0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

To duży sukces Waldemara Żurka z Sądu Okręgowego w Krakowie — na zdjęciu u góry. Sędzia stał się symbolem wolnych sądów, ale za ich obronę płaci wysoką cenę. Ma ponad 20 dyscyplinarek, a Prokuratura Krajowa szuka na niego absurdalnych zarzutów. Był dyskryminowany w pracy przez władze sądu, co niedawno potwierdził w nieprawomocnym wyroku Sąd Okręgowy w Katowicach.

Był też hejtowany w internecie, m.in. na Twitterze. I w tej sprawie Żurek również niedawno odniósł sukces. Sąd Rejonowy Katowice-Wschód 20 marca 2023 roku uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. jego hejterów z Twittera. I nakazał śledztwo. To orzeczenie wydała sędzia Iwona Wróbel. OKO.press ustaliło, dlaczego kazała ona prokuraturze ścigać trzech hejterów.

Przede wszystkim Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód, która w 2021 roku umorzyła w śledztwo, ma przesłuchać Emilię Szmydt. To głównie ona pod pseudonimem Mała Emi hejtowała sędziego na Twitterze. Szmydt się nie ukrywa, wręcz sama wyraża gotowość stawienia się na takie przesłuchanie. Przeprosiła też sędziego, a ten się z nią pojednał.

Ale kielecka prokuratura uznała, że nie jest celowe jej przesłuchanie. Bo nie miała pewności, czy to ona umieszczała na Twitterze znieważające Żurka treści. To kuriozalne, bo Szmydt sama potwierdzała to w wywiadach prasowych.

W zależności od tego, co zezna Mała Emi, prokuratura być może będzie musiała też wezwać na przesłuchanie jako świadków sędziów związanych z tzw. dobrą zmianą. Chodzi o sędziów, których nazwiska pojawiają się w aferze hejterskiej. Sprawa Żurka jest jej tylko małym fragmentem i w tej sprawie odrębne śledztwo prowadzi prokuratura w Świdnicy.

Chodzi o byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, z którym kontaktowała się Mała Emi i są na to dowody. Kolejny to sędzia Tomasz Szmydt (były mąż Małej Emi) Arkadiusz Cichocki i Jakub Iwaniec, którzy też kontaktowali się z Małą Emi ws. oczerniania niezależnych sędziów. Na co też są dowody. Bo Szmydt i Iwaniec sami ujawnili proceder szkalowania sędziów. Co opisaliśmy w 2022 roku w OKO.press, wspólnie z Onetem.

Przeczytaj także:

Świadkowie z grupy Kasta/Antykasta

Katowicki sąd wskazał też, że być może konieczne będzie przesłuchanie jako świadków sędziów, członków grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta na WhatsAppie, na której wymieniali się oni różnymi informacjami. Chodzi m.in. o Macieja Nawackiego, Konrada Wytrykowskiego, Rafała Stasikowskiego i Jarosława Dudzicza.

Jako ewentualny świadek pojawia się też były wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Nie był on członkiem tej grupy. To m.in. do niego trafił donos na Żurka od byłej żony. A potem informacje z niego znalazły się w internecie.

O ich przesłuchanie oraz o zabezpieczenie połączeń z ich telefonów lub komputerów z WhatsAppem, wnosił w śledztwie Żurek. Ale kielecka prokuratura odrzuciła ten wniosek jako nieprzydatny dowodowo. Stwierdziła też, że jeśli sędzia uważa, że te osoby go znieważały, to może wytoczyć im cywilny proces o ochronę dóbr osobistych.

Śledztwo ws. hejterów Żurka prowadził i umorzył prokurator Krystian Sikora z Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód. Jest on zastępca szefa tej prokuratury. Obecnie pracuje też na delegacji w Prokuraturze Okręgowej w Kielcach. Co ciekawe prokuratura twierdzi teraz, że sama chciała ponownie ścigać hejterów Żurka i chciała by uchylono umorzenie. Piszemy o tym na końcu tekstu.

Łukasz Piebiak
Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak może być jednym ze świadków, którego będzie musiała przesłuchać prokuratura ws. hejtu na sędziego Żurka. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Kto hejtował sędziego Żurka

Ścigania hejterów domagał się sędzia Waldemar Żurek. Jego pełnomocnikami w tej sprawie byli adwokaci Edward Rzepka, Marcjanna Dębska, Justyna Borucka. Wskazał na trzy hejterskie konta na Twitterze: FigoFago8, Jacob16524713 i Mała Emi. Prokuratura po dwóch latach rozłożyła jednak bezradnie ręce. Umorzyła sprawę, powołując się na to, że Twitter nie udzielił jej informacji, kto założył te konta oraz kto umieszczał na nich wulgarne i pomawiające sędziego wpisy.

Choć w jednym przypadku wiadomo, kto stał za hejtem. MalaEmi sama bowiem się ujawniła. To Emila Szmydt, była żona jednego z byłych pracowników neo-KRS Tomasza Szmydta. W sierpniu 2019 roku dzięki jej informacjom wybuchła afera hejterska polegająca na procederze hejtowania niezależnych sędziów. Zamieszani w nią byli sędziowie „dobrej zmiany”.

Po tej aferze stanowisko stracił wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, z którym kontaktowała się Mała Emi. Sprawa Żurka jest jednym z wątków tej sprawy.

Mała Emi była jedną z głównych osób rozprowadzających na Twitterze hejt na niezależnych sędziów. Jak ujawnił Onet, stała ona m.in. za akcją oczerniającą prezesa największego w Polsce stowarzyszenia niezależnych sędziów Iustitia Krystiana Markiewicza. Uderzała też w sędziego Żurka. W sprawie afery hejterskiej śledztwo prowadzi prokuratura w Świdnicy. Nikomu nie postawiono jak dotąd zarzutów.

Po tym, jak Mała Emi ujawniła proceder, rolę głównego konta rozprowadzającego hejt na sędziów przejęło konto KastaWatch założone w listopadzie 2018 roku. Jak pisała „Rzeczpospolita”, mają stać za nim osoby bliskie resortowi sprawiedliwości. Bo niejednokrotnie ukazywały się na nim dane wrażliwe niezależnych sędziów, które są trudno dostępne. To konto nie jest już aktywne - ostatni wpis jest z maja 2022 roku.

Oprócz tego przed kilku laty aktywne był też dwa hejterskie konta - FigoFago i Jacob - z których uderzano w niezależnych sędziów. Zwłaszcza w Waldemara Żurka, byłego rzecznika starej, legalnej Krajowej Rady Sądownictwa. W środowisku niezależnych sędziów spekulowano, że prowadzą je sędziowie popierający ostry kurs w sądach. Padały nawet nazwiska.

Konto FigoFago założone zostało w lipcu 2018 roku i nadal jest aktywne, choć ostatnie zamieszczone tam wpisy pochodzą z maja 2019 roku. Konto Jacob zostało założone w listopadzie 2018 roku, nie można już jego znaleźć na Twitterze. W nazwie konta Jacob był wpis „für Deutschland”, a w opisie tekst „Nie trawię żurków…”.

I na hejt z kont FigoFago, Jacob oraz z konta Mała Emi zawiadomienie do prokuratury złożył w 2019 roku sędzia Waldemar Żurek. Sprawę początkowo prowadziła prokuratura w Krakowie - wszczęła śledztwo w czerwcu 2019 roku - ale potem przeniesiono ją do Kielc.

Jak prokuratura szukała hejterów

Sprawę pomówienia i znieważenia sędziego Żurka na Twitterze w okresie grudzień 2018 roku - luty 2019 roku kielecka prokuratura umorzyła pod koniec września 2021 roku. W trakcie śledztwa przesłuchano Żurka, zabezpieczono hejtujące go wpisy, zamówiono opinię informatyczną oraz zlecono policji czynności analityczne.

Prokuratura wystąpiła też do administratora Twittera w Irlandii o udostępnienie danych użytkowników tych kont oraz numerów IP urządzeń użytych do logowania się na nich. Jednak „podjęte w tym kierunku czynności okazały się nieskuteczne”. Bo Twitter odmówił udzielenia takich informacji.

Sprawców hejtu nie pomogły też ustalić czynności analityczne wydziału do walki z cyberprzestępczością Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Jej prace zakończyły się „negatywnym” wynikiem. „Brak jednoznacznych powiązań pomiędzy zgromadzonymi dowodami a Emilią Szmydt, tak samo w odniesieniu do pozostałych kont występujących w sprawie mogących wskazywać na faktycznych użytkowników” - przyznała prokuratura.

Brzmi to, jak sugestia, że konto MalaEmi mogło być wykorzystywane przez inne osoby. Prokuratura dodawała: „Identyfikacja użytkowników jest możliwa tylko na podstawie danych przekazanych przez administratora Twittera”.

Zlecono też opinię informatyczną, która miała dać odpowiedź czy na podstawie danych z akt sprawy oraz ogólnodostępnych informacji w internecie (w tym aktywności hejterskich kont na innych portalach) można zidentyfikować ich użytkowników.

To jednak też nic nie dało. Z tej opinii wynika tylko tyle, że FigoFago zamieszczał wpisy z urządzenia z systemem android. Ale dokładnie z jakiego - nie ustalono. Analiza aktywności konta Jacob pozwoliła zaś ustalić szczątkowy adres e-mail przypisany do tego konta, ale nie udało się ustalić ani całego adresu, ani domeny, na której znajduje się skrzynka pocztowa. Nie ustalono też, z jakiego urządzenia logowano się na Twittera.

Dlatego z powodu niewykrycia sprawców sprawa została umorzona. Kielecka prokuratura uznała, że wyczerpane zostały środki procesowe pozwalające na identyfikację sprawców hejtu na sędziego Żurka. Co więcej, prokuratura w umorzeniu podkreśla, że nawet jeśliby w przyszłości uzyskała dane informatyczne od Twittera, to i tak nic to nie da. Jeśli na konta FigoFago, Jacob, MalaEmi logowano się z terenu Polski, to danych od Twittera nie będzie można wykorzystać dowodowo.

Bo operatorzy telekomunikacyjni na terenie Polski zgodnie z prawem telekomunikacyjnym po roku niszczą dane pozwalające ustalić „zakończenia sieci, telekomunikacyjnego urządzenia końcowego i jego użytkownika”.

Mała Emi
Mała Emi, czyli Emilia Szmydt. Zrzut z ekranu TVN24.

Dlaczego sąd nakazał ścigać hejterów Żurka

Z informacji OKO.press wynika, że uchylając decyzję o umorzeniu śledztwa, katowicki sąd dał jasne wskazówki co teraz ma zrobić prokurator. To głównie przesłuchanie Emilii Szmydt. Sąd uznał, że sama ona przyznała się w wywiadach do udziału w akcji oczerniania sędziów broniących praworządności. W tym w wywiadzie dla OKO.press.

I choć nie jest to ostateczny dowód, to prokuratura nie może lekceważyć publikacji prasowych. Powinna je sprawdzać, prowadzą własne ustalenia. Sądzi się dziwi, że prokuratura nie próbowała ustalić kim jest Mała Emi, choć ustalała, kto może stać za kontami FigoFago i Jacob.

Mała Emi może zeznać czy sama prowadziła swój profil na Twitterze, czy ma kopie swoich wiadomości, z kim współpracowała i czy ktoś jej to zlecał. Prokuratura ma też poddać analizie informatycznej jej komputer.

W zależności od jej zeznań może być konieczne przesłuchanie sędziów, których nazwiska pojawiły się w kontekście afery hejterskiej oraz sędziów związanych z grupą Kasta/Antykasta.

Sąd nakazał też ponownie sprawdzić stanowisko Twittera ws. przekazania danych o użytkownikach tych trzech profili. Co ważne, jeśli po przeprowadzeniu tych czynności ujawnią się kolejne tropy lub dowody, to prokuratura ma je sprawdzić. Dlatego sąd uznał, że decyzja o umorzeniu sprawy hejterów Żurka była przedwczesna.

Jak prokuratura bije się w piersi

Co ciekawe dzień po nakazaniu przez katowicki sąd śledztwa, nagle zareagowała Prokuratura Krajowa. Wydała oświadczenie, które opublikował pro rządowy portal TVP Info. Portal napisał, że decyzja sądu jest kuriozalna, bo prokuratura miała sama chcieć uchylenia umorzenia śledztwa.

Prokuratura miała wcześniej informować sąd, że pojawiły się nowe okoliczności i, że sama chce wznowić śledztwo. Te nowe okoliczności to ustalenie jednego z autorów wpisów. Trudno się domyślić, że chodzi o Małą Emi. Nie trudno było to ustalić, skoro ona sama przyznała się do tego już kilka lat temu w mediach. Tylko prokuratura przez kilka lat nie wiedzieć czemu nie chciała uznać tego za dowód.

Teraz Prokuratura Krajowa żali się, że sąd nie zwrócił akt w celu dalszego prowadzenia sprawy, tylko wydał orzeczenie uchylające umorzenie. Sąd mógł to zrobić dla dobra Żurka. Dał jasne wytyczne, co ma zrobić prokuratura, by przez kolejne długie miesiące znowu nie twierdziła, że nie ma pewności, że Mała Emi to Emila Szmydt.

Prokuratura Krajowa żali się też, że kielecki prokurator jechał na posiedzenie sądu 20 marca, na którym uchylono umorzenie. Ale nie dojechał, bo… utknął w korku po wypadku, do jakiego doszło w Dąbrowie Górniczej. Dzwonił w tej sprawie do sądu. Prokuratura Krajowa zapewnia, że prokurator na posiedzeniu sam chciał złożyć wniosek o uchylenie umorzenia.

Okazuje się też, że w styczniu 2023 roku akta sprawy hejterów Żurka były badane przez Prokuraturę Krajową. I ustalono, że po umorzeniu sprawy ustalano nowe dowody wskazujące na jednego z autorów wpisów. Chodzi zapewne o Małą Emi, która przypomnijmy, już dawno sama się do tego przyznała.

ciemnowłosy mężczyzna w okularach, ze skrzyżowanymi ramionami
Prezes Iustitii prof. Krystian Markiewicz. To wobec niego Mała Emi przeprowadziła akcję oczerniającą, rozsyłając paszkwil. W tej sprawie kontaktowała się ona m.in. z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem. Fot. Grzegorz Celejewski/Agencja Wyborcza.pl.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze