które za rządów PO nie chciały dbać o emerytów. Męcząca retoryka PiS, w której wszystko należy odnieść do rządów PO, nas tutaj jednak nie interesuje. Przyjrzyjmy się za to uważniej emeryturom w 2022 roku - zwłaszcza że Morawiecki zapowiedział nie tylko 7-procentową waloryzację, ale także powrót do czternastych emerytur.

Przeczytaj także:

Minimalna to za mało

Dziś emerytura minimalna wynosi 1250,88 zł brutto. Po podwyżce o 7 proc. będzie to 1338,44 zł brutto - 1218 zł netto.

To wciąż za mało, by żyć poza sferą wykluczenia społecznego - przynajmniej w jednoosobowym gospodarstwie emeryckim. „Konsumpcja poniżej tego poziomu oznacza poziom życia niższy niż uznany za minimalnie wystarczający pod względem biologicznym i społecznym” - czytamy krótką definicję na stronie EAPN Polska, organizacji walczącej z ubóstwem.

Granica ta - mierzona wydatkami - wyznaczana jest na podstawie specjalnie opracowanych koszyków konsumpcyjnych przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. W 2021 roku:

  • W I kwartale granica wyniosła 1067,44 zł na osobę dla dwuosobowego gospodarstwa domowego emeryckiego i 1282,74 zł dla gospodarstwa jednoosobowego;
  • W II kwartale granica wyniosła 1095,76 zł na osobę dla dwuosobowego gospodarstwa domowego emeryckiego i 1312,41 zł dla gospodarstwa jednoosobowego;
  • W III kwartale granica wyniosła 1104,78 zł dla dwuosobowego gospodarstwa domowego emeryckiego i 1323,25 zł dla gospodarstwa jednoosobowego.

GUS nie publikuje niestety liczb dotyczących emerytów. W całej populacji w 2019 roku poniżej minimum socjalnego żyło aż 39,4 proc. osób mieszkających w Polsce. GUS nie opublikował tych danych za rok 2020.

Trzy czynniki

Z drugiej strony - mamy Polski Ład, który dla większości emerytów oznacza wyższe wypłaty. I to pomimo bałaganu Polskiego Ładu. Podatkowa reforma PiS doraźnie źle wpływa na pracujących emerytów - obniża im pensje z pracy. Takich osób nie jest mało - według GUS w grudniu 2020 było to 776,6 tys. W rocznym rozliczeniu osoby te powinny wychodzić na plus, ale przez Polski Ład pieniędzy brakuje im często tu i teraz.

Rencistom i emerytom automatycznie uwzględnia się kwotę wolną od podatku przy naliczaniu świadczenia. Jeżeli dodatkowo pracują, pracodawca wypłaca wynagrodzenie bez uwzględnienia kwoty wolnej – według oficjalnych wytycznych ministerstwa finansów taki pracownik nie składa PIT-2, czyli oświadczenia, w którym deklaruje, że chce korzystać z kwoty wolnej od podatku w wyliczaniu swojej comiesięcznej pensji. Przy niskiej emeryturze nie "wyrabia" w ZUS całej kwoty wolnej, jednocześnie nie może z niej korzystać przy pobieraniu comiesięcznego wynagrodzenia za pracę. W efekcie doraźnie może stracić więcej, niż teoretycznie miał zyskać na Polskim Ładzie.

O tym problemie i możliwym rozwiązaniu pisaliśmy między innymi tutaj:

A jak wygląda sytuacja emerytów, którzy już nie pracują? Mamy trzy czynniki - Polski Ład, inflację i waloryzację. W przypadku wpływu Polskiego Ładu na emerytów korzystamy z wyliczeń Instytutu Emerytalnego.

Dla osoby z emeryturą minimalną Polski Ład oznaczał w styczniu zysk netto około 80 złotych. Pamiętajmy, że największe problemy w wyliczaniu pensji sprawiała ulga dla klasy średniej czy formularz PIT-2. W przypadku niepracujących emerytów ten drugi w ogóle nie jest problemem, natomiast ulga dla klasy średniej zdecydowanej większości emerytów nie dotyczy. Według danych ZUS po waloryzacji z marca 2021 więcej niż 5,5 tys. zł otrzymywało zaledwie 3,5 proc. emerytów.

Wróćmy jednak do przykładowego emeryta ze świadczeniem minimalnym. Razem z waloryzacją i Polskim Ładem da nam to 1218 złotych na rękę w marcu 2022 w porównaniu z 1066 zł w grudniu 2021. Czyli więcej o 14 proc. – powyżej poziomu inflacji rok do roku.

Co z wyższymi świadczeniami?

  • Przy emeryturze 2 tys. zł to 15 proc. netto więcej.
  • 2,5 tys. – 16 proc.
  • 3 tys. – 13 proc.
  • 3,5 tys. – 11 proc.
  • 4 tys. – 9 proc.
  • 4,5 tys. – 8 proc.
  • 5 tys. – 7 proc.

Z tych liczb wynika, że jeżeli emeryci rzeczywiście zyskują na Polskim Ładzie tak, jak wyliczył Instytut Emerytalny, wówczas większość z niepracujących emerytów jest przed inflacją chroniona – jeśli nie przekroczy ona prognozowanych przez ekonomistów poziomów. A chociaż może wydawać się to nieintuicyjne, to inflacja emerycka jest nieco niższa od ogólnej. Według GUS w 2021 roku mieliśmy inflację w wysokości 5,1 proc., a w przypadku gospodarstw domowych emeryckich było to 4,9 proc.

Na tym można by chwilowo zakończyć rozmowę o waloryzacji emerytur, gdyby nie fakt, że polska polityka kieruje się logiką wiecznej kampanii wyborczej. Morawiecki zapowiedział więc coś jeszcze.

Jednak czternastka

„O ile mi wiadomo, to 14. emerytury nie będzie w tym roku” – mówił w sobotę 8 stycznia 2022 w TVP były już minister finansów Tadeusz Kościński. Z jego zdaniem nigdy nikt się w rządzie nie liczył. Przed ogłoszeniem założeń Polskiego Ładu mówił publicznie, że kwota wolna od podatku nie powinna wynosić aż 30 tys. złotych. PiS dokładnie to właśnie ogłosił wbrew swojemu ministrowi. I tak samo będzie w sprawie czternastki - chociaż rzeczywiście jeszcze w styczniu tego nie planowano.

PiS najwyraźniej boi się jednak inflacji i jej wpływu na ogromną i kluczową część swojego elektoratu - emerytów. I nie szuka żadnych kompromisów. Na konferencji prasowej 11 lutego premier Morawiecki mówił z dumą o kolejnych miliardach, które popłyną w stronę emerytów.

Trzynaste i czternaste emerytury to osobliwy instrument polityki wobec emerytów. Z jednej strony emeryci w Polsce nie mają wysokich świadczeń, szczególnie ci z emeryturami minimalnymi i nieco wyższymi. Według danych ZUS po ostatniej waloryzacji w marcu 2021:

  • 4,2 proc. miało emerytury niższe niż tys. zł,
  • 35,6 proc. - mniejsze niż 2 tys. zł,
  • 66,6 proc. - niższe niż 3 tys. złotych.

A to kwoty brutto. Większość emerytów żyje więc skromnie. Przypomnijmy, że mediana wynagrodzeń dla pracowników wyniosła w październiku 2020 4,7 tys. złotych. Trzynastka i czternastka dają więc istotny zastrzyk gotówki - choć to tylko jednorazowe świadczenie w wysokości emerytury minimalnej (w przypadku 14. - ograniczone progiem dochodowym). Może mieć ona duże znacznie zwłaszcza dla emerytek i emerytów - ok 300 tys. osób - pobierających świadczenie niższe od minimalnego.

Emerytury niższe niż minimalna

Istnieje grupa emerytów, którzy otrzymują nawet mniej niż świadczenie minimalne. Jak to możliwe, że aż co dwudziesty emeryt – już ponad 300 tys. osób – dostaje świadczenie rzędu 700, 500, czy nawet 100 zł?

Paradoksalnie brzmiące określenie „emerytura niższa od minimalnej” bierze się stąd, że emerytura minimalna nie przysługuje automatycznie wszystkim, którzy ukończyli wiek emerytalny (po reformie PiS z 2016 roku wiek emerytalny wynosi 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn). Komu emerytura minimalna przysługuje?

  • Mężczyznom po 25 latach okresów składkowych i nieskładkowych,
  • kobietom po 20 latach okresów składkowych i nieskładkowych.

Okresy nieskładkowe nie mogą przekroczyć jednej trzeciej okresów składkowych. Okres składkowy to ten, w którym opłacaliśmy składki do ZUS, np. gdy byliśmy zatrudnieni na umowę o pracę. Okres nieskładkowy to np. czas, gdy pobieraliśmy zasiłek chorobowy lub uczyliśmy się w szkole wyższej. Wówczas składki nie są opłacane, ale czas ten liczy się, gdy sprawdzamy, czy przysługuje nam emerytura minimalna.

W praktyce oznacza to, że nie ma prawa do emerytury minimalnej osoba, która:

  • zaczęła pracę w wieku lat 20,
  • przepracowała w swojej karierze zawodowej 24 lata na umowie o pracę oraz
  • 15 lat na spędziła na bezrobociu (składki są odprowadzane wraz z zasiłkiem dla bezrobotnych, którego okres wypłacania jest bardzo krótki - ogromna większość zarejestrowanych bezrobotnych nie ma odprowadzanych składek); to niestety nie jest nieprawdopodobny scenariusz, zwłaszcza w regionach wysokiego trwałego bezrobocia.
  • Kolejne lata pracowała na czarno lub np. na umowie zlecenia.

To tylko przykład. Obrazuje on, że przypadek osoby bez prawa do emerytury minimalnej nie jest aż tak abstrakcyjny, jak może się wydawać. Dla tych osób polski rząd nie ma żadnej systemowej propozycji. W zeszłym roku Sejm odrzucił projekt ustawy Lewicy, który dałby szansę na emeryturę minimalną 76 tys. osób.

Z drugiej strony - czternastka nie jest przyznawana ustawowo co roku, emeryci są zdani na łaskę partii rządzącej. I przez to mieliśmy w tym roku spektakl zaprzeczeń, że emerytury nie będzie, nie ma jej w ustawie budżetowej. A teraz nagle się pojawiła w planach, wypłacona ma być jesienią. Rząd musiał się zorientować, że skoro w zeszłym roku czternastka była wypłacona, to w roku inflacji emeryci zauważyliby brak kolejnego przelewu na ponad tysiąc złotych.

Ale przez to mamy kolejne miliardy złotych wpompowane w gospodarkę (w zeszłym roku trzynastki i czternastki kosztowały razem aż 22 mld złotych) w warunkach wysokiej inflacji. Ministra finansów nikt nie słuchał. Teraz nie ma ministra - będzie czternastka. Gdyby PiS stworzył ogłoszenie o pracę na to stanowisko, to wśród wymagań na pewno nie znalazłaby się odwaga w artykułowaniu własnego zdania.

Jakub Sawulski, ekonomista związany Polskim Instytutem Ekonomicznym - napisał na Twitterze bardzo ostrą krytykę sensowności czternastki w 2022 roku:

"14. emerytura w poprzednich latach to był po prostu zły pomysł - duży koszt, a nie rozwiązywała żadnego ważnego problemu (lub robiła to bardzo nieefektywnie). W 2022 - gdy jest już Polski Ład (duże korzyści emerytów) i wysoka inflacja (nadmierny popyt) - 14. to potwornie zły pomysł".

25 mld ekstra dla emerytów

Sam koszt waloryzacji to 18,4 mld zł, ale to normalny wydatek ponoszony przez państwo co roku. Dodatkowe waloryzacje ponad obowiązkowy poziom z ustawy to 3,4 mld zł. Łącznie - licząc 13. i 14. emeryturą - rząd w tym roku przetransferuje do emerytów ok. 25 mld zł ponad ustawową waloryzację.

PiS ma jednak finansową poduszkę, którą zapewnił sobie, wpisując do ustawy budżetowej absurdalnie niski poziom inflacji - 3,3 proc. Przez to oszustwo może później wielokrotnie nowelizować budżet, bo wpływy z VAT będą znacznie większe niż te z ustawy - to zapewne więc nie koniec nieoczekiwanych prezentów.

Jednocześnie rząd bezwzględnie pacyfikuje wszelkie roszczenia, których pracownicy i świadczeniobiorcy domagają się sami. Na kolejny rok zamrożona zostanie np. kwota bazowa płac w dogorywającej i wynędzniałej budżetówce. W tym rażącym kontraście widać całą specyfikę redystrybucji w wykonaniu rządu PiS - nie ma ona rozwiązywać problemów społecznych, nie chodzi też o budowę stabilnego państwa dobrobytu. Ma za to jeden podstawowy cel: utrzymać lojalną bazę starszych wyborców i zagwarantować zwycięstwo w wyborach.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze