Mimo zmiany władzy niezależni sędziowie nadal są ścigani przez rzeczników dyscyplinarnych Ziobry. Na celownik Piotra Schaba trafiło 6 sędziów apelacyjnych, którzy chcieli zmiany prezesa ich sądu. Schab zarzuca im wręcz popełnienie przestępstwa, co jest absurdalne
To już drugi przypadek ścigania niezależnych sędziów po przegranych przez PiS wyborach. Niedawno pisaliśmy w OKO.press o tym, że zarzuty dyscyplinarne grożą sędzi Olimpii Barańskiej-Małuszek z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Na początku kwietnia 2024 roku postępowanie wyjaśniające wszczął przeciwko niej główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab. Za apel do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o odwołanie prezesa jej sądu Jarosława Dudzicza, byłego członka neo-KRS. Kilka dni temu minister wszczął procedurę jego odwołania.
Teraz okazuje się, że Schab ściga jeszcze 6 sędziów apelacyjnych z Poznania. Chodzi o przewodniczących wydziałów tego sądu i ich zastępców, którzy w dniu zaprzysiężenia nowego rządu 13 grudnia 2023 roku wezwali ówczesnego prezesa tego sądu, neo-sędziego Mateusza Bartoszka, do rezygnacji ze stanowiska. W tym celu odwiedzili go w jego gabinecie. To był jeden z pierwszych apeli w Polsce o dymisje prezesów sądów od Ziobry.
Bartoszek to nominat ministra Ziobry. Na prezesa powołano go w 2023 roku bez konsultacji z sędziami. Oprócz wizyty poznańscy sędziowie apelacyjni wysłali też do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara apel o odwołanie Bartoszka i jego zastępców. Bo sam do dymisji się nie podał.
W obronie prezesa stanęła nielegalna neo-KRS. A sędziów, którzy byli u niego w gabinecie zaczął ścigać główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab. Na początku stycznia 2024 roku wszczął postępowanie wyjaśniające, które może zakończyć się dla 6 sędziów apelacyjnych zarzutami dyscyplinarnymi.
Schab założył, że mogli oni utrudnić lub uniemożliwić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Kwalifikuje to jako delikt dyscyplinarny z artykułu 107 paragraf 1 punkty 2 ustawy o ustroju sadów powszechnych oraz jako uchybienie godności urzędu sędziego, o czym mówi artykuł 107 paragraf 1 punkt 5 ustawy o sądach.
Zarzuca im stosowanie bezprawnych gróźb wobec prezesa Bartoszka, polegających na rzekomym sprowokowaniu ataku medialnego na niego i zmuszaniu go do rezygnacji. Schab uważa, że wręcz mogło dojść do popełnienia przestępstwa z artykułu 224 paragraf 2 kodeksu karnego. Przepis mówi o wywieraniu bezprawnego wpływu na czynności urzędowe organu.
Zarzuty są bezpodstawne. OKO.press pisało o tej sprawie. Sędziowie poprosili go o rozważenie rezygnacji ze stanowiska. Zapowiedzieli, że jeśli tego nie zrobi to będą wnioskować o zwołanie Zgromadzenia Sędziów, by te wyraziło swoją opinię.
Oprócz tego postępowania Schab dodatkowo ściga też w odrębnym postępowaniu sędziego apelacyjnego Przemysława Grajzera. Był on też w grupie 6 sędziów, która wzywała Bartoszka do rezygnacji ze stanowiska.
W ostatnich dniach lutego 2024 roku główny rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie wyjaśniające, w którym wstępnie stawia mu absurdalne zarzuty. Schabowi nie podoba się to, że po wszczęciu przez ministra Bodnara procedury odwołania całego kierownictwa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu – czyli prezesa Bartoszka i wiceprezesów, neo-sędziów Przemysława Radzika i Sylwii Dembskiej – sędzia Grajzer pokierował Kolegium tego sądu, które pozytywnie zaopiniowało odwołanie.
Grajzer był wtedy najstarszym przewodniczącym wydziału i zgodnie z prawem został wyznaczony do kierowania sądem (prezes i wiceprezesi apelacyjni byli wtedy zawieszeni przez ministra). Z tego powodu kierował też obradami Kolegium sądu, które składa się z prezesów sądów.
Schabowi nie podoba się, że Grajzer jako szef Kolegium opiniował odwołanie wiceprezesa Przemysława Radzika, który na co dzień pracuje ze Schabem. Jest zastępcą rzecznika dyscyplinarnego i razem z drugim zastępcą, neo-sędzią Michałem Lasotą, uruchomił masowe represje niezależnych sędziów.
Teraz Schab zarzuca Grajzerowi, że przekroczył swoje uprawnienia, bo według niego nie był członkiem Kolegium. Zarzuca też, że nie wysłuchał Radzika (został on powiadomiony o posiedzeniu Kolegium, ale nie było z nim kontaktu) oraz że odtajnił swój głos w sytuacji, gdy był remis w glosowaniu (w takiej sytuacji głos przewodniczącego Kolegium jest rozstrzygający).
Schab uważa, że sędzia złamał ustawę o sądach, która nie wymienia jako członka Kolegium osoby pełniącej funkcję prezesa. Zarzuca mu wstępnie delikt dyscyplinarny z artykułu 107 paragraf 1 punkt 5, który mówi o uchybieniu godności urzędu sędziego. Uważa też, że jego działania mogły utrudnić funkcjonowanie sądu. Ponadto zarzuca mu też czyn karny przekroczenia uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego.
Oprócz dyscyplinarki, Grajzerowi i sędziom, którzy apelowali o dymisję kierownictwa sądu, groziły jeszcze postępowania w prokuraturze. A dokładnie w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Bo tam złożono na nich zawiadomienia. Ale już w sprawie wzywania do dymisji odmówiono wszczęcia postępowania. Została jeszcze tylko sprawa kierowania przez Grajzera Kolegium ws. odwołania wiceprezesa Radzika.
Na zdjęciu u góry odwołany już prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie, neo-sędzia Piotr Schab (stoi po prawej). Nadal jest jednak głównym rzecznikiem dyscyplinarnym i nadal ściga niezależnych sędziów. Obok niego odwołany już wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu Przemysław Radzik. Nadal jest jednak zastępcą głównego rzecznika dyscyplinarnego. Fot. Mariusz Jałoszewski.
Główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab i jego dwaj zastępcy Przemysław Radzik i Michał Lasota nadal mogą ścigać sędziów, bo minister Bodnar dotąd ich nie odwołał. Mają oni swoje kadencje. Ustawa o ustroju sądów powszechnych nie mówi jednak ani słowem w jakich sytuacjach można ich odwołać. Są głosy prawników, ze w tej sytuacji można ich odwołać w każdej chwili, bo nie ma żadnych kryteriów.
Na razie minister znalazł na nich innych sposób. Pozbawił ich funkcji kierowniczych w sądach, bo łączyli je ze ściganiem niezależnych sędziów. Dzięki temu otrzymywali wysokie pensje, bo kumulowali różne dodatki funkcyjne.
Piotr Schab został odwołany ze stanowiska prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Przemysław Radzik stracił stanowisko wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. A Michał Lasota został odwołany ze stanowiska prezesa Sadu Okręgowego w Olsztynie. Wszyscy trzej dostali też awans od nielegalnej neo-KRS do Sądu Apelacyjnego w Warszawie i są tu neo-sędziami.
Lasota w ostatnich miesiącach został tu nawet zastępcą przewodniczącego II wydziału karnego i był szefem sędziów, którym wytaczał dyscyplinarki za stosowanie prawa europejskiego. Ale niedawno został odwołany i z tego stanowiska. Zdecydowała o tym nowa prezeska tego sądu Dorota Markiewicz, a pozytywną opinię dało Kolegium tego sądu.
Minister chce też zmienić swoje rozporządzenia, aby dociążyć rzeczników dyscyplinarnych pracą orzeczniczą oraz obniżyć im dodatek funkcyjny za wykonywanie tej funkcji.
Adam Bodnar ma jednak sposób, by pozbawić ich funkcji. Wystarczy, że wyznaczy swojego nadzwyczajnego rzecznika dyscyplinarnego, który zrobi im dyscyplinarki. To będzie podstawa do ich zawieszenia.
Minister do tej pory wyznaczył już trzech swoich rzeczników, których zadaniem jest przejęcie od Schaba i zastępców dyscyplinarek niezależnych sędziów. Do tej pory przejęli ich 70. Sędziowie piszą do ministra o przejmowanie kolejnych spraw. Chcą też, by wyznaczał nadzwyczajnych rzeczników do nowych spraw, w tym do ścigania sędziów, którzy poszli na współpracę z władzą PiS.
W marcu 2024 roku zawiadomienie w tej sprawie złożyła do ministra Bodnara Iustitia, która chce ścigania sędziów-członków nielegalnej neo-KRS. Decyzja w tej sprawie nie zapadła.
Z informacji OKO.press wynika, że o przejęcie dwóch nowych postępowań zainicjowanych przez Schaba apelowali też poznańscy sędziowie. Nie ma tu decyzji. Ministerstwo rozważa jeszcze, co z tym zrobić. Bo sędziowie nie dostali zarzutów dyscyplinarnych.
Tyle, że z orzecznictwa Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN w podobnych sprawach wynika, że rzecznicy dyscyplinarni ministra mogą taką sprawę przejąć na każdym etapie. Również w trakcie postępowania wyjaśniającego.
W sprawach niezależnych sędziów jest to wręcz wskazane, by wysłać mocny sygnał do sędziów, że represje już się skończyły. I nie ma zgody na ich ściganie w sprawach związanych z przywracaniem praworządności w sądach. A tym bardziej za wysyłanie apeli do ministra Bodnara.
Sędziowie apelacyjni z Poznania byli jednymi z pierwszych w Polsce, którzy zaapelowali o odwołanie kierownictwa sądu z nominacji resortu Ziobry. Za to próbowano wobec nich uruchomić błyskawiczne represje, w tym odwołać przewodniczących i wiceprzewodniczących wydziałów, którzy byli u Bartoszka.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar musiał działać szybko. I w styczniu 2024 roku odwołał prezesa, neo-sędziego Mateusza Bartoszka i wiceprezesów, neo-sędziów Przemysława Radzika i Sylwię Dembską. To była pierwsza dymisja w sądach. Pomógł w tym m.in. Przemysław Grajzer, który tymczasowo kierował sądem i zwołał Kolegium, które dało pozytywną opinię w sprawie ich odwołania.
Grajzer wkrótce potem przeszedł w stan spoczynku. Mimo osiągnięcia wieku emerytalnego chciał dłużej orzekać, ale wcześniej nie zgodziła się na to nielegalna neo-KRS.
Grajzer za rządów PiS angażował się w obronę praworządności. Był m.in. obrońcą represjonowanych sędziów.
Zaś odwołany prezes Mateusz Bartoszek jeszcze przed odwołaniem wystartował w konkursie przed neo-KRS o nominację na neo-sędziego poznańskiego Sądu Apelacyjnego. Po odwołaniu z funkcji prezesa wycofał się jednak z konkursu. Niedawno nielegalna neo-KRS odmówiła jednak umorzenia tej sprawy uznając, że Bartoszek mógł się wycofać z powodu rzekomych nacisków. I jego zgłoszenie do awansu jest dalej procedowane.
Odwołanie kierownictwa sądu apelacyjnego uruchomiło jednak dalsze zmiany kadrowe w poznański sądach i dziś niemal we wszystkich nie ma już nominatów resortu Ziobry. Po Bartoszku odwołano prezesa Sądu Okręgowego w Poznaniu, neo-sędziego Daniela Jurkiewicza i wiceprezesa Michała Inglota.
Co ciekawe, kilka dni temu sędzia Joanna Jurkiewicz, żona odwołanego prezesa Sądu Okręgowego, dostała od neo-KRS nominację na neo-sędziego Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Wcześniej ona i jej mąż podpisali listę poparcia dla członka neo-KRS Marka Jaskulskiego.
Neo-sędzia Joanna Jurkiewicz awansowała z mężem za władzy PiS. Wcześniej była sędzią rejonową. W 2021 roku prezydent powołał ją na neo-sędzię poznańskiego Sądu Okręgowego, a teraz dostała kolejny awans. Teraz czeka tylko na powołanie przez prezydenta. Jeśli je dostanie, to 5 lat przeskoczyła z Sądu Rejonowego, aż do Apelacyjnego. To szybkie tempo.
Obecne awanse neo-sędziów przez nielegalną KRS są dalej możliwe. Bo nowa władza mimo jasnych wyroków ETPCz, TSUE, SN i NSA uznających ten organ za sprzeczny z Konstytucją i za upolityczniony, nie zdecydowała się na odwołanie z niego sędziów, którzy poszli na współpracę z poprzednią władzą.
Zmiany nastąpiły też w poznańskich sądach rejonowych. Najpierw ze stanowiska prezesa Sądu Rejonowego Poznań-Nowe Miasto i Wilda sam zrezygnował Michał Tasarek, a jego zastępcom skończyła się kadencja. Potem sami zrezygnowali pod wpływem presji sędziów prezes Sądu Rejonowego Poznań-Grunwald i Jeżyce Tomasz Sroka (stara się o nominację od neo-KRS do poznańskiego Sądu Okręgowego) i wiceprezes Sylwester Ksiądz, który ma już nominację od neo-KRS do sądu okręgowego.
Wiceprezesem był tu też członek neo-KRS Marek Jaskulski, ale minister dostał zgodę Kolegium na jego odwołanie. Więc Jaskulski też traci stanowisko. Zmian kadrowych nie ma jeszcze tylko w Sądzie Rejonowym Poznań-Stare Miasto.
W kilku sądach są już nowi prezesi wskazani przez Zgromadzenia Sędziów, których powołał minister Adam Bodnar. Prezesem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu został Karol Ratajczak, a prezesem Sądu Okręgowego w Poznaniu – Piotr Marciniak. Z kolei prezeską Sądu Rejonowego Poznań-Nowe Miasto i Wilda Monika Frąckowiak, która przez ostatnie lata angażowała się w obronę wolnych sądów.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Zbigniew Ziobro
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
dyscyplinarki
Mateusz Bartoszek
nadzwyczajny rzecznik dyscyplinarny
neo sędziowie
odwołanie prezesów sądów
Piotr Schab
praworządność
Przemysław Grajzer
Przemysław Radzik
represje sędziów
Sąd Apelacyjny w Poznaniu
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze