We Wrocławiu odbyło się wydarzenie bez precedensu: eksperci, samorządowcy, działacze społeczni, ludzie nauki i biznesu pracowali nad rekomendacjami dotyczącymi nowej polityki migracyjnej. Okrągły stół miałby jednak większą moc, gdyby zasiedli przy nim ministrowie. Czego mogliby się dowiedzieć?
120 osób - samorządowców, ekspertów, związkowców, działaczy organizacji społecznych, przedstawicieli świata nauki i biznesu - spotkało się we Wrocławiu, by stworzyć rekomendacje związane z przyjęciem kilku milionów uciekinierów z Ukrainy.
Rozmowy, zainicjowane przez polskie samorządy, trwały najpierw online. 8 maja przy stolikach eksperckich dyskutowano już szczegółowo o rozwiązaniach, które pomogą w integracji, aktywizacji zawodowej, objęciu opieką, edukacją i ochroną zdrowia uchodźców. Podjęto też tematy finansowania pomocy i kwestie związane z bezpieczeństwem.
W poniedziałek, 9 maja, z inicjatywy prezydenta Jacka Sutryka, przy okrągłym stole udało się podsumować najważniejsze tezy. Szczegółowo zostaną one opublikowane w ramach tzw. białej księgi.
Podczas spotkania powracało kilka kluczowych słów: zaufanie, solidarność, finansowanie, a także systemowe wsparcie. Wszyscy zgodzili się, że pierwszy etap pomocy uchodźcom, oparty w dużej mierze na entuzjazmie ludzi, a także doświadczeniu włodarzy lokalnych miast i miasteczek, czy organizacji społecznych, musi zostać zastąpiony długofalową polityką państwa. Do okrągłego stołu zaproszono więc premiera Mateusz Morawieckiego, prezydenta Andrzeja Dudę i ministra ds. uchodźców Pawła Szefernakera.
I choć na obrady wysłali oni swoich przedstawicieli, którzy dziękowali za dotychczasową pracę i obiecywali wsparcie, trudno oprzeć się wrażeniu, że rząd nie wykorzystał okazji, by opracować wspólne stanowisko. To była dobra okazja, by połączyć dwa nieprzecinające się w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy porządki: głos władzy centralnej i postulaty płynące z Polski lokalnej i strony społecznej. Bez koordynacji, finansowania, a także dobrych ram prawnych nie uda się bowiem sprostać tak wielkiemu wyzwaniu, jakim jest przyjęcie i integracja ponad 2 mln osób z Ukrainy. Niezależnie od tego, czy będzie to projekt krótko- czy długoterminowy.
Prezydent Wrocławia podkreślał, że obrady to punkt wyjścia do stworzenia nowej polityki migracyjnej państwa. "Razem możemy wskazać, co nam się udało, a co i dlaczego nie działa. Adresatem tych słów jest oczywiście władza państwowa.
Nowa polityka migracyjna musi być elementem nowego porządku w sferze publicznej: nowej umowy między rządem, samorządem i trzecim sektorem" — mówił.
"My Polacy znów okazaliśmy się być solidarni. To nasz znak firmowy. Wracamy do idei okrągłego stołu, gdy można wywrócić do góry nogami ustrój, zbudować lepszy, będąc czasami nawet wrogami, chociaż nikogo o to nie podejrzewam" — dodał prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Otwierając obrady okrągłego stołu prezydent Jacek Sutryk podkreślił, że wyjątkowe są data i miejsce spotkania.
"Dziś jest dzień Europy, której integralną częścią jest Ukraina. Mówimy o tym od pierwszego dnia tych zbrodniczych wydarzeń. Spotykamy się dziś w Hali Stulecia we Wrocławiu zaprojektowanej przez Maxa Berga jako świątynia wolności i demokracji. Spotykamy się w mieście spotkań, rozdialogowanym, nowoczesnym, w którym mieszka ponad 175 tys. Ukraińców" — mówił.
Po minucie ciszy, którą uczestnicy uczcili pamięć osób zmarłych w Ukrainie, głos zabrał mer Kijowa, Witalij Kliczko.
"Dziękuję za okazaną pomoc. Za opiekę nad uchodźcami, za przekazanie broni defensywnej, bez której niemożliwa jest obrona naszych rodzin, dzieci i przyszłości. Widzimy naszą przyszłość jako członkowie europejskiej rodziny. Polska jest dobry przykładem tego, kto jest prawdziwym przyjacielem. Nigdy nie zapomnimy wam tej pomocy" — mówił.
Mer Kijowa dodał, że nikt nie wie, jak długo potrwa ta "bezsensowna wojna". "Ale wiemy, że wygramy. Bo stajemy w obronie praw człowieka, wolności prasy i wszystkich demokratycznych wartości, które są w Europie normalnością. Gdy nastanie pokój, spotkamy się w Kijowie. Chwała Polsce, chwała Ukrainie!" — mówił Kiczko.
Piotr Ćwik, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta, odczytał kilka słów od prezydenta Andrzeja Dudy.
"Chcę dziś z radością powiedzieć, że nasze polskie serca i domy są szeroko otwarte. Kieruję podziękowania do władz samorządowych, organizacji pozarządowych i wolontariuszy, którzy od 2,5 miesiąca angażują się bez reszty w niesienie pomocy. Dziękują za wysiłki i współpracę. Wobec wyzwań dramatycznego czasu, potrzebna jest wzajemna otwartość i dążenie do porozumienia (...) Jednoczmy się wokół idei solidarności i wsparcia dla Ukraińców" — przekazał Andrzej Duda.
Choć rząd oficjalnie reprezentował wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski, wypowiadał się z poziomu polityki lokalnej.
Zwracał uwagę, że do tej pory prawie 90 proc. uchodźców z Ukrainy znalazło dach nad głową u Polaków i mieszkających tu wcześniej Ukraińców. Dlatego wśród niezbędnych działań wymienił poprawę warunków mieszkaniowych. "Zbieram informacje o pustostanach - stare szkoły, strażnice, dawne mieszkania komunalne, kamienice - które przy mniejszych nakładach mogłyby być przywrócone do użycia. To lepsze warunki niż sale zbiorowego zakwaterowania. Poważną barierą są jednak finanse" — mówił.
Mówił też, że możemy się cieszyć, że ponad 100 tys. osób znalazło już pracę w Polsce, potrzeba integracji, właśnie poprzez podjęcie pracy zarobkowej, jest znacznie wyższa. Przestrzegał też przed przymusową relokacją. "Ruchy naszych gości, często spontaniczne, mają swoją racjonalność. Ci ludzie mają wolną wolę, mogą podejmować decyzję, gdzie chcą mieszkać" — tłumaczył Obremski.
Za kolejne wyzwanie uznał opiekę nad dziećmi.
"Największy problem to przedszkola i żłobki. Na Dolnym Śląsku potrzebowalibyśmy ok. 80 nowych placówek dla maluchów i 40 nowych szkół. I to jest liczenie optymistyczne" — mówił.
Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, opowiadał o niewyobrażalnej skali problemu. "Międzynarodowe organizacje dziwią się, że to bezprecedensowego kryzysu nie widać na pierwszy rzut oka. Polska jest bowiem drugim po Turcji krajem na świecie z największą liczbą uchodźców" — mówił.
Za szczególną uznał też strukturę demograficzną uciekinierów. Z danych UNICEFu wynika, że 79 proc. uchodźców w Polsce stanowią dorośli i młodzież powyżej 15 roku życia, ale co piąta osoba to dziecko. Wiadomo też, że wśród dorosłych przytłaczającą większość, ponad 3/4, stanowią kobiety. Fijołek dodał, że najszybciej rośnie populacja największych polskich miast, a aż 40 proc. osób z Ukrainy, które wyrobiło numery PESEL, zrobiło to w Warszawie.
O bezprecedensowej skali kryzysu mówił też Edwin Bendyk, prezes Fundacji Batorego. 74 dni wojny z perspektywy organizacji społecznych pomagających w Polsce Ukraińcom to według niego strukturalna niepewność i nadwyrężenie zasobów materialnych i ludzkich.
Wnioski dotyczące rynku pracy i gospodarki prezentowała Janina Ewa Orzełowska, członkini zarządu województwa mazowieckiego. Wśród rekomendacji ekspertów znalazły się:
"Wojna w sposób dramatyczny krzywdzi dzieci. Trauma dotyka te, które zostały, ale także te, które uciekają od wojny. Nagle zabrane z domów, rozłączone z rodziną i przyjaciółmi, nie mają możliwości realizacji pasji" — mówiła Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu.
Tłumaczyła, że takich dzieci jest w Polsce 800 tys., a tylko 200 tys. obejmuje polski system edukacji i opieki, bo reszta uczy się zdalnie. "Nie zwalnia nas to z obowiązku wsparcia, zapewnienie nauki języka polskiego, czy zajęć dodatkowych" — mówiła wiceprezydentka Sopotu.
Wśród głównych rekomendacji wymieniła:
"Mieszkania zawsze były wyzwaniem. Niezależnie od tego, czy mieliśmy w gości. Przy okazji tego kryzysu mamy szansę poprawić sytuację Ukraińców i Polaków" — mówił Tomasz Fijołek z Unii Metropolii Polskich.
W opinii ekspertów w perspektywie krótkoterminowej najważniejsze jest trzymanie w ciągłej gotowości infrastruktury pozwalającej na zakwaterowanie zbiorowe (wieloosobowe hale). "Musimy też zbierać dane, żebyśmy wiedzieli komu pomagamy i jak robić to precyzyjnie. Możemy też myśleć o relokacji - lokalnej i międzynarodowej - ale nie na siłę, tylko za pomocą kampanii informacyjnych" - mówił Fijołek.
W perspektywie roku, półtora należy za to myśleć o wykorzystaniu pustostanów i adaptacji lokali z pozagminnych zasobów mieszkaniowych. Wśród pomysłów pojawiły się też zintegrowane inwestycje modułowe, które mogłyby też pojechać do Ukrainy na czas odbudowy kraju. Tu na minus są gminne plany zagospodarowania przestrzennego, czy efektywność energetyczna inwestycji.
W perspektywie długoterminowej polityki mieszkalnej eksperci za kluczowe uznali uelastycznienie zasad najmu, wypłacanie dodatków mieszkaniowych lub postawienie na społeczne agencje najmu.
W opiece zdrowotnej najważniejsze jest zwiększenie finansowania NFZ proporcjonalnie do liczby uchodźców z Ukrainy w danym województwie — przekazał prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. W sumie w Polsce zapotrzebowanie na pomoc medyczną wzrosło o ok. 8 proc.
Do priorytetów należy też uproszczenie procedur związanych z nostryfikacją dyplomów. "Liczba osób zwracających się z wnioskiem o czasowe prawo wykonywania zawodu jest zdecydowanie mniejsza niż liczba osób, które mogłyby je uzyskać. Największą barierą jest język" - tłumaczył Szełemej. Ważnym elementem nowej polityki prozdrowotnej jest też adaptacja nowych mieszkańców do kalendarza obowiązkowych szczepień i programów profilaktycznych.
W polityce społecznej najważniejsze rekomendacje dotyczą:
"Szybka i skuteczna reakcja przyszła z dołu, ale zasoby samorządów i trzeciego sektora ulegają wyczerpaniu" - mówiła Karolina Dreszer-Smalec z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.
W obszarze integracji najważniejsze według ekspertów jest usuwanie barier i redukcja napięć. "Rekomendujemy zapewnienie dostępu do porad prawnych i asystentów. A także prowadzenie polityki komunikacyjnej dotyczącej obecności Ukraińców w Polsce" — przedstawicielka strony społecznej. Dodała też, że ważne jest działanie zgodnie z hasłem "nic o nas bez nas" i włączanie uchodźców w procesy decyzyjne, choćby na poziomie lokalnym. Istotne jest też budowanie oferty kulturalnej, która będzie dopasowana do potrzeb mieszkańców. "Nie dzielmy ich na wąskie grupy. Myślmy jako społeczności, która składa się z gości z Ukrainy, innych cudzoziemców i Polaków" — dodała Dreszer-Smalec.
Drugim filarem ma być budowanie potencjału sektora pozarządowego. Eksperci postulują stworzenie przejrzystego systemu finansowania organizacji społecznych, bo to one "jako pierwsze są na miejscu, gdy dzieje się kryzys, i to one ostatni odchodzą z takich miejsc".
"Wszyscy mówicie o wydatkach, pieniądzach. Zgadzamy się, że czekamy na Krajowym Plan Odbudowy. Ale to za mało. Potrzebne są programy, które zaktywizują nowych mieszkańców: przyjechały do nas konkretne osoby z konkretnymi zawodami. Potrzebne jest 500 euro na każdą osobę, w sumie ok. 10 mld euro, jeżeli myślimy o tym poważnie. Musimy zrozumieć, że fundamentem jest wzmocnienie finansowych zdolności samorządów. Np. wzmocnienie dochodów własnych z PIT. Dlaczego zatrzymuje się to na poziomie 39 proc.?" — mówił Artur Kozioł, burmistrz Wieliczki.
Eksperci uznali, że prostym sposobem na wsparcie finansowe trzeciego sektora mogłoby być podniesienie odpisu od podatków na cele społeczne do 2 proc. oraz włączenie w ten system przedsiębiorców, by także mogli przekazywać swój 1 proc. na działanie organizacji pozarządowych.
W zakresie bezpieczeństwa eksperci także mówili o lepszej koordynacji pomiędzy samorządem, a służbami. Jednym z pomysłów byłoby tworzenie lokalnych centrów kompetencji, które usprawniłyby proces udzielania jak najszybszej pomocy.
Drugim priorytetem jest walka z dezinformacją, nie tylko w polskim internecie, ale także tym ukraińsko- i rosyjskojęzycznym. "Wywołanie niepokoju w sieci, łatwo może przenieść się na bezpieczeństwo fizyczne" - mówił Sylwester Szczepaniak z Unii Metropolii Polskich.
Kolejnym obszarem jest szerzenie wiedzy na temat bezpieczeństwa, tak by zapobiegać np. wyłudzeniom danych od nowych mieszkańców.
"Polskie środowiska samorządowe mogą stać się awangardą, jeśli zaproszą ukraińskich przedstawicieli do składu Europejskiego Komitetu Regionów. Mogliby mieć oni status stałych obserwatorów, w takiej liczbie jaka by im się należała, gdyby byli częścią wspólnoty" - mówił Paweł Kowal, poseł na Sejm i członek Polskiej Akademii Nauk. "To się da zrobić, choć będzie to trudne. Ukraińcy potrzebują otuchy, sygnału, że w sensie politycznym sprawa jest rozstrzygnięta" - dodał, tłumacząc, że włączenie Ukrainy do europejskiej rodziny nie musi rozpocząć się w momencie akcesji do UE.
Za drugi priorytet samorządowego wsparcia uznał utworzenie funduszu odbudowy, który przygotowałby regionalne ukraińskie elity do akcesji. Zachęcał też do tworzenia finansowego partnerstwa i pomocy w odbudowie, korzystając z doświadczeń polskich ekspertów.
Podczas obrad okrągłego stołu głos zabrali też przedstawiciele strony ukraińskiej. "Olbrzymie podziękowania za przyjęcie naszych braci i sióstr w taki sposób, że czują się jak w domu. Nie możemy powiedzieć, kiedy wojna się skończy. Duży odsetek osób nie ma, dokąd wracać. Trudno opisać, jak bardzo jesteśmy wdzięczni za to, co robicie. Do końca życia będziemy was za to cenić" — mówił konsul generalny Ukrainy we Wrocławiu Jurij Tokar.
"Mówię dziś dzień dobry, ale to nie jest dobry dzień dla Ukraińców, którzy spędzili noc w schronach, pod ostrzałami. Chciałbym, żebyśmy o tym nie zapominali, dopóki wojna trwa" - to głos doradcy mera Kijowa, Dmytro Bilogerkowa. "Ukraina będzie się trzymać, bo nie mamy innego wyboru. Proszę was, nie zatrzymujcie się, nie przestawajcie pomagać. Wojna się przedłuża - męczy nas i was. Ale setki tysięcy osób w Ukrainie codziennie męczy się jeszcze bardziej. Wielu cywilów umiera" - dodał współpracownik Kliczki.
"Gdy teraz rozmawiamy w Ukrainie giną ludzie, ale państwa decyzje ratują życia" - mówiła Jewgienija Kuleba, radna Kijowa.
Jako ostatni głos zabrał burmistrz Michałowa, Marek Nazarko, który upomniał się o politykę migracyjną, która nikogo nie wyklucza. "Nadal w naszych lasach są ludzie, matki z kilkudniowymi dziećmi. Dużo mówiliśmy dziś o symbolice, ale czego symbolem będą działania na granicy polsko-białoruskiej? Nie będą symbolem człowieczeństwa, humanitaryzmu, ani praw człowieka" — mówił Nazarko.
Dodał, że nie oczekuje od państwa żadnej pomocy, tylko prosi o jedno: by ludzie, którzy pomagają, mieszkańcy jego gminy, nie byli ścigani za ratowanie życia. "Te słowa muszą dziś paść: nikt nie jest nielegalny. Skoro pomoc i równe traktowanie migrantów to dla was aż tyle, proszę tylko o to, żeby nie ścigać moich mieszkańców" - dodał.
Za te słowa otrzymał gromkie brawa.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze