0:000:00

0:00

Emilia Szmydt, która posługiwała się w internecie nickiem Mala Emi, wprost decydowała o tym, kto wejdzie w skład specjalnego zespołu, który miał pomóc ścigać sędziów na drodze dyscyplinarnej. Zespół powołał w 2018 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Mala Emi w krótkim czasie osiągnęła niebywałe wpływy, a potem równie szybko te wpływy straciła.

"Ministerstwo Sprawiedliwości ma politykę medialną do dupy. Ty sama robisz więcej niż ten ich spec od pr" - tak 23 czerwca 2018 roku pisał do Emilii sędzia Konrad Wytrykowski. Ówcześnie był to powołany przez ministra Ziobrę prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, dziś członek Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym.

Po zakończonym konfliktem romansie z sędzią Arkadiuszem Cichockim z Gliwic, Mala Emi blokowała jego udział w powołanym przez Ziobrę we wrześniu 2018 roku zespole do spraw badania dyscyplinarek sędziów.

"Jej wpływ na to, jakie decyzje podejmował nawet wiceminister [Łukasz Piebiak - red.], był ogromny. Dla mnie to jest do dziś niepojęte. Podobnie, jak powszechne odcinanie się osób z tego środowiska od znajomości z nią i sprowadzanie wszystkiego, nawet ostatnio, do »skandalu obyczajowego« między mną a nią. To bardzo wygodne" - mówi OKO.press i Onetowi sędzia Arkadiusz Cichocki

"Emi to nasza Inka. Chociaż charakterna i pyskata jest" - pisał do Piebiaka jej ówczesny mąż sędzia Tomasz Szmydt. Piebiak odpisał: "Tylko koniec będzie miała inny. Tym razem nie będziemy męczennikami" - zapowiedział ówczesny wiceminister sprawiedliwości.

"Dla nikogo chyba nie ulega żadnej wątpliwości, że Emilia Szmydt to nie był żaden samotny strzelec. Żadna działająca indywidualnie jednostka, żadna samotna internetowa hejterka. Tylko osoba regularnie i systemowo wykonująca określone działania na rzecz ministerstwa sprawiedliwości i w ścisłym z nim porozumieniu" - uważa Cichocki.

To już szósty tekst, który powstał w ramach wspólnego śledztwa OKO.press i Onetu. W poprzednich tekstach ujawniliśmy nowe szczegóły afery hejterskiej w ministerstwie sprawiedliwości, która wstrząsnęła polskim wymiarem sprawiedliwości w 2019 roku. Opisaliśmy też dialogi sędziów skupionych wokół byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka (stracił stanowisko po ujawnieniu afery w sierpniu 2019 roku). Te dialogi były prowadzone na grupach dyskusyjnych Kasta/Antykasta i Niezłomni - grupa małego sabotażu. To nie koniec naszych publikacji. W kolejnych dniach ujawnimy dalsze szczegóły dotyczące sędziów skupionych wokół Piebiaka.

Przeczytaj także:

Kto pisał z Malą Emi

"Z okresu roku 2018 pamiętam, że moja ówczesna żona Emilia na pewno regularnie kontaktowała się z Łukaszem Piebiakiem" - mówi OKO.press i Onetowi sędzia Tomasz Szmydt z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. "To były i telefony, i rozmowy przez komunikatory. I wiadomości, tak na tych komunikatorach, jak mailowe. Z Piebiakiem zawsze była na "pan", w pełni oficjalnie" - wyjaśnia Szmydt. Dodaje: "Na "ty" rozmawiała z Jakubem Iwańcem [sędzia - red.], który wtedy był na delegacji w ministerstwie i blisko z Piebiakiem współpracował. Tam był duży stopień porozumienia".

Szmydt mówi dalej: "Były także dość częste kontakty [Emilii - red.] z obecnym członkiem Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego Konradem Wytrykowskim. A także z Rafałem Puchalskim z KRS oraz z Maciejem Miterą, też z Rady. Z tym ostatnim na pewno była na "ty", pomagała mu dostać się do kilku programów telewizyjnych".

Szmydt podkreśla: "No i oczywiście kontaktowała się także z sędzią Cichockim [wówczas prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach z nominacji resortu Ziobry - red.]. Tyle pamiętam, ale proszę wziąć pod uwagę, że ja znaczną część dnia spędzałem w pracy, a Emilia była w domu, nie pracowała. Więc nawet niechcący słyszałem tylko część tych rozmów".

Były mąż Malej Emi mówi, że aktywność w mediach społecznościowych oraz w kontaktach z prorządowymi mediami i wspomnianymi powyżej sędziami zajmowała Emilii znaczną część dnia, a bywało, że i nocy. "To było jej zajęcie, do późna w nocy potrafiła nad tym siedzieć. W dzień na pewno, non stop siedziała głównie na Twitterze albo zajmowała się ustalaniem jakichś spraw z sędziami, z którymi miała kontakt" - wskazuje nasz rozmówca.

Jednym z kluczowych momentów afery hejterskiej było wysłanie przez Emilię Szmydt do tysięcy członków stowarzyszenia sędziów Iustitia anonimowego, czterostronicowego paszkwilu na temat sędziego i prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza. Zawarła w nim niczym nie popartą sugestię, że prezes Iustitii miał rzekomo nakłonić jakąś kobietę do aborcji.

Paszkwil oraz sugestie nakłaniania kogoś do aborcji trafiły także pocztą na adres domowy Markiewicza - Malej Emi dostarczył go właśnie Piebiak, korzystając najpewniej z danych ministerstwa. Czyli przechowywanych tam akt osobowych każdego z sędziów sądów powszechnych.

Akcja oczerniania Markiewicza doprowadziła do poważnego konfliktu Emilii Szmydt z pomagającym jej ówcześnie Jakubem Iwańcem, dawnym kolegą prezesa Iustitii. Iwaniec miał do niej pretensje za wspomnienie w treści maila o wątku rzekomego nakłaniania do aborcji. Emilia jego wiadomości z pretensjami przekazała Piebiakowi i oznajmiła, że nie zamierza więcej z Iwańcem współpracować. Właśnie wtedy do pomocy prawnej Piebiak przydzielił Emilii sędziego Cichockiego - działo się to latem 2018 roku.

Mężczyzna w okularch
Mężczyzna w okularch

Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl.

Jak Piebiak wykonywał żądania Malej Emi

Od tego czasu Emilia odmawiała jakichkolwiek kontaktów z Iwańcem. Na początku września 2018 roku Piebiak wspólnie z nią oraz sędziami Cichockim i Szmydtem omawiał na wąskiej grupie Niezłomni na Signalu utworzenie przez ministerstwo sprawiedliwości specjalnego zespołu do spraw dyscyplinarek sędziów. Taki zespół powstał 10 września tegoż roku, gdy Zbigniew Ziobro podpisał zarządzenie w tej sprawie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Podczas dyskusji na grupie Niezłomni wiceminister Łukasz Piebiak (w tej grupie był mu przypisany nick MS II - OF) zaproponował, by sekretarzem tego zespołu został Iwaniec. Na to Emilia Szmydt odparła, że w takim wypadku ona rezygnuje ze współpracy z ministerstwem oraz z całą tzw. dobrą zmianą w sądach. "Panie Ministrze Kuba [Iwaniec - red.] dołącza do naszej grupy? ma być w naszej grupie sekretarzem?" - napisała 1 września 2018 roku na grupie Niezłomni Emilia Szmydt (cytując wpisy wszędzie zachowujemy pisownię oryginalną). "Jeśli tak to ja odpadam. Dziękuję za współpracę" - dodała Emilia.

Piebiak odpisał, że grupa Niezłomni jest bez Iwańca. "Nie rozumiem. Nasza grupa tutaj jest bez Kuby. Rozumiałem, że chodzi o tę grupę, a nie o Zespół, który jest dużo szerszy i potrzebuje sekretarza" - pisał Piebiak na grupie Niezłomni. "Sekretarz musi być z MS stąd pomyślałem o Kubie. To jakiś problem jest?" - zapytał Piebiak.

Sędzia Szmydt wyjaśnił ówczesnemu wiceministrowi, że Emilia jest skonfliktowana z Iwańcem. Sędzia Cichocki dodał, że "zespół ministerialny ma być przykrywką dla naszych nieformalnych działań". Tymczasem, jak argumentował, jeśli Iwaniec wejdzie w skład zespołu do spraw sędziowskich dyscyplinarek, to "tracimy współpracę Emi. A bez niej trochę kiepsko to wygląda" - podkreślał Cichocki.

Co na to Piebiak? Skreślił Iwańca i wybrał współpracę z Emilią Szmydt. W dniu 1 września 2018 roku po południu napisał wprost: "Kuby nie będzie [w zespole ds. dyscyplinarek sędziów - red.]. Po prostu: 1. nie wiedziałem, że Emi uważa zespół za emanację naszej grupki; 2. nie wiedziałem, że konflikt jest aż tak poważny". Krótko potem Piebiak dodał: "robimy swoje".

Screen z dyskusji na grupie Niezłomni na Signalu.

Screen z dyskusji na grupie Niezłomni na Signalu.

Screen z dyskusji na grupie Niezłomni na Signalu.

Screen z dyskusji na grupie Niezłomni na Signalu.

Kilka dni później dyskusja na grupie Niezłomni miała ciąg dalszy. Tomasz Szmydt napisał, że "Emi to nasza Inka. Chociaż charakterna i pyskata jest". Piebiak odpisał: "Tylko koniec będzie miała inny. Tym razem nie będziemy męczennikami" - zapowiedział ówczesny wiceminister sprawiedliwości.

Sędzia Cichocki zapytał żartobliwie, czy screen tej rozmowy może wysłać do prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza, walczącego o niezależne sądy. "Jutro o 8 rano sam zamelduje się ze szczoteczką do zębów na Rakowieckiej. Wola walki rośnie" - napisał Cichocki i dodał emotikony zaciśniętej pięści.

Screen z dyskusji na grupie Niezłomni na Signalu.

Screen z dyskusji na grupie Niezłomni na Signalu.

Krótko potem Emilia - po zakończonym konfliktem romansie z sędzią Cichockim - zażądała, by także jego wykluczyć z powoływanego przez Ziobrę zespołu ds. dyscyplinarek sędziów. Cichocki zgłosił gotowość odejścia, a o całej prywatnej i intymnej relacji oraz o późniejszym szantażu Emilii wobec niego - sędzia zapewnia OKO.press i Onet, że żądała, by odszedł od żony i związał się z nią -, opowiedział Piebiakowi. Ten odpisał: "Cholera. Nieźle się porobiło. Wyjdziemy z tego. Kobiety są niebezpieczne. Emi szczególnie" - napisał Piebiak 9 września 2018 roku.

Screen rozmowa sędziego Arkadiusza Cichockiego na Signalu z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem.

Dalej Cichocki pisał do Piebiaka, że Emilia zażądała, by wycofał się z tworzonego właśnie zespołu ds. dyscyplinarek sędziów. Sędzia podkreślał w korespondencji z wiceministrem, że wolałby w zespole zostać, ale musi uzyskać mocne poparcie ministerstwa, że jego osoba jest tam potrzebna.

Piebiak zapewnił, że będzie tak, jak zdecyduje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podpisując zarządzenie o powstaniu zespołu. Finalnie, Cichocki sam zrezygnował z udziału z jego pracach, praktycznie dzień po powstaniu zespołu. Piebiak na to przystał.

Wytrykowski pisał do Emilii: "Zasługujesz na medal od MS"

Kolejną osobą, z którą kontaktowała się Emilia Szmydt - zresztą byli na "ty" - był obecny członek Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym, a w przeszłości mianowany przez ministra Ziobrę prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Konrad Wytrykowski. Funkcję prezesa wrocławskiego sądu objął w grudniu 2017 roku. Wielokrotnie narzekał w mediach, że jego nominacja jest kontestowana przez innych sędziów. Emilia - poprzez swoje działania w mediach społecznościowych - próbowała promować osobę Wytrykowskiego wśród zwolenników tzw. dobrej zmiany.

Wcześniej, w kwietniu 2018 roku napisała - w imieniu Wytrykowskiego - oświadczenie dla mediów, że ten "został sędzią pełen ideałów" "Pomimo nacisków i presji ze strony części środowiska zawsze będę z godnością służył Polsce i wymiarowi sprawiedliwości" - miał napisać rzekomo Wytrykowski, choć autorką oświadczenia była Emilia Szmydt. Zresztą, podzieliła się jego treścią z Piebiakiem, który stwierdził, że oświadczenie jest "fajne". "Mam tylko nadzieję, że Konrad [Wytrykowski - red.] się z nim zgadza" - upewniał się Piebiak. Emilia odpisała: "Pan sędzia Konrad napisał, że jest świetne". Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Dzień później, czyli 17 kwietnia 2018 roku Emilia zamieściła na Twitterze swój wpis wychwalający sędziego Wytrykowskiego jako tego, który "nie podda się, nie da sterroryzować". Podkreśliła, że "takich sędziów potrzebuje Polska". O zasięgach i popularności tego tweeta regularnie meldowała Piebiakowi.

Krótko potem, w czerwcu 2018 roku Emilia Szmydt rozmawiała z Wytrykowskim bezpośrednio na WhatsAppie. Ten 23 czerwca pisał jej, że "wie, że naprawdę ciężko pracuje i zasługuje na medal od MS". Wytrykowski kontynuował: "Uważam, że MS ma politykę medialną do dupy. Ty sama robisz więcej niż ten ich spec od pr".

Gdy na początku lipca Mala Emi wysłała mu zdjęcia z urlopu, ten odpisał jej: "Dziękuję za pozdrowienia! Wypoczywajcie żeby nabrać sił do walki z kastą!". A innego razu życząc jej dobrej nocy dodał „Zwyciężymy”.

Co więcej, 20 lipca 2018 roku Wytrykowski proponował też Emilii Szmydt, by zajęła się "zawodowo" - czyli rozpowszechniła w sieci - "osławione kompetencje prezesa Zabłockiego". Stanisław Zabłocki był sędzią Sądu Najwyższego i do 13 lutego 2020 roku kierował jako prezes Izbą Karną SN. To właśnie on, jeszcze jako znany adwokat doprowadził do pośmiertnej rehabilitacji rtm. Witolda Pileckiego.

Tymczasem Wytrykowski sugerował Emilii, by zbadała jego przeszłość, na przykład to, jak "został sędzią na telefon", co było aluzją do opowiadań o tym, że propozycję pracy w Sądzie Najwyższym otrzymał rzekomo telefonicznie od ówczesnego Prezesa SN Adama Strzembosza. Wytrykowski wprost krytykował też kompetencje sędziego Zabłockiego jako sędziego zbyt często uchylającego wyroki i odpowiedzialnego rzekomo za przewlekłość spraw karnych.

Screen rozmowy Emilii Szmydt z sędzią Konradem Wytrykowskim, obecnie członkiem Izby Dyscyplinarnej na WhatsAppie.

Do Emili pisali: Iwaniec, Puchalski, Mitera, rzecznicy Radzik i Lasota

Kontakty Emilii Szmydt z Jakubem Iwańcem obszernie opisał Onet w sierpniu 2019 r., ujawniając wtedy aferę hejterską. Onet ujawnił też wtedy kontakty Emilii Szmydt z szefem komisji etyki zawodowej sędziów i asesorów sądowych w nowej KRS Rafałem Puchalskim. To właśnie on miał pomagać Emilii redagować treść hejterskiego maila do prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza w czerwcu 2018 roku.

Maciej Mitera, były rzecznik nowej KRS wstępnie wypierał się znajomości z Emilią. Onet trzy lata temu dotarł jednak do dowodów, że kontaktowali się bezpośrednio, oraz że Szmydt załatwiała sędziemu występy w prorządowych - i nie tylko - mediach. On zaś odpisywał jej, że jej działania są tak skuteczne, że powinna pracować w NASA.

"Do dziś całkowicie niepojęte jest dla mnie to, że kobieta bez profesjonalnej wiedzy o prawie mogła w takim stopniu kierować działaniami tak sędziów, jak kierownictwa ministerstwa sprawiedliwości - mówi OKO.press i Onetowi sędzia Arkadiusz Cichocki. Dodaje: „Podobnie, jak niepojęte jest powszechne odcinanie się osób z tego środowiska od znajomości z nią i sprowadzanie wszystkiego, nawet ostatnio, do "skandalu obyczajowego" pomiędzy mną a nią. To bardzo wygodne".

Cichocki mówi dalej: "To był jakiś fenomen. Słuchali jej wszyscy, łącznie z wiceministrem Piebiakiem. Słowo Emilii stawało się prawem. Ja mogę wytłumaczyć to w jeden sposób. Ona była bardzo skuteczna w mediach społecznościowych. Odzew na jej wpisy był ogromny. A co mogło ministerstwo? Jego komunikaty cytowała może jedna, może ze dwie redakcje".

Sędzia podkreśla: "To jaki to był odzew? Zerowy. Myślę, że właśnie dlatego, z powodu tej niemożności przebicia się z przekazem do społeczeństwa Emilia była aż tak poważana. Ale żeby kierować działaniami wiceministra? Cóż, nawet dla mnie to była przesada, ale tak było. Tyle że takie metody działania jakoś nie bardzo mi przystają do standardów demokratycznych praworządnego państwa. Nie mnie to oceniać, ale wykorzystywanie internetowej hejterki [teraz sygnalistki - red.] do promowania działań ministerstwa wydaje się co najmniej mocno wątpliwe, mówiąc bardzo delikatnie".

Podkreślmy, że Emilia Szmydt miała także bezpośrednie kontakty z obydwoma zastępcami głównego rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów. Czyli z Przemysławem Radzikiem oraz Michałem Lasotą. Z obydwoma była na "ty". W serii opublikowanych niedawno tekstów ujawniliśmy, że Radzik miał zamówić u Emilii "anonimowy" donos na sędziego Waldemara Żurka.

Mala Emi planowała także wspólne spotkanie z Lasotą, w którym uczestniczyć miał także "Przemek, Arek, Tomek i ja". Chodziło o Radzika oraz sędziego Cichockiego i Szmydta. Lasota odpisał jej, że nie może wziąć udziału w spotkaniu, zwracając się do niej per "Emi".

Podkreślmy, że opisywani przez nas bohaterowie nie odpowiedzieli na nasze pytania dotyczące m.in. tego czy kontaktowali się z Emilią Szmydt.

Screen rozmowy Emilii Szmydt z zastępcą rzecznika dyscyplinarnego Michałem Lasotą na WhatsAppie.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze