W marcu 2019 Grzegorz Schetyna mówił, że nikt nie pozwoli mu przegrać wyborów europejskich, parlamentarnych i prezydenckich. Pół roku poźniej przegrał kolejne. W PO rozpoczęły się rozliczenia i przygotowania do walki o władzę. Do tej pory Schetyna wszelkie bunty skutecznie pacyfikował albo „młodzi” ustępowali. Jak będzie tym razem?
"Jestem skłonny startować w tych wyborach, bo musi być jakiś wybór" - ogłosił w czwartek 17 października Borys Budka. Cztery lata temu też miał startować przeciwko Schetynie, lecz się wycofał - "dla dobra Polski" i Platformy.
Po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych w Platformie Obywatelskiej narasta krytyka przewodniczącego. Wybory nowego szefa partii zgodnie z harmonogramem mają się odbyć w styczniu 2020.
Platforma Obywatelska powstała w równej mierze z politycznego wyczerpania się Unii Wolności, co z konfliktu pokoleniowego. Na początku lat dwutysięcznych PO odnalazła nową grupę i określiła swoje wartości. Być może teraz czeka ją to samo.
Przewodniczenie opozycyjnej partii, tracącej wpływy, atakowanej bezpardonowo przez władzę i stojącej wobec rosnącej konkurencji z dwóch stron (PSL i Lewica) nie jest najłatwiejszą pracą. Może dlatego Borys Budka zastrzegł, że decyzji jeszcze nie podjął, a Bohdan Zdrojewski, który również miał chcieć walczyć, ostatnio o tym milczy? Może brakuje im odwagi Tuska, a może pomysłu?
Bez względu na to, kto ostatecznie stanie do walki o władzę w Platformie, jeśli zajmie się tylko rozliczaniem Schetyny i wyliczaniem błędów z przeszłości, już przegrał.
"Myślę, że jest bardzo duże oczekiwanie ze strony naszego elektoratu, ze strony ludzi PO, na to, żeby zmiana tutaj nastąpiła" - stwierdziła na antenie Polsat News Joanna Mucha i dodała wprost: "Raczej zagłosowałabym na kontrkandydata".
Jeszcze bardziej dosadna była Julia Pitera w Onecie: "Grzegorz Schetyna powinien zrezygnować z funkcji szefa PO".
Przewodniczącego od dawna krytykuje Bohdan Zdrojewski, były minister kultury, obecnie senator. "Grzegorz Schetyna jako szef partii jest odpowiedzialny za te decyzje, które przełożyły się na naszą kolejną porażkę. W wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego nie mieliśmy prawa przegrać. A w ostatnią niedzielę przegraliśmy jako jedyni. Lifting już Platformie nic nie da". Sam Zdrojewski jest wymieniany jako jeden z konkurentów Schetyny.
Schetyna zachowuje na razie twarz pokerzysty. Pytany o głosy krytyki zapewnia: "To jest taka dyskusja, która jest normalna w partii demokratycznej, która jest nie tylko po wyborach do parlamentu, ale też przed wyborami wewnętrznymi. Traktuję ją [krytykę] jako otwartą rozmowę. Nie obawiam się, wprost przeciwnie". Podobno skupia się na wyborze marszałka Senatu i kandydata/kandydatki na prezydenta.
Zanim PO rozliczy Grzegorza Schetynę, będzie musiała zdefiniować, czym był dla niej sukces w tych wyborach. A to wbrew pozorom nie jest jasne. Czy było nim zwycięstwo nad PiS? I czy było ono w zasięgu Koalicji Obywatelskiej? A może poszerzenie bazy wyborców? Albo odnowienie szeregów Platformy? Lub wręcz utrzymanie stanu posiadania w trudnej sytuacji starcia z rządami o autorytarnych zapędach?
Jeszcze w marcu 2019 Schetyna deklarował, że jego celem jest wygranie wyborów europejskich („choćby o punkt procentowy, o jeden mandat”) i zdobycie 25-30 mandatów dla Koalicji Europejskiej - mówił wywiadzie dla "Kultury Liberalnej". Jak wiemy, tego celu nie osiągnął. KE dostała o 7 pkt proc. mniej niż PiS (38 do 45), co dało jej 22 mandaty, czyli poniżej zakładanej dolnej granicy sukcesu.
W tym samym wywiadzie Schetyna mówił o wygranej w Senacie. Dzięki "paktowi senackiemu" i taktycznemu wycofaniu swoich kandydatów przez różne komitety opozycyjne w jednomandatowych okręgach, opozycja rzeczywiście wygrała - o włos. Jednak w marcu Schetyna marzył: „według naszych wyliczeń można w takiej formule [szerokiej koalicji] zdobyć między 76-82 mandaty”.
Stwierdził też:
„Nikt mi jednak nie pozwoli przegrać tych wyborów, następnych i prezydenckich. Nikt mi nie da następnej szansy”.
Czy to znaczy, że chce być rozliczony dopiero za cały wyborczy trójskok? Przegrał już dwie elekcje z wymienionych trzech. Co więcej: przegrane uszczupliły zasób parlamentarny PO - i europejski, i krajowy.
Cztery lata temu Platforma wprowadziła do Sejmu 138 osób, po połączeniu z Nowoczesną klub parlamentarny KO-PO liczy 155 posłanek i posłów. Nowy klub Koalicji Obywatelskiej w najlepszym razie będzie miał 134 osoby, wśród nich 102 to posłowie i posłanki PO. Oznacza to, że
liczba posłów i posłanek Platformy spadła o jedną czwartą! A koalicyjny klub zmniejszy się o 14 pkt proc.
W 2015 Platforma zdobyła 24 proc., w 2019 — cała koalicja z udziałem PO: 27 proc.
Jednak minione wybory są paradoksalne: PO/KO straciła mandaty, ale zyskała wyborców. Ok. 250 tys. głosów więcej niż w 2015, w dodatku nie przejęła ich od innych partii - według exit poll są to osoby, które nie głosowały w poprzednich wyborach. A zatem niemało osób udało się jej zmobilizować.
We wspomnianej rozmowie Schetyna rysował swój plan szerzej - chodzi mu o przebudowę partii: „W ciągu trzech lat udało mi się odbudować poparcie dla PO z 11 procent do około 30. A jednocześnie wybrałem wariant, w którym otwieram Platformę, zmieniam jej formułę i szukam wsparcia w ruchach obywatelskich, w środowiskach innych niż partyjne. I buduję koalicję”.
Kiedy Schetyna obejmował władzę, Platforma dołowała w sondażach, wyprzedzana przez Nowoczesną namaszczaną na nową główną siłę opozycyjną. Przed wyborami europejskimi Schetyna zbudował szeroką koalicję, której oczekiwała znaczna część opozycyjnej opinii publicznej. A przed wyborami parlamentarnymi z niej zrezygnował - czego oczekiwała inna część opinii publicznej oraz partyjni działacze w regionach. Na osobiście zatwierdzane przez siebie listy Schetyna wpuścił trochę „świeżej krwi”: Zielonych, Inicjatywę Polską Barbary Nowackiej, kilka osób związanych wcześniej z SLD i garść aktywistów. Wielu wykorzystało swoją szansę.
Błędy Koalicji Obywatelskiej w kampanii opisała już w OKO.press Anna Mierzyńska. Uformowany latem sztab wyborczy KO był widoczny tylko na początku, potem jego szefowie zniknęli i w zasadzie dziś nie wiadomo, kto odpowiadał za kampanię Koalicji. Ale szczegółowa lista błędów jest dłuższa:
A co mówią działacze PO? A zwłaszcza działaczki, bo w toczącej się debacie to ich głos jest najdonioślejszy?
Platforma jest "towarzystwem wzajemnej adoracji": "szef jest otoczony bardzo wąską grupą ludzi, którzy nie są miarodajnymi informatorami na temat rzeczywistości" - wyrzucała Schetynie Elżbieta Łukacijewska w rozmowie z naTemat. To ona zdobyła euromandat na Podkarpaciu, prowadząc bardzo aktywną oddolną kampanię. Schetyna, Neumann, Tyszkiewicz - "To jest ta grupa, która podejmuje decyzje i która dostała bardzo słabe poparcie wyborców". Inne zarzuty? Za mało kobiet na pierwszych i drugich miejscach. Niejasny przekaz. Brak sprecyzowanego wyborcy. Mówienie językiem niezrozumiałym dla "normalnego człowieka". Niechodzenie do telewizji publicznej. Słabość w mediach społecznościowych. Źle kierowane regionalne sztaby - "bez spójnego politycznego przekazu, często bez wizji i pomysłów". To wszystko krytyka ze strony Łukacijewskiej.
"Krąg Schetyny" krytykuje również Julia Pitera. Mówiła Onetowi, że listy były ustawiane "pod liderów", a oni i tak przegrali. Mucha zwraca uwagę na coś innego: "Powinniśmy zamienić sformułowanie "z kim walczymy" na "o co walczymy". Nie potrafiliśmy tego pokazać. Nie potrafiliśmy sformułować i pokazać wizji Polski, pomysłu na Polskę nie po PiS-ie, ale za 10-15 lat.
Dotąd jednak krytyka przewodniczącego kończyła się... na krytyce.
Podczas poprzednich wyborów przewodniczącego PO rywalem Schetyny miał być Borys Budka - i tym razem deklarujący start. Ale się wycofał. „Dzisiaj chowam te swoje ambicje, wierząc, że wspólnie z Grzegorzem Schetyną, wspólnie z całą Platformą Obywatelską jesteśmy w stanie być najsilniejszą partią w opozycyjną”. Tłumaczył, że zrezygnował „w trosce o Polskę, w trosce o Platformę Obywatelską”.
Rok później doszło do starcia frakcji „młodych” (m.in. Trzaskowski, Budka, Nitras, Brejza, Mucha) ze zwolennikami Schetyny - relacjonuje Iwona Szpala z „Gazety Wyborczej”. Chodziło o strategię blokady sali sejmowej na przełomie 2016 i 2017 roku. Sprawa rozeszła się jednak po kościach, bo protest skompromitował Ryszard Petru jego podróżą na Maderę. Lecz Schetyna wyciągnął wnioski i zaproponował młodym kandydowanie w nadchodzących wyborach samorządowych. W ten sposób spacyfikował Rafała Trzaskowskiego - nowy prezydent zajmuje się miastem, a nie wewnętrznymi walkami w partii.
Inną strategię obrała kilka miesięcy później Joanna Mucha. Wyszła ze swoimi pomysłami poza partię. Przed wyborami członków zarządu partii jesienią 2017 roku opublikowała w „Gazecie Wyborczej” manifest. Chciała m.in. odnowienia umowy społecznej między obywatelami a państwem oraz rewolucji na rynku pracy (wzmocnienia pracowników). Być może nie była jedyna w swoich diagnozach, spotkała się z sympatią części opinii publicznej, ale nie zbudowała szerszej grupy poparcia w partii.
Na problem opozycji z przywództwem zwracaliśmy uwagę w OKO.press od dawna. Sondaże pokazywały, że wyborcy oczekują wymiany liderów. W sierpniu 2017 Schetyna przegrał (13 proc.) wśród zwolenników PO na sondażowe poparcie ze wszystkimi zaproponowanymi przez nas kontrkandydatami, a byli to: Borys Budka (28 proc.), Rafał Trzaskowski (25 proc.) i Ewa Kopacz (23 proc.).
Dr hab. Przemysław Sadura, współautor badań o "politycznym cynizmie" Polaków, w rozmowie z OKO.press wskazywał, że nawet wyborcy Platformy nie umieli powiedzieć o Schetynie niczego pozytywnego: „Przez naszych badanych Grzegorz Schetyna był tak rugany… Nie zostawiali na nim suchej nitki”.
Przywódcy to problem ważny, ale w przypadku Platformy - niejedyny. W kwietniu 2017 zapytaliśmy wyborców, co sądzą o swoich partiach. Tylko 44 proc. wyborców PO powiedziało, że ma ona dobry program (o PiS-ie: 71 proc.). Jeszcze mniej - że ma mocnych liderów i liderki (ledwo 33 proc.). Najczęściej wybieraną pozytywną cechą przypisywaną PO była zdolność do tworzenia koalicji (53 proc.).
W innym sondażu okazało się, że wyborcy chcą głosować na PO przede wszystkim po to, żeby nie wygrał PiS. To motywacja negatywna - świadczy o małym przywiązaniu do partii, jeśli znajdzie się ktoś inny, kto będzie dawał szansę na pokonanie partii Kaczyńskiego, wyborcy mogą odejść od PO.
„Platforma jest rysowana jako biznesmen, czasem mało uczciwy, czasem zupełnie nieuczciwy, bankster w limuzynie, unijna flaga” - opowiadał OKO.press socjolog dr hab. Przemysław Sadura o tym, jak wyborcy postrzegają PO. Mówił też:
"Zamiast koncentrować się na opowieściach o tym, że PiS sobie kupiło machinę do podsłuchiwania, należało się zastanowić nad tym, że przede wszystkim kupiło sobie bazy danych i zatrudniło fachowców dzięki temu wie, jak ustawiać kampanię, w którym okręgu zwiększyć obecność, bo tam się waha poparcie. A Platforma próbuje grać w szachy z zamkniętymi oczami i się dziwi, że przegrywa".
Platforma nie wie dziś, do kogo mówi. Próbuje mówić do wszystkich - jak za rządów Tuska - ale zarówno mocno konserwatywni, jak i zdecydowanie liberalni wyborcy mają dziś inne opcje do wyboru. Badania pokazują, że PO coraz bardziej rozmija się zwłaszcza ze swoim liberalnym elektoratem. Jest on dużo bardziej jednoznaczny w kwestii praw kobiet, mniejszości czy rozdziału Kościoła od państwa. Zmiana lidera może pomóc Platformie się odbudować, ale tylko jeśli będzie miał pomysł na przyszłość liberalnej partii w Polsce.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze